piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział XIX

-Nie płacz - usłyszałam dziecięcy głos
Podniosłam głowę .Patch .Ale to niemożliwe ...Patch nie mówi .Położyłam głowę na kolanach
-Nie płacz - znów ten sam głos
-Ty mówisz ? -spytałam z niedowierzaniem
-Tak - usiadł bok mnie - mówię jak każdy
-Ale twoi rodzice mówili ...
-Do nich się nie odzywam .Nie rozumieją mnie
-A dlaczego odzywasz się do mnie ?
-Bo nie jesteś jak moi rodzice .I jak dziewczyny które tu były
-To bardzo miłe dziękuje - uśmiechnęłam się  blado i otarłam łzy
-Dlaczego płakałaś ?
-Nie ważne - oparłam głowę o ścianę - chcesz już spać
-A ty gdzie będziesz spała ? - spytał
-Poradzę sobie - spojrzałam na szafkę z książkami - lubisz jak ktoś czyta Ci bajki ?
-Bardzo - uśmiechnął się- przeczytasz mi bajkę ?
-Jasne kładź się
Chłopiec przykrył się kołdrą i podał mi książkę .Zaczęłam ją czytać .Po chwili oddychał już miarowo ..Odłożyłam książkę i spojrzałam na niego .Był taki słodki ...Usłyszałam jak drzwi się za mną otwierają .Jace spojrzał na Patcha a potem na mnie
-Śpi - powiedziałam i przeszłam obok niego .Wyjęłam walizkę i zaczęłam się pakować .Chłopak przyglądał mi się ale się nie odzywał .Kiedy skończyłam zwróciłam się do niego
-Pożyczysz mi pieniądze ?
Podszedł do szuflady i wyjął plik pieniędzy.Podał mi go
-Nie musisz ...
-Dziękuję - przerwałam mu - oddam co do grosza
-Przemyśl to - pogładził mój policzek .Zamknęłam oczy .Rozpływałam się pod jego dotykiem - wiem że nie chcesz tego robić
- Ale muszę - zrobiłam krok do tyłu -  mogę tu spać ?
Westchnął
-Tak
Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka .Zamknęłam oczy i chciałam zasnąć .Czemu to musi być takie trudne ? Jace odwrócił się do mnie plecami .To tak boli



Szłam do parku na ławkę .Jace poprosił mnie abym przyszła jak najszybciej .Ostatnio zachowywał się dziwnie .Coraz rzadziej się spotykaliśmy , nie rozmawialiśmy , nic.Zobaczyłam jak siedzi i robi coś na telefonie .Gdy podeszłam spojrzał na mnie
-Siadaj 
Żadnego cześć ?
-Co się stało że się odezwałeś ?- spytałam 
-Chcę Ci coś powiedzieć - odezwał się cicho - zdradziłem Cię 
Wytrzeszczyłam oczy .Zaczęłam szybciej oddychać a łzy napłynęły mi do oczu .
-Dlaczego ?- spytałam drżącym głosem 
 -Znudziłaś mi się 
To jest śmieszne .Tak śmieszne że chcę mi się płakać .
-Znudziłam ? Aha dobrze że mówisz - spuściłam głowę by nie zobaczył moich łez
-Nie chciałem Cię okłamywać - złapał moją dłoń - pomyślałem żebyśmy zostali przyjaciółmi 
-Przyjaciółmi - pokiwałam głową - tak
-Dobrze że się zrozumieliśmy - przytulił mnie i odszedł .Zostawił mnie samą .Zaczęłam płakać jak głupia .Straciłam go .Odszedł i nie wróci .Podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam głośno szlochać 

*Jace*

Nie mogłem spać .Przekręcałem się z boku na bok .Tak bardzo chciałem ją przytulić ...Odwróciłem się .Płakała po jej twarzy spływały łzy i mówiła coś po cichu  ale nei była przytomna .Spała 
-Nie .Wróć .Nie odchodź .Proszę - jęknęła 
Nie mogłem jej obudzić .Nie mogłem ...
-Jace..- gdy  usłyszałem swoje imię  ,przysunąłem się bliżej i otarłem jej łzy .Miała koszmar.Często je miała .Budziła się z krzykiem i często płakała .Coś ją męczyło , coś strasznego .Gdy chciałem ją obudzić kopała mnie i szarpała .Jej przeszłość ją męczy ...
Przyciągnąłem ją do siebie bardzo delikatnie by się nie obudziła.Oparła głowę o moją klatkę 
Wspaniale było trzymać ją w ramionach .Pocałowałem ją w czoło .Otworzyła oczy i usiadła ciężko dysząc .Spojrzała na mnie .Bała się 
-Jace ...
-Spokojnie ... - podniosłem się i chciałem ją przytulić .Cofnąłem ręce - jestem tu 
Otarła łzy i rozglądnęła się po pokoju 
-Catherine - złapałem ją za ramiona - wszystko w porządku ?
-Nie - jęknęła i spuściła głowę 
Posadziłem ją sobie na kolanach i przytuliłem 
-Jestem tu - szepnąłem 
-Nie było Cię - szlochała 
-To zły sen , to tylko zły sen - pogłaskałem ją po głowie 
-Przepraszam- wstała i podeszła do okna .
Podszedłem do niej i objąłem w talii 
-Czemu wszystko musi być takie trudne ?- spytała przerywając ciszę 
-Nie mogę odpowiedzieć Ci na to pytanie - westchnąłem i położyłem głowę na jej ramieniu .Widziałem jak się uśmiechnęła 
-Nie jedź 
-Muszę - odwróciła się w moją stronę i objęła moją twarz-Twój ojciec Cię potrzebuję 
-Potrzebuję Ciebie - szepnąłem błagalnie  
Uśmiechnęła się lekko i musnęła moje usta

Przyciągnąłem ją do siebie i schowałem twarz w jej włosach 
Zarzuciła mi ręce na szyje .Nie chcę jej stracić .Jest całym moim światem .Cholernym oczkiem w głowie .Kiedy zamykam oczy widzę tylko ją .
Kiedy się odsunęła poczułem ukłucie rozczarowania 
-Chodź - szepnęła i pociągnęła mnie w stronę łóżka .Położyłem się na boku i wpatrywałem się w jej ciemne tęczówki .Uśmiechnęła się blado i dotknęła mojego policzka .Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.Nie wyobrażam sobie najbliższych dni bez niej 
-Nie myśl o tym - mruknęła 
Zamknąłem oczy i westchnąłem
-Dobrze
Przysunęła się i oparła głowę o mój tors .Przytuliłem ją i pocałowałem w czubek głowy .Nie pozwolę jej odejść


*Catherine *
Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju .Jeszcze tu byłam .Chciałam wstać ale ręce chłopaka mi to uniemożliwiły .Trzymał mnie zbyt mocno .Uśmiechnęłam się i przyjrzałam się szatynowi .Nie miałam okazji zobaczyć jak śpi .Jego twarz była rozluźniona jak nigdy .Delikatnie podniosłam jego rękę i włożyłam pod nią poduszkę .Przyciągnął ją do siebie ale się nie obudził .Ubrałam się i rozejrzałam się po pokoju .Wzięłam wszystko .Chwyciłam walizkę i ostatni raz spojrzałam na szatyna .Łzy napłynęły mi do oczu .Nie chcę go opuszczać zwłaszcza teraz ... Otarłam szybko łzę i chwyciłam kartkę .Nakreśliłam kilka słów i położyłam ją na poduszce .Chwyciłam walizkę i zeszłam na dół
Kate i William siedzieli przy stole i pili kawę .Spojrzeli na mnie
-Catherine ? Gdzie ty się wybierasz ?- spytała kobieta
-Muszę wyjechać
-To przez nas ? - wyraźnie posmutniała
-Ależ skąd - zaśmiałam się - mój brat dzwonił , pilna sprawa ...
Źle się czułam okłamując ich ale nie mogłam inaczej
-Och - westchnęłam i podeszła do mnie - zjesz z nami śniadanie ?
-Chciałbym ale mam samolot za godzinę
-Kochanie - przytuliła mnie i szepnęła - dziękuję Ci za wszystko .Nigdy nie widziałam Jace'a takiego szczęśliwego
Zagryzłam wargę ale uśmiechnęłam się .Nie mogę pokazać że nie chcę wyjeżdżać ...
-Przepraszam za moje zachowanie - powiedział mężczyzna - nie chciałem Cię urazić ...
-Wiem o tym - przytuliłam go i uśmiechnęłam się szeroko
-Jesteś inna .Oczywiście w pozytywnym sensie - zaśmiał się - Jace wie ?
-Tak- skłamałam
-Odwieść Cię ?
-Jeśli to nie sprawi problemu
Kiedy pożegnałam się z Kate wsiedliśmy do auta.William okazał się bardzo rozmowny i zabawny .Poprawił mi humor i zupełnie zapomniałam o Jace'ie .Pod lotniskiem jeszcze raz mnie przeprosił i odjechał .Mimo kolacji wspaniale się bawiłam .Będę tęsknić za Kate .Za morzem i za Patchem .Nawet się z nim nie pożegnałam ...
Odprawa minęła bardzo szybko .Usadowiłam się w fotelu i spojrzałam w okno .Poczułam jak wibruję mi telefon .JACE.
Potrząsnęłam głową i odrzuciłam połączenie .Wiem że powinnam mu powiedzieć że wszystko w porządku i że niedługo będę w domu ale nie potrafie .Zacznę płakać jak głupia ...Zamknęłam oczy i starałam się zapomnieć i wszystkim



&Jace &


Przewróciłem się na plecy .Szybko podniosłem się do pozycji siedzącej .Nie ma jej .Pokój jest pusty .W szafie też .Złapałem się za głowę .Zostawiła mnie .Na poduszce leżała mała karteczka


"Przepraszam .Mam nadzieję że się niedługo zobaczymy "

Potrząsnąłem głową .Była 9 .Mogę jeszcze zdążyć .Chwyciłem kluczyki i zbiegłem na dół .Matka siedziała i rozmawiała z Kate .Uśmiechnęła się po czym z jej twarzy zniknął uśmiech 
-Nie powiedziała Ci prawda ? - spytała ze spuszczoną głową 
-Ale o czym ?! - wrzasnąłem - Gdzie ona jest ?
Pokiwała głową i upiła łyk kawy
-Mamo ! Gdzie ona jest ? - powtórzyłem - Powiesz mi ?!
Usłyszałem trzask drzwi .Odwróciłem się i zobaczyłem ojca rozmawiającego przez telefon .Uśmiechał się nigdy tego nie robił przy rozmowach przez telefon .Twierdził że bezpośredność jest o niebo lepsza
-Wiem wiem - zaśmiał się - Kochana nie martw się o mnie .Tak ucałuję go od Ciebie .Zadzwoń jak dolecisz i koniecznie nas jeszcze odwiedź .Obiecujesz ? Dobrze trzymam Cię za słowo ...
Wpatrywałem się tępo w ojca .To nie może być prawda
-Jace wstał - spojrzał na mnie i klepnął po ramieniu - chcesz z nim...
Znałem ten głos .Wyrwałem ojcu telefon
-Catherine ? - cisza .nic tylko szum - Catherine !
-Muszę już kończyć - powiedziała cicho - Pozdrów swoich rodziców
-Nie rozłączaj się proszę ...
-Proszę wyłączyć telefon - to nie był jej głos .Startują .On nie może odlecieć ...
-Cat proszę - koniec , rozłączyła się
Rzuciłem telefon na ziemię i wyszedłem na plaże .Usiadłem na piasku i schowałem twarz w dłoniach .Idiota !
Idiota ! Po cholerę to powiedziałem ? Mogłem przytakiwać a nie brnąć dalej w to gówno .Gdyby nie ta kolacja ...Poczułem jak ktoś łapię moje ramie
-Mów  co się stało - powiedział - Nigdy nie widziałem Cię w takim stanie
-Zostawiła mnie - odparłem oschle - Zebrało Ci się na rozmowę syna z ojcem ?
Zaśmiał się gorzko
-Catherine to rozsądna dziewczyna .Nie sądzę żeby zostawiła Cię z byle powodu .Tak więc ? Co powiedziałeś ?
Zacisnąłem szczękę .Nie mam zamiaru mu się spowiadać .Nigdy tego nie robiłem i nie będę
-Nic ważnego - burknąłem
-Widzę .Nie jesteś zbyt rozmowny więc spytam się Patcha -wstał i spojrzał na mnie z góry
-Przecież Patch nic Ci nie powie - wbiłem wzrok w ziemię-nic nie mówi od czasu....
-I o to chodzi .Nie uczysz się na błędach.Wczoraj kiedy zapewne się pokłóciliście Catherine poszła do jego pokoju i zgadnij co się stało ? No zgaduj
Potrząsnąłem głową i podniosłem wzrok
-Zaczęli rozmawiać -stanąłem jak wryty - Tak Patch .Nawet przeczytała mu bajkę .Twoja matka teraz siedzi w kuchni i słucha jaką bajkę mu przeczytała...
Ruszył w stronę domu a ja nie mogłem się ruszyć .Nie dotarło to do mnie
-Tato ...
-Co ?  - spytał szorstko
-Pokłóciliśmy się o Ciebie .Broniła Cię a ja ...- przymknąłem oczy - powiedziałem że nie wie jak to jest bo jest ojciec...
Rozszerzył oczy ale nic nie powiedział .Po chwili mruknął cicho
-Powinienneś do niej jechać wiesz o tym ?
-Prosiła bym został i wam pomógł -westchnąłem i podszedłem do niego
Zaśmiał się
-Mądra dziewczyna .Zadowala wszystkich dookoła -.Chodź
Kiedy weszliśmy do domu .Patch siedział na kolanach matki i mówił .Uśmiechnąłem się do niej .Byłą zszokowana ale szczęśliwa .Patch zeskoczył z jej kolan
-Gdzie jest Catherine ? Chcę żeby poczytała mi bajkę
Wziąłem go na ręce
-Musiała wyjechać ale zadzwonimy do niej co ? - chłopiec uśmiechnął się i przytulił mnie - bardzo ja lubię
-Wiem - zaśmiałem się - ja też ...

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział XVIII

* 2 dni później *
-Wstawaj -  szatyn szeptał mi do ucha od dobrych 10 minut
-Moment - mruknęłam i przekręciłam się na bok - za wcześnie
-Jest 10 - zaśmiał się i pociągnął mnie za nogę - mam Cię zanieść ?
Pokiwałam głową .Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki .
-Co ty robisz ?
-Będziemy się kąpać - położył mnie do wanny - rozbierzesz się czy mam ci pomóc ?
-I dlatego mnie obudziłeś ? Żeby się wykąpać ? Nienawidzę Cię ! - krzyknęłam
-Wiem , wiem to jak ?
-Najpierw woda nie sądzisz ? - stanęłam na zimnych kafelkach - idę po  ciuchy
Wyjęłam z szafki krótkie spodenki i jasną bluzkę .Gdy wróciłam wanna była pełna wody .Jace właśnie zdejmował koszulkę
-Nie przeszkadzaj sobie .Ja chętnie popatrzę
Wyszczerzył się i rzucił koszulkę na ziemię .Stał w samych bokserkach .Podszedł do mnie i chwycił mój podbródek
-Teraz twoja kolej -chwycił brzeg mojej bluzki i spojrzał prosto w moje oczy
Zagryzłam wargę i chwyciłam jego twarz rękami .Przycisnął usta do moich .Zdjął moją koszulkę i rzucił w kąt .Wplotłam palce w jego włosy i pogłębiłam pocałunek .Położył ręce na mojej tali i zjechał w dół .Ścisnął moje pośladki .Moje majtki dołączyły do reszty ubrań wraz z stanikiem .Położyłam ręce na jego klatce i chwyciłam gumkę od bokserek .Wylądowały na ziemi
-Co z kąpielą ? - spytałam przerywając pocałunek
-Mamy czas - i znów mnie pocałował
-Jace ?
-Hmm ? - szatyn objął mnie i położył głowę na ramieniu
-Gdzie jest moja bluzka ?
-Nie wiem - złożył pocałunek na mojej szyi
Jęknęłam z rozkoszy i odchyliłam głowę do tyłu .To takie cudowne
-Jace- jęknęłam - w ten sposób nigdy nie zejdziemy na dół
-Wiem - zaśmiał się
Odepchnęłam go i zaczęłam szukać bluzki
Chłopak przyglądał mi się uważnie
-Tego szukasz ? -wyciągnął ją z kieszeni
-Jesteś straszny - wyrwałam mu bluzkę i ubrałam ją
Zeszliśmy na dół .Kate rozmawiała przez telefon
-Oczywiście .Ja muszę  kończyć pa - uśmiechnęłam  się do mnie - Witajcie gołąbeczki
-Witaj - zaśmiałam się.Zobaczyłam że na blacie leżą reklamówki z zakupami
-To na kolacje kochana  obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem - jeśli mi pomożesz wyrobię się do 18
-Oczywiście
-Mieliśmy iść na plaże - burknął Jace
-Innym razem - pocałowałam go w policzek i zabrałam się do roboty
Kate dała mi fartuch i powiedziała co robić .Rozmawialiśmy na każdy możliwy temat .Byłą wspaniałą .Miał wspaniałą matkę .Troszczyła się o niego .Mi niestety nie było to dane .Poczułam jak silne ręce obejmują mnie w talii
-Cat...- szepnął mi do ucha- plaża czeka
-I nie ucieknie - odepchnęłam go - jestem zajęta .Ty też mógłbyś pomóc ...
Chłopak zmarszczył brwi
-Oj nie .Johnatan ma 2 lewe ręce w kuchni - zaśmiała się kobieta
-Ale przecież ...- dobrze pamiętam że robił mi śniadanie i jeszczę żyję więc....
-Nie ważne - przerwał mi - ja nie będę wam przeszkadzać .Pójdę do ojca...
Pocałował mnie w kark i zniknął .Widać było że Kate była zadowolona .Spojrzałąm na nią
-Przepraszam - zarumieniła się - wspaniale widzieć Jace'a takiego szczęśliwego .Zawsze był  ....
-Naburmuszony , arogancki i pyskaty ?
-Właśnie - uśmiechnęła się - Nie sądziłam że będzie miał dziewczynę po Lexi ...
Co? Jaka Lexi ? Kto ma niby być ?
-Jaka Lexi ? - spytałam zdezorientowana
-Nie powinnam Ci mówić - jęknęła - jeszcze przed tym jak Jace poszedł do więzienia , spotykał się Z Lexi .Wydawali się idealną parą ale zdradziła go i zamknął się w sobie .Jace nic Ci o niej nie mówił ?
-Nie - spuściłam głowę Wspaniale .Policzyłam bezgłośnie do 10 by się uspokoić
-Przepraszam
-Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się sztucznie - zabierzmy się do roboty
Nie mogłam przestać myśleć Lexi .Dlaczego mi o niej nie powiedział ? Znów kłamię .
Siedziałam w pokoju i wpatrywałam się w sufit .Zaraz kolacja .Ubrałam czarną sukienkę sięgającą przed kolana , która podkreślała moje kształty .Włosy spięłam w wysokiego koka i zrobiłam lekki makijaż .Postanowiłam zajrzeć do Patcha .Zapukałam i weszłam .Chłopiec bawił się zabawkami .Zmierzył mnie wzrokiem i wrócił do zabawy
-Mogę wejść ? -spytałam
Pokiwał głową .Zamknęłam drzwi i usiadłam obok niego .Nie zwracał na mnie uwagi .Wiem że nic nie powie i tego potrzebowałam
-Mogę się zwierzyć ?
Znów pokiwał głową i zostawił zabawkę
-Masz wspaniałych rodziców , których ja nie miałam szczęścia mieć .Masz braci , którzy zawsze ci pomogą .Ja straciłam swojego brata wiesz ? Zostawił mnie samą - spojrzałam na niego .Nie odrywał ode mnie wzroku to chyba słuchał - Z Jace'em jest inaczej .Coś do niego czuje ale ni zniosę kłamstw .Twój brat jest strasznie tajemniczy - uśmiechnęła się sama do siebie - podoba mi się to .Nie wiem czy to przypadek ale jestem podobna do twojej siostry i to jest najgorsze ...Wiesz jesteś do niego podobny
Chwyciłam jego dłoń
-Masz jego oczy - uśmiechnęłam się .Zauważyłam że jego kąciki też lekko drgnęły - pójdziesz ze mną na dół na kolację ? Pomagałam twojej mamie .Zejdziesz ze mną ?
Wstałam i wyciągnęłam rękę .Chwycił ją i ruszyliśmy na dół .
Gdy weszliśmy do kuchni Kate otworzyła usta
Puściłam rękę chłopczyka
-Przepraszam , nie ...- jęknęłam z zażenowaniem
-Nie .Patch nie lubi chodzić za rękę .Zawsze się wyrywa - uśmiechnęła się - siadaj
-Jeszcze nie - krzyknął William - będziemy mieli gościa
-Kogo zaprosiłeś ? - spytał Jace wchodząc do salonu .Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się
-Zaraz będzie
Szatyn podszedł do mnie i położył ręce na talii
-Ślicznie wyglądasz - założył mi kosmyk włosów za ucho - moja
-Twoja - spuściłam głowę .Czułam jak się rumienię .Przypomniałam sobie o Lexi .Zagryzłam wargę
-Co się stało ?
-Nic - burknęłam
- -Cat powiedz co się dzieje - warknął
-A może ty mi powiesz co ? - spiorunowałam go wzrokiem- nie oczekuj ode mne szczerości jeśli sam jesteś kłamcą -wycedziłam i wyrwałam się z jego uścisku
-Oto i jest - krzyknął radośnie William
Odwróciłam się i spojrzałam na farbowaną rudą dziewczyne , która weszła do salonu .Miała na sobie "małą czarną " i wysokie koturny .Loki spadały falami na jej plecy.Zmierzyła wszystkich zwrokiem.Zatrzymała się na Jace'e .Oblizała dolną wargę co sprawiło u mnie odruch wymiotny.
-Witajcie - powiedziała piskliwym głosem i przytuliła Williama -Dziękuję za zaproszenie
Jace podszedł do mnie i szepnął do ucha
-Nie mam pojęcia co ona tutaj robi -wiedziałam że był zdenerwowany - nie chciałem Ci o niej mówić .Teraz tylko ty się dla mnie liczysz...
-Nie sądzisz że trochę za późno na takie wyznania ? -powiedziałam obojętnie i odsunęłam się .Nie mogłam się skupić gdy był tak blisko mnie.Zielonooka zmierzyła mnie wzrokiem
-Witaj Jestem Lexi miło Cię poznać - uścisnęła mnie co mnie zdziwiło
-Catherine -odpowiedziałam jak najmilej umiałam
-Jace - pisnęła i rzuciła mu się na szyję
Chłopak czekał na moją reakcje i lekko ją objął.Odwróciłam wzrok.Niech ta szmata trzyma się z dala od niego.
-Lexi -odsunął się i uśmiechnął .Dziewczyna w ułamku sekundy pocałowała go w usta.Otworzyłam szerzej oczy .Nie mogłam w to uwierzyć.Odepchnął ją i spojrzał na mnie.Spuściłam wzrok
-Jedźmy
Gdy.usiedliśmy do stołu Lexi cały czas.zadawała pytania.Czy jej mordki nie.da się zamknąć ?Irytowała mnie...
-Catherine jak długo znacie.się z.Jace'em.?
-2 miesiące
-To wspaniale -klasnęła w dłonie- my znamy się już.7 lat.Nasi rodzice bardzo się lubią .Bardzo dużo.czasu spędzałam z Jace'em
Zauważyłam że cały czas trzymała jego dłoń .Warknął coś pod nosem i schowała ją.Działała mi na nerwy.Robiła to specjalnie.Ale ja nie dam.się wytrącić z równowagi
-A twoi rodzice ?
-Umarli kiedy byłam mała - czego jeszcze chcesz suko ? -chcesz wiedzieć coś jeszcze ?
Uśmiechnełam się co działało jej na nerwy.Jace nie odzywał się tylko grzebał widelcem po talerzu.
-Co Cię łączy z Jace'em ?
-Tego.już za wiele - krzyknął Jace - przestań gadać .Morda.Ci się nie.zamyka.Nikt nie.chcę żebyś tu była.a.zwłaszcza ja ...A teraz.grzecznie Wypierdalaj - odsunął krzesło i wstał
Wszyscy wlepiali w niego wzrok.
-Jace jak ty się zachowujesz ?! - upomniał go ojciec -Lexi.jest.naszym.gościem.Należy się do niej zwracać z należytym szacunkiem
-Mam w dupie wasz szacunek .Lexi jest dziwką to się nie zmieniło i nie zmieni .Nie powinno Cię tu być !
-Jak możesz ?! - wrzasnęła
-Spokój.Usiądzmy i zjedzmy kolację- powiedziała Kate - możemy ?
Upiłam łyk wina.Nie dam sobie zepsuć wieczoru .Jace chwycił mnie za reke pod stołem. Zamknęłam oczy i ścisnęłam ją.Kąciki jego ust drgnęły.
-Johnatan mam pytanie.Czemu nie jesteś już z Lexi ?
Spuściłam głowę.Wzięłam głęboki oddech .Lexi uśmiechneła się
-No właśnie Jace dlaczego ?Byliśmy idealną parą -zmierzyła mnie wzrokiem - widać że straciłeś gust .Niedość że blondynka to i sierota
Puściłam jego dłoń .Nie mogę tego więcej słuchać .Nie mogę tu być.Niech się cieszy , ma Jace'a całego dla siebie
-Ja już nie będę państu przeszkadzać -powiedziałam grzecznie chodź miałam ochotę się rozpłakać - Tak masz rację Lexi .Będzie lepiej jak.będzie z tobą .Jesteście idealną parą .Kłamca i fałszywa dziwka
Lexi wytrzeszczyła oczy .Jace wstał
i chwycił mnie za rękę
-Puść -poprosiłam nie patrząc mu w oczy
-Poczekaj
-Johnatan jak ty się.zachowujesz ?! Jesteś bezczelny ! Nie wychowałem.Cię takiego .Wstyd mi za Ciebie -William pokiwał głową- Czemu nie możesz zachowywać się jak twoi bracia ? Znaleźć porządną dziewczynę ?
-William ! - krzyknęłam Kate- co ty wygadujesz ?
-Prawdę - zaśmiał się histerycznie
Próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku .Nie chciałam tego słuchać .Mam dość .Tego wszystkiego tej rodziny ... Nie chciałam przy nich płakać .
-Jesteś popierdolonym psycholem ! - wrzasnął szatyn - Nigdy nie miałem prawdziwego ojca.awsze siedziałeś w gabinecie .Praca była ważniejsza .Nie obchodziło Cię to czy w ogóle mamy co jeść z matką . Nie ro­zumiem cię ma­mo, dlacze­go się z nim nie roz­wie­dziesz i nie znaj­dziesz ko­goś in­ne­go. Gdy­by oj­ciec mógł się ze mną spo­tykać raz na dwa ty­god­nie, może cho­ciaż wte­dy byłby trzeźwy... Jes­teś moim oj­cem tyl­ko ge­netycznie.Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.Niszczysz mi życie .Za każdym razem coś ci nie pasuje ...
Wyrwałam rękę i uciekłam na górę .Poczułam jak ktoś łapię mnie za rękę .Patch .Odprowadziłam go do pokoju .Otarłam łzy .Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach .Nie dam rady .Drzwi się otworzyły .Nie musiałam patrzeć .Wiedziałam że to był on .Usiadł obok i otoczył mnie ramieniem 
-Nie dotykaj mnie - powiedziałam i spojrzałam na niego .Zabrał rękę - Jak mogłeś ? Dlaczego to zrobiłeś ?! To twój ojciec ! - krzyknęła  i wstałam 
-Obrażał Cie 
-No i ? Zapomniałeś że jest chory ? Że może mówić różne rzeczy ?
-Ale nie takie ! - wziął głęboki oddech - nie pozwolę żeby ktokolwiek Cię obrażał
-To twoja rodzina ! Twój ojciec i twoja matka .Siedzą tam i się obwiniają ...
-To jego wina !Powinnien trzymać język za zębami - burknął 
-Czy ty jesteś tępy ?! Ostatni raz Ci powtórzę to twój Ojciec .Nie możesz go obrażać , zwłaszcza że jest w takiej sytuacji ... 
-Dlaczego go bronisz ?! Wiesz jak się czułem gdy oni Cię obrażali a ty się uśmiechałaś chodź w oczach miałaś łzy ? Nikt taki nie zasługuję na szacunek ...Przykro mi nawet mój ojciec - podszedł do okna 
-Nie możesz go tak traktować 
-Nie wiesz jak to jest ! Nie masz ojca ! 
To było jak uderzenie w twarz .Łzy napłynęły mi do oczu .Wyraz jego twarzy złagodniał jakby dotarło do niego co właśnie powiedział .Cofnęłam się do tyłu 
-Catherine - jąkał się - ja przepraszam .Nie chciałem tego powiedzieć ...
-Powiedziałeś - mój głos był ledwo słyszalny - powiedziałeś to ...
-Cath - podszedł do mnie ale się zatrzymał - proszę nie ...
Łza spłynęła mi po policzku .Otarłam ją i spojrzałam na chłopaka 
-Masz rację - powiedziałam spokojnie- nie mam ojca ani matki .Bo umarli .Nie ma ich tu .Nie wiem jak to jest przedstawić rodzicom chłopaka , nie mam pojęcia bo nie miałam i nie będę miała takiej okazji .Dlaczego bronie twoich rodziców mimo tego że zachowali się strasznie ? Bo wiem jak to jest stracić ojca i matkę .Stracić tych z którymi powinieneś spędzić większość życia .Chciałabym się z nimi kłócić , wrzeszczeć na nich ale to niemożliwe .Oddałabym wszystko żeby stali tu oboje zamiast mnie .Żeby Isabel miała zapewnioną dobrą przyszłość ....- wzięłam głęboki oddech - Twój ojciec ma rację .Nie powinno mnie tu być ... Jutro wyjadę 
-Nie proszę - jęknął - Nie zostawiaj mnie 
-Dasz mi pieniądze na bilet ? Oddam Ci je  w najbliższym czasie 
-Nawet tak nie mów 
Potrząsnęłam głową 
-Nie mogę tu być - wzruszyłam ramionami 
-Przepraszam - złapał mnie za ramiona - przepraszam Cię ... Nie odchodź , nie teraz 
-Przepraszam - jęknęłam i przytuliłam go 
-Pojadę z tobą - szepnął tuląc mnie do siebie jeszcze mocniej 
-Musisz pomóc swojej matce - odsunęłam się - dam radę 
-Powiedz że to nie jest koniec - jęknął .Zobaczyłam łzy w jego oczach 
Nie potrafiłam  odpowiedzieć 
-Powiedz 
-Nie wiem - wybiegłam z pokoju i otworzyłam pierwsze lepsze drzwi .Oparłam się o ścianę i osunęłam się po niej .Łzy poleciały mi po policzkach .Nie dam rady tego dłużej ciągnąć ....



