czwartek, 24 kwietnia 2014

Rzodział X

Siedzę w aucie .Obok mnie siedzi Jace.Jedziemy gdzieś nie wiem nawet gdzie .Policja , straż , ogień , dym .Nie doszło to jeszcze do mnie .Trzymam trobę w której ma wszystko .Straciłam dom , ktoś mi ukradł pieniądze , nie mam gdzie mieszkać .
-Wszystko w porządku ? - spytał chłopak
-Serio pytasz ? - spytałam drwiąco
-Jedziemy do mnie , będziesz miała swój pokój - powiedział cicho
-Czekaj masz własny dom a mieszkałeś u mnie ?
-To skomplikowane - westchnął
-Najwyraźniej
Auto się zatrzymało .Jace wysiadł  pierwszy i przytrzymał mi drzwi .Stał przede mną wielki dom .Musiał być bardzo bogaty .Stanęłam przed drzwiami i spojrzałam na chłopaka
-Dlaczego ? - spytałam
-Wytłumaczę ci i przepraszam -powiedział cicho i otworzył drzwi .Pewnym krokiem weszłam do domu .Wielki hol , kuchnia połączona z jadalnią i ogromny salon .Szerokie złote schody prowadzące na 2 piętro .
-Piękny dom - mruknęłam
-Zaprojektowany przez matkę  wziąć torbę ?
-Nie poradzę sobie
-Chcesz iść od razu na górę czy mam cię przedstawić
-Jace gdzie tak szybko wybiegłeś ? - usłyszałam krzyk a w futrynie pojawił się wysoki chłopak .Brunet  o ciemnych oczach bardzo podobny do Jace'a tylko z grzywką na bok.Chłopak spojrzał na mnie i zamarł - kto to ?
-Coś się stało ? - kolejny głos .Kolejny brunet ,numer 2  ciemne oczy nie ten ma tunele i włosy postawione do góry .Również zamarł .O co tu chodzi ?Spojrzałam na Jace'a , chłopak powiedział bezgłośnie spokojnie .
-Miałem pilną sprawę - tak pilną w końcu mój dom się palił - to jest Catherine zamieszka u nas
Spuściłam głowę .Co to ma być ? Nie potrzebuje twojej łaski .Znajdę sobie mieszkanie .
-Przepraszam - powiedział brunet numer 1 - jestem Aaron brat Jace'a
-Catherine - uśmiechnęłam się chłodno - mów mi Cat
-Śliczne imię dla ślicznej Pani  - powiedział słodko brunet numer 2 - Daniel - ujął moją dłoń i lekko musnął ustami
Już miałam rzucić jakąś ciętą ripostę ale ugryzłam się w język .
-Catherine - uśmiechnęłam się słodko
-Jeśli mogę spytać co się stało ?- spytał Daniel
-Ktoś podpalił jej dom - ujął to krótko Jace
-Bardzo mi przykro, głodna ?
-Nie dziękuje , mogę prosić o szklankę  wody ?
-Oczywiście , oprowadzić cię po domu ? - spytał Daniel
-Ja to zrobię - wtrącił Jace
Ta cała sytuacja była zabawna .Jace i Daniel byli bardzo podobni .Tylko Aaron się nie odzywał tylko patrzył na mnie .Ruszyłam do kuchni zostawiają ich w tyle .Położyłam torbę na sofie .Odwróciłam się do Aarona
-Mogę zadzwonić ?
-Proszę - wyjął z kieszeni telefon i podał mi
-Dziękuje - wybrałam numer Sama
-Hm ? - usłyszałam jego senny głos
-Obudziłam cię ? Jak przykro słuchaj mnie .Jak wrócisz nie jedź do domu nie ma do czego wracać jedź do Jace'a
-Przepraszam co ?! Jak to nie ma do czego ?- obudził się
-Ktoś go podpalił , wyśle ci adres pogadamy później pa - rozłączyłam się i podeszłam do Aarona - dziękuje
-Proszę - wręczył mi szklankę wody - oprowadzić cię ? Czy wolisz żeby Jace to zrobił
-Ty możesz być - zaśmiałam się
Wzięłam torbę i ruszyłam z chłopakiem .Pokazał mi wszystko .Stanęliśmy przed ostatnimi drzwiami
-To głupie ale nie masz ubrań co ?
