piątek, 2 maja 2014

Rozdział XII

* 2 dni później *
-Witaj - zaśmiał się Aaron kiedy weszłam do kuchni
Mnie nie było do śmiechu .Wczoraj to znaczy dzisiaj zabrał mnie na spacer po dachu .O mało nie spadłam ale to nie było ważne .Spędziliśmy miło czas ale się nie wyspałam 5 godzin to za mało .
-Bardzo śmieszne - spojrzałam na Jace'a - cześć
-Hey - odparł zdziwiony - dobrze spałaś ?
-Oczywiście że .. - cisnęło mi się na usta "Nie " ale później wypytywał o co chodzi - tak ... Zaraz się obudzę jeśli zrobisz mi kawę
-Ja ?
-Nie ja - rzuciłam i położyłam się na stole .Poczułam ciepłą dłoń na plecach jadącą coraz wyżej aż do karku i tam się zatrzymała
-Witam wszystkich .Witaj Cat - zmarszczyłam brwi .Co to miało być ? - Jak tam ?
-W porządku - mruknęłam - widać że jesteś w świetnym humorze
-Dostałeś się na studia ? - spytał Jace i podał mi mi kubek z gorącym napojem .Posłałam mu dziękujące spojrzenie i zaczęłam pić
-Lepiej .Dzisiaj impreza tu .
-A z jakiej to okazji ?
-No jak to ?! Moje urodziny !
Gdy to usłyszałam zakrztusiłam się kawą .Daniel poklepał mnie po plecach
-Wiem że nie wiedziałaś - zaśmiał się
Chłopcy złożyli sobie życzenia .Teraz moja kolej .Achh nienawidze tego
-Nie jestem dobra w składaniu życzeń ale życzę ci pieniędzy , wiele dup no i najlepszej imprezy .- uściskałam go i pocałowałam w policzek
-Hmmm dziękuje - szepnął mi niemal do ust
Odsunęłam się poszłam na górę .Co ja wyprawiam ? Czuje się jak ... szmata .Wzięłam prysznic i owinęłam się ręcznikiem .Weszłam do pokoju i gwałtownie się zatrzymałam .Jace siedział na łóżku
-O Boże ja... już wychodzą ... nie chciałem - jąkał i wstał
-Poczekaj  drzwi są zamknięte ?
-Tak
-Dobrze a teraz łaskawie odwróć główkę a ja pójdę po ciuchy
-Jjjasne
Wzięłam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach i pomknęłam do łazienki .Kiedy się ubrałam wyszłam  i rozczesałam mokre włosy
-Coś się stało ?
-Chciałem pogadać jak przyjaciel z przyjaciółką
-Brzmi poważnie - mruknęłam i usiadłam obok
-Bo to jest poważne .Zauważyłem że ostatnio zbliżyłaś się do Daniela ... - o nie .- nie chcę ci mówić co masz robić ale ... on nie jest odpowiedni dla ciebie
Wytrzeszczyłam oczy i zaśmiałam się
-Mówisz serio ? - spytałam -ja i Daniel ? Nie nie powiedziałeś tego ...Nie mogę uwierzyć ...
-Cat ...
-Nie - przerwałam mu - na prawdę myślisz że po rozstaniu z Markiem zaczęłam flirtować z twoim bratem ? Uważasz mnie za taką puszczalską szmatę ?!
Spuścił głowę .A więc to prawda
-To jakiś żart - zaczęłam chodzić po pokoju - ty na prawdę tak myślisz ...
-Nie myślę tak .
-Myślisz ! - krzyknęłam - gdyby tak nie było to byś tu nie stał ! Nie flirtuje z twoim bratem ! To on mnie dotyka , zaczepia i mówi słodkie słówka ! Nie jestem dziwką ! Nie zrobiłbym tego zwłaszcza tobie !
Oparłam się o szafke i schowałam twarz w dłoniach.Jak on mógł ? On.Jace. Nie mogę w to uwierzyć...