*Jace*


-Nie wiesz jak to jest ! Nie masz ojca ! - krzyknąłem a dziewczyna zamarła .Nie .Nie powiedziałem tego ...Jej oczy błysnęły 
-Catherine ja przepraszam .Nie chciałem tego powiedzieć ...- jęknąłem
-Powiedziałeś - mówiła cicho , głos jej drżał - powiedziałeś to 
-Cath - chciałem do niej podejść ale zatrzymałem się w połowie drogi - proszę  nie
Łza spłynęła jej po policzku .Tylko nie to ...
-Masz racje - mówiła spokojnie -
nie mam ojca ani matki .Bo umarli .Nie ma ich tu .Nie wiem jak to jest przedstawić rodzicom chłopaka , nie mam pojęcia bo nie miałam i nie będę miała takiej okazji .Dlaczego bronie twoich rodziców mimo tego że zachowali się strasznie ? Bo wiem jak to jest stracić ojca i matkę .Stracić tych z którymi powinieneś spędzić większość życia .Chciałabym się z nimi kłócić , wrzeszczeć na nich ale to niemożliwe .Oddałabym wszystko żeby stali tu oboje zamiast mnie .Żeby Isabel miała zapewnioną dobrą przyszłość ....Twój ojciec ma rację .Nie powinno mnie tu być ... Jutro wyjadę 
To aż bolało .Mówiła to wszystko tak spokojnie .Nie nie może mnie zostawić nie dam sobie bez niej rady ...
-Nie prosze - mój głos drżał - nie zostawiaj mnie 

-Dasz mi pieniądze na bilet ? Oddam Ci je  w najbliższym czasie 
-Nawet tak nie mów - potrząsnąłem głową .To wszystko się nie dzieję na prawdę ...
-Nie mogę tu być 
-Przepraszam - położyłem jej ręce na ramiona i spojrzałem głęboko w oczy - przepraszam
Cię ... Nie odchodź , nie teraz 
-Przepraszam - przytuliła mnie .Schowałem twarz w jej włosach hamując łzy .Nie może mnie zostawić ...
-Pojadę z tobą 
-Musisz pomóc swojej matce - odsunęła się - dam rade 
Cofnęła się 
-Powiedz że to nie jest koniec - błagałem 
Spojrzała na mnie i spuściła wzrok 
-Powiedz - niemal krzyknąłem 
-Nie wiem - usłyszałem jej słowa i zamknąłem oczy .Już jej nie było 
Chwyciłem się za głowę 
Nie , nie , nie , nie 
Nie pozwolę jej odejść .Nie .Bez niej jestem nikim .Nie widzę sensu życia ...
Sprawdzałem we wszystkich pokojach nigdzie jej nie było .Zapukałem do Patcha 
-Jest Catherine ? - spytałem z nadzieją 
Chłopiec zaprzeczył i zamknął drzwi .Kurwa...

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział XVII

-A kiedy wrócisz ? - spytała Isabel
Była smutna że wyjeżdżam ale nie mogłam jej wziąć , nie tym razem
-Niedługo , będziesz bawiła się z Babcią co ? - przytuliłam ją i pocałowałam w czoło
-Dobrze , będę tęsknić
-Ja też
Poczułam silne dłonie na talii .Uśmiechnęłam się .Jace położył mi głowę na ramieniu
-Zwrócę ją spokojnie - zaśmiał się
-Bezpiecznej drogi - pożegnałam się z babcią i wsiadłam do auta .Miałam na sobie sukienkę w kwiaty i obcasy .Cieszyłam się że jadę .Od dawna chciałam się stąd wyrwać .W końcu mi się udało
-O czym tak myślisz ? -spytał Jace
-Kiedyś z ojcem chciałam pojechać do Włoch , obiecał mi to ...- uśmiechnęłam się na to wspomnienie - właśnie dotrzymuje słowa
Położył rękę na moim kolanie
-Dla Ciebie
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu .Na lotnisk wzięliśmy swoje bagaże .Wszystkie laski pożerały wzrokiem szatyna idącego za mną .Chwyciłam go za rękę i podeszliśmy do kasy .Oczywiście bilety w pierwszej klasie.Nie pozwolił mi zapłacić , nawet nie mam tylu pieniędzy ...Nie jestem przyzwyczajona do takich sytuacji .Zabrali nam bagaże i kazali udać się na pokład samolotu .Z twarzy Jace'a  nie znikał uśmiech .Nie widziałam go jeszcze takiego .Cieszę się że mogę sprawić by był szczęśliwy .Kiedy zajęliśmy miejsca , ogarnęła mnie panika .Zapomniałam mam lęk wysokości ...
Nie powiedziałam o tym Jace'owi .Kapitan oświadczył że zaraz ruszamy .Spojrzałam na chłopaka .Co ja wyprawiam ? Lęcę do Włoch z chłopakiem z którym jestem parę dni ...
-Co się stało ? - spytał zmartwiony - jesteś blada
-Nic - przełknęłam ślinę i spojrzałam na okno ruszaliśmy
-Pierwszy raz lecisz ?
Pokiwałam głową i chwyciłam się mocniej fotela .
-Spokojnie - chwycił moją rękę - rozluźnij się i nie patrz na okno a będzie dobrze
Wzięłam głęboki oddech .Dam radę . Oparłam głowę o jego ramię i odpłynęłam
Poczułam pocałunki na skroni .Otworzyłam oczy i rozejrzałam się
-Już jesteśmy ?
-Tak już lądujemy - zaśmiał się - kto to jest Ian ?
Co ? Skąd on wiedział ?
-Kolega - odpowiedziałam szybko - dlaczego pytasz ?
-Mówiłaś przez sen
Schowałam twarz w dłoniach .Znowu ?
-To nikt ważny, na prawdę .Nie słuchaj mnie jak śpię , gadam głupoty
-Dobrze
Wzięliśmy bagaże i wyszliśmy z lotniska .Słońce grzało moją skórę .Wezwaliśmy taksówkę .Jace podał adres i pojechaliśmy .Podziwiałam piękno tego miasta .Domy , ogrody , uliczki ...Marzenie .Po chwili byliśmy na miejscu .Wysiadłam i spojrzałam w stronę morza .Zaniemówiłam .Jace wskazał mi dom tuż przy plaży .Poszliśmy ścieżką i stanęliśmy przed drzwiami
-Dam radę - powiedziałam sama do siebie
Jace wpuścił mnie do środka .Ściany i podłoga były z kamienia .Na ścianach wisiało wiele pieknych obrazów .Ciemne meble współgrały ze schodami i meblami .Zobaczyłam starszą kobietę .Szatynka uśmiechnęła  się gdy zobaczyła Jace'a .Miała brązowe włosy sięgające do ramion i ciemne oczy.Już wiem po kim Jace odziedziczył urodę .Spojrzała na mnie i zamarła .Z jej twarzy zniknął rumieniec
O nie ... Jace od razu zareagował
-Mamo , nie - powoli do niej podszedł i szepnął coś do ucha.Kobieta nie zrobiła żadnego ruchu .Nadal wpatrywała się we mnie .Po chwili uśmiechnęła się blado
-Najmocniej Cię przepraszam - przytuliła się - witaj jestem Kate
-Catherine - powiedziałam cicho
-Jace zabierz walizki na górę .Przyszykowałam tylko jeden pokój ....
-Damy radę - pocałował mnie w policzek i zniknął
Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem
-Jeśli to jest problem - zaczęłam
-Kochana  , nie przejmuj się .Jestem zaskoczona , Jace zawsze przyjeżdżał sam a teraz wiele się zmieniło ....Jesteście razem ?
-Tak
-To wspaniale - klasnęła w dłonie - nigdy nie przedstawił mi dziewczyny .Zaczęłam myśleć że jest gejem - zaśmiała się - wspaniale Cię widzieć .Musisz być wyjątkowa ...
Od razu ją polubiłam .Była taka otwarta w przeciwieństwie do Jace'a .
-Przedstawię Ci kogoś ....- pociągnęła mnie
 Zaprowadziła mnie do kuchni gdzie siedział mały chłopczyk .Miał czarne włosy i był bardzo blady.Podniósł głowę i spojrzał na mnie zielonymi oczami.Był bardzo przystojny jak na małego chłopca
-Pach to jest Catherine
Nie odezwał się tylko wrócił do przeglądania książki.
-Pach jest zamknięty w sobie , nic nie mówi .Jesteś głodna ?
-Nie dziękuję - spojrzałam w stronę tarasu
-Wspaniały widok -westchnęła -Jace jesteś pokaż dziewczynie plażę
Otworzyłam drzwi .Wiatr owiał moją twarz.Zachód słońca ...
-Chodź - chwycił mnie za rękę i pociągnął.Chętnie ruszyłam za nim.Zrzuciłam buty i zanurzyłam nogi w wodzie.Jak za dawnych lat...
-Dlaczego Pach nic nie mówi ?
-Po zniknięciu Anny nie powiedział ani słowa.Rozmowy z psychologiem nie pomogły...
-Szkoda -westchnęłam
-Chodź poznasz mojego ojca
Wróciliśmy do domu .Jace zaprowadził mnie.na górę .Otworzył drzwi do ciemnego pomieszczenia.Ściany były drewniane a meble czarne.Był tu wielki regał z książkami i fotel.Półka z lekami najbardziej rzucała się w oczy .Na łóżku siedział starszy mężczyzna , siwe włosy , okulary i jasne niebieskie oczy.Gdy mnie zobaczył zdjął okulary i powoli szedł w moją stronę .Przytulił mnie  -Wróciłaś kochana Anny - szlochał.- czemu uciekłaś ?
On uważa mnie za swoją córkę .Tego chciałam uniknąć .Dlatego nie chciałam tu być
- Tato , spokojnie .Odsuń się to nie Anna - mówił powoli
 Mężczyzna odsunął się i krzyknął na Jace'a
-To Anna ! Nie kłam poznaję swoją córkę.Anny powiedz bratu że to ty - czekał aż potwierdzę że jestem jego córką ale nie mogłam tego zrobić .Chciałabym ale nie mogę
Ja nie mam pojęcia co robić.
-Przykro mi nie jestem pana córką - wyszłam z pokoju i otworzyłam pierwsze lepsze drzwi.To.był pokój Jace'a .Poznałam po naszych walizkach.Na środku stało wielkie dwuosobowe łóżko z ciemnego drewna.Ściany były jasno brązowe a meble brązowe .Pokój był utrzymany w ciemnych barwach .Był również mały taras.Poszłam do łazienki i opłukałam twarz wodą .Powinnam być na to przygotowana .Wiedziałam że jego ojciec jest chory, jestem podobna do jego córki.Nie powinno mnie tu być .Wzrok jego matki , widziałam w nich tęsknotę i żal.Oparłam się o ścianę i wzięłam głęboki oddech.Dam radę .Zamknęłam oczy i zobaczyłam swojego ojca.Uśmiechał się i trzymał mnie za rękę.Zawsze mnie wspierał a teraz go nie ma.Usłyszałam krzyki
-Catherine ! Catherine gdzie jesteś ?
Przetarłam twarz i wyszłam .Chłopak stał na środku z rękami w górze
-Jace ?
Odwrócił się .Nim się zorientowałam byłam w jego ramionach.
-Przepraszam - szepnęłam
Odsunął się i zmierzył mnie wzrokiem
-Powinnam być na to przygotowana , a ja...
-Cat .To nie twoja wina , wyjaśniłem mu wszystko ...Nic takiego już się nie zdarzy obiecuję
Pokiwałam głową.Potrzebowałam tego .Do pokoju wszedł Pach
-Obiad ? - spytał Jace
Chłopiec pokiwał głową i poszedł
Zeszliśmy na dół .Wszyscy na nas czekali .Ojciec Jace'a wstał
-Przepraszam Cię , nie chciałem Cię przestraszyć - widać było że jest mu przykro
-Nic nie szkodzi , ja również przepraszam .Powinnam była się  tego spodziewać - przytulił mnie
-Siadaj
Zaczęliśmy jeść obiad .Panowała dziwna cisza
-Catherine opowiesz nam coś o sobie ? - spytała z uśmiechem Kate
Gdybym jeszcze miała co ...
-Co chcę Pani o mnie wiedzieć ?
-Ile masz lat , gdzie mieszkasz , rodzice i rodzeństwo
-Mam 18 lat .Mieszkam w Polsce  .Mam 2 braci i młodszą siostrę .Rodzice zginęli w wypadku samochodowym 4 lata temu
-Przykro mi z powodu rodziców - chwyciła mnie za rękę - a rodzeństwo ?
-Isabel moja młodsza siostra ma 3 latka , Sam ma 19 lat a Simon miał 18 lat ...
-Jak to miał ? - wtrącił mężczyzna
-Umarł 2 lata temu - odstawiłam sztućce .Straciłam apetyt na jedzenie .Zaczęłam wątpić czy powinnam tu być
Spojrzałam ukradkiem na Jace'a .Był zdenerwowany
Kate chciała zadać kolejne pytanie ale Jace jej przerwał
-Przestańcie oboje ! Nie zadawajcie bezsensownych pytań.Widzicie że miała ciężki okres za sobą...
-Jace -szepnęłam
-Znów to robicie ! Tym razem na to nie pozwolę , o nie. Nie zrujnujecie mi tego związku ...- odsunął krzesło i poszedł
Byłam zdezorientowana.Dlaczego tak się zachował.Przecież nic nie wiedzieli , a.on ? Spojrzałam na nich .
-Catherine najmocniej Cię przepraszam - powiedziała cicho Kate
-Nie wiedzieli państwo .Przepraszam - kiwnęłam głową i poszłam szukać Jace'a .Znalazłam go na tarasie .Palił.
-Jace ?
Odwrócił się i wyraz jego twarzy złagodniał.Podeszłam i oparłam się o barierkę
-Nie wiedzieli , mieli prawo spytać
-Nie rozumiesZ że oni męczyli by cię dalej ?Nie przestali by zadawać pytań póki by nie wiedzieli o tobie wszystkiego .Są straszni , nie znasz ich .Za każdym razem jest tak samo
-Czyli?
-Po takiej kolacji żadna się do mnie nie odzywa i odchodzi bez słowa - odwrócił głowę.Wiedziałam że jest mu ciężko
-Jeszcze tu jestem Jace i nie odejdę - wzruszyłam ramionami - nie mam pieniędzy
Zaśmiał się.Nie był już spięty
-Przepraszam Cię za nich ...Zachowałem się okropnie wiem o tym , ale nie mogę pozwolić byś odeszła
Chciałam zaprzeczyć że tego nie zrobię ale coś ,mnie powstrzymało .Nie mogę mu obiecać ze będę przy nim zawsze ...Ale nie chcę go stracić .Czekał na odpowiedz z mojej strony ale nie chciałam kłamać .Milczałam .Przeszłam obok niego .Złapał mnie za ramię
-Puść - chłopak spełnił moją prośbę Zeszłam na dół i nałożyłam buty .
-Gdzie się wybierasz ? - spytała Kate
-Przejść się .Proszę przekazać Jace'owi że wrócę później - uśmiechnęłam się i wyszłam .
Nie mogę dłużej tu siedzieć .To dopiero pierwszy dzień .Nie wytrzymam dłużej .Nałożyłam okulary i postanowiłam się świetnie bawić .Złapałam taksówkę i pojechałam do centrum .Mówię dobrze po angielsku więc poradzę sobie nawet jeśli się zgubię .Dzwonił mój telefon
-Halo ?
-Gdzie jesteś ? - nie był zadowolony
-Wzięłam twój portfel .Oddam ci wszystko co do grosza
-Catherine mam gdzieś pieniądze ! - krzyknął - gdzie jesteś ?!
-Chcę pozwiedzać miasto - powiedziałam cicho
-Co znowu zrobiłem ?
-Nic .Chcę pobyć sama zrozum to - zatrzymaliśmy się - muszę kończyć
-Cath...- rozłączyłam się i zapłaciłam kierowcy
Nie jestem małym dzieckiem .Nie musi mnie pilnować .Przyglądałam się ludziom w okół mnie .Podniosłam głowę do góry by spojrzeć na wychylającą się kobietę .Wpadłam na kogoś i upadłam na ziemię .Upadłam na rękę .Skrzywiłam się .
-Nic Ci nie jest ? - usłyszałam obcy głos .Chwyciłam wyciągniętą rękę i podniosłam się - przepraszam
Przyjrzałam się mu .Chłopak miał jasne włosy i niebieskie oczy
-Nic się nie stało - spojrzałam na swoją rękę , krople krwi spływały jedna po drugiej .Na ziemi leżało szkło .Schowałam ją za plecy
-Trzeba ci ją opatrzyć - rozglądnął się - poczekaj
Pobiegł i zniknął w tłumie .Powinnam tu stać ? Ludzie nie zwrócili na to uwagi .Chłopak przybiegł z apteczką
-Siadaj na ławkę - powiedział
-Nie chcę robić problemu
-Daj mi opatrzyć rękę i możesz iść - uśmiechnął się szeroko
Przewróciłam oczami ale zgodziłam się .Był bardzo delikatny
-Nie jestem ze szkła - zaśmiałam się
-Właśnie się przekonałem - puścił mi oczko
Owinął mi rękę bandarzem.
Kiedy skończył odniósł apteczkę.
-To jest ten moment w którym mogę uciekać ?
Chłopak wyszczerzył się
- Jestem aż taki brzydki ? - poprawił ręką włosy
- Nie chciałam Ci tego mówić
- Jeremy - ścianęłam jego dłoń
- Cat
-Nie jesteś stąd - stwierdził
-Po czym poznałeś ?
-Uroda
Czułam jak się rumienie.Ale poczułam coś dziwnego...To było co innego jqk Jace mówił mi takie rzeczy ...Czy ja go zdradzam ?
-Na prawdę muszę już iść .Dziękuję za to - odeszłam  jak najszybciej .Nie zwarzałam na wołania chłopaka .Złapałam taksówkę .Chciałam jak najszybciej wrócić.Przytulić go.Było coraz ciwmniej a poczucie winy zżerało mnie .Biegiem ruszyłam do domu .Już miałam wchodzić do domu kiedy zobaczyłam chłopaka z telefonem w ręce .Gdy mnie zobaczył schował go do kieszeni i podszedł do mnie.Cieszyłam się że go widzę
-Co ty wyprawiasz ?! - wrzasnął - nie odbierasz teleofonu ,wychodzisz huj wie z jakiego powodu i znikasz ...
Uciszyłam go pocałunkiem.Stanęłam na palcach i objęłam jego twarz.Chłopak odwzajemnił pocałunek .Przyciągnął mnie do siebie a nasZe języki zaczęły walkę o dominację.Oderwałam się by zaczerpnąć oddech.Spojrzał na mnie
-Przepraszam -szepnęłam
-Dlaczego ?
-Chciałam być sama .Przemyśleć to .Nie wiem czy powinnam tu być- oparłam głowę o jego klatka piersiową
-Co Ci się stało w rękę ?
-Przewróciłam się -zaśmiałam się
-Sierota moja -założył mi włosy za ucho-dlatego powinnaś tu być ze mną...
Wróciliśmy do domu .Rozpakowałam walizkę i poszłam się myć.Chciałam zmyć brudu dzisiejszego dnia.Owinięta w ręcznik weszłam do pokoju.Jace rozmawiał przez telefon.Kiedy mnie zobaczył wypuścił głośno powietrze
-Musze kończyć - Rozłączył się -zapomniałaś piżamy ?
-Nie wzięłam jej.DasZ mi swoją koszulkę -wyjęłam z szafki bieliznę - problem ?
-Żaden -powiedział i poszedł się myć
Wybrałam czarną koszulkę z napisem przed kolana .Uwielbiam za duże rzeczy.Po 15 minutach wyszedł w samych bokserkach.Krople wody spływały mu po klatce .Zagryzłam wargę
-Znów to robisz - powiedział kładąc się do łóżka
-Ale co ?
-Zagryzasz wargę .Chciałbym wiedzieć o czym teraz myślisz...
Rzuciłam w niego poduszką
-No już kładź się
-Nie sądzisz że jesteśmy za młodzi na spanie razem ?
Chłopak zrobił zdziwioną minę
-Moglibyśmy zrobić coś nie odpowiedniego na przykład ...- kontynuowałam
-Dziecko ? - spytał śmiejąc się
-Miałam co innego ma myśli- prychnęłam i weszłam pod kołdrę
Odwróciłam się do niego plecami
-Coś się stało ? - spytał przyciągając  mnie do siebie
-Nie.Jestem po prostu zmęczona -ziewnęłam
-Martwię się o Ciebie.Jesteś strasznie cicha
-Zawsze taka byłam
-Nie .Nie chcesz mi tego powiedzieć i nie mam pojęcia  dlaczego...Dobranoc
-Dobranoc -mruknęłam i zamknęłam oczy.Dlaczego tak myśli ? Nie zachowuje się inaczej .Przynajmniej tak myślę .Odsunął się ode mnie .Mam tego dość dość ukrywania prawdy .Chciałabym mu tyle powiedzieć .Isabel to moja córka nie siostra , zostałam zgwałcona , mogę być poważnie chora ...Boję się jego reakcji , że odejdzie .Muszę to sobie wytłumaczyć nie jako kłamstwo tylko jako niedopowiedzenie .To nie jest kłamstwo ...
Odwróciłam się i podniosłam jego rękę .Położyłam ją na swoich plecach
Chłopak otworzył oczy .Czułam jak łzy napływają mi do oczu
-Dlaczego płaczesz ? - spytał cicho
-Chciałabym ci tyle powiedzieć - jęknęłam - ale się boję
Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach
-Nie tylko nie to - podniósł się i posadził mnie sobie na kolanach - nie płacz błagam Cię ...
Głaskał mnie po głowie i szeptał do ucha
- Przepraszam - powiedziałam cicho i oparłam głowę o jego klatkę - za wszystko
-Już dobrze -pocałował mnie  kark - jestem przy tobie 

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział XVI

Wybrałam się na małe zakupy .Chciałam zapomnieć o problemach a zwłaszcza o nim .Nie jestem pewna czy chcę z nim być .Może mnie skrzywdzić tak jak nikt inny .Czy ja na to pozwoliłam ? Stop ! Zakupy .Nie mogę myśleć o niczym innym .Chodziłam od sklepu do sklepu .Miło było się oderwać od rzeczywistości .Szłam po centrum i szukałam kluczy w torebce .Wpadłam na kogoś z takim impetem że torby poleciały na ziemię a ja razem z nimi .Wpadłam wprost w czyjeś silne ramiona .Podniosłam głowę .Chłopak mierzył mnie wzrokiem
-Przepraszam , sierota ze mnie
-To ja przepraszam - powiedział i pomógł mi wstać .Dopiero wtedy zauważyłam jakie ma piękne oczy .Takie niebieskie ...
Zebrałam torby
-Na prawdę przepraszam
-To ja na Ciebie wpadłem - zaśmiał się - a może w ramach przeprosin pójdziemy na kawę ?
-Śpiesze się - skłamałam .Nie chciałam zakładać nowych znajomości .MusZę się skupić na Jace'e
-To zajdziemy  po kawę i odprowadzę Cię do domu
- Nie ma takiej potrzeby
Zabrał mi torby
-Panie przodem
Zaszliśmy do małej knajpki i kupiliśmy kawę.Okazało się że ojciec Iana jest właścicielem wielu kawiarni w Polsce .Mieliśmy wiele tematów do rozmowy.Był bardzo tajemniczy nie mówił zbyt wiele o sobie tylko zadawał pytania.Pod domem pożegnałam się z chłopakiem .Powiedziałam mu że mam chłopaka ale on mimo tego chciał mój numer.Weszłam do klatki i zobaczyłam Jace'a siedzącego pod moimi drzwiami
-Jace - spojrzał na mnie i od razu wstał - dlaczego nie zadzwoniłeś ?
-Nie odbierałaś - wzruszył ramionami - chciałem porozmawiać o "nas" ale widzę że to nie ważne
Oparłam się o ścianę i osunęłam się .Dlaczego ja ? Wszystko się komplikuje , mogłam odmówić Ianowi ...
Zebrałam torby i Weszłam do mieszkania .Wybrałam numer chłopaka
-Tak słucham ? - usłyszałam jego głos
-Ani waż mi się Rozłączyć rozumiesz.? Musimy porozmawiać
Czekałam aż odpowie ale milczał.
-Jace , proszę Cię
Bez słowa Rozłączył się .
Nie mogę w to uwierzyć .Czemu akurat mnie pierdoli się wszystko na raz ?
Schowałam twarz w dłoniach a łzy spłynęły mi po policzkach .Dlaczego tak mi na nim zależy .Boję się tego .
Oparłam się o ścianę i pociągnęłam kolana pod brodę .Czy to moja wina ?  Nie powinnam się z nikim spotykać bo Jace będzie zazdrosny ?
Po jakimś czasie musiałam wstać i iść po Isabel.Szłam ze.spuszczoną głową by nikt nie zauważył moich podgrążonych oczu.Jak najszybciej wyszłam ze żłobka.Chciałam zaszyć się w pokoju i zasnąć.Zapomnieć o całym Bożym świecie .Isabel zadawała miliony pytań a ja ze spokojem odpowiadałam na nie.Zadziwiała mnie ta prostota .Wyobraźnia nie do opisania i ta radość z najmniejszej rzeczy .Czasami chciałabym mieć te 6 lat i niczym się nie przejmować .W domu ugotowałyśmy razem obiad .Zdałam sobie sprawę że oddaliłam się od niej.Nie mogę na to pozwolić .
Reszta wieczoru minęła mi bardzo szybko .Oglądaliśmy filmy , Isabel.zasnęła mi na kolanach .Zaniosłam ją do łóżka .Usłyszałam pukanie do drzwi .Kto przychodzi tak późno ?
Otworzyłam drzwi .Stał tam Jace
-Jace - szepnęłam i cofnęłam się
Chłopak wszedł i rozejrzał się
-Isabel śpi ? - spytał
Kiwnęłam głową .Spojrzał na mnie .Nie wiedziałam co robić
-Posłuchaj - zaczęłam niepewnie
Chłopak objął moją twarz rękami i pocałował
 Cofnęłam się do tyłu ale objął mnie w talii i przyciągnął do siebie .Odwzajemniłam pocałunek .Nigdy tak się nie czułam  .Oddech mi przyśpieszył , położyłam ręce na jego torsie .Oderwał się i spojrzał na mnie ciemnymi oczami .
-Nie dam rady , nie wiem dlaczego - dzieliły nas milimetry ,Szatyn szeptał do moich ust - nie mogę trzymać się z dala od Ciebie .Potrzebuję Cię Catherine



*Jace*

Dziewczyna milczała .Patrzyła się na mnie , była zagubiona .Może to dla niej za dużo ?
Nie jest nam pisane być razem wiem to ale bez niej nic nie ma sensu ,Każda chwila to męczarnia .Nie mógłbym żyć z myślą że ona gdzieś jest i ma kogoś innego .
-Jace ...- powiedziała cicho .Nie proszę nie
-Wiem że jestem okropnym człowiekiem i że jestem samolubny .Zmienię się dla Ciebie tylko daj mi szansę - mógłbym paść na kolana i ją błagać gdyby tylko chciała
-Wiem - uśmiechnęła się
Oparłem się o jej czoło
-Nie męcz mnie - zaśmiałem się
-Ja Cię nie męczę dostałeś odpowiedź pod klatką - wzruszyła ramionami
Cofnąłem się i potrząsnąłem głową .Jednak ...
-Zemdlejesz mi tu zaraz - pogładziła mój policzek - usiądź
Nic nie rozumiem
-Cat...
-Siadaj - powiedziała
Zrobiłem co kazała i przyglądałem się jej .Cały czas mnie zaskakuje
-Wezwać karetkę ? - spytała wyrywając mnie z zamyślenia
-Nie , nie
-Wypij to - podała mi szklankę z napojem .Upiłem łyka - do dna .Za mamusię , za tatusia
Zaśmiałem się i wypiłem do końca .Nadal nie dała  mi odpowiedzi
-Catherine nadal nie wiem czy ...
-Tak - wtrąciła - możesz u mnie spać
Przyciągnąłem ją do siebie i schowałem twarz w jej włosach
-Jesteś straszna - zaśmiałem się
-Będziesz musiał to znosić
-Będę się tym cieszył - pocałowałem ją lekko - już późno
-Brawo geniuszu
Położyłem się na sofie a Catherine poszła się umyć .Cieszyłem się jak głupi .Nareszcie ...
Byłem zmęczony tym całym gównem
Kiedy się ocknąłem dziewczyna siedziała mi na kolanach .Miała mokre włosy i jadła popcorn
-Wygodnie Ci ? - spytałem
Spojrzała na mnie
-Może być
Podniosłem się i chwyciłem za rękę
-Ciii przeszkadzasz
-To ja może już pójdę - spytałem
-Idź idź-zaśmiała się
Udałem obrażonego i zacząłem wstawać .Dziewczyna zatrzymała mnie
-No ej - wydęła usta
-Już już kładź się
Odkryłem koc i zrobiłem dla niej miejsce .Położyła się twarzą do mnie .Wpatrywałem się w jej piękne oczy
-Co będzie jutro ? - spytała
-Nie wiem ale jestem pewny że jutro będę się tobą chwalił każdemu
-Ciekawe - uniosła brew  - chwalić ?
-Śpij już -przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem oczy
-Nie jestem rzeczą - burknęła
-Wiem - pocałowałem ją w czoło - ale śpij już
Wtuliła się we mnie i zasnęła


*Tydzień później *


-Idziesz czy nie ? - poganiał mnie Max
Mieliśmy jechać na plaże a on przyjechał przed czasem i nie zdążyłam się przygotować .Niech teraz czeka dobrze mu tak .Upięłam włosy w luźnego koka i ubrałam strój .Spakowałam najważniejsze rzeczy do torby i nałożyłam białą sukienkę .Jace miał być na plaży .Mimo problemów dobrze nam się układało .Większość czasu spędzaliśmy razem .Wszystko stało się inne... lepsze.Nawet Daniel cieszył się że jesteśmy razem .Założyłam okulary i zeszłam na dół .
Max był przystojny , ale głupi .Wszystkie na niego leciały.Wysoki blondyn z jasnymi oczami , umięśniony no i bogaty...
Nie zwracałam zbytnio uwagi na zawartość portfela Jace'a .Nigdy nie byłam materialistką ...
Zeszłam na dół .Chłopak miał krótkie spodenki i leżał na podłodze

-Już księżniczko ? - blondyn uwielbiał tak na mnie mówić.Nie mam pojęcia skąd to wymyślił.Powiedział tylko że do mnie pasuje
-Taa
Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na plażę.Z Maxem można było porozmawiać o wsZystkim.Zawsze uśmiechnięty , bezproblemowy i szczery.
-Wiesz cieszę się że jesteście razem - wypalił
Zmierzyłam go wzrokiem.O co mu chodzi ?
-Zmieniłaś go na lepsze .Nie jest taki jak kiedyś
-A jaki był ?
-Jace jak Jace.Wolny ptak , bogaty i przystojny.Nie znał umiaru , próbował wszystkiego .Niczego się nie bał i skończył w więzieniu ...
Przerwał na chwilę i spojrzał na mnie
-Nie chciał odwiedzin .Nie wpuszczał nikogo nawet rodziców .Nie wiedziałem kiedy wyjdzie .Słyszałem o pożarze i wiedziałem że wrócił .Kiedy przyszliście nie ucieszyłem się na jego widok.Ale teraz wrócił .Jest szczęśliwy i to widać
Nie wiedziałam co powiedzieć.To było miłe z jego strony.Nie wiedziałam jaki Jace był za nim go poznałam.Może to i dobrze ?
Gdy dojechaliśmy na plażę Max podszedł do mnie
-Wyświadczam Ci i Jace'owi przysługę - powiedział po czym objął mnie w tali
-Co ?
-Zobaczysz
Ruszyliśmy przed siebie .Szukałam wzrokiem Jace'a i wtedy zrozumiałam.Przyciągaliśmy wzrok wszystkich ludzi a zwłaszcza dziewczyn.Max nie szukał dziewczyny był sam i to mu pasowało...
Sprytne
-Pomysłowe - szepnęłam mu do ucha
-Mądra dziewczynka - puścił mi oczko
Odwróciłam się i zobaczyłam Jace'a idącego w naszą stronę .Nie był zadowolony.
-Co to ma być ? - spojrzał na mnie a potem na Maxa -ledwo mnie nie ma a ty już się do niej dobierasz ??
Zaśmiałam się i odsunęłam się od blondyna.
-Przestań marudzić -rozłożyłam koc i zdjęłam buty
Jace nie spuszczał ze mnie wzroku.Zabawne...Rzuciłam na ziemię sukienkę i rozejrzałam się .Kilku facetów gapiło się na mnie
Położyłam się na brzuchu
-Robisz to specjalnie ? -warknął
-Ale.o co ci chodzi ? Zamiast gberać nasmaruj mi plecy - rzuciłam mu krem
-Co cię ugryzło ?
-Nic - warknął
-Max wyręcz go ,Jace nie ma dzisiaj humoru
-Kładź się - powiedział łagodniej i zaczął smarować mi plecy .Jakie przyjemne , odwiązałam sznureczek stroju i zamknęłam oczy .Chłopak głośno wciągnął powietrze .Kiedy skończył położył się twarzą do mnie .Czekałam aż wyjaśni mi co się stało
-Nie patrz tak na mnie - powiedział i odwrócił głowę
Nic nie powiedziałam .Jeśli będzie chciał to sam mi powie .Nie będę nic z niego wyciągała na siłę
-Matka dzwoniła - powiedział w końcu i odwrócił się do mnie .Podparłam się na łokciach
-Z ojcem jest coraz gorzej , dzisiaj wstał i nie wiedział kim jest matka .Załamała się , prosiła żebym przyjechał jej pomóc .Nie mam pojęcia jak to zrobić ....
-Pojedź tam  i  bądź przy niej to wystarczy - ścisnęłam jego rękę
-Mieszkają we Włoszech .W Toskanii to za daleko - usiadłam po turecku a chłopak położył głowę na moich nogach
-Ale to twoi rodzice - ma rację .Przez tę parę dni zdążyłam się do niego przywiązać na tyle by za nim tęsknić ...
-Nie zostawię Cię samej - powiedział .Pogładziłam jego policzek i uśmiechnęłam się - nie ma takiej możliwości
-Nie jestem małą dziewczynką , dam sobie radę - to akurat było kłamstwo .Nie wiem czy poradzę sobie bez niego ...-Jace nie chcę Cię zatrzymywać
-Catherine , nie zostawię Cię samej .To za długo - to jest okropne .Musi rezygnować z rodziny z mojego powodu
-A mogłabym jechać z tobą ? - spytałam - ty pomógłbyś mamie a ja zwiedziła Toskanię
Spojrzał na mnie
-Na prawdę tego chcesz ? Moja rodzina nie jest zbyt...
-To jedziesz sam - wzruszyłam ramionami - To twoja matka , masz obowiązek jej pomóc a poza tym nie mogę Cie ograniczać .Zdecyduj się jedziesz sam czy jedziemy razem ?
Mruknął coś pod nosem
-Zgoda
Pocałowałam go w czoło
-Catherine musisz wiedzieć w co się pakujesz .Moja rodzina jest inna ...Nie chcę byś wyjechała stamtąd obrażona lub smutna .Nie chcę Cię w to wciągać
-Ale ja chcę zwiedzić Toskanię i mam okazję
Westchnął
-Hej - objęłam jego twarz rękami - przeżyłam na prawdę dużo z tym też sobie poradzę .Nie martw się ...
-Łatwo Ci mówić - burknął
-Idę popływać , jeżeli nie chcesz by ktoś obcy do mnie dołączył zaraz widzę Cię w wodzie - wstałam i ruszyłam w stronę wody .To tylko kwestia czasu zanim do mnie dołączy

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział XV

Obudziło mnie walenie do drzwi.
-Proszę -wrzasnęłam i przewróciłam się na drugi bok
-Witaj leniu - usłyszałam znajomy ciepły głos .Chłopak usiadł obok mnie
-Spiepszaj - mruknęłam i zakryłam się kołdrą
Chłopak zdarł ze mnie kołdrę  Zimny podmuch powietrza owiał mnie .Zerwałam się na równe nogi
-Ty idioto oddawaj to -wrzasnęłam i złapałam poduszkę
-,Nie radzę -ostrzegł mnie
-Pech - rzuciłam w chłopaka poduszką
Złapał ją i zaczął się śmiać
-Nienawidzę cię - rzuciłem
-Wiem wiem .Śniadanie ?
-Jak już tu jesteś to musisz się na coś przydać - poszłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic .Mogłam dać mu na siebie poczekać ale zrezygnuje dzisiaj z denerwowania go .Ubrałam spódniczkę i białą zwiewną bluzkę .Do tego półbuty i jestem gotowa .Weszłam do kuchni , śniadanie już było gotowe .Jak zwykle było przepyszne .Jace przyglądał mi się uważnie i był zadowolony .
-Gdzie mnie zabierasz ?- spytałam gdy jechaliśmy
-Niespodzianka - powiedział tajemniczo
-Nienawidzę niespodzianek - burknęłam i spojrzałam w okno
Położył mi rękę na kolanie
-Nie martw się
-Nie martwię
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu .Podjechał pod wielki tym razem czarny dom nad jeziorem .Wspaniały .Ujął mnie pod ramię i ruszyliśmy w stronę domu .Nie poszliśmy do drzwi tylko za dom .Nie spodziewałam się że za domem będzie jeszcze basen , ogród i mini pole golfowe .Ktoś musi mieć kupę pieniędzy .Nie myliłam się , wysoki blondyn nagi od pasa w górę grał w mini golfa .Miał okulary przeciwsłoneczne .Odwrócił się i odsłonił szereg białych zębów ruszył w naszą stronę .Przekręciłam głowę i przyjrzałam się dokładniej ...Kojarzyłam go .Chłopak zatrzymał się i zdjął okulary .Przyjrzał mi się dokładniej .Uśmiechnęłam się
-Max - szepnęłam
-K - podszedł i przytulił mnie
Cieszyłam się jak idiotka .Mój kochany Max .
Odsunął się i objął moją twarz
-Żyjesz ...
-Na to wygląda - zaśmiałam się
Przytulił mnie jeszcze raz .Spojrzałam na Jace'a .Był trochę zdezorientowany .Odsunęłam się od chłopaka
-Kogo  ja tu widzę , wielki Johnatan powrócił
-Ciebie też miło widzieć , wytłumaczysz mi to ?
-Może chodźmy do domu , tam jest lepiej- ta rozmowa była straszna .Jakby mieli się zaraz na siebie rzucić i pozabijać
W środku dom również był imponujący .Złote zdobienia , kolumny ...
Usiadłam na fotelu i zamknęłam oczy .
-Dlaczego zawdzięczam twoją wizytę ? - spytał Jace'a
-Potrzebuję pomocy - spojrzał na mnie
-Aha rozumiem - upił łyk - a skąd znasz Catherine ? Nie jesteś w jej typie
Zaśmiałam się i spojrzałam na Maxa
-Poznaliśmy się zupełnym przypadkiem - wyjaśniłam - poznał Sama w więzieniu i tak jakoś wyszło .
-Rozumiem .A jak tam mój mistrz i mentor ? - spojrzał na mnie znacząco
Wyprostowałam się .On nie wie... Spuściłam głowę
-Nie żyje - rzuciłam wprawiając chłopaka w osłupienie - zaćpał się
Postawił szklankę na stole
-Ja... - jąkał się
-Nie ważne - wstałam -mogę pooglądać dom ?
-Jasne - powiedział cicho
-Dziękuje - uśmiechnęłam się i poszłam do następnego pomieszczenia .Biblioteka .Max czyta ? Dziwne ...Podeszłam do barku i nalałam sobie szklankę whiskey .
-I co zaliczyłeś już ją ? - usłyszałam głos Maxa
-Co się  z tobą stało ? - doskonale było słychać ich rozmowę .Oparłam się o fotel i słuchałam
-Pytam się tylko ...To zaliczyłeś czy nie ?
Chwila milczenia
-Ach i niby ja się zmieniłem ? Co sie stało z Jace'em który zaliczał każdą panienkę którą chciał ? - zaśmiał się - nie jest taka łatwa jak inne co ? Zawsze miałeś dobry gust , ale teraz stawiasz próg w huj wysoko stary .Rada od przyjaciela , próbowałem rok i nic .Uwierz mi z tobą nie będzie inaczej .Nie masz  u niej szans .Ale przyznaj jest na co patrzeć hmm ?
Nie to jest już przegięcie .Wypiłam płyn do dna i powoli ruszyłam do salonu .Chłopcy spojrzeli na mnie
-I jak ? - spytał Max
-Piękny dom, a zwłaszcza biblioteka -spojrzałam na bruneta - już wszystko załatwiłeś.
-Tak pójdziemy już , zazdwonię-rzucił
-Jedno pytanie jesteście razem
?Spojrzałam na bruneta
-tak jesteśmy przyjaciółmi pa
Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą.
Nie opierał sie.
 Wsiadłam do auta .Jace usiadł na miejscu kierowcy i spojrzał na mnie zdziwiony
-Co jest ?
-To prawda co mówił Max ? Że...-te słowa nie chciały mi przejść przez gardło - każda laska była tylko na jedną noc ?
Spuścił głowę i milczał
-To milczenie uznam za potwierdzenie.Jestem kolejną pustą lalą
-Nie - złapał mnie za rękę - to było kiedyś .Zmieniłem się  , uwierz mi...
-Nie potrafię - wyrwałam rękę z jego uścisku -to za dużo .Nie znam Cię .Nie wiem jaki jesteś i czy nie jesteś jak wszyscy .
-Czego się boisz ?
-Pójdę do domu pieszo - wyszłam z auta i ruszyłam przed siebie .Jak najszybciej w domu .Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię .Odwrócił mnie do siebie .Chłopak był zdyszany .
-Nie uciekaj - prosił - zawsze to robisz .Nie tym razem nie pozwolę Ci ...
-Czego chcesz ?- spytałam z rozdrażnieniem
-Dlaczego ? Powiedz mi dlaczego ?
-Nie znam Cię - wzruszyłam ramionami- to nie ma sensu
Odwróciłam się i poszłam nie czekając na niego .
-Nie prawda - dogonił mnie - znasz mnie lepiej niż moja rodzina i wiesz o tym .To nie jest powód
-A skąd to wiesz ? Umiesz czytać w myślach ?
-Nie bądź sarkastyczna  - rzucił - powiesz mi łaskawie dlaczego nie ?
-Wiesz dlaczego , mózgu się czasami używa - przyśpieszyłam kroku .Mam go dość .Nie chcę z nim rozmawiać .
-Powiesz mi po co za mną idziesz ? - warknęłam
-Wiesz dlaczego
-Spierdalaj dobrze ? Nie porzebuje twojej łaski.Będę szczęśliwwym singlem a ty będziesz mógł żyć jak będziesz chciał .Nie będę ci przeszkadzać...
-Czego ty kurwa nie rozumiesz ?! - wrzasnął , odwróciłam się w jego stronę- nie chcę żyć jak kiedyś .Byłem idiotą .Kiedy spotkałem Ciebie wszystko się  zmieniło .Cholernie mi na  tobie zależy kiedy w końcu to zrozumiesz !
Spuściłam głowę.Nie proszę tylko nie to ...
Podszedł do mniej i chwycił moją brodę bym na niego spojrzała
- SpójrZ na mnie .Jesteś najbardziej wyjątkową dziewczyną jaką w życiu spotkałem ...
-A ja poznałam 5 takich co mówili to co to - prychnęłam - związek opiera się na zaufaniu a tego nie ma ...
Chłopak złapał się za głowę
-O co ci kurwa chodzi ?! Gdybyś mi nie ufała nie dałabyś się pocałować ani zabrać dziś do Maxa .Jeśli nie chcesz ze mną być to powiedz !
Ludzie przechodzący obok mierzyli nas wzrokiem.
- Nie krzycz .Jesteśmy na środku ulicy
- Nie obchodzi mnie to .Nie zmieniaj tematu , powiedz mi to prosto w oczy .Nie uciekaj
-Nie potrafie inaczej .Nie chcę mieć problemów ...
- Czyli jestem problemem ? - zaśmiał się sarkastycznie - wspaniale
-Pierdol się !- krzyknęłam i ruszyłam przed siebie Chłopak ruszył za mną.Złapał mnie za ramiona i odwrócił do siebie
-Nie pójdziesz póki nie powiesz mi tego prosto w twarz
Wyrywałam się ale na marne.Chcę wiedzieć ? Dobra .
-Nie chcę znowu cierpieć ! Płakać po nocach bo przywiąże się do Ciebie a ty odejdziesz .Nie chcę tego.Mijania na ulicy jak byśmy.się nie znali i tej cholernej obojętności .Nie chcę abyś okazał się jak cała reszta , że chcesz mnie tylko wyruchać .Jeśli ma tak być to wolę abyśmy zostali przyjaciółmi ...
Wyrwałam się i otarłam łzę .Nie może widzieć jak płacze .Rozejrzałam się dookoła .Jestem nie daleko domu .Spojrzałam na Jace'a .Podszedł do mnie tym razem nie dotykając mnie
-Jeśli masz zamiar...- zaczęłam ale chłopak mi przerwał
-Słuchaj mnie! Słuchaj, dziewczyno!  Przyrzekłem, że będę cię bronić. Że do końca życia będę twoim przyjacielem i nigdy, nigdy! cię nie skrzywdzę. Przyrzekałem to, a ja nie rzucam słów na wiatr.Schrzaniłem to i teraz mi nie ufasz rozumiem , jeśli potrzebujesz czasu dobra poczekam ile będzie trzeba, tylko błagam, nie odtrącaj mnie niczym parszywego psa, bo inni cię podle traktowali. Ja nie jestem jak inni! -Urwał. Zacisnął palce na moich ramionach jeszcze mocniej i powtórzył: - Nie jestem jak inni. I nigdy cię nie skrzywdzę. Przysięgam.
Zabrało mi zdolność mówienia.To było takie prawdziwe i ... szczere.
-Nie wiem...
- Poczekam , odprowadze cię do domu - złapał mnie za rękę ale zaraz ją cofnął - przepraszam
Nie odzywałam się całą drogę .Pod klatką rzuciłam krótkie " pa " i pobiegłam na górę .Położyłam się na łóżku .Nie jestem w stanie myśleć trzeźwo...

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział XIV


      
"Zamykam oczy i nic się nie zmienia, ale... W sumie to wszystko się zmienia. Bo wiatr już nie jest wiatrem, tylko jego dotykiem, łaskoczącym po karku. A słońce to już nie słońce, tylko jego usta, całujące mnie w policzek.
Czasami myślę, że jestem szalona, serio. Bo to jest właściwie pewien rodzaj szaleństwa, ta miłość."








Zrzuciłam buty i runęłam na kanapę
-Hey mała - Sam usiadł obok - zmęczona co ?
-Troszeczkę .Jak tam u ciebie ?
-Mogę iść na imprezę u kumpla ?
-Pytasz mnie o zgodę czy oświadczasz o fakcie dokonanym ? - zaśmiałam się - będziesz u niego spał ?
-No raczej
-To wyrażam zgodę - ziewnęłam .Była 22 .Wracałam coraz później .Wszystko mnie bolało .Siniaki na rękach trzymały się dłużej .Musiałam ubierać bluzy i rurki .Nikt nie może się dowiedzieć .
Ostatnio do Pani Franczeski przyszedł chłopak starszy ode mnie o rok .Wysoki blondyn , całkiem przystojny , dobrze zbudowany .Ćpa .Ma problemy z pieniędzmi .Okazało się że to jej syn .Nie wspominała o nim ani słowem .Wiem dlaczego .Nie radzi sobie z agresją .Przyszedł pewnego dnia i na moich oczach walnął Panią Franczeskę .Ruszyłam na pomoc przez to również mnie uderzył .Tylko w twarz .Zaczął się do mnie przystawiać ale odgoniłam go .Za co zostałam później "ukarana " jak to ujął .Zaciągnął mnie do pokoju i zaczął się do mnie dobierać .Zaczęłam krzyczeć ,miotać się .Rzucał mną , kopał w brzuch i zostawiał samą .Oczywiście wykorzystał okazję by mnie zwyzywać od suk i dziwek .Kiedy się obudziłam nie było go już a Pani Franczeska płakała w salonie .Powiedziała mi wszystko .Frank był wyjątkowo agresywnym dzieckiem i często wdawał się w bójki .Później zaczął ćpać i uciekł z domu .Teraz wraca i prosi o pieniądze ."Prosi " to za bardzo subtelne słowo .Powiedziała również że każda opiekunka uciekała od razu .Żadna nie zgłosiła tego na policje zza bardzo się bały .Instynktownie naciągnęłam rękaw .Najlepiej będzie jak nikt się o niczym nie dowie .
- Idź już - pogoniła brata
-Już idę pa mała - pocałował mnie w policzek i wyszedł .Poszłam sprawdzić czi Isabel śpi .Spędzałam z nią coraz mniej czasu .Ale nie mogłam inaczej musiałam zarabiać pieniądze .Usłyszałam pukanie Otworzyłam drzwi .Jace .
-Nie przeszkadzam ?
Ach głupie pytanie oczywiście że tak
-Coś się stało że zaszczyciłeś mnie swoją wizytą ?
-Pogadamy ?
-Nasza ostatnia rozmowa nie skończyła się zbyt dobrze ... więc nie chciałabym ...
-Przepraszam .Przepraszam za to że cię okłamałem ale znienawidziłabyś mnie gdybym ci to powiedział wtedy ...
-Aha czyli wtedy mogłeś mnie okłamywać a teraz nagle zebrało ci się na szczerość .Super .
-Proszę cię pozwól mi to wytłumaczyć - jęknął
-Coś czuje że to potrwa dłuższy czas więc wejdź - odsunęłam się i poprowadziłam chłopaka do salonu .Usiadłam na fotelu
-Zaczynaj opowiadanie - powiedziałam kpiąco
-Jeszcze zanim poszedłem do więzienia , wpadłem w złe towarzystwo .Zacząłem ćpać i pić .Pieniędzy mi nie brakowało więc ćpałem do woli .Pewnego dnia matka to zauważyła i zablokowała wszystkie konta .Nie miałem dostępu do pieniędzy więc zacząłem pożyczać .Długi robiły się coraz większe a ja nie miałem jak oddać tych pieniędzy .Zaczęli mi grozić , dlatego zacząłem handlować .Złapali mnie i tak trafiłem do więzienia .Później poznałem Sama i ciebie .Zaczęły się telefony z groźbami .Zaczęli mnie nękać , oddałem wszystkie pieniądze ale oni chcieli więcej a ja nie miałem nic .Powiedziałem im to .Kazali mi znaleźć w twoim domu pieniądze , nie wiem skąd wiedzieli że je masz ... Powiedziałem im gdzie są .Kazali mi pozbyć się ciebie z domu .Pojechałaś z Markiem na piknik a ja nie chciałem w tym uczestniczyć i dlatego wyszedłem .Dostałem telefon że wszystko jest zrobione i że zatarli ślady i że jesteś w domu .Dzwoniłem do ciebie ale nie chciałaś mnie słuchać i resztę już znasz...
Wydawało mi się że każde słowo przychodziło mu z bólem .Wszystko stało się jasne .Wykorzystał mnie by pozbyć się długów .Wspaniałe uczucie ...
-Już skończyłeś ? Jeżeli tak to wypowiem się ja ... Fajnie że zebrało ci się na szczerość , ale już trochę za późno na tłumaczenie się .Zachowałeś się jak skurwiel .Bardzo zabolało mnie to że to wszystko jest kłamstwem .Ale już jest dobrze .Jak widzisz poradziłam sobie bez niczyjej łaski ,pomocy czy litości ...Miło że powiedziałeś co ci leży na sercu ale nie powinieneś mówić tego mnie .Nie chcę cię słuchać po tym co zrobiłeś nie mam do ciebie ani grama szacunku i raczej go nie odzyskasz jeżeli liczyłeś na przebaczenie to bardzo mi przykro pomyliłeś adres .Możemy zostać dobrymi znajomymi czy coś w tym rodzaju ale nie licz na coś więcej przykro mi ale po tym nie potrafię ci zaufać .Żyjmy tak jakby to się nie stało , jakby nie było tej rozmowy tamtego incydentu .
-Tego chcesz ?
-Powinnam cię wygonić lub zadźgać na miejscu ale tego nie zrobiłam więc powinieneś być mi wdzięczny że jeszcze oddychasz ale to swoją drogą .Nie jestem w stanie zaoferować ci nic więcej w tym momencie .Może kiedyś , w dalekiej przyszłości ...
-Przepraszam że cię wykorzystałem
Zamknęłam oczy
-Właśnie w tym momencie powinnam cię wygonić - zaśmiałam się - ale nie mogę tego zrobić powiedz mi dlaczego ?
-Nie mam pojęcia
-Dobra odpowiedz - spojrzałam na okno - jest już ciemno a jak coś ci się stanie będzie to moja wina więc zostaniesz i obejrzymy film jakby nic się nie stało .Potrzebuje  spędzić jeden wieczór , normalnie , bez kłótni
-Zawsze do twoich usług - zaśmiał się .Powiedzmy szczerze brakowało mi tego przez te ostatnie parę dni
Włączyłam film i usiadłam obok niego .Zupełnie zapomniałam o siniakach na rękach .Zdjęłam bluzę i rzuciłam ją na bok .Jace przeniósł wzrok na moje ramiona .Zmarszczył czoło
-Co ci się stało ?
-Przewróciłam się - skłamałam - na schodach
Przysunął się i obejrzał moje ramie ale się nie odezwał .Oglądał film jakby ta rozmowa się nie odbyła .Kiedy film się skończył było po 1 .Już zasypiałam .Musiałam jeszcze skombinować Jace'owi miejsce do spania .Kanapa była strasznie nie wygodna .
-Idziemy spać - ziewnęłam i wstałam - chodź
Zaprowadziłam go do pokoju Sama
-Będzie spać tu albo rób co chcesz - mruknęłam ledwo stałam na nogach
-Mam szukać w tym zdaniu drugiego dna ?
-Lepiej nie śpij dobrze czy jakoś tam - machnęłam ręką i ruszyłam w stronę pokoju .Ubrałam koszulkę i wdrapałam się pod kołdrę .Spać .

Wstałam i poszłam do kuchni .Nie chciałam budzić Jace'a ani Isabel .Nie była jeszcze do końca przytomna .Nalałam sobie gorącej kawy i usiadłam na krześle .Potrząsnęłam głową .Gorąca kawa ? Skąd ? Przecież ja dopiero wstałam ? Rozejrzałam się po kuchni .Frank opierał się o ścianę 
-Co ty tutaj robisz ? - spytałam drżącym głosem 
-Przyszedłem do ciebie by się pożegnać - zaśmiał się 
-Pożegnać ? Nie rozumiem 
-Nie musisz 
Podszedł do mnie i popchnął na ścianę .Przyszpilił mnie do niej i przyłożył mi nóż do szyi 
-Więc co masz do powiedzenia ?
-Zrobię wszystko co chcesz proszę nie krzywdź mnie - jęknęłam 
Zaśmiał się szyderczo .Rozejrzałam się gorączkowo .Gdzie jest Jace i Isabel ? 
-Spokojnie ich już załatwiłem ciebie zostawiłem na koniec 
-Nie dlaczego to robisz ? Co ja ci zrobiłam ? - łzy pociekły mi po policzkach 
-Ty nic to ja jestem nie zadowolony z życia .A ty zupełnym przypadkiem spodobałaś mi się więc muszę cie zabić przykro mi ...
Pociągnął nożem .Ból przeszył moje ciało .Upadłam na ziemię i zaczęłam się dławić krwią ...

Otworzyłam oczy .Ktoś przyciskał mnie do łóżka .Wyrwałam się .Nie mogłam złapać oddechu .On tu jest.Chwyciłam nóż który miałam w szafce
-proszę nie krzywdź mnie.Ja zrobię wszystko...
-Catherine co ty wyprawiasz ? -usłyszałam znajomy głos
Dopiero teraz zobaczyłam że to Jace .
Opuściłam nóż i walczyłam ze łzami .Próbowałam oddychać normalnie
-ja...- spuściłam wzrok na nóż.
Co mnie opętało ?
Chłopak podszedł do mnie i wyrwał mi nóż z ręki.
Chwycił mnie za ramiona
-już dobrze - powiedział spokojnym głosem
-nie jest dobrze - jęknełam
Jace przyciągnął mnie do siebie i przytulił.Mogłam tak stać cały dzień byle by z nim.Posadził mnie na łóżku.
-Powiedz  mi teraz co się stało ? dlaczego chwyciłaś za nóż.?
-nie moge...nie chce ...proszę nie każ mi o tym mówić...nie zniose tego - zakryłam usta dłonią
-wiem przepraszam - uścisnął mi dłoń -masz zimne ręcę i masz dreszcze
Opatulił mnie kołdrą i położył sie obok w samych bokserkach
-nie jest ci zimno?- spytałam
-a tobie?
-idź już poradzę sobie - bałam się zamknąć oczy .bałam się że znowu go zobaczę .nie chce zostać sama.boje się...
-sama nie wierzysz w to co mówisz .nie zostawię cię .będe obok
-zmarzniesz
-śpij już
-nie zasnę wiedząc że leżysz obok bez przykrycia.wejdź chociaż pod kołdrę.
-Pójdziesz spać ?
-tak chodź - przesunęłam się .chłopak leżał twarzą do mnie
-skąd masz te siniaki.nie przewróciłaś się.ktoś cię pobił- schowałam ręce pod kołdrę .Co mam ci niby powiedzieć ? Taki facet chcę mnie przelecieć ale ja się nie daję to później mnie bije ? Nie mogę iść na policje bo zrobi coś mojej rodzinie ?Nie to raczej kiepski pomysł ...
Odwróciłam się i zamknęłam oczy.Zrobiło się jeszcze chłodniej .kołdra była za cienka.skuliłam się ale to nic nie dało
-pierdole - syknął i przysunął się do mnie.złapał mnie w talii i oplótł nogami .nie protestowałam .jego skóra była gorąca.
-jesteś wyziębiona- mruknął - zaraz powinno być ci cieplej
Przysunęłam się w jego stronę.położyłam dłoń na jego ręce którą mnie obejmował.


Przez okna wpadały promienie słoneczne.niechętnie otworzyłam oczy.chciałam przekręcić się na bok.zobaczyłam ręce na mojej talii.przytulił się do mnie niczym bluszcz.nie chciałam go budzić i delikatnie zsunęłam jego ręce .Sprawdziłam czy Isabel śpi .Nie wiem co bym zrobiła gdyby coś jej się stało .Nie było by mnie już tu dawno .Leżałabym w trumnie gdyby ktoś mnie pochował ...Ruszyłam w stronę kuchni .Zatrzymałam się przed wejściem .Rozejrzałam się czy nikogo na pewno w niej nie ma .Gdy się upewniłam zrobiłam kawę .To był tylko zły sen .Zły sen .Poczułam jak ktoś kładzie mi rece w tali .Nie .Zaczęłam szybciej oddychać .Złapałam nóż i odwróciłam się .To Jace nie Frank .Jace odsunął się przerażony 

-Spokojnie to ja .Odłóż ten nóż Cat - mówił powoli 
Odłożyłam go na blat .Rozejrzałam się dookoła .Kuchnia była pusta .Oszalałam .Złapałam się za głowę i spojrzałam na chłopaka .Dostanę paranoi .Podszedł do mnie i przyłożył rękę do czoła
-Jesteś rozpalona 
-Dobrze się czuje - powiedziałam drżącym głosem 
Jace usiadł na krześle 
-Masz też siniaki na nogach .Co tym razem ? Znów się przewróciłaś ?
-Przewróciłam się - skłamałam -mówiłam ci ...
-Dobrze - westchnął - dlaczego chwyciłaś nóż ? 
-Był najbliżej .
-Kto ci się wczoraj śnił ?
-Nie wiem .Nie pamiętam .
-Nie wiesz czy nie chcesz mi powiedzieć ? 
-Nie chcę tego pamiętać rozumiesz ? On mnie zabił .Nożem .Powiedział że z wami już sobie poradził .Nie wiem dlaczego chwyciłam nóż .Nie chcę wiedzieć .Pozwól mi o tym zapomnieć - schowałam twarz w dłoniach 
-Przepraszam .Już nie będe o nim wspominać - chwycił mnie za ramiona - chodź położysz się do łóżka 
-Mam dużo do zrobienia .Trzeba obudzić Isabel zaprowadzić ją do żłobka , dziś przyjdzie urzędnik z pieniędzmi za dom i muszę iść do pracy 
-Nic nie musisz .Jesteś chora , ja zajmę się Isabel .Dasz mi adres tej Pani pójdę do niej i powiem że jesteś chora 
-Nie musisz mnie wyręczać 
-Muszę - wiem co miał na myśli - chodź już 

Przeleżałam cały dzień .Jace wszystko zrobił .Zaopiekował się mną .Przynosił mi herbatę i sprawdzał co chwilę temperaturę .Był nadopiekuńczy 
-Jace ja już dobrze się czuje 
-Nie wyglądasz 
-No dziękuje - udałam obrażoną i próbowałam wstać 
-O nie - popchnął mnie na łóżko - do jutra poleżysz i wyzdrowiejesz 
-Ale ja już jestem zdrowa ! Nie widzisz .Nie mam gorączki ani dreszczy .A poza tym jest piękna pogoda - wskazałam na okno 
-Spacer ? 
-Tak 
-Ubieraj się - zaśmiał się - ale szybko
Ubrałam ciemne rurki i zwiewną bluzkę na ramiączkach .Świeciło słońce więc wzięłam okulary .
Jace siedział na fotelu 
-Już ?
-Jasne chodź - ubrałam trampki i wyszliśmy z mieszkania .Wspaniała pogoda .Poszliśmy do parku .Rozmawialiśmy jak dobrzy przyjaciele .Pierwszy raz od dłuższego czasu nie mogłam przestać się śmiać .Czułam że się rumienie Spuściłam głowę
-Pięknie się śmiejesz - powiedział patrząc mi w oczy - szkoda że tak rzadko 
Miał racje .Rzadko się śmiałam .Nie było z kim i z czego .Byłam ciągle smutna .
-Kiedy ostatnio się śmiałaś tak na prawdę ? 
-Hmmm .3 tygodnie temu .Sam właśnie miał wrócić z więzienia a ja zdałam sobie sprawę że nic go tu nie trzyma ...
-Nie rozumiem - zmarszczył czoło
-Kiedy człowiekowi jest źle chcę porozmawiać .Kiedy jest bardzo źle milczy .A kiedy jest najgorzej śmieje się .Siada z założonymi rękami i śmieje się z tej całej żałosnej sytuacji 
-Przykro mi że musiałaś to wszystko przejść 
-Zasłużyłam na to .Nie wiem czym ale kiedyś się dowiem .
Spuścił głowę jakby było mu smutno .Chwyciłam jego rękę 
-Hey to miał być wesoły spacer - uśmiechnęłam się 
Nagle zaczęło lać .Niebo zaczęło zanosić się deszczem .Jace niezdarnie zdjął swoją bluzę i założył mi ją na ramiona .Nałożył kaptur 
-Nie chcę - protestowałam .Uwielbiałam deszcz 
-Dopiero co byłaś chora - zapiął ją i chwycił za rękę - jeśli ją zdejmiesz policzę się z tobą 
Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę budynku .Spowalniałam go i śmiałam się .Już był cały mokry .Chłopak mruknął co pod nosem i wziął mnie na ręce .Zaczęłam piszczeć i wyrywałam się .Zaniósł mnie pod poddasze i postawił na ziemi .Zdjął mi kaptur i odgarnął mokre włosy z twarzy 
Zachichotałam patrząc na niego 
-Co jest takie śmieszne ? - spytał z rozbawieniem 
-To - położyłam mu ręce na torsie i przesunęłam do góry 
Zaśmiał się i zbliżył się do mnie .Stykaliśmy się prawie nosami .Przeniosłam wzrok na jego usta .Oblizałam wargę i spojrzałam z rozbawieniem w jego oczy .Były nadnaturalnie ciemne .Wręcz mroczne 
- Taksówka - szepnęłam wprost do jego ust i wyślizgnęłam się z jego uścisku .Wsiadłam do niej a zaraz za mną chłopak .
Podałam adres i ruszyliśmy .Stykaliśmy się ramionami .Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku .Gdy podjechaliśmy pod dom zapłaciłam mokrymi pieniędzmi i wysiadłam .Podbiegłam i otworzyłam drzwi do klatki i podbiegłam otworzyć drzwi .Kiedy uporałam się z zamkiem .Jace już zdążył mnie dogonić 
-Czemu uciekasz ? Boisz się mnie ?
-Może ...
Zrzuciłam mokre buty .Brunet popchnął mnie na ścianę 
-Nie schlebiaj sobie było mi żal twoich butów - oboje wybuchnęliśmy śmiechem 
-To należy do mnie - zsunął mi bluzę z ramion uniemożliwiając ucieczkę .Robił to strasznie powoli żeby mnie zdenerwować .Kiedy skończył bluza wylądowała na ziemi 
-Już wziąłeś co do ciebie należy ? - spytałam - ja musze iść się przebrać 
Przesunęłam się na bok .Ale chłopak zagrodził mi drogę ręką .Przycisnął do ściany i przycisnął usta  do moich ust .Był to jeden krótki pocałunek .Pocałował mnie jeszcze raz kładąc ręce na talii .Jakby pytał o zgodę .Moje serce przyśpieszyło
Oparłam dłonie o jego klatkę i  delikatnie musnęłam jego usta  .Dreszcz przeszył moje ciało .To był tym razem długi i namiętny pocałunek .Długo na to czekałam .Mogłabym trwać trwać w tej chwili wieczność , lecz niestety to tylko rzeczywistość.Odsunął się by złapać oddech .Uśmiechnęłam się 
-A teraz mogę iść się przebrać ?
-Teraz tak - zaśmiał się i jeszcze raz musnął moje usta 
-Jeśli tak będzie robił te ubrania wyschną na mnie 
-Ja nie widzę w tym nic złego 
Poszłam do łazienki i wzięłam długi prysznic .Uśmiech nie schodził mi z twarzy .Owinęłam się ręcznikiem i rozczesałam mokre włosy 
-Żyjesz czy już się utopiłaś ? - usłyszałam krzyk za drzwi 
-Umarłam
Założyłam szlafrok na wszelki wypadek i wyszłam .Jace leżał na łóżku 
-Nie za wygodnie ?
-Z tobą by było idealnie 
-Zbok - zrugałam go 
-Ale za to słodki 
-Niby kto tak uważa ? - uniosłam brew
-Wszystkie dziewczyny 
-Nie licząc mnie oczywiście - dodałam i chwyciłam ciuchy 
Ubrałam krótkie spodenki i bluzkę .Makijaż sobie darowałam 
Usiadłam obok Jace'a .Zmierzył mnie wzrokiem 
-Nie patrz się tak na mnie 
-Nie mogę patrzeć na te siniaki 
-Przewróciłam się ...
-Co mam zrobić żebyś w końcu mi powiedziała kto ci to zrobił ? - spytał z protensją w głosie 
Spuściłam głowę .Nikt się o tym nie dowie .Obiecałam ...
-Nie powiesz mi ?
Pokiwałam przecząco głową 
-Masz jakieś plany na jutro ?
-Nie dlaczego pytasz ? 
-Chcę cię komuś przedstawić - powiedział tajemniczo 
-Jako kto ?
-To już zależy tylko i wyłącznie od ciebie

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział XIII

Praca jest bardzo przyjemna .Siedzę już 4 dzień i nie widzę wad.Dzieci bardzo spokojnie , Pani Franczeska jest strasznie nerwowa .Większość dnia leży w łóżku a ja się wszystkim zajmuje .Mały Robert zawsze mi pomaga .Ma 5 lat i jest bardzo dojrzały i mądry.Stracił matkę 6 miesięcy temu ... Wykrwawiła się , podcieła sobie żyły w wieku 22 lat. Miała jeszcze 2 dzieci bliźniaki : Michał i Kaja mają po 4 latka.Słodkie dzieci ...Szkoda że tak szybko straciły matkę .Pani Franczeska zaopiekowała się jej dziećmi bo jej rodzina nie chciała mieć z nią nic wspólnego.To jest bardzo przykre...Lecz ludzie to potwory bez serca , pozbawione uczuć.Ma być po ich myśli jeśli nie ...ktoś ucierpi.Nie wiem skąd biorą się tacy ludzie ale jest ich pełno .Roi się od nich.Siedziałam z Robertem na kanapie  i oglądaliśmy bajki.Miałam na sobie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach
-Jesteś aniołem? - spytał chłopiec
-Co ? - myślałam że się przesłyszałam
- Mama mówiła mi, że Ci którzy mają skaleczone nadgarstki to Anioły-spojrzał na moje nogi a potem na nadgarstki
- Nie nie jestem aniołem.- zaśmiałam się.Chodź czasami bardzo bym tego chciała...
- Ależ jesteś. Mama mówiła, że tylko anioły się okaleczają, bo nie lubią życia na ziemi. Ten świat ich niszczy, więc próbują znów wrócić do nieba. Są zbyt wrażliwi na ból innych i na ten własny- mówił z takim przekonaniem , wierzył w to ...
- Wiesz, Twoja mama jest bardzo mądra.- uśmiechnełam się blado i chwyciłam jego dłoń
- Dziękuję. Też jest aniołem, ale wróciła już do domu - powiedział i zrobił się smutny - a ty możesz nie wracać do domu ? Proszę... Lubię Cię przypominasz mi mamusię , bardzo za nią tęsknię .Nie chciałbym tęsknić za tobą..
Serce krajało mi się gdy usłyszałam co powiedział .Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie co powiedział .Przytuliłam go mocno
-Zostanę podoba mi się tu - zmierzwiłam mu ciemne włosy - głodny ?
Przez resztę dnia nie mogłam się na niczym skupić.Cały czad chodziły mi po głowie jego słowa ...Właśnie weszłam do domu była 21 może po.Rzuciłam torebkę na kanapę
- Kurwa !
Podbiegłam i zobaczyłam Jace'a trzymał się za oko
- Ups .Na przyszłość uważaj -zaśmiałam się
Chłopak spojrzał na mnie ponuro
- Ja mam uważać ?
-Nie marudź pokaż oko- usiadłam na przeciwko niego i dotknęłam jego oka
Było lekko zaczerwienione.Będzie żył.
-Przeżyjesz
-Zmęczona ?
- Trochę - jęknełam- chłopiec mi powiedział że jestem aniołem
- Nie zaprzeczam - zauważyłam blask w jego oczach ...dziwne
- Jeszcze tylko jutro - byłam bardzo podekscytowana że w końcu się od niego wyprowadzę .Znalazłam już mieszkanie w bloku 3 pokoje i 2 łazienki.Na razie będę je wynajmować a później zobaczymy.Jest dosyć tanie dlatego zostaną pieniądze na jedzenie i meble.Kaucję już wpłaciłam , jutro dostane klucze w końcu...
- Co jutro ?
-Przeprowadzam się .Przecież wiesz...- mówię o tym cały czas ?! Tak mnie słucha.Chłopak spuścił głowę
-Wiesz że...
- Tak wiem ale nie .To już jest ustalone jutro dostane klucze , kaucję już wpłaciłam .Poradziłam sobie Jace nie jestem małym dzieckiem .- czy to tak ciężko zrozumieć ?
- Dlaczego to robisz ? Wiesz że możesz tu się zostać ile chcesz .
- Wiem ale nie chcę.Nie chcę ani pomocy ani litości zrozum to...
- Chciałbym to zrozumieć ale nie potrafie - westchnął i spojrzał na mnie
- Gdybyś chciał ...spróbowałbyś ale nawet tego nie robisz - wstałam i poszłam na górę .Zatrzymał mnie dzwonek .Listonosza
-Przesyłka do Panny Catherine Evans
- To ja
- Proszę tu podpisać - podpisałam się i wzięłam paczkę .Była ciężka .
- Co to jest ? - nie zauważyłam że stoi obok mnie .Nie wiedziałam od kogo i co w niej jest.Położyłam ją na stole i zaczęłam myśleć.A może to kolejna groźba ? List ? Albo zwłoki? Spodziewałam się wszystkiego .Poczułam ciepłą dłoń na ramieniu
- Boję się - mruknęłam- nie wiem co w niej jestem
- OtworZyć za ciebie ?
- Muszę to zrobić sama
Zerwałam papier i rzuciłam go na ziemię .Był to album oprawiony w skórę i czarna koperta.Super kolejna koperta .W albumie były czarno-białe zdjęcia tego samego chłopczyka w różnych miejscach .I karteczka " Znasz skądś tego pana Kochana ? " 
Zgniotłam ją   i rzuciłam na ziemię .Jeszcze raz uważnie przyjrzałam się zdjęciom .Wiedziałam kim był ten chłopczyk .To mój tata .Zamknęłam go i otworzyłam kopertę .Zawahałam się czy chcę wiedzieć co jest tam napisane .Kolejna groźba ?
"Witaj Kochana .Teraz czas wspominać dawne czasy ... Pamiętasz te wakacje nad morzem z ojcem ? Kochana córeczka z tatusiem .Byliście do siebie tacy podobni a zarazem inni .Umarł przedwcześnie i niestety a może stety nie powiedział ci pewnych myślę że ważnych rzeczy .Ale spokojnie jesteś bystra domyślisz się , poznasz prawdę i wszystko się zmieni .Teraz powiem ci tylko jedno .Osoba w twoim otoczeniu nie tą za jaką się podaje , okłamuje cię i oszukuje .Miłego dnia Śliczna "  Schowałam twarz w dłonie
-To  jest album ze zdjęciami mojego ojca z dzieciństwa .Musieli wiedzieć gdzie go szukać bo ja nigdy go na oczy nie widziałam .Wiedzieli kiedy nie będzie nikogo w domu i ile czasu .Żeby zatrzeć ślady podpalili go żeby policja myślała że to wypadek w kuchni że zostawiłam gaz ... Wiedzą bardzo dużo o mojej rodzinie.Więcej niż ja ...To jest przerażające ...
-Już dobrze - powiedział siadając obok .Oparłam się o jego ramię
-Nie jest dobrze - jęknęłam - nie jest dobrze nie było dobrze i nie będzie dobrze .Nie widzisz co się dzieje ? Moje życie się wali .Wszystko po kolei .Co będzie następne ? Ja ? Albo ktoś będzie musiał zginąć żebym zrozumiała ?
-Będzie dobrze , jeśli teraz nie jest to wiedz że jeszcze nie jest koniec
-To brzmi jak jakiś cytat - zaśmiałam się
-Jest ale nie pamiętam czyj - chwycił moją dłoń - nie ważne czy będzie dobrze czy źle będę przy tobie
Spojrzałam w jego ciemne tęczówki i przesunęłam wzrok na usta .Usiadłam prosto i przysunęłam się do niego .Powoli zbliżałam się do niego nie odrywając od niego wzroku .Miał takie piękne oczy .Przesunęłam palcem od jego skroni w dół do brody .Usłyszałam kroki

-Kurwa - mruknął
-Nie ładnie - zaśmiałam się i wstałam
-Hey przeszkodziłem wam w czymś ? - spytał Aaron
-Rozmawialiśmy- wzięłam album i kopertę - trzeba oduczyć Jace'a przeklinać
Poszłam na górę i zamknęłam drzwi .Nikt nie  może tego zobaczyć .Wyciągnęłam z dna szafy  i włożyłam do torby .Jeszcze raz dokładnie przeliczyłam pieniądze .Muszę rozliczyć się jeszcze z Jace'em .Ktoś zapukał
-Kto tam ?
-To ja - chyba Jace.Schowałam torbę i podeszłam do drzwi .Wychyliłam głowę
-Hmm ?
-Pogadamy ? - spytał zdziwiony - coś się stało że ...
-Nie - odparłam szybko .Spojrzałam czy szafa jest zamknięta - wejdź właśnie się pakuje
Zamknęłam szybko drzwi .Chłopak usiadł na łóżku
-Tak więc ... ?- zaczęłam
-Jutro dostajesz kluczyki tak ?
-Tak
-Gdzie jest to mieszkanie ? Dasz radę z rachunkami ? Daleko jest od mojego ? - zadawał pytania tak szybko że nie nadążałam
-Czekaj - podniosłam rękę - to jakieś przesłuchanie ? Mówiłam mam pieniądze , dam rade , nie martw się
-Skąd masz pieniądze ?
-Zarobiłam ?
-Mało ci płaciła .Nie mogłaś zarobić na kaucje , musiałaś mieć gdzieś schowane , dlaczego kłamiesz ?
-A ty dlaczego zadajesz pytania na które znasz odpowiedzieć ? - spytałam poirytowana - chcesz się kłócić ?
-Nie wiem czy znam .Nie mówisz mi wszystkiego .
-A kim dla mnie jesteś że mam ci wszystko mówić co ? Ile się znamy ? Nie cały miesiąc a ty wiesz o wiele za dużo niż powinieneś więc czego ode mnie oczekujesz ?
-Szczerości
-Powiedział ten co mówi prawdę - burknęłam - ja nie potrzebuję wiedzieć co się dzieje w twoim życiu osobistym i raczej ty też nie .Ty jesteś bardziej skryty ode mnie .Nie powiedziałeś mi o Annie , o braciach ledwo co wspomniałeś a że masz wielki dom w ogóle więc pomyśl za nim coś powiesz dobrze ? Ja cię nie okłamałam .Jeszcze cię szanuje i nie kłamię ludziom prosto w oczy którzy na to nie zasługują .A wiesz co ? Przedstawię ci kilka faktów czyli tak zwanych "przypadków".To bardzo ciekawe że ciebie też  nie było w domu kiedy spłonął .Popędzałeś mnie i Marka żebyśmy wyszli i wypytywałeś gdzie i na ile  jedziemy .Później zupełnym przypadkiem byłeś na miejscy kiedy ja byłam na górze i dzwoniłeś jeszcze wcześniej niż zaczął się pożar .Jak sądzisz nie za dużo tych " przypadków " ?
-Oskarżasz mnie o to że podpaliłem ci dom ? A potem cię uratowałem i przywiozłem tutaj ? Po co miałbym to robić ?- powiedział wstając - za kogo ty mnie uważasz co ? Nie jestem potworem bez serca !
-Ty to powiedziałeś nie ja , właśnie teraz przyznałeś się że jesteś związany z tym pożarem .Podejrzewałam cię ale myślałam nie .Jace by mi tego nie zrobił a co wyszło ? Jak zwykle .Ludzie to kurwy pojawiają się w twoim życiu by cię wykorzystać i skrzywdzić .- podeszłam  do okna - nie pójdę na policje .Nie będę ci robiła kłopotu .
-Nie podpaliłem twojego domu ! - krzyknął - nie ja !
-A kto jeśli nie ty ? Jak nie ty kto to zrobił ? Kto mnie tak nienawidzi że niszczy mi życie krok po kroku ? Podpala dom , przysyła groźby ? Przypomina bolesne wspomnienia ? To nie jest łatwe do zniesienia . Jest chujowe .Gdyby nie Isabel dawno bym się pocięła i połknęła garść tabletek ! Nie żyłabym już .Byłam szczęśliwa a co mam tutaj ?
-Myślisz że jak się zabijesz będzie lepiej ? - spytał ciszej
-Nie zmieniaj tematu ! Jeśli nie masz nic wspólnego z pożarem to pocałuj mnie - chłopak zesztywniał - jeśli masz to wyjdziesz z tego pokoju .Teraz .
Nie ruszał się .Wpatrywał się we mnie .Zrobił krok do tyłu .A jednak ...
-Wiedziałam - zaśmiałam się - wiedziałam że jesteś kłamcą .Jedno pytanie .Dlaczego nie chcesz żebym się wyprowadzała ? Czujesz się winny co ? Poczucie winny zżera cię od środka .Nie możesz spać ani jeść ale nie możesz mi tego powiedzieć .Czego się boisz ? A raczej kogo ?
-Muszę ci ...
-Nie - przerwałam mu - pomóc możesz osobom które chcą pomocy a ja jej nie chcę a zwłaszcza od ciebie .Potrzebuję jej ale nie od ciebie ani od Aarona .Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - syknęłam i podeszłam do szafy .Wyjęłam torbę z pieniędzmi .Wyjęłam z niej 1000 złoty i rzuciłam na łóżko
-Dziękuje że mogłam u ciebie pomieszkać .Pieniądze za nocleg wodę i jedzenie .Nie chcę być ci dłużna
-Nie przyjmę ich
-Nie wiem co z nimi zrobisz oddaj biednym .To są twoje pieniądze .
Wyszłam bez słowa .Isabel czekała na dole .
-Isabel jedziemy
-Miałaś jutro - powiedział Aaron - coś się stało jesteś blada
-Wszystko w porządku - uśmiechnęłam się sztucznie - musimy zrobić jakieś zakupy .Kluczyki dostałam wcześniej .
Przytuliłam go mocno
-Dziękuje za wszystko -szepnęłam
-Wyślij mi adres jutro u ciebie - puścił mi oczko - nie dam ci tak łatwo uciec
-A ja ? - Daniel udał obrażonego
-Chodź tu - zaśmiałam się i przytuliłam go
-Będę tęsknić - jęknął - mogę przyjść jutro ?
-Kiedy tylko chcesz - puściłam mu oczko
Chwyciłam Isabel za rękę i ruszyłam w stronę drzwi
-Nie zaczekasz na Jace'a ?
Nie odwróciłam się i zamknęłam drzwi  .Zakupy .Wzięłam taksówkę i pojechaliśmy do centrum handlowego .Nigdy nie zrobiłam tak wielkich zakupów .No w końcu spłonęło mi wszystko .
Wspaniale trzymać kluczyki od nowego mieszkania .Nowy start jak to mówią .Meble były  już na miejscu .Mój pokój był  największy .Ciemne meble , panele , ściany są jasno brązowe .Bardo mi się podoba .Kuchnia jest połączona z jadalnią .2 łazienki za co bardzo dziękuje właścicielce .Dziś mam cały dzień na rozpakowanie się .Poczułam wibracje
-Hmm ?
-Cat ? Słyszałem że masz nowe mieszkanie mogę wpaść i pomóc ? - Mark zawsze pomocny
-Dzięki a znasz adres ?
-Tak przyjadę z Samem pa
Rozłączyłam się .Wspaniale Sam wraca.Brakowało mi go .To był na prawdę ciekawy dzień .Jutro jeszcze idę do pracy .Zastanowię się czy nadal tam pracować .Przyjemna praca , mało się wymaga i dobrze płatna .Ale różnie z czasem powrotu a Sam jak to on nie zawsze będzie mógł zostać z Isabel .A wynajmować opiekunkę bez sens .Muszę coś wymyślić .


*Jace*
Odważyłem się zejść na dół .Aaron i Daniel rozmawiali o meczu .Żadnego śladu Cat .
-Catherine już wyszła ? - starałem się to powiedzieć normalnym głosem
-Tak .Pokłóciliście się co ?  Nie chciała nawet na ciebie poczekać
-Pożegnaliśmy się już wcześniej - skłamałem - wiesz gdzie mieszka ?
-Nie powiedziała ci ? - zaśmiał się Daniel - zaprosiła nas ...
Zmarszczyłem brwi .Czyli tak się zachowuje .Ale ma prawo ... Oszukałem ją .Szybko się domyśliła , skojarzyła fakty .Nie myślałem że ...Spieprzyłem wszystko a teraz co ? Nie chce mnie znać .Co ja najlepszego narobiłem ? Nienawidzi mnie a ja za  nią tęsknie .Tu jest tak pusto , tak cicho , nikt się nie śmieje ani nie krzyczy .To jest nie do zniesienia .Nie ma jej od godziny? A ja  już głupieje .Muszę się napić
Nalałem szklankę burbona i usiadłem obok Aarona
-Co się stało ? Jesteś jakiś inny odkąd ...
-Nic- mruknąłem
-Znam cię .Pokłóciliście się i to twoja wina .Jesteś przewidywalny .Zwyzywasz kogoś a potem idziesz się najebać .Tak więc co tym razem zrobiłeś ?
Ma racje .Niestety .Spojrzałem na Daniela .Był zbyt zajęty meczem ..
-Dużo do wyjaśnienia ..
-Mam czas ty również .Musisz komuś powiedzieć zeżre cię poczuci winy - jeszcze do tego słowa Cat
-Kiedy wyszedłem z więzienia znalazł mnie mój stary kolega .Pożyczyłem od niego pieniądze na narkotyki .Oddałem je dopiero po czasie .Ten naliczył sobie stawkę którą jeszcze muszę wpłacić .Sprzeciwiłem się .Mieszkałem wtedy 2 dzień u Catherine .Zagroził że coś zrobi wam a nawet jej jeśli nie znajdę pieniędzy .Później zadzwonił do mnie z zadaniem .Nie wiem skąd dowiedział się że Catherine ma sporą sumę pieniędzy gdzieś  w domu i kazał mi ją znaleźć .Tego dnia musiałem zająć ja na parę godzin daleko stąd i wyjechała wtedy wyszedłem i przyszedłem tutaj .Catherine domyśliła się wszystkiego , spytała czy to prawda a ja nie miałem już sił kłamać .Nazwała mnie oszustem i kłamcą .Powiedziała że nie chcę mnie znać i że nie chcę ode mnie pomocy .Przeprosiłem ją ale stwierdziła że robie to tylko dlatego że zżera mnie poczucie winy ...
Czekałem na jego reakcje ale on tylko się patrzył .Chciałem usłyszeć jesteś idiotą , debilem ,Jak mogłeś ? Idź do niej ale nie ...
-No powiedz coś .Powiedz że jestem idiotą .Cokolwiek
-Nie powiem ci nic - zaśmiał się - uważałem że to będzie nauczka ale myliłem się .Ale że wciągnąłeś w to Catherine .Nie myślałem że jesteś w  stanie zrobić coś takiego jej .Podobno zależy ci na niej
-Zależy ...
-Właśnie to pokazałeś - wstał
-Gdzie idziesz ?
-A jak myślisz ? Idę naprawić to co ty spierdoliłeś z resztą jak zwykle .Ona jest inna ale ty jednak ...Brak mi słów
Słyszałem jak  trzasnął drzwiami .Daniel spojrzał na mnie
-Słyszałeś ? - spytałem z nadzieją
-Chciałbym tego nie usłyszeć .Zastanawiałem się co się stało .Dlaczego jest przygnębiona .A teraz wiem i gdybym był na jej miejscu dostałbyś w mordę ale ta dziewczyna ma poukładane w głowie i tylko powiedziała ci parę słów .Żal mi cię


*Aaron *


Nie mogę w to uwierzyć .Mój brat .Pierwszy raz nie chcę mieć z nim nic wspólnego .Myślałem że po więzieniu zmieni się .Nie będzie ćpał , pił czy krzywdził ludzi .Jebana nadzieja .Mieli racje "Nadzieja matką głupich " Mówili nie zmieni się , oszust , kłamca , po co wciąż w niego wierzysz ? Nie warto ? Zeszedł na złą drogę i z niej nie wróci ...
Nie chciałem przyznać im racji .Wierzyłem w swojego brata .Kiedy przyprowadził Catherine .Pierwsza myśl o co chodzi ? Czy  to Anna ? Na pierwszy rzut oka cicha , spokojna , nieufna , skryta .Dopiero później się otworzyła .Kolejna laska n 5 minut .Zdziwiło mnie że nie są razem .JAce jest przystojny każda pusta lala na niego leci .Nic nie musi robić .Myliłem się co do niej .Okazała się inna ..Nie była pusta ale mądra i doświadczona .Przeżyła śmierć ojca, matki i brata w niewielkich odstępach czau .Każdy inny by się załamał ona nie .Cięła się , próbowała popełnić samobójstwo ale nie .Przetrwała i nie ma depresji .Jest niezwykle silna emocjonalnie .Do tego piękna , ślicznie się uśmiecha ale prawdziwie .Nie jak udaje jak uśmiecha się na prawdę , jak się śmieje szczerze .A Jace nie potrafi tego docenić .Wykorzystał ją i okłamał .Przyśpieszyłem kroku .Wyjąłem telefon
-Tak ? - usłyszałem jej cichy głos .Wydaję mi się że płakała
-Podasz mi ten adres ?
-Aaron ? Teraz ? Jest późno ...
-Catherine podaj adres
-Rosvelta 6 b/ 2
-Zaraz będę .Trzymaj się
Już widziałem ten blok .Tak blisko .Nigdy nie znałem takiej osoby .Bardzo ją polubiłem w tak krótkim czasie .Nikomu tak nie zaufałem jak jej .Człowiek sam jej ufa .Instyktownie .
Stałem przed jej drzwiami .Zapukałem.Stanęła w za dużej koszulce i krótkich spodenkach .Miała podgrążone oczy .Spojrzała na mnie i spuściła głowę .Przytuliłem ją mocno .Objęła mnie .Czułem jak łzy płyną jej po policzkach .
-Nie płacz - pogłaskałem ją po głowie - nie warto
-Kłamał cały czas - jęknęła prawie nie słyszalnie - prosto w oczy
-Wiem
Zamknąłem drzwi i usiadłem na sofie .Dziewczyna oparła głowę o moje ramie
-Opowiedział ci wszystko ? - spytała
-Tak .Nie myślałem że jest do tego zdolny .Że jest w stanie wykorzystać osoby na których mu zależy .Myślałem że jest inny ...
-Też tak myślałam .To było jak nóż w plecy .Bolało .
-Przepraszam .Nie wiedziałem o tym .Gdybym tylko wiedział to...
-Nic byś nie zrobił .Mojego domu już nie ma .Dostałam błahe pieniądze za niego .Moja siostra jest cała ja też .Sama nie było w domu na szczęście .Ale jedno mnie dręczy ...Macie wielki dom , pieniędzy wam nie brakuje .Po co on robił to wszystko ? - spytała z prostensją w głosie
-Nie wiem .Pożałuje tego - jedno mogłem powiedzieć
-Nie chcę żeby coś mu się stało .Nie rób mu nic - spojrzałem w jej smutne oczy
-Nie spokojnie .On sam to zrobi .Niedługo przyjdzie i cię przeprosi .Będzie chciał odbudować to co było między wami ale chyba...
-Nie będzie już tak jak było ... Nigdy już tak nie będzie .Nie będę mu ufała bezgranicznie .Nie wiem czy jestem w stanie w ogóle mu zaufać
-Twój wybór tylko twój .Zastanów się dobrze
-Zostaniesz ?
-Tak  - zaśmiałem się - jest za ciemno żeby wracać a poza tym nie mam ochoty przebywać w jednym domu z nim ...
-Nie przekreślaj go .Każdy popełnia błędy - próbowała go usprawiedliwić
-Nie takie błędy , zranił cię i skrzywdził tego sie nie zapomina ...
-Nie chcę was poróżniać
-To nie twoja wina tylko jego .To on zawinił i od niego zależy jak się to wszystko potoczy ...Ale znając go ...
-Zrobi to co uważa za słuszne - powiedziała i wstała .Przyniosła koc i poduszkę
Położyłem się i objąłem ją ramieniem .Leżała plecami do mnie
-Dziękuje że przyszedłeś - szepnęła
-Do ciebie zawsze - objąłem ją mocniej i zasnąłem