-To co mam na sobie
-Tak myślałem , wybierzesz sobie coś dobrze ? - powiedział ze smutkiem
-Skąd macie damskie ubrania ?
-Wybierz coś - wepchnął mnie do wielkiego pokoju .Ściany były wrzosowe , meble białe , gustownie dobrane .Obrazy i dyplomy .Czyj to pokój ? Obróciłam się i zobaczyłam Jace'a
-Ja ... - zająkałam się
-Wszystko w porządku - uśmiechnął się - będziesz tu spać dobrze ? Jeśli nie to pokaże ci inny
-Nie ten jest dobry .Czyj to pokój ?
-To był pokój mojej siostry - westchnął
-Co się z nią stało ?
-Wybrałaś już jakieś rzeczy ? - ach no tak zmiana tematu
-Ja nie chcę grzebać , nie wiem gdzie co jest .Jace ja poradzę sobie nie musisz tego robić
-Catherine - podszedł do mnie - muszę przysługa za przysługę .Czuj się jak u siebie , i grzeb poradzisz sobie ja się na tym nie znam
-Dziękuję za wszystko -powiedziałam cicho
-Nie dziękuj każdy by tak zrobił - i wyszedł zostawiając mnie samą .Porozglądałam się po pokoju .Piękny , duży ale piękny .Wyjęłam z szafki bluzkę z krótkim rękawkiem i spodenki .Idealne .Przemyłam twarz wodą i rozpuściłam włosy .Wyglądałam okropnie ale trudno .Zeszłam na dół .Z kuchni było słychać że się kłócą .Kiedy weszłam wszyscy umilkli i spojrzeli na mnie
-Nie chcę przeszkadzać
-Nie przeszkadzasz - uśmiechnął się Daniel - na co masz ochotę ? Mogą byś naleśniki ?
-Jasne  dziękuje - mruknęłam i usiadłam obok Jace'a .Zadowolony położył rękę na zagłówku .
-Więc Catherine opowiesz nam coś o sobie ? - spytał Daniel
Jace zgromił go wzrokiem
-Catherine Evans , urodziłam się w Anglii , razem z rodzicami przeprowadziłam się do Polski .Mam 2 braci i młodszą siostrę którą niedługo poznacie .Rodzice zmarli 2 lata temu w wypadku samochodowym - spojrzałam na Jace'a który wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem - no i to wszystko
-Przykro mi z powodu rodziców - podał mi talerz z naleśnikami - sama mieszkałaś z siostrą i braćmi ?
-Tak z bratem drugi wyjechał na misję jest w wojsku - podobało mi się to .Mówienie co mi się podoba byle nie prawdy .Nie lubię się spowiadać o nie - bardzo smaczne dziękuje
-W końcu mojej roboty - zaśmiał się - to co jakiś film ? Żeby się odstresować wszyscy mieliśmy ciężki dzień - spojrzał na mnie
-Jasne - powiedział Aaron - co proponujesz ?
-Hmm horror czy dramacik ?
-Nie wygłupiaj się - zbeształ go Jace
-Dobrze macie horror - włożył płytę i usiadł obok mnie .Spojrzałam na Aarona który siedział na fotelu daleko od nas .Było mi go szkoda widać było że był najmniej ważny w tym domu
-Przepraszam - mruknęłam chciałam się wydostać i nie oglądać tego badziewia .Podeszłam do Aarona
-Masz - uśmiechnął się wyciągając telefon - daj znać jeśli go chcesz
-Nie ma sprawy
Poszłam do kuchni i wybrałam numer babci
-Kochanie nic ci nie jest ?!
-Nie wszystko dobrze babciu jest tam Isabel ?
-Tak martwiłam się słyszałam o pożarze
-Jestem cała .Słuchaj zaopiekowałabyś się jeszcze Isabel ?
-Tak zawsze wiesz o tym .Na pewno wszystko w porządku ? Gdzie jesteś ?
-W bezpiecznym miejscu do końca tygodnia dobrze ?- usłyszałam kroki .Aaron - kocham cie pa
-Dziękuje - podałam mu telefon
-Nie tobie bardziej się przyda - oddał mi go - zadzwoniłaś do wszystkich ? Martwią się
-Tak znaczy nie - pomyślałam o Marku
-Dzwoń i nie żałuj jak widzisz - machnął teatralnie ręką - pieniędzy mi nie brakuje
-Nie wiem jak ci dziękować
-Dzwoń i wracaj bez ciebie się zanudzę
-Dobrze - zaśmiałam się
Kolejny telefon
-Mark ?
-Catherine ?! Gdzie ty sie podziewasz ? Czemu nie odbierasz ? Coś ci się stało ?
-Spokojnie - powiedziałam cicho
-Strasznie się martwiłem jak się dowiedziałem o pożarze .Nie odbierałaś .Nie wiedziałem co robić
-Spokojnie jestem bezpieczna , spotkajmy się jutro a wszystko ci wyjaśnię .Nie martw się proszę cię - jęknęłam
-O ciebie ? Nigdy .Jutro ?Zadzwonisz ?
-Tak
-Kocham cię - powiedział .Zamknęłam oczy i spuściłam głowę .Nie wiedziałam co odpowiedzieć - śpij dobrze pa
-Pa - powiedziałam i wpatrywałam się w telefon .Wróciłam do filmu siadając tym razem dalej od Jace'a i Daniela .Kiedy film się skończył byłam wykończona .
-Zanieść cię na górę - spytał Jace
-Nie dam radę - wstałam i zachwiałam się
-Właśnie widzę - zaśmiał się
-Dam radę - powtórzyłam i ruszyłam przed sobie .Kiedy stanęłam przed drzwiami obróciłam się .Jace przyglądał mi się
-Coś się stało ?
-Nie tylko ... Śpij dobrze Catherine - i zniknął
Usiadłam na łóżku .Trzymałam cały czas telefon Aarona.Nie mogę musze go oddać .Wyszłam po cichu i zapukałam do jego drzwi .Otworzył je był nagi od pasa w górę .Miał luźne spodnie od dresu .
-Co się stało ? -spytał
-Chciałam ci oddać telefon nie będzie mi potrzebny
-Catherine nie musisz - westchnął
-Muszę - wepchałam telefon do jego rąk - nie lubię mieć długów
-Nic na siłe ?
-Nic .Przepraszam że ci przeszkodziłam już mnie niema
-Poczekaj - odwróciłam się - czy to co mówiłaś o sobie było prawdą ? Przepraszam że pytam ale muszę wiedzieć
Uśmiechnęłam się
-Bystry jesteś .Nie nie było.Nie lubię mówić o swojej przeszłości
-Rozumiem - westchnął - tylko po co ? Mogłaś nic nie mówić
-I wyjść na skrytą żeby potem cały czas mnie zadręczał ? Nie
-Jesteś inna niż się spodziewałem - zaśmiał się
-To znaczy ?
-Dobranoc -puścił mi oczko i zamknął drzwi
Pokręciłam głowa i udałam sie do swojego pokoju .Położyłam się i od razu zasnęłam



Obudziły mnie krzyki .Usiadłam znowu krzyki .Co tu się dzieję ? Nie umieją się inaczej porozumieć  w końcu to faceci .Poszłam pod prysznic .Zawinęłam się ręcznikiem i poszłam szukać rzeczy .Starałam sie nie myśleć o tym wszystkim co się zdarzyło .Nie będę się zadręczać .Mam dość użalania się nad sobą .Zdecydowałam na luźną miętową koszulę i czarne krótkie spodenki .Włosy spięłam w niedbałego koka .Zrobiłam lekki makijaż z tego co znalazłam w łazience  .Ostatni raz spojrzałam na siebie .Byłam jeszcze blada ale nie miałam już worków pod oczami .Zeszłam na dół
-To nie twoja sprawa - wrzasnął Jace - zostaw ją
-Bo co zabronisz mi ? -zaśmiał się Daniel - sama sobie poradzi jest bystra
-Dzień Dobry - przerwał im Aaron - Wyspana ?
Chłopcy z zażenowania spuścili głowy .
-Witam wszystkich
-Obudziliśmy cię ? -spytał Jace
-Lekko mówiąc - poszłam w stronę kuchni
-O nie - zagrodził mi drogę Daniel - jesteś gościem ja ci robię śniadanie
-Mam rączki - uniosłam ręce
-Zbyt delikatne żeby ich używać do czegokolwiek - ucałował je obie
Chciało mi się śmiać ale się powstrzymałam .Spojrzałam na niego spad rzęs .
-No dobrze - odwróciłam się i usiadłam przy stole na przeciwko Jace'a .Spojrzałam na niego .Gotował się
-Hej wszystko dobrze ?
-Tak .Przepraszam nie chcieliśmy cię obudzić
- Słuchaj .Nie chcę przeszkadzać .Znajdę sobie mieszkanie
-Nie Cat nie musisz .Pomogłaś  mi ja pomagam tobie .Dlaczego tak odrzucasz pomoc ?
-Nie chcę litości - mruknęłam - ty , Aaron i Daniel traktujecie mnie jak dziecko .Powiedz że to nie jest prawda
Spojrzał na mnie i westchnął cicho
-Zamieszkam u Marka i znajdę coś
-Masz pieniądze ?
-Poradzę sobie
-Wiesz że możesz na mnie liczyć ?
-Wiem- mruknęłam i chwyciłam jego dłoń mocno go zaskakując - udowodniłeś mi to już wystarczająco
-Smaczne śniadanie dla pięknej Pani - przerwał Daniel stawiając przede mną talerz z bekonem i jajkami
-Dziękuje - uśmiechnęłam się i zabrałam za jedzenie .Po śniadaniu nie wiedziałam co robić
-Cat ! - usłyszałam krzyk Aarona -ktoś do ciebie
Poszłam za jego głosem w drzwiach stał Mark
-Hey Mark to jest Aaron - przedstawiłam ich sobie - brat Jace'a
-Miło mi cię poznać .Jest Jace ?
-Tak już go wołam - i zniknął
Przytuliłam Marka
-Bałem się  o ciebie - mruknął
-Przepraszam
-Skąd masz adres ?
-Wysłałaś mi - zmarszczył brwi - nie ?
-Nie - powiedziałam i odsunęłam się
-Cześć dotarłeś ? -usłyszałam głos Jace'a 
-Jak widać - zaśmiał się - fajny dom
-No bo mój - wyszczerzył się - wejdź
Ruszyłam do salonu .Chciałam z nim porozmawiać ale widzę że nie dam rady
-Możemy porozmawiać ? - powiedziałam cicho tak aby tylko Mark usłyszał
-Jasne
Poszliśmy na taras .
-Jest sprawa - powiedziałam od razu - nie mam gdzie mieszkać
-Przecież...
-Nie mogę siedzieć Jace'owi na głowie rozumiesz ? Mogę zamieszkać u ciebie
-Oczywiście ale .. - podrapał się po głowie
-Co znowu ?
-Kuzyn u mnie jest ze swoją dziewczyną .Nie mam miejsca chyba że tylko dla ciebie
-Teraz mi to mówisz ?! - krzyknęłam i zaczęłam chodzić w prawo o w lewo
-No przepraszam cie bardzo ale nie miałem okazji ci tego wcześniej powiedzieć bo byłaś "zajęta" albo nie odbierałaś -powiedział zirytowany
-To już nie mogłeś przyjść ? Nie wierzę w ciebie jesteś tępy !
-Ja jestem tępy ?!
-Tak ty .Istnieje coś takiego jak rozmowa , komunikacja między 2 osobami w 4 oczy a nie przez telefon - oparłam się o barierkę i zamknęłam oczy
-Jak zwykle wychodzi na to że to moja wina ! - machnął rękami - no bo jak mogło być inaczej .Panna idealna
-Nigdy nie mówiłam że jestem idealna ! Nie mówiłam że jestem piękna , mądra i myślę o wszystkim i za wszystkich ! Nie mówiłam takich rzeczy
-Ja też nie ! Ale ty oczekujesz ...
-Ja oczekuje ?! - przerwałam mu - o nie .Ja oczekuję tylko tego żebyś mnie wspierał w trudnych chwilach jaka jest teraz .Chcę mi się płakać jak dziecko ale nie mogę się poddać bo nie dam rady sama a od nikogo nie mogę oczekiwać pomocy bo wszyscy mnie olewają .Muszę być silna ale nie mogę się upić ani zapalić .Bo jaki będzie ze mnie przykład ? Nie daję już rady psychicznie , a ty mi zarzucasz że za dużo oczekuje ? Dobrze jeśli tak jest to spierdalaj ! Znajdź sobie pustą lalę która będzie się z tobą tylko pierdolić i to jej wystarczy może ona nie będzie od ciebie dużo oczekiwać ...- czułam jak łzy wzbierają mi się pod powiekami .Nie mogę teraz płakać nie przy nim .- wyjdź .Proszę cię wyjdź teraz
Chłopak spojrzał na mnie .Nie miałam już siły otworzyłam drzwi i weszłam do salony w którym siedzieli Aaron i Jace .Spojrzałam na nich i ruszyłam do pokoju .Zamknęłam drzwi na klucz .Usiadłam na łóżku a łzy same popłynęły po policzkach 
Nie mogę już .Nie daję radu udawać silnej .Jestem słaba .Nieudacznik który traci wszystko co ma .Zostałam z  niczym .Usiadłam na podłodze , podciągnęłam kolana pod brodę .Zaczęłam cicho szlochać .
-Cat ? - usłyszałam głos Jace'a - Cat otwórz
-Nie - jęknęłam - Wszystko w porządku
-Otwórz
-Jest dobrze daj mi chwilę - otarłam łzy
Nie słyszałam by się dobijał .Łzy znowu spłynęły .Cały gniew , podpalony dom , problemy wychodzi teraz .Nie dam rady .Zwariuje i skończę w psychiatryku .Wpatrywałam się w drzwi .Klucz wypadł drzwi się otworzyły .Jace porozglądał się po pokoju i spojrzał na mnie.Bez słowa zamknął drzwi i usiadł obok .Objął mnie a ja położyłam głowę na jego ramieniu
-Chyba będe musiała tu zostać - powiedziałam cicho opanowanym głosem
-Zostań ile chcesz - mruknął i otarł mi łzę - nie płacz .Nie warto
-Nie daję już rady .Śmierć ojca zniosłam , Matki również , Saimona gorzej ale to ... - głos mi się załamał - to za za dużo .Ja nie wiem co robić Jace .Nie wiem dlaczego ktoś mi to zrobił - kolejne łzy
Jace przez chwilę siedział nie ruchomo patrząc przed siebie .Po chwili objął mnie mocniej i pogładził włosy
-Pomogę ci .Zawsze możesz na mnie liczyć - szepnął
-To za dużo - westchnęłam i wstałam - ja... nie mogę cię obarczać
-Nie obarczasz - podniósł się o stanął na przeciwko mnie
-Ja nigdy nie ... - jąkałam - nie wyjdź proszę cię
-Nie wyjdę - powiedział szorstko - nie teraz
-Ale ja Ciebie o to proszę - spojrzałam na niego - Jace zostaw mnie
Widać było że ze sobą walczy .Że chcę coś powiedzieć ale nie może .
-Zapłaci za to co zrobił - i wyszedł
Otarłam łzy szukając chusteczek .Nie zauważyłam że w pokoju pojawił się Aaron .Już miałam protestować ale zobaczyłam że ma chusteczki
-Dziękuję - uśmiechnęłam się i sięgnęłam po pudełko
-Eeee  nie ma tak jestem w zestawie z chusteczkami - uśmiechnął się - to jak ?
Nie chciałam ale mimo teg uśmiechnęłam się .Podeszłam do drzwi i zamknęłam je .Usiadłam na łóżku tak aby mógł usiąść obok mnie.Wzięłam jedną i wytarłam twarz
-Słyszałeś wszystko ?
-Tak
-Wspaniale - westchnęłam
-Według mnie zachował się jak dupek - powiedział .Spojrzałam na niego zdziwiona - masz młodszą siostrę i to jest oczywiste gdzie ty tam ona .Przynajmniej dla mnie .Nie powinien wytykać ci wad.Jesteś w trudnym momencie a on ci jeszcze wbija nóż w plecy .Nie oczekujesz dużo - chwycił moją dłoń - oczekujesz tego co najważniejsze , tego czego ci brakuje z jego strony lub od wszystkich .A ta sprawa z tym telefonem - wzruszył ramionami a ja się zaśmiałam
-Bawię Panią ? - spytał z uśmieszkiem
-Ależ tak proszę Pana i to bardzo .Dziękuje - powiedziałam cicho - za to , za że mnie teraz wspierasz .Myliłam się co do ciebie .Myślałam że jesteś tak samo chamski jak twoi bracia ale na szczęście myliłam się i masz mózg .Cieszy mnie to
-Uwierz mi mnie też - zaśmiał się - nie płacz do twarzy ci w uśmiechu a nie ze łzami na polikach
-Mówisz jak mój brat - uśmiechnęłam się
-Ma racje
-Miał - spojrzałam w okno - umarł jak i moi rodzice .Matka była ćpunką i on również .Skończyli tak samo .Ojciec umarł z powodu choroby .Została mi młodsza siostra i starszy brat który nie dawno wyszedł z więzienia .To jest prawda teraz już wiesz- spojrzałam na niego by zobaczyć jego reakcje .Spuścił głowę nie wie co powiedzieć
-Dużo mi o sobie powiedziałaś - mruknął - jestem ci winien to samo co ?
Kiwnęłam głową
-Ten pokój należał do moje siostry, zniknęła 9 miesięcy temu .Bez słowa po prostu odeszła z nikim się nie żegnając .Nasi rodzice mieszkają za granicą ojciec ... - urwał
-Jest chory na alzheimera .Jace mi powiedział - chłopak nie mógł uwierzyć co przed chwilą powiedziałam
-Na prawdę jesteś inna .Jace nigdy nikomu się nie zwierzał .Był skryty .Musisz być dla niego ważna  - spojrzałam na niego - zbaczam z tematu przepraszam .Tak więc rodzice adoptowali 5 lat temu chłopca o imieniu Pach .Nie odzywa się do nikogo ani słowem od czasu zaginięcia Anny .Kiwa tylko głową .Nikt nie wie dlaczego .W sumie to już wszystko - zaśmiał się - mało tego ale jak sądzę resztę już wiesz ?
-Tak mam jeszcze jedno pytanie .Jak mnie pierwszy raz zobaczyłeś dlaczego tak na mnie patrzałeś .CHodzi mi o to że miałeś smutek w oczach
-Zauważyłaś .Chodzi o to że jesteś bardzo do niej podobna .Ale to bardzo .Różnicie się długością włosów i wzrostem .Tak to wyglądacie jak bliźniaczki .Przez jeden moment myślałem że wróciła Anna ale ...
-Przepraszam -szepnęłam - ja nie wiedziałam
-Nie przepraszaj .Nic nie zrobiłaś nie obwiniam cię .- uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniłam go - i tak trzymaj .Uśmiechaj się głowa do góry
Zaśmiałam się
-I śmiejesz się pięknie - w jego oczach było widać żal i tęsknotę - potrzebujesz pomocy ? Masz mnie .Zawsze do twoich usług i tylko twoich
-To się teraz nazywa "Przyjaciel "
-No to jestem twoim przyjacielem .Zgadzasz się ? - uniósł brew
-Nie mogę odmówić - zaśmiałam się
-Uwielbiam jak się śmiejesz wtedy to jest takie prawdziwe - mówił szczerze - nie udawaj że jest dobrze Cat .Nie uśmiechaj się sztucznie nie graj silnej .Bądź sobą nawet jak jestęś słaba a nie jesteś .Każda osobą którą znam , nie przeszła by tyle co ty już by nie żyli albo siedzieli w psychiatryku a ty ? Siedzisz tu ze mną .
Uśmiech nie schodził  mi z twarzy kiedy rozmawialiśmy .Był inny , wyjątkowy .mój.przyjaciel.

_____________________________________________________________________________


                                                  CZYTASZ= KOMENTUJESZ 


Jeśli się podoba proszę o komentarz .Jeśli nie co zrobić żeby był lepszy .Jestem otwarta na propozycje xd Miłego czytania .Trochę długii ;)

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział IX

Obudził mnie potworny ból głowy .Przekręciłam się na bok i oparłam głowę o coś twardego ale gorącego .Otworzyłam oczy i napotkałam śpiące spojrzenie Jace'a .Zamknęłam oczy i jeszcze raz je otworzyłam modląc się aby to był sen .Niestety to była przykra prawda .Leżałam na nim obejrzałam się w około .Na podłodze walało się pełno butelek .
-Fak - szepnęłam i spojrzałam na śpiącego chłopaka
-Ciebie też miło widzieć
-Spierdalaj - warknęłam i próbowałam się podnieść
-Miła jak zawsze - uśmiechnął się
Ledwo co stanęłam na nogach .Nic nie pamiętam .Kompletnie  ostatnie co to pomysł tańczenia na stole i koniec .Potrząsnęłam głową i poszłam do kuchni .Wzięłam tabletkę i zrobiłam kawę .Jace wstał i przysiadł się do mnie .Nalałam do kubka napój i popchnęłam w jego stronę
-Pamiętasz coś ? - spytał upijając łyk
-Coś tak .Ostatnie co to pomysł tańczenia na stole - usiadłam na przeciwko niego
-Dużo straciłaś dziewczyno , żałuj - zaśmiał się - mi się urwał film nieco później ale najważniejsze pamiętam
-Czekaj co ja zrobiłam ?
-Lepiej spytać czego nie zrobiłaś - zachichotał
Rzuciłam w niego łyżeczką
-Dobrze opowiem ci .Tak więc to był twój pomysł ja tylko podziwiałem widoki - spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach
Skarciłam go spojrzeniem i kontynuował
-Potem wyłączyłaś muzykę i wzięłaś tequile ,  usiadłaś mi na kolanach
-Co ?! - jak? Nie ? Nie ? Co ? Nie ja . Nie
-To jeszcze nic .Wydawałaś mi rozkazy .Wlałaś mi ją  do ust a teraz najlepsze - zaśmiał się jeszcze raz - mówiłaś że zawsze chciałaś tego spróbować
Otworzyłam szerzej oczy .Nie to niemożliwe .Nie .Jaka ze mnie idiotka .Nie ! .Oby to nie było to .Nie ja nie mogłam .Nie z nim .Nie .Niemożliwe .Idiotka
-Powiedz że to nie ...- spojrzałam na zadowolonego chłopaka
-Nie wiem o czym myślisz ale pewni dobrze myślisz - uniósł brew
-Ja pierdole - położyłam głowe na blacie - Nie
-Tak
-Nie ja - jęknęłam
-Tak ty
-Zrobiłam coś jeszcze ? Prócz tego - machnęłam rękami
-Nie wiem nie pamiętam - wzruszył ramionami - podobało mi się a tobie jeszcze bardziej
-Stul pysk - warknęłam
-Spokojnie nikomu nie powiem - zaśmiał się
-To jest oczywiste że będziesz cicho - prychnęłam
-Nie dla mnie
Spiorunowałam go wzrokiem
-No dobrze już spokojnie
-To była pomyłka i tyle nic więcej - złapałam się za głowę - na przyszłość nie odpowiadam co mówię i robię po pijaku
-Masz mocną głowę po 3 butelkach jeszcze nie straciłaś rozumu ale po 5 było gorzej - spojrzał na mnie ale zaraz spuścił wzrok
-Nie podlizuj się .Pomóż sprzątać - rzuciłam w jego stronę worek
-Oczywiście proszę Pani - wyszczerzył zęby
Po chwili salon był czysty .Znalazłam swój telefon .3 nieodebrane od : Babcia i sms od Sama "Wyjazd trochę się przedłużył ale się nie martw wrócę cały i zdrowy :) " .Rzuciłam go na stół i usiadłam na ziemi .Co ja zrobiłam ? Zdradziłam Marka .Z nim w dodatku .Idiotka .Musze się ogarnąć.Poszłam na górę i przemyłam twarz zimną wodą .Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone .Lekki makijaż i idę w stronę szafy .Wyciągnęłam bluzkę i krótkie spodenki .
Ostatni raz spojrzałam w lustro .Jedno słowo cisnęło mi się na usta .Idiotka .Zeszłam po schodach .To co zobaczyłam jeszