piątek, 28 lutego 2014

Rozdział II

Obudził mnie krzyk .Wstała na równe nogi i rozglądnęłam się .Izzy .Pobiegłam na górę i otworzyłam drzwi do jej pokoju .Jace ganiał ją po pokoju a ona uciekała .Świetny widok .Ostatnio nie miałam czasu się z nią bawić .Spojrzałam na zegarek 22:49 .Ile ja spałam ?! Jace zobaczył mnie i wyprostował się nie miał okularów .Teraz wiem dlaczego je nosił .Miał podbite oko .
-Przepraszam obudziliśmy cię ?- powiedział zakłopotany a ja się tylko uśmiechnęłam .Izzy spojrzała na mnie
-A czemu ty jeszcze nie śpisz ? -udawałam poważną
-Ups - zakryła ręką usta
-Właśnie bierz piżamę i maszeruj do łazienki
-Będę się kąpać ? -spytała
-Tak ale szybko - dziewczynka wyciągnęła z pod poduszki niebieską piżamę w baranki i pobiegła do łazienki .Spojrzałam na Jace'a
-Na prawdę przepraszam ...
-Dziękuje że się nią zająłeś - uśmiechnęłam się - Sam jeszcze nie wrócił ?
-Nie - mogłam przyjrzeć się jego oczom .Były ciemne bardzo ciemne .Nie wiem czy to przez światło czy nie ale nie można było od różnić źrenicy od tęczówki - mam go znaleźć ?
-Nie jest dorosły - uśmiechnęłam się lekko - jakby wrócił to mnie zawołaj dobrze ?
-Jasne - chłopak unikał mojego wzroku
Odwróciłam się i poszłam do łazienki .Wykąpałam i ułożyłam małą do snu .Przeczytałam bajkę na dobranoc .Była taka słodka jak spała .Niewinna i krucha .Szkoda że przeżyła to wszystko powinna mieć normalną rodzinne ojca matkę a nie "to " .Ucałowałam ją w czółko i przymknęłam drzwi .Zeszłam na dół i szukałam Jace'a .Pewnie brał prysznic .Usiadłam na fotelu i podkuliła  kolana pod brodę .Nie powinnam mu tego tak  mówić .To było zbyt dużo dla niego naraz .A najgorsze jest to że nie wiem gdzie teraz jest i co robi .To wszystko moja winna .Moja wina .Gdybym tylko ... No tak i właśnie tak ludzie wpędzają się w depresje .Nie mogę tak myśleć i się zadręczać muszę działać coś zrobić ale jak ? Nie mogę zostawić Izzy samej a nie wiem czy Jace się zgodzi jej pilnować .Sprawdziłam cały dom i nigdzie go nie było .Wybył bo miał cię dość Cat gratulacje wszyscy od ciebie uciekają .Siedziałam w fotelu i czekałam .Nie patrzałam na zegarek .Miałam nadzieje że drzwi się otworzą i zobaczę Sama całego i zdrowego .Ale ta nadzieja odchodziła z kolejnymi godzinami .3:28 i nadal ich nie ma obu .Pewnie siedzą w barze i bawią się w najlepsze .Jak to zwykle Sam .On nie rozwiązywał problemów on od nich uciekał i je zapijał alkoholem .To był jego jedyny sposób .Ale jak to w życiu te problemy znikały na chwile a on chciał się ich pozbyć to więcej pił .Bałam się że znowu tak będzie .Że będzie jak dawniej .Usłyszałam trzask i jakby coś upadło na ziemię .Wstałam z fotela i zobaczyła Sama leżącego na ziemi .Był strasznie pijany co z resztą było czuć .Za nim przyszedł Jace .Podbiegłam do Sama i obróciłam go na plecy spojrzałam na Jace'a
-Był w jakimś klubie i o mało nie pobił barmana - zaśmiał się
Przewróciłam oczami
-Pomóż mi go zanieść na górę - chwyciłam go za nogi a Jace za ręce i jakoś daliśmy radę go zanieść .Położyliśmy go na łóżku zaczął coś bełkotać
-Pomóc ci ?- spytał szatyn
-Nie już dużo pomogłeś - uśmiechnęłam się i odwróciłam do Sama
-Jak coś to jestem na dole - powiedział i wyszedł
Usiadłam obok Sama .Bił  się było widać miał rozciętą brew i spuchnięte oko .
-Mamo jeszcze 5 minut - mruknął
Łzy napłynęły mi do oczu .Myślałam że już nigdy nie zobaczę go w tym stanie .Że nie będę musiała się martwić czy jeszcze żyje i czy w ogóle wróci do domu .Myślałam że te czasy minęły .Myliłam się z resztą jak zwykle .Nie miała  szczęścia w życiu .Nigdy zawsze byłam pechowa .Wszyscy tłumaczyli że to był przypadek lub zbieg okoliczności ale ja w to nie wierzę .Otworzył oczy i usiadł spojrzał na mnie
-Wiesz co mam bardzo piękną i mądrą siostrę - uśmiechnął się - a wiesz miałem bardzo fajny sen ale to bardzo fajny .Śniło mi się że wróciłem i ty mi powiedziałaś tak właśnie ty że Mamusia moja kochana i mój kochany braciszek nie żyją - wybełkotał i zaczął się śmiać - bardzo fajny sen
Spuściłam głowę i głośno przełknęłam ślinę
-To nie był sen Sam - chwyciłam go za rękę
Chłopak spojrzał na mnie a w jego czach pojawiły się łzy .Położył mi głowę na kolanach i zaczął płakać jak dziecko .Nigdy nie widziałam jak płakał .Położyłam mu rękę na głowie
-Tęsknie za nimi - powiedział - dlaczego oni nas zostawili ??
Zdziwiło mnie to pytanie .W ogóle jego zachowanie było inne .Był bezbronny jak dziecko .
-Też za nimi tęsknie - wybąkałam .Musiałam być twarda - nie zostawili nas czuwają nad nami .Gdy tracisz kogoś kogo kochasz ten ktoś nigdy cie nie opuszcza .Trafia do szczególnego miejsca - położyłam mu rękę na sercu - do twojego serca
-Ale ja nie chcę ich w moim sercu chcę żeby byli tutaj obok ze mną - kolejne łzy spłynęły po jego policzkach
-Wiem - powiedziałam i poczułam gule w gardle - ale oni są szczęśliwi tam na górze i teraz na nas patrzą i  się uśmiechają są szczęśliwi .A ty jesteś twardy i dasz sobie rade
-A jak nie dam ? - spytał
-Dasz masz mnie  i Izzy a my cię  nie opuścimy nigdy - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku
-Dziękuję - ścisnął moją rękę - dziękuje że jesteś
-Będę przy tobie zawsze - po tych słowach odpłynął .Położyłam go i przykryłam kołdrą .Po cichu zamknęłam drzwi .Na schodach siedział Jace w spodniach od dresu .Miał tak wyrzeźbione mięśnie .Mogłabym patrzeć na nie godzinami .Potrząsnęłam głową i wypuściłam powietrze .Jace odwrócił się i wstał
-I jak ?
-Śpi już - odpowiedziałam cicho podeszłam do niego i nie mam pojęcia dlaczego ale go przytuliłam i wyszeptałam - dziękuję ci
Chłopak nieco zdziwiony odwzajemnił uścisk .Czułam jak jego mięśnie się napinają .Biło od niego ciepłem .
-Nie dziękuj - odsunął się ode mnie - śpij dobrze
-Dobranoc - odwróciłam się i poszłam do pokoju .Położyłam się i wpatrywałam w sufit .Nie mogę myśleć o wszystkim co się dzisiaj stało bo się popłaczę .A nie chcę płakać .Łzy mi się skończyły .Wypłakałam je gdy miałam 14 lat po śmierci ojca.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam ...




*Następnego dnia *




Ktoś walił mnie w ramię
-Cat wstawaj ! Już wstawaj ! - krzyczała Izzy
-Hmmm - mruknęłam przeciągając się
-Wstawaj do szkoły - powiedziała
Wstałam na równe nogi i spojrzałam na zegarek 7:04 .Uffff .Ach moja ukochana szkoła .Nie mogłabym bez niej wytrzymać .Jeszcze tylko tydzień tylko tydzień .Powtarzałam sobie podczas porannej kąpieli .Wysuszyłam włosy i lekko się umalowałam .Wybrałam jakieś ciuchy i zbiegłam na dół .
-Hey - powiedziałam i uśmiechnęłam się do Sama
-Ciiii głowa - jęknął i znowu położył się na  stole
-W szafce masz tabletki - powiedziałam i upiłam łyk kawy
-Tak super - podniósł głowę - przepraszam za wczoraj ja ...
-Tak wiem - przerwałam mu - rozumiem .Rozumiałam po śmierci Simona załamałam się i zaczęłam się zataczać .Ciąć i brać narkotyki .Cięłam się wszędzie na nogach i rękach .Jeszcze teraz mam blizny .Pewnego dnia miałam taką załamkę że napuściłam wannę wody i weszłam do niej .Przyłożyłam żyletkę do ręki i już miałam ją pociągnąć gdy do łazienki wbiegła Isabel .Płakała instyktownie wyszłam z wanny i przytuliłam ją .Skaleczyła się .Wtedy zrozumiałam że nie mogę tego zrobić .Nie mogę jej zostawić samej .I tak straciła wszystko .Była idiotką odstawiłam żyletkę i poszłam na odwyk .Wygrałam z nałogiem .Chodź żyletka często dostawała mi się do dłoni jedno dwa pociągnięcia nie więcej .Z czasem ból przestał sprawiać mi radość a krew już tylko obrzydzała .Uznałam to za zwycięstwo .Już się nie tnę ,ale są blizny które rzucają się w oczy na nogach i rękach .Staram się to ukrywać nikt o tym nie wie .
Sam podszedł i przytulił mnie
-Kocham cię - powiedział patrząc mi w oczy
-Wiem - uśmiechnęłam się - też cię kocham - cmoknęłam go w policzek i wzięłam torbę - po 15 będę jak przyjdę zrobię obiad ok ?
-Jasne idź już bo się spóźnisz - powiedział Sam
Spacerkiem ruszyłam w stronę szkoły .Pierwsza lekcja historia .W szkole odcinałam się do problemów .Żyłam tak jakby ich nie było .I to mi pasowało .Żadnych zmartwień no może tylko to żeby nie dostać żadnej złej oceny ale to już inna sprawa .Gdy dotarła do szkoły usadowiłam się w ławce .Nie słuchałam na lekcjach tylko rysowałam lub malowałam .To była moja pasja .Nawet a strychu miałam swój kącik w którym stałą sztaluga i kilka pędzli .Takie oderwanie od tej rutyny .Drzwi do klasy się otworzyły i weszła dyrektorka .
-Dzień Dobry - powiedziała jak zwykle poważna - będziecie mieć nowego starszego kolegę .Nie pytajcie dlaczego tylko bądźcie dla niego mili - co ? Jaki nowy kolega ? Pod końcówkę roku ? Bez sens .W drzwiach stanął on .Otworzyłam szerzej oczy Jace . Co on tutaj robił ? Dlaczego tu ? Dlaczego akurat ta klasa ? Chłopak nie pokazywał żadnych emocji i przyglądał się klasie .Gdy napotkał mój wzrok uśmiechnął się lekko
-Usiądź za Catherine - powiedziała dyrektorka i wyszła .Szatyn ruszył w moją stronę nie odrywając ode mnie wzroku .Spojrzałam na nauczycielkę która stał z otwartą buzią
-No to dobrze - wyrwała się z zamyślenia - no to co się zdarzyło w 1320 ?
Czułam na sobie jego wzrok..Dziwny zbieg okoliczności ? A może  przeznaczenie ? Wiem to że nie trafił tu przez przypadek .Czuję to .Po lekcjach wyszłam przez szkołę .Szukałam Anny ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć .Zobaczyła czarnego mustanga  .Żaden uczeń nie miał takiego auta .Ktoś się o niego opierał  .A kto to był ? Oczywiście że Jace .Ale skąd on miał taki samochód ? Tak na prawdę nic o nim nie wiedziałam .Wiem jak ma na imię i tyle .Chłopak szukał kogoś .Kiedy napotkał mój wzrok ruszył w moją stronę .Oparłam się o ścianę i chciałam obaczyć co zrobi .To mogło być  bardzo ciekawe .Chłopak był coraz bliżej gdy podeszła do niego Marry .Szkolna diwa wytapetowana lala która miałą bogatego ojca .Jest tak rozpieszczona że ma lokaja który nosi za nią plecak i piszę na lekcjach .Po prostu koszmar .Utleniane blond włosy i pełno tapety .No może miała te cycki i figurę modelki ale nic w głowie a chyba to się liczy ? Z resztą ja nic nie wiem w dzisiejszych czasach ważne jest jak się wygląda a nie co ma się w głowie bo jak inaczej ? Stałam i przyglądałam się tej zabawnej sytuacji .Blondynka stanęła przed nim i zaczęła coś gadać trzepocząc rzęsami jak to miała w zwyczaju robić .Położyłam mu rękę na ramieniu na co ja podniosłam brew ze zdziwienia.Chłopak spojrzał na mnie a potem na blondynkę.Odsunął się od niej i powiedział coś na co blondynka otworzyła szeroko oczy .Wyminął ją i podszedł do mnie
-Jedziesz ? -spytał wyraźnie wytrącony z równowagi
-Co jej powiedziałeś - uśmiechnęłam się
-Nie ważne - mruknął zirytowany - jedziesz ?
-Z tobą ? - zdziwiłam się - gdzie ?
-Do domu - westchnął
-Przespaceruję się - powiedziałam
-Chciałem po dobroci - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę auta .Próbowałam się wyrwać ale był nie ludzko silny .Wepchnął mnie na siedzenie i usiadł za kierownicą
-Przepraszam że tak brutalnie ale ta ... -
-Marry - podpowiedziałam mu
-Jest strasznie ...- zacisnął dłonie na kierownicy
-Wiem - przerwałam - jedź albo wysiadam cała szkoła się gapi - kiwnęłam w stronę szkoły
Jace uśmiechnął się i odpalił silnik
-Niech się gapią - mruknął do siebie .Nie miałam pewnie tego usłyszeć ale usłyszałam .Nie wiem co to miało znaczyć .Całą drogę przejechaliśmy w ciszy .Co chwilę dyskretnie zerkałam jak prowadzi .Był strasznie skupiony na drodze .Jego mięśnie się napinały jak zmieniał biegi a ... Zaraz co ?
-Ogarnij się - szepnęłam
-Co ? -zdziwił się Jace - mówiłaś coś
-Nie nic - uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w szybę .Musiałam wyjść na idiotkę .Czułam jak moje poliki robią się czerwone .Rzadko mi się to zdarzało .Zakryłam twarz włosami żeby tylko mnie nie zobaczył .Gdy stanął wysiadłam i skierowałam się do drzwi .To była nie zręczna sytuacja nigdy więcej z nim nie pojadę .Chyba że mnie zmusi i zaciągnie jak dzisiaj ale to szczegół .Rzuciłam torbę w kąt
-Wróciłam - krzyknęłam i zdjęłam buty
Usłyszałam ten charakterystyczny dźwięk zbiegania po schodach .Isabel miała jeszcze na sobie piżamę i miała całe ręce kolorowe od farbek .Podbiegła i przytuliła mnie .Moje włosy i ciuchy ...
Odsunęłam się od niej
-Dlaczego ty jesteś jeszcze w piżamie co ? Kto ci dał farby ? Gdzie Sam ? - zadawałam kolejno pytania a dziewczynka tylko się uśmiechała
-Łoł - powiedział Jace wchodząc - coś się działo kiedy nas nie było ? - zaśmiał się
-Za dużo - mruknęłam i wzięłam małą na ręce .Trudno ciuchy da się wyprać a włosy umyć .Ale nie wiem czy Sam się pozbiera po tym jak z nim pogadam .Poszłam z mała do łazienki i umyłam .Przebrałam w normalne ciuchy i posłałam do kuchni by móc rozprawić się z Samem .Poszłam do jego pokoju .Leżał na łóżku rozwalony .Kiedy weszłam zerwał się na równe nogi miał jeszcze kaca
-Jak się spało ? - spytałam z uśmiechem
-Ymmm Cat słuchaj no bo ja ... -zaczął się tłumaczyć
-Dobra skończ idź na dół i zacznij robić naleśniki a opieprz później - odwróciłam się i poszłam do łazienki .Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się .Mokre włosy spięłam w koka i zeszłam na dół .Już czułam ten zapach naleśników .Weszłam do kuchni i mnie zatkało .Sam siedział na ziemi a przy patelni stał Jace .Oparłam się o blat
-Od kiedy idź rób naleśniki znaczy siedź na ziemi i użalaj się nad sobą ? - spojrzałam na Sama
-Wiesz że nie mam talentu do gotowania jak ty - jęknął - i tak lubię się nad sobą użalać
-Nie trzeba mieć talentu tylko dobre chęci - prychnęłam i podeszłam do Jace'a - nie wiedziałam że umiesz gotować
-Wiele rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz - zaśmiał się szatyn - ale jak już przyszłaś - odsunął się
Spojrzałam na niego błagalnie
-No dobra - wywrócił oczami - to zajmij się nim
-Uwielbiam smażyć naleśniki - odepchnęłam go
Zaśmiał się
-Wiedziałam - powiedział
-Ale co ? -spytałam
-Wszystko - odparł i rozłożył talerze na stole .Spojrzałam na niego zdziwiona
-Wszystko ?
-Tak  wszystko - uśmiechnął się i rozłożył się na fotelu
Po obiedzie zmyłam talerze .W końcu mogłam odpocząć gdy zadzwonił dzwonek
-Kurwa - mruknęłam pod nosem i niechętnie wstała.Otworzyłam drzwi stało tam 3 gości .Byli ode mnie starsi .Oczywiście dresy .
-Tak ? -spytałam opierając się o framugę
-Jest tu Jonathan ? - spytał jeden
-Tak już go wołam - zamknęłam drzwi i ruszyłam na górę .Jace raczej Jonathan siedział i czytał książkę
-Jace ktoś do ciebie - mruknęłam
-Kto ? - zdziwił się szatyn
-Jacyś kolesie - wzruszyłam ramionami
Zmarszczył czoło i odłożył książkę .Podszedł do okna i zamarł .Stał w miejscu gdy się odwrócił był strasznie blady .Przekrzywiłam głowę a on przeszedł obok burcząc dzięki .Nie moja sprawa .Poszłam do Isabel .Bawiła się zabawkami .Postanowiła jej nie przeszkadzać i zejść na dół .Już miałam stawiać pierwszy krok gdy usłyszałam obcy mi głos
-Niezła chata
-Czego chcecie - warknął Jace
-Brachu spokojnie po co te nerwy - odpowiedział drugi - mamy czas
-Ale ja nie mam i to nie jest dobre miejsce do rozmowy -  jego głos ucichł
-Dobra widzę że nie mam humoru .No to tak wiesz co masz robić ? - spytał
-Nie chcę mieć z wami nic wspólnego - burknął
-Haha - zaśmiał się jeden - już za późno nie trzeba było wtedy do nas skakać a teraz miałbyś spokój .I nie chcę słyszeć odmowy bo wiesz co się stanie - ostrzegł - masz .Tu znajdziesz wszystko żeby wykonać te misje jak już się zapoznasz z zadaniem spotkamy się
-Ostatni raz - warknął - a teraz wynocha
-Nie tak szybko stary najpierw moi kumple poznają naszą gwiazdeczkę Cat !
Na dźwięk mojego imienia zamarłam .Skąd on do jasnej cholery mnie znał ? Nie kojarzyłam tego gościa .Musiałam coś szybko wymyślić .Po cichu się wycofałam i trzasnęłam drzwiami i jak zwykle zeszłam na dół .Spojrzałam na tego typa .Wysoki , ale gruby .
-Tak ? -spytałam
-Nie poznajesz mnie ? - powiedział i uniósł brew
Przyjrzałam się dokładniej .Znam go znam to gruby ! Chodziliśmy razem do gimnazjum .Nie zdał 2 razy ale zawsze się z nim dogadywałam .Był świetnym kumplem .Wspólne wycieczki , wyjścia i od pały tego nie da się zapomnieć .Po gimnazjum już się nie kontaktowaliśmy .Nie wiem dlaczego tak jakoś .Nie mogłam się zdradzić dlatego uśmiechnęłam się szeroko
-Gruby ! - krzyknęłam i przytuliłam go
-No w końcu ! - zaśmiał się i odwzajemnił uścisk - mówiłem że się spotkamy ? Wygrałem
Wygrałem ? O co mu chodziło sięgnęłam pamięcią do dnia zakończenia gimnazjum .A ! Już wiem założyłam się z nim że już nigdy się nie spotkamy a tu jednak ...
-Masz racje wygrałeś - zaśmiałam się - muszę dotrzymać obietnicy
-Jakiej obietnicy ? - wtrącił Jace .Wyglądał na przerażonego .
-Założyliśmy się że jak wygram to się ze mną umówi - powiedział dumny
-Haha - zaśmiałam się i spojrzałam znów na Jace'a był tak blady że myślałam że zaraz zemdleje - dobra to kiedy ?
-Może po zakończeniu roku co ? Żeby to uczcić - uśmiechnął się .Przypomniałam sobie wesołego Grubego .Zawsze wesoły i miły ale tylko dla mnie każdego albo wyzywał lub mu groził że odgryzie mu łeb .Taki był .Ale zmienił się po tym jak dowiedział się że jego matka ma raka .To było w 3 klasie .Było mi go strasznie szkoda ale nie mogłam mu pomóc .Sama miałam zbyt dużo problemów i on to rozumiał jeszcze mi pomagał .Kochany ... Teraz to w ogóle inna osoba .Uwierzył że ktoś go jednak lubi i to teraz wykorzystuję widzę to po tych chłopakach są tu dlatego że on chcę .
-Jasne
-Musimy już iść - powiedział i spojrzał na mnie - to do zobaczenia Jace
-Pa - cmoknęłam go w policzek na co chłopak jeszcze szerzej się uśmiechnął
-A to za co ?
-Za to że wygrałeś - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi .Spojrzałam na szatyna który nie kontaktował
-Jace ?
Jego oczy były czarne wpatrywał się w kartkę papieru którą dostał od Grubego
-Hey - krzyknęłam
-Co ?- potrząsnął głową i spojrzał na mnie - skąd znasz Da... Grubego ?
-Chodziliśmy razem do szkoły - wzruszyłam ramionami - a co ?
-Nic - burknął i poszedł na górę bez słowa

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział I

To dziś ! Już dziś ! Najlepszy dzień od 2 lat ! Sam wraca .Mój ukochany starszy brat wychodzi z więzienia .Tak długo go nie widziałam .Oczywiście że mogłam go odwiedzić ale  z początku matka mi zabroniła chodź sama tam jeździła .Po jej śmierci nie miałam czasu szkoła ,Izzy i dom .Nawet Simon  chciał ale nie mógł i tak jakoś wyszło .Cieszę się i jednocześnie boję .Sam nie wie o tym że matka i Simon nie żyją  .Chciałam zadzwonić i mu powiedzieć ale takich rzeczy nie mówi się przez telefon a gdybym do niego poszła rozpłakała bym się od razu .Tak czy siak by się nie udało.Nie wiem jak to przyjmie .Śmiercią matki nie przejmie się zbytnio ale boję się jak zareaguje na Simona .Oni byli bardzo do siebie przywiązani jeden bez drugiego nie mógł wytrzymać . Wszędzie razem koledzy Sama byli kolegami Simona i na odwrót .Byli  braćmi .
-Catherine ! - usłyszałam dziecięcy głosik - chodź !
Zostawiłam ugniatanie ciasta.Tak umiem gotować i to całkiem nieźle .Babcia nauczyła mnie kiedy byłam mała a mama była '' normalna " .Otworzyłam białe drzwi .Mała siedziała na ziemi i rysowała coś . Szybko przeleciałam wzrokiem po jej pokoju .Nie była taka jak inne dziewczynki .Nie lubiła różu , nie bawiła się lalkami była bardzo dorosła na swój wiek . 3,5 roku a mówiła bardzo dużo , dyskutowała na niemal każdy temat i nie zadawała pytań .Spytała raz nie więcej i udawała się do pokoju .Mimowolnie uśmiechnęłam się i uklękłam obok niej
-Co jest ? -spytałam
-Zobacz co narysowałam ! - pokazała mi rysunek na którym stało 5 osób - to ty a to Sam a to mama a to Saimon a to ja ! - wskazywała mi postacie na rysunku - Nie ładny ??? Nie podoba ci się - spuściła głowę
-Nie jest śliczny Samowi się spodoba - uśmiechnęłam się i posadziłam sobie na kolanach - robię tort pomożesz mi ?
-Tak ! - pisnęłam z radości - a mogę ozdobić ? Proszę ...
-Tak tylko zadzwonię do Marka i powiesz mu co kupić dobrze ?
-Tak - pocałowała mnie w policzek i pobiegła na dół
Wstałam i ostatni raz spojrzałam na rysunek .Wszyscy byli tacy uśmiechnięci i szczęśliwi .Mała jest taka mądra .Pamięta Simona i to dobrze .Mamę gorzej a jednak pamięta .Ruszyłam powoli na dół i skończyłam ugniatać ciasto .Kiedy wszystko już było gotowe  czekaliśmy na ozdoby .
-Kiedy Sam przyjdzie ? -spytała
-Wieczorem - wymusiłam uśmiech na twarzy - stęskniłaś się za nim ?
-Tak i to bardzzo ! Kiedy przyjdzie przytulę go tak bardzo bardzo mocno ! - tryskała radością tak na prawdę nie znała go ale kochała .Często pytała  się jak o nim wspominałam ile ma lat gdzie jest .A ja nie wiedziałam co powiedzieć .Mówiłam że niedługo wróci i że ją  kocha . Tyle a jej to wystarczało .Podziwiałam u dzieci tę umiejętność cieszenia się z małych i najprostszych rzeczy .Tego że jak wstają mają dobry humor .Zawsze znajdą powód do radości i do tego żeby się śmiać i uśmiechać .Ja tak nie umiem .Nie wiem czy umiałam .Byłam skryta , nikogo do siebie nie dopuszczałam tak szara myszka .A teraz jestem bardziej otwarta na wszystko .Próbuje nowych rzeczy których kiedyś się bałam .Chociaż to mogę zrobić .Poszłam do kuchni by rozpuścić czekoladę .Usłyszałam jak drzwi się otwierają .Nie odwracałam się wiedziałam że to Mark .Mark to ... nie wiem jak go określić chłopak ? Bliski przyjaciel ? Jest świetny miły , można mu zaufać , jest przystojny i to bardzo .Szatyn z zielonymi i to na prawdę zielonymi oczami .Jest wysoki i dobrze zbudowany .Po prostu ideał ale nie dla mnie . Nie czuję do niego tego co on do mnie .Wiem że go oszukuję ale nie mam serca by mu to powiedzieć .Znamy się 6 lata .Kupa czasu jesteśmy bardzo zżyci .Był przy mnie kiedy umarła mi matka i Saimon , ojciec z resztą też .Był kiedy go potrzebowałam po prostu był jest i będzie nie odłączną częścią mojego życia i to się nie zmieni mam nadzieje .Izzy pisnęłam i pobiegła się przywiać zawsze tak robiła .
-Torby połóż na stół - powiedziałam
-Ledwo wracam i już rozkazy - usłyszałam ten głos którego się nie spodziewałam .Wypuściłam z ręki nóż i powoli odwróciłam się .Stał on w przedpokoju .Właśnie on trzymający Izzy na rękach .To  był mój Sam .Łzy napłynęły mi do oczu ale się nie ruszyłam .Stałam jak paraliżowana .Puścił ją na ziemię i szepnął coś do ucha .Ona pocałowała go w policzek i pobiegła na dwór .Sam był cały rozpromieniony .Nic się nie zmienił no może zmężniał .
-Nie przywitasz się ? - spytał i udał zawiedzionego
Podbiegłam i przytuliłam go mocno .Łza spłynęła mi po policzku .Tęskniłam za tym .Za jego stalowym uściskiem
-To ty wróciłeś - przytuliłam go jeszcze mocniej - tęskniłam bardzo
-Ja też siostrzyczko - odsunął się ode mnie i otarł łzę - nie płacz to tylko ja
Zaśmiałam się i przetarłam oczy .Przyjrzałam mu się jeszcze raz .Mój brat wrócił .
-Hej - chwycił mnie za ramiona - już jestem .Spokojnie teraz już będę cały czas .-Przytulił mnie jeszcze raz
-Wiem
-Słuchaj jest sprawa - odsunął się i spojrzał na mnie - bo ...
-Cat !!! - usłyszałam jej wesoły głosik .Wbiegła z wielkim misiem .Większym od niej i ciągnęła kogoś za rękę - Zobacz co dostałam od  Jonathana !
Za Izzy przyszedł .Wysoki szatyn w okularach .Był wysoki i umięśniony .Na jego ramionach widniały tatuaże .Było widać że był zaskoczony .Miał luźne dżinsy i białą koszulkę .W ręku trzymał torbę . Co to miało znaczyć ? Szatyn spojrzał na Sama a jego wzrok zatrzymał się na mnie .Wyprostował się i spuścił głowę .
-Właśnie - Sam położył mi rękę na ramieniu - może u nas zanocować na tydzień może dwa ? To mój kumpel z celi
Przeanalizowałam szatyna wzrokiem
-To nasz dom - tak właściwie to mój ale to szczegół o którym Sam nie musiał wiedzieć - nie ma problemu
Chłopak spojrzał na mnie
-Dziękuję bardzo długo tutaj nie zastanę - wydukał
-Czuj się jak u siebie - uśmiechnęłam się - Catherin - wyciągnęłam rękę
-Jonathan ale mów mi Jace - lekko ścisnął moją dłoń - pójdę po resztę rzeczy - i wyszedł
Spojrzałam na Sama i uniosłam jedną brew
-I co ???
-No wiesz będę spał na kanapie - brunet podrapał się po głowie
-Haha nie żartuj mamy dużo wolnych pokoi - Ups ! Ty debilko
-Jak to ? - zdziwił się brunet - a tak w ogóle to gdzie ...
W połowie zdania przerwała mu Izzy
-Zobacz kto idzie ! - i pobiegła na dwór
Jace wrócił z torbami i usiadł na sofie .Izzy przybiegła z reklamówką ozdób
-Możemy dokończyć dekorować ! - powiedziała i pobiegła do kuchni
-Co dekorować ? - spytał Sam
-Tort ! - krzyknęła Izzy - Ups miała to być niespodzianka
Podeszłam do fotela
-Izzy chciała zrobić tort powitalny ale wszystko zepsułeś - uśmiechnęłam się .Usłyszałam trzask drzwi .Stanął w nich Mark .Nie nie teraz ! Muszę coś wykombinować .Szybko .Mark podszedł żeby mnie przytulić ale spiorunowałam go wzrokiem
-Słuchaj - wzięłam go za rękę i odciągnęłam na bok - weźmiesz Izzy na spacer ? Proszę
-Dobrze - zdziwił się - coś się stało ? - dotknął dłonią mojego policzka
-Hej chłopie ! - powiedział Sam - nie sądziłem że cię tu jeszcze spotkam - zaśmiał się
Mark odsunął się i podali sobie ręce
-Witaj miło cię widzieć ! To już tak szybko ?
-Tak wyszło przedstawię ci mojego kolegę - pokazał ręką na Jace'a .Szatyn wstał .Nie okazywał żadnych emocji nawet nie zdjął okularów .Uścisnęli sobie chłodno dłonie
-Jace
-Mark - spojrzał na mnie - chłopak Cat
Jeszcze to .Jace przełknął ślinę i ścisnął mocniej pięść .Musiałam coś zrobić
-Sam na pewno jesteś głodny w lodówce coś znajdziesz i Jace'owi również a ty - wskazałam palcem na Marka chodź .Sam spojrzał na mnie zdziwiony a Jace od razu ruszył do kuchni .Mark podszedł do mnie
-Zabierz stąd Izzy nie chcę żeby to wszystko widziała - szepnęłam patrząc się na małą
-Dobrze .Dasz sobie radę - położył mi ręce na tali - tylko delikatnie
-Nie wiem czy się da o jęknęłam - spojrzałam w stronę kuchni i napotkałam wzrok Jace'a .
-Ty wszystko potrafisz - pocałował mnie w czoło a ja oderwałam wzrok od Jace'a i spojrzałam na Marka - trzymaj się mała - pocałował mnie w policzek
Podeszłam do Izzy
-Pójdziesz z Markiem na lody i do parku co ? - uśmiechnęłam się lekko
-A co z tortem ?
-Poczeka na ciebie - pocałowałam ją w czółko - idź
Po chwili zostałam tylko ja Jace i Sam
-Gdzie jest matka ?- spytał Sam
Westchnęłam głośno .Bałam się tego pytania .Bałam się jak cholera .Nie wiedziałam jak to sformułować , powiedzieć .Łza zakręciła mi się w oku .
-Cat ? - podszedł do mnie - co się dzieje gdzie jest matka ?
-Usiądź - szepnęłam Nie będę płakać .Nie obiecałam że już nie będę płakała z tego powodu .
Chłopak usiadł na krześle
-Kiedy ... - no i koniec mojej wypowiedzi  - zabrali cię matki nie było w domu jak  wiesz .Wróciła wieczorem .Pijana . Jak zwykle pytała się o ciebie .Musiałam jej powiedzieć .Nie wiedziałam jak zareaguje .Kiedy jej powiedziałam nie uwierzyła mi ale kiedy jej to powtórzyłam zaczęła płakać , przeklinać cały świat i ...
-Cat do czego zmierzasz ?- wstał - wiesz co zmieniłaś się .Idę do niej na górę
Ruszył w stronę jej pokoju a ja jak idiotka ruszyłam za nim .Gdy otworzył drzwi zamarł .Po jej śmierci musiałam jakoś ogarnąć ten pokój .A ona nigdy nie trzymała w nim porządku  .
Oparłam się o futrynę
-Gdzie ona jest ? - odwrócił się - powiedz mi
-Ona ... - zamknęłam oczy i powiedziałam to - nie żyje
Sam wzdrygnął się a cała krew odpłynęła mu z twarzy .Otworzył usta i po chwili je zamknął
-Krzyczała że to moja wina że poszedłeś do więzienia i poszła do pokoju .Miała nóż wbity w brzuch leżała na łóżku ... - spuściłam głowę
-Czemu nikt mi nie powiedział - szepnął .Nie płakał
-Nie chciałam cie dobijać a poza tym nie miałam kiedy
-Jak to nie miałaś kiedy ?! - powiedział z wyrzutem
-No bo Simon ... - gula w moim gardle powiększała się z każdym słowem
-Co Simon ?! Gdzie on jest ?! Gdzie on kurwa jest ! - wybuchnął i zaczął chodzić po pokoju
-Onnn ...- głos mi się załamał
-Co on też nie żyje !? - spojrzał na mnie
Podniosłam głowę i zobaczyłam jak staję się jeszcze bardziej bladszy a w jego czach pojawiają się łzy .
-Nie do kurwy nędzy nie !! - złapał się za głowę .Wybiegł  pokoju i usłyszałam trzask drzwiami .Zamknęłam oczy i zeszłam na dół .Jace stał oparty o blat
-Przykro mi - powiedział - z powodu śmierci matki
-Taaa - mruknęłam i przeczesałam włosy ręką - chcesz się napić ?
-Zależy czego - powiedział i lekko się uśmiechnął
-Do wyboru do koloru - podeszłam do szafki i otworzyłam ją stały tam różne rodzaje alkoholu .Whiskey ,Rum ,Burbon ,Żołądkowa i jeszcze parę rodzajów win .Pokazałam ręką to co posiadam - to co wybierasz ?
-Żołądkowa
-Wspaniale - wyciągnęłam butelkę i 2 kieliszki .Nalałam po równo i szybko wypiłam zawartość .Wzdrygnęłam się i chwyciłam się za głowę
-Wróci - powiedział - cały
-Chciałabym w to wierzyć - spojrzałam na niego - nie musisz mnie pocieszać nie potrzebuję tego ...
Położyłam się w pokoju i prosiłam w głębi duszy o to żeby nic sobie nie zrobił




                                                                *&*

piątek, 21 lutego 2014

Prolog

Stałam i wpatrywałam się w gotującą wodę analizując wszystko co się zdarzyło .A trochę tego było .Zacznijmy od samego początku . Byłam małą dziewczynką kiedy mój tato od nas odszedł.Założył sobie nową rodzinę,wiedziałam,że moja mama go za to znienawidziła...jej nienawiść przeszła i na mnie...Nie potrafiłam mu tego wybaczyć...no jak on tak mógł? Przecież byłam jego ukochaną córeczką,a on mnie porzucił...Pamiętam,że często dzwonił,ale ja nie chciałam z nim rozmawiać ,gdy przyjeżdżał odmawiałam spotkania.Początkowo bardzo się starał,jednak z czasem to osłabło...nie widząc zaangażowania z mojej strony zaprzestał wysiłków...tylko na ważniejsze wydarzenia wysyłał mi kartkę... Ale nie mogłam myśleć tylko o sobie miałam 2 braci .Sam był starszy o 2 lata a Simon był w moim wieku .Oczywiście jak to chłopcy starali się ukrywać jak im ciężko bez ojca i jak z nim tęsknią ale nie znienawidzili go jak ja.Pewnego dnia zadzwonił do matki i powiedział że chcę mnie zabrać nad morze bo miał tam domek .Nie wspominał o Samie czy Saimonie chciał żebym przyjechała tylko ja .Oczywiście że nie chciałam jechać ale po wielu długich i męczących rozmowach kłótniach i groźbach matki pojechałam .
Początkowo sprawiałam im same problemy,widziałam,że sobie ze mną nie radzą,a mój tata jest załamany moim zachowaniem..cieszyło mnie to,chciałam żeby cierpiał przeze mnie tak jak ja przez niego...Tak,wiem to było głupie ale wtedy wydawało mi się czymś zupełnie słusznym...Gdy siedziałam pewnego wieczora na plaży ,przyszedł i się do mnie dosiadł,chciałam sobie pójść,ale złapał mnie za rękę i nie chciał puścić..zaczął opowiadać,wspominać czasy,gdy byliśmy jeszcze szczęśliwą rodziną..nie potrafiłam powstrzymać łez,on też się wzruszył,widziałam to po jego minie..Nagle w tej chwili poczułam,że kocham go tak bardzo,że jestem mu w stanie wszystko wybaczyć..Rzuciłam mu się w objęcia i znów poczułam się jak mała dziewczynka tuląca ukochanego tatusia...Pozostałe dni wakacji mineły nas jak jeden dzień..Każdą chwile staraliśmy się spędzać razem,tak jakbyśmy próbowali nadrobić stracone lata...Czasem widziałam smutek w jego oczach,nie wiedziałam skad się bierze,przecież powinien być szczęśliwy,w końcu wszystko się ułożyło...Wakacje się skończyły,wróciłam do mamy i do starego trybu życia..ciężko było mi regularnie spotykać się z tatą,ale oboje bardzo się staraliśmy..Tego dnia umówiłam się z chłopakiem do kina,gdy wróciłam mama poinformowała mnie,że był tato i chciał ze mną porozmawiac,nie wiedziałam o co mogło chodzić.Było juź późno,więc postanowiłam zadzwonić do niego następnego dnia..Jednak nie odbierał,zbytnio się tym nie przejełam,uznałam,że musiał być czymś zajęty..Wieczorem zadzwoniła do mnie jego nowa żona,zapłakana powiedziała,że tato nie żyje,umarł wczoraj...Zupełnie to do mnie nie docierało,nie rozumiałam jakim cudem mógł umrzeć,ledwo go odzyskałam,a znów musiałam stracić...Jak się później dowiedziałam tato miał raka...Lekarze odkryli go za późno,już nic nie dało się zrobić,pozostały mu dwa miesiace życia...Jego ostatnim marzeniem było pogodzenie się ze mną..przy pomocy mamy tego dokonał,gdyby mnie wtedy nie zmusiła,do tamtej rozmowy nigdy by nie doszło...W dniu,w którym do mnie przyszedł,był u lekarza,jego wyniki pogorszyły się,śmierć zbliżała sie coraz bliżej..Przyszedł się pożegnać,ale mnie nie zastał,tej samej nocy umarł we śnie...Nigdy sobie tego nie wybaczyłam ... Bardzo to przeżyłam ale jeszcze bardziej przeżyła to matka i chłopcy .Płakała gdy patrzyła na nasze wspólne zdjęcie .On nigdy nie przestał jej kochać wiem to .Dopiero teraz to zrozumiałam ... Skoro mowa o matce .Starała się żyć normalnie po tym wszystkim co się zdarzyło .Miałam wtedy 14 lat .Znalazła sobie nowego partnera który miał syna w wieku Sama .Bardzo szybko przeprowadzili się do nas .Musiałam cisnąć się w pokoju z Saimonem ale to nie był najmniejszy problem Robert bo tak miał na imię mój ojczym zaczął pić .Co najgorsze wciągnął w to matkę .Widziałam jak się uzależnia ale nie miałam prawa nic powiedzieć .Robert miewał ataki złości jak to tłumaczyła matka .Z dnia na dzień miała jeszcze więcej siniaków na twarzy rękach i Bóg wię gdzie... Gdy próbowałam z nią rozmawiać wkraczał Alex jego syn .Wysoki blondyn o niebieskich oczach .Był przystojny i wiedział o tym doskonale .Dobrze to wykorzystywał .Nie chciał żeby moja matka rzuciła Roberta bo wtedy nie miał by takiej sielanki jaką miał wtedy .Dostawał pieniądze na wszystko , robił co chciał i nikt mu niczego nie zabraniał w przeciwieństwie do nas .Nie mogliśmy nic zrobić nigdzie wyjść bo trzeba obiad ugotować , posprzątać dom to był koszmar .To co stało się później nie życzyła bym nawet swojemu najgorszemu wrogowi .Robert dowiedział się że rozmawiałam z matką żeby go zostawiła .Wpadł w furię wparował do mojego pokoju i go doszczętnie zniszczył .Ja siedziałam w koncie i bałam się .Bałam się co mi zrobi .Podszedł do mnie i złapał za włosy zaczął mną rzucać we wszystkie strony .Płakałam i błagałam go jak małe dziecko .Kazał mi obiecać że nigdy już tak nie zrobię.Co mogłam zrobić ? Obiecałam .Ogarnęłam pokój do tego stopni a że dało się po nim chodzić .Tego samego dnia w nocy do mojego pokoju przyszedł Alex kompletnie pijany .Zaczął mnie rozbierać .Krzyczałam i próbowałam się wyrywać ale  był za silny .Nie pamiętam tego wszystkiego dokładnie nie chce pamiętać ... Mówiąc bardzo ogólnie zgwałcił mnie i to nie jeden raz .Bałam się powiedzieć o tym matce komukolwiek groził że zabiję każdego kogo kocham .I tak mijały dni , tygodnie ...Nikt o niczym nie wiedział gdy matka orzekła nagle ma tego dość i wyrzuca Roberta z domu .Cieszyłam się może w końcu będę miała spokój .Ale nic nie poszło tak łatwo ... Matka musiała wzywać policję i złożyła zeznania .Robert poszedł siedzieć a Alex do poprawczaka .W końcu mogłam przespać noc nie myśląc czy dzisiaj przyjdzie czy nie .Wszystko było dobrze do momentu gdy dowiedziałam się że jestem w ciąży .To było najgorsze co mnie spotkało .Dziecko w wieku 15 lat ? Bardzo fajnie .Musiałam się jakoś wytłumaczyć i powiedziałam wszystko matce .Płakała przepraszała mnie i mówiła że sobie poradzimy .Miałam nadzieję że tak będzie .Przez pierwsze 4 miesiące chodziłam do szkoły później siedziałam już tylko w domu.Myślałam nad aborcją ale matka wybiła mi to z głowy .Mówiła że będę tego żałować do końca swojego życia i to była prawda po urodzeniu
Isabel wszystko się zmieniło .Pokochałam ją .Moja matka zdecydowała że wychowa ją jako własną córkę .Ja się nie sprzeciwiałam nic nie mogłam zrobić ? Sprzeciwić się ? Nie chciałam kolejnych problemów a życie z Isabel jako moją siostrą odpowiadało mi tymczasowo póki się nie wyprowadzę i ułożę życia ... I tak minęło 1,5 roku  .Niby wszystko było w porządku , żadnych problemów , kłopotów .Pewnego dnia wróciłam do domu i zastałam matkę pijaną i zapłakaną .Wytłumaczyła mi że Robert wyszedł i wysłał jej list w którym groził że się zemści .Kazałam jej iść na policję ale nie posłuchała mnie i zaczęła ćpać .I nie tylko ona Sam również .Mówił że to ucieczka od problemów i że po tym czuję że żyję .Matka załatwiała towar a Sam brał połowę i wybywał z domu i wracał w nocy.I tak było przez jakieś 3 miesiące .Nie chodziłam do szkoły by zajmować się małą bo matka była cały czas pijana lub naćpana .Bałam się zostawiać ją samą .Powoli zaczęło nam brakować pieniędzy .Musiałam wziąć pieniądze ojca .Nikt nie wiedział że zostawił mi w spadku 30 tysięcy .Zabronił o tym mówić nawet matce .Dni mijały a z matką było coraz gorzej .Pewnego dnia przyszła do naszego domu policja .Powiedzieli że są po Sama dlatego że ukradł samochód i brutalnie pobił właściciela .To był najgorszy dzień w moim życiu .Patrzeć jak policja wyprowadza twojego starszego brata .Później okazało się że pójdzie do więzienia .Spowodował naruszenie czynności narządu ciała tego człowieka .Najpierw musiał zapłacić grzywną i nie było go zniknął na czas nie określony .Sąd powiedział że będzie siedział rok w zawieszeniu na 2 lata .I to wszystko jednego dnia .Matka wróciła wieczorem i dowiedziała się o Samie .Zachowywała się jak histeryczka .Płakała , krzyczała i wyklinała cały świat bo jej synek trafił do więzienia .Poszła do swojej sypialni i kazała przynieść sobie herbatę .Tak zrobiłam .Najpierw zapukałam ale nikt nie odpowiedział to weszłam .Leżała płasko na łóżku z zamkniętymi oczami .Podeszłam bliżej i zamarłam .Miała wbity kuchenny nóż w brzuch .Krew poplamiła prześcieradło co wyglądało jeszcze gorzej .A najgorsze było to że nawet nie uroniłam łzy .Żadnej łzy żadnych emocji nic kompletnie nic .Zdałam sobie wtedy sprawę że mnie nie kochała że nie kochała żadnego z nas .Była strasznie samolubna do tego stopnia że popełniła samobójstwo zostawiając mnie z dwójką rodzeństwa i całym domem .I wszystko standardowo policja ,pogrzeb i testament .Tak napisała testament .Zapisała dla mnie dom i powierzyła opiekę prawną nad Isabel .Samowi samochód i jakieś marne pieniądze a Saimonowi nic... Nie powiedziałam o tym Samowi .Nie chciałam być samolubna alle nie chciałam go dobijać .Z zamyślenia wyrwał mnie płacz Isabel .Zorientowałam się że cała woda wyparowała a ja spaliłam garnek .Pobiegłam na górę wrzeszcząc do Saimona . Utuliłam ją i położyłam w łóżeczku .Wpadłam do jego pokoju wrzeszcząc czemu do niej nie poszedł i... To było takie uczucie jakbym miała deja vu .Leżał na łóżku strasznie blady z otwartymi oczami .Podeszłam na trzęsących się nogach i spojrzałam na niego .Nie nie to nie możliwe nie !! Padłam na kolana i chwyciłam go za rękę była lodowata .Przycisnęłam ją do policzka po którym spływały łzy .Ryczałam jak dziecko któremu zabrano zabawkę .Ale Saimon nie był zabawką był moim bratem .Jednym na którym mogłam polegać i zostawił mnie .Spojrzałam na szafce leżała żyletka i biały proszek .Nawet nie musiałam wąchać na kilometr wyczułabym to świństwo amfetaminę ... Usiadłam obok i otarłam łzy .Kolejna osoba która zostawiła mnie samą z tym wszystkim co miałam na głowie ...Zauważyłam list .Parę listów , chwyciłam trzęsącymi się rękami koperty i przekładałam .Sam , Izyy  i Catherine .Otworzyłam kopertę z moim imieniem i rozłożyłam papier .


                                                                             Kochana Siostro


Wiem co sobie teraz o mnie myślisz .Że jestem dupkiem że cię zostawiłem samą ale to nie tak ...Musisz mnie zrozumieć spróbuje ci to jakoś wytłumaczyć .Nie chciałem być dla ciebie ciężarem .Wiem że teraz myślisz że wcale nie byłem ale tak byłem .Nie chodziłaś do szkoły dlatego żeby zająć się Izzy ugotować obiad dla wszystkich i żeby to wszystko ogarnąć .Poświęciłaś się dla nas ... Nigdy nie będę ci w stanie tego wynagrodzić ale dziękuję ci za wszystko ... Za to że okłamywałaś mnie że matka zostawiła mi połowę domu w spadku chodź cały jest twój .Wiem że zrobiłaś to dla mnie i nigdy nie będę ci wstanie tego wynagrodzić ... Przepraszam cię że byłem ślepy jak stawała ci się krzywda .Tak wiem to wszystko ... Kiedy się dowiedziałem byłem wściekły że nic z tym nie zrobiłem że cię nie wspierałem , że nie próbowałem temu zaprzestać .Nie wybaczę sobie tego nigdy ... Wiem że Alex cię zgwałcił , a mnie wtedy nie było w domu bo matka zawsze coś chciała .Wiem że Izyy jest twoją córką .Jezuu tak mi przykro .Nie ma takich słów żeby cię przeprosić .Cierpiałaś dla matki która miała nas wszystkich gdzieś ,nie kochała nikogo z wyjątkiem siebie ,Sama i alkoholu ale to nie jej wina .Wiem że łatwo powiedzieć wybacz jej ... Nie oczekuję tego że ją zrozumiesz i pokochasz a wiem że ją kochasz każde dziecko kocha swoją matkę bez względu na wszystko .Tak samo cię proszę zrozum mnie ... Miałem problemy o których ci nie powiedziałem ale teraz na to czas .Nie chodziłem do szkoły bo mi grozili .Dowiedzieli się o Samie i prześladowali i wyzywali .Nie chciałem ci mówić bo wiedziałem że coś z tym zrobisz .Nie obraź się ale jeszcze nigdy żadna sprawa nie skończyła się dobrze kiedy się za nią brałaś ... I pewnego dnia wpadłem na dziewczynę .Opowiedziała mi o swoim życiu i jak hera odmieniła jej życie .Byłem ciekawy jak dziecko i spróbowałem .Ostrzegała mnie że jak raz pociągniesz już nigdy nie przestaniesz .Zlekceważyłem to i uzależniłem się .Kradłem matce , Samowi każdemu kto ją miał .I wtedy właśnie umarła matka a Sam poszedł siedzieć .Uznałem to za znak .Znak który znaczył że trzeba z tym skończyć .I wytrzymałem tydzień i znowu .To było silniejsze ode mnie .I tak mijały dni , tygodnie ... To był najgorszy okres mojego życia myślałem o samobójstwie ale jedną rzeczą która trzymała mnie przy życiu byłaś ty i Izzy .Wy każdego dnia dawaliście mi powód do życia .Dziękuje ci za to byłaś i jesteś najlepszą siostrą jaką można sobie wymarzyć .I proszę nie obwiniaj się ... To nie jest twoja wina tylko moja .Jestem tchórzem bo nie zwyciężyłem  z nałogiem .Jestem beznadziejnym człowiekiem ale ty jesteś twarda i silna dasz sobie radę .Pamiętaj o tym że cie kocham najbardziej na świecie.Powiem ci szczerze nie chciałem już żyć ... A teraz jestem szczęśliwy ...
Ps.Kocham cię Pamiętaj o tym że zawsze jestem przy tobie 


                                                                                        Saimon 

 Łzy pociekły mi po policzkach .Przyłożyłam list do serca i krzyczałam dlaczego ja ? Dlaczego akurat mi musiało się to zdarzyć ? Straciłam ojca ,  matkę i brata .To okropne uczucie którego się pozbywałam wciąż wraca i wraca i nie daję spokoju .Pustka i strata .To co ostatnio czuję to nic tylko strata .Bo 3 godzinach płakania , krzyków chwyciłam telefon i zadzwoniłam na policje .Przyjechała i wyniosła jego ciało .Starałam się nie uronić żadnej łzy .To było ciężkie za ciężkie .Gdybym tylko poświęcała mu więcej uwagi nie doszło by do tego .To moja wina .Śmierć ojca , matki, Saimona to moja wina ...


Na jego pogrzebie było inaczej ... Czyżbym się przyzwyczaiła ? Nie na pewno nie... To było takie uczucie ulgi  .On teraz był szczęśliwy .Cieszył się i patrzył na nas  z góry .Czuwał nad nami czuwał nade mną .Teraz wszystko stało się jasne .Codziennie jak zasypiałam słyszałam jak się modlił ... Modlił się o śmierć .Modlił się o to by umrzeć ... A teraz jest szczęśliwy i ja powinnam być szczęśliwa .A jestem ? A powinnam ? Mój brat nie żyję brakuję mi go ale wiem że jest szczęśliwy  tamtym świecie i że czuwa nade mną .Nie wie co mam myśleć .Po prostu nie wiem muszę sobie to wszystko jak na razie poukładać ... Tak to dobry pomysł 


__________________________________________________________________________________


Heyy xd Jak widzicie założyłam nowego bloga ;) Mam nadzieję że się podoba ale to dopiero początek i się rozkręcam zapraszam do czytania również tego bloga  .Bardzo proszę żebyście komentowali moje wypociny .Dla was to chwila a dla mnie motywacja do dalszego pisania i wielka radość ;D Więc do roboty !