- Cat...
- Zrobisz coś dla mnie ? Wyjdź stąd .Chociaż to zrób dobrze
Chłopak bez słowa wyszedł z pokoju .






*Jace*
Zamknąłem drzwi .Co ja zrobiłem ? Miałem to powiedzieć delikatnie ...Ale czy się da ? Catherine zauważyłem że zarywasz do mojego brata zostaw go on nie jest ciebie wart ? Miała racje .Nie chciałem jej obrazić tylko ostrzec .
-Wszystko w porządku ? - spytał Aaron - słyszałem krzyki
-Nie wtrącaj się - warknąłem
-Co jest ? Pokłóciliście sie ? - zaśmiał się
-Możesz się łaskawie zamknąć - krzyknąłem - nie wtrącaj się pomiędzy mnie a Cat
-Łoł .A co między wami jest że mam się nie wtrącać ? Catherine nie mówiła że jesteście razem
-Musisz wszystko wiedzieć ?! Zostaw ją w spokoju widzę jak się do niej kleisz .Radzę ci odczep się - ostrzegłem go
-Oooo Jace ty jesteś zazdrosny - z jego twarzy nie znikał ten głupi uśmieszek.Irytowało mnie to - chłopie nie ma czego ja ...
-Jeśli coś jeszcze zauważę  Margaret się o tym dowie rozumiesz ? Nie będziesz jej znowu oszukiwał nie zasługuje na to ...
Aaron spoważniał .Nie powinienem wspominać o Margaret .
-Od kiedy Margaret zaczęła cię obchodzić co ? Od kiedy obchodzi cię to cię się dzieje między nami albo co jest w ogóle u nas ? Nic cię nie obchodzi ! Nie pozwoliłeś na odwiedziny w więzieniu .Kłamiesz cały czas , nikt nie wiek kim na prawdę jesteś tylko ja i Daniel .Okłamujesz nawet własnych rodziców ! Jesteś oszustem nie martwisz się o nikogo ! Myślisz że nie widzę jak na nią patrzysz ? Oj przyznaj się podoba ci się ...Albo ta za mało powiedziane zakochałeś sie ale ona tym nie wie i się nie dowie bo boisz się jej reakcji .Jesteś tchórzem bo nie możesz jej mieć .A jka ty nie możesz czegoś mieć to nikt nie może tego mieć taka jest prawda .W ogóle się nie zmieniłeś ! Jesteś takim samym sukinsynem jakim byłeś kiedyś ...
-Przestań ! Nie możesz mi mówić że jestem tchórzem że czegoś się boje ...
-Bo co zabronisz mi ? Prawda w oczy kole ? - zaśmiał się - proszę cię jesteś żałosny a teraz pozwól że pójde do niej posłucham co jej powiedziałeś
-Zostaw ją - syknąłem
-Wiesz co ? Zaczynam podejrzewać że to nie było przypadkowe podpalenie .Zupełnym przypadkiem byłeś tam kiedy dom się palił , uratowałeś ją i wezwałeś straż .Nie sądzisz że to za dużo przypadków ?Znowu wplątałeś się w jakieś gówno ale pociągnąłeś tą biedną dziewczynę !Wiele przecierpiała i jeszcze przecierpi przez ciebie ! A teraz się odsuń  chcę do niej iść .Ja jej pomogę a nie wbiję nóż w plecy jak to ty masz w zwyczaju robić
Wahałem się przez chwilę ale odsunąłem się .Aaron minął mnie i otworzył drzwi .Oparłem się o ścianę i zamknąłem oczy .Usłyszałem jakieś szmery .Zajrzałem przez szparę .Cat siedziała obok Aarona i opierała głowę o niego a on obejmował ja ramieniem .Zabolało .Mówiła coś po cichu i spojrzała na mnie .Miała łzy w oczach .Nie wytrzymałem poszedłem do łazienki i opłukałem twarz wodą .Spojrzałem w lustro .Najgorsze było to że brzydziło mnie to .Byłem potworem bez skrupułów , bez uczuć , bez serca .Nie mogłem na siebie patrzeć .Przywaliłem pięścią w lustro
.Odłamki szkła poleciały na ziemię a najdrobniejsze skaleczyły mi rękę .Drzwi się otworzyły zobaczyłem ją przerażoną .Spojrzała na mnie , spuściła wzrok na ziemie .Nie wiedziałem co powiedzieć .Otworzyłem usta lecz nagle przyszedł Aaron
-Co do ... - zamilkł kiedy zobaczył rozstrzaskane lustro
Dziewczyna odwróciła się ."Nie idź " jęknąłem cicho
-Aaron posprzątasz a ja zaopatrzę mu rękę ? Gdzie macie apteczkę ?
-W twojej łazience Jace ci pokaże  - brat zmierzył mnie wzrokiem - idźcie już i uważaj - szepnął jej do ucha
Kiwnęła głową i spojrzała na mnie
-Chodź
Podążyłem za nią .Gdy wszedłem do pokoju spojrzałem na łóżko
-Siadaj na stołku - zrobiłem co kazała
Usiadła na przeciwko mnie .Wzięła moją dłoń i przemyła wodą .Nie odzywała się .Położyła sobie ja na kolanach i wyciągnęłam pensete .Cofnąłem rękę
-Zaczekaj , resztki szkła zostały w ranach muszę je wyjąć daj rękę - podałem jej dłoń .Miała bardzo ciepłą dłoń Zagadać czy nie ? A jak znów cooś powiem ?
-Przepraszam za to co powiedziałem 
-Powiedziałeś to co uważałeś za słuszne - powiedziała obojętnie
-Pomyliłem się nie chciałem cię obrazić
-Nie pomyliłeś się , mówisz tak tylko dlatego że zżera cię poczucie winy , nie lubie jak  ludzie kłamią - odłożyła pensete i obmyła mi rękę - może trochę piec
-Nie kłamię mówię prawdę - polała rękę wodą utlenioną  -co mam zrobić żebyś mi uwierzyła ?
-Nic nie każe ci robić wyraziłeś swoje zdanie i koniec tematu - znów ten obojętny ton .Nienawidzę tego ...
Owinęła rękę bandażem
-Gotowe nie musisz dziękować , następnym razem oszczędź lustro są inne rzeczy na których można się wyżyć , poduszka lub jakiś sport jak to woli ...
Złapałem ją za ramię
-Na prawde przepraszam nie chciałem tego powiedzieć - jęknąłem
-Puść mnie - była taka opanowana, spokojna , obojętna ... Doprowadzało mnie to do szału
-Proszę cię wybacz mi...
-Puść mnie - powtórzyła
-Cat proszę ...
-Powiedział że masz ją puścić - usłyszałem głos braciszka - puść ją Jace
Dziewczyna spojrzała na mnie .Spuściłem rękę .Odeszła i powiedziała coś cicho do Aarona i zniknęła
-To ja ci dobrze radzę zostaw ją w spokoju  - warknął i zniknął zostałem sam .




*Catherine*
Dzień  minął szybko mimo pewnym nie przyjemnych zdarzeń .Nie przejmowałam się tym .
Była podajże 1 : 48 ? Impreza zaczęła się o 21 .Alkohol leje się strumieniami , coś sie potłukło chyba stół w salonie.Kanapa przewrócona , wszędzie śmieci i głośna muzyka .Nie wypiłam dużo .Chcę utrzymać tak zwaną "trzeźwość umysłu " .Wypiłam 2 lub 3 drinki nie więcej .Nie chcę dużo pić , potem kac i cały dzień zleci a jutro zaczynam pracę .Tak ja pracuję ! Dziwne ale to prawda .Będę się opiekować dziećmi jakieś starszej Pani .Nie radzi sobie i potrzebuje pomocy .Gotowanie , sprzątnie i oczywiście opieka .Bardzo fajna praca no i dużo płaci za jeden dzień .Popracuje tam tydzień może trochę więcej a w tym czasie poszukam mieszkania .Isabel jest u koleżanki mamy .Franczeski bardzo miła kobieta .Źle przeżyła śmierć mamy .Bardzo nam pomogła po jej śmierci .Moja matka miała przyjaciółki bardzo porządne .Miały dużo pieniędzy , wielkie domy , bogatych mężów ale nie miały dzieci .Chodziła i zbierała pieniądze aby później  móc je przechlać lub co gorsza żeby ćpać .Siedziałam na tarasie i paliłam papierosa .Obok siedział Aaron .Rozmawialiśmy o gwiazdach .Bardzo się z nim zżyłam .Wspaniały przyjaciel , porozmawiasz z nim na każdy temat , możesz mu się zwierzyć będzie milczał jak grób po protu ideał w porównaniu do jego rodzeństwa .Jace jak to Jace nie muszę mówić dużo na jego temat .Dzisiaj pokazał jaki jest .Najgorsze jest to że udawał przede mną kogoś kim nie jest .Zdałam sobie sprawę że go nie znam .Mieszkam u człowieka którego nie  znam .To jest straszne .Daniel .No co tu dużo mówić palant .
-Nie znam połowy ludzi co jest w środku , a nawet większości
-To chyba dobrze - wzruszyłam ramionami
Aaron spojrzał na moje nadgarstki .Było już ciemno dlatego wyprostował się i przyglądnął się
-Tniesz się ? - spytał z wyrzutem
-Okazjonalnie - zabrałam rękę i wsadziłam do kieszeni
- A jak często zdarzają się te " okazje "
-Czasami parę razy dziennie - powiedziałam - ale teraz nie ruszyłam żyletki od 2 tygodni .Rekord
-Po co to robisz ?
-Nie radzę sobie .Nie potrafię funkcjonować w inny sposób .To jest tak jakby...- zabrakło mi słowa
-Uzależnienie
-Właśnie- kiwnęłam głową- nie musisz tego rozumieć , nie zrozumiesz póki nie spróbujesz
-To jest twoja złota zasada ?
-Można tak powiedzieć - wyprostowałam się - idę spać dobranoc - cmoknęłam go w policzek
-Na razie mała słodkich snów - puścił mi oczko 
Weszłam do środka ogłuszyła mnie głośna muzyka .Miałam dość .Nie wiedziałam jak zasnę .Może mają coś na sen ? Przedzierałam się między ludźmi do kuchni .Nawet tam było ich pełno .Zaczęłam szukać czegoś na sen .Poczułam jak ktoś łapie mnie w talii .Odwróciłam się .Jakiś pijany gostek po 20
-Czego ?
-Hej słonko - ależ on niemiłosiernie śmierdzi - pobawimy się ?
-Zależy w co.
-W doktora - zaśmiał się - muszę cię zbadać bo widzę że jesteś chora - wsunął rękę pod moją bluzkę
-Nie dziękuję - odsunęłam się i wyjęłam tabletki - nie lubię się bawić
-Oj kochanie nie bądź taka - przyciągnął mnie do siebie .Był strasznie silny .Nie mogłam uciec - uwierz mi spodoba ci się
-A ja sądzę że nie proszę mnie puścić - zaczęłam się wiercić - puszczaj
Chłopak nagle zatoczył się do tyłu .Obok stał Jace .O nie .Wiem jak to się skończy .Zaczęli się do siebie rzucać i pluć .Wzięłam Jace'a za rękę i pociągnełam
-Zostaw go
-Obmacywał cię - warknął i ruszył na chłopaka
-Jace ! - krzyknęłam
Chłopak odwrócił się .Podeszłam do niego i szepnęłam mu do ucha
-Jeśli mu coś zrobisz będzie sajgon a to impreza urodzinowa twojego brata , zaważ na to .Nic mi nie zrobił
-Ale ...
-Zrób to dla mnie i go zostaw - spojrzałam w jego ciemne oczy - proszę
Westchnął głośno i spojrzał na mnie
-Dobrze
-Dziękuję - ścisnęłam jego rękę i wzięłam tabletki
-Co tam masz ?? - złapał mój nadgarstek - Acodin ? Co ty chcesz zrobić ?! Oszalałaś ?
-Chcę zasnąć ! - krzyknęłam żeby mnie usłyszał
-Acodin ci nic nie da ! Będziesz miała po nim halucynacje ! - wyrwał mi pudełko i zaczął grzebać w szafce - masz to .Tylko uważaj jedną ewentualnie  dwie nie więcej bo się nie obudzisz
-Też dobrze - mruknęłam i wyrwałam mu pudełko
-Jedną ! - spojrzał na mnie
-Dobrze - ruszyłam w stronę swojego pokoju .Kiedy przedarłam się coś mi nie pasowało .Rozejrzałam się nikogo nie było .Zamknęłam okno i usiadłam na łóżku .Wzięłam jedną i zawahałam się czy nie wziąć więcej .Połknęłam tabletkę i popiłam wodą .Dopiero później spostrzegłam że na łóżku leży koperta .Było na niej napisane mojej imie tłustym drukiem .Otworzyłam ją .Zamarłam .To było zdjęcie Saimona gdy miał 7 lat .Był taki szczęśliwy .Jeszcze jedna kartka "Witaj kochanie .Miło cię widzieć po raz kolejny ... Znudziło mi się przyglądanie tobie trzeba cie teraz pomęczyć ... To jest dopiero początek tego co zamierzam zrobić .Myślałaś że dam ci spać mała suko ? O nie .Będziesz się teraz zadręczać .To twoja wina że twój brat nie żyje... Mogłaś go uratować ale nie dałaś rady .Zbiłaś go ... Jesteś słaba ...To koniec na dziś kochana do zobaczenia później " Rzuciłam kartkę na ziemię wraz ze zdjęciem .Spuściłam głowe ...
 Dlaczego ktoś mi to robi ? Dlaczego ? Łzy napłynęły mi do oczu.Nie mogę płakać ... Nie mogę .Zerwałam się na równe nogi , chwyciłam bluzę z kapturem i wyszłam pobiegłam na dół .Przepychałam się między obcymi osobami .Kiedy wybiegłam na dwór .Zaczęłam głęboko oddychać .Spojrzałam w niebo .Wolnym krokiem kierowałam się w stronę cmentarza...
Około 4 nad ranem usiadłam przy grobie Saimona .Odpaliłam papierosa i spojrzałam na swoje palce .Podpaliłam znicz i zaczęłam nucić piosenkę
-Pamiętasz ? - spytałam cicho i spojrzałam na nagrobek , łzy napłyneły mi do oczy - przy tej piosence zawsze brałeś mnie do tańca - starłam szybko łzę z policzka
-Nie , nie płaczę - powiedziałam łamiącym głosem - przecież ci to obiecałam - przejechałam dłonią po twarzy - w zasadzie to płaczę - łzy trysnęły mi z oczu - Płaczę bo nie potrafię żyć z myślą że już nigdy ze mną nie zatańczysz  , że nie przytulisz kiedy będę cię potrzebować tak jak teraz , że nie sprawdzisz mojego nowego chłopaka .Ten ból tak cholernie rani wnętrze całej mnie .Nie wiem co robić .Cały czas mam wrażenie że siedzisz obrażony w swoim pokoju - zaciągnęłam się - Ej ty tam na górze !- spojrzałam a górę i bezskutecznie starałam się utrzymać normalny ton głosu - nigdy o nic Cię nie prosiłam , ale dziś... Zwróć mi go ....Zwróć mi mojego brata - szepnęłam a łzy ponownie spłynęły po policzkach .Usłyszałam kroki .Podniosłam głowę .Jace trzymał w dłoni to zdjęcie wraz z kartką .Poczułam ukłucie w sercu
-Jace - jęknęłam i otarłam łzy.Próbowałam się podnieść ale nie dałam rady .Podszedł i przytulił mnie.Nie odezwał się ani słowem za co byłam wdzięczna
-To tak boli - jęknęłam - cały czas boli , nie przestaje boleć
-Ciii - szepnął- jestem tu - pogładził moje włosy
Otarłam łzy i uspokoiłam się .Nie miałam już czym płakać. Obiecałam że nie będę ale ...Nie potrafie ..Wstałam i zachwiałam się .Tabletka zapomniałam o niej
-Zaniosę Cię
-Nie ja pójdę - jęknęłam i spojrzałam na nagrobek - chodź
Złapał moją rękę i ruszyliśmy powoli przed siebie
-Skąd wiedziałeś że tu będę? - spytałam
-Znam cię , kiedy przypomnisz sobie coś bolesnego idziesz w to miejsce - ścisnął mocniej moją dłoń żeby dodać mi otuchy - od razu przybiegłem tutaj
-Co robiłeś w moim pokoju ?
-Chciałem sprawdzić czy śpisz i zobaczyłem to ...
-Myślałeś że sobie coś zrobię ? Uważasz mnie za taką ..
-Nie - przerwał - nie uważam tak .Nie jesteś suką , szmatą czy inną osobą Jesteś sobą ,dużo przeszłaś , jesteś bardzo silna , imponujesz mi tym ,jesteś uparta i mądra .Nie oczerniaj się .Nie jesteś tą osobą za jaką się uważasz .Jesteś wyjątkowa i nie wolno cii myśleć w żaden inny sposób .Przepraszam za to co powiedziałem.Nie myślałem tak ty to powiedziałaś nie ja ty .Chciałem cię ostrzec .Daniel to ... przecież sama wiesz jaki on jest .Nie powinienem ci tego mówić .Jesteś bystra , sama to zauważyłaś .Przepraszam cie i proszę nie bądź taka obojętną nie zniosę tego ...To jest gorsze niż nienawiść ...
-Nie byłabym w stanie cię nienawidzić - szepnęłam - ja ...
-Nie musisz nic mówić ale wybacz mi proszę - spojrzałam w jego oczy .Mówił szczerze
-Nie byłam na ciebie zła ...
-Wybacz
-Wybaczam - ziewnęłam
-Wzięłaś tabletkę ?
Kiwnęłam głową
-Śpiąca ?
Znów kiwnęłam głową
Jace wziął mnie na ręce jak dziecko .Nie protestowałam byłam śpiąca .Zasnęłam w jego silnych ramionach .Obudziły mnie krzyki .Podniosłam głowę
-Ciii zaraz będziesz w łóżku - powiedział Jace
-Mogę już iść - zaprotestowałam
-Nie
Rozejrzałam się .Byliśmy przed moim pokojem .Otworzył drzwi i delikatnie położył mnie na łóżku .Zdjęłam bluzę i przykryłam się kołdrą
-Dobranoc - szepnął
-Poczekaj - wstałam i przytuliłam go - dziękuje
- Ale za co?
-Za to że przyszedłeś .Gdyby nie ty pewnie nadal bym tam siedziała
-Będę przy tobie kiedy będziesz mnie potrzebować - szepnął równie cicho
-Zawsze ? - wypaliłam
Zawahał się przez chwile ale odparł
-Zawsze
Odsunęłam się i pocałowałam go w policzek .Objęłam jego twarz
-A to za co ? - uniósł brew
-Zawsze - uśmiechnęłam sie - Dobranoc
-Słodkich snów - zamknął drzwi a ja od razu zasnęłam otulając się kołdrą .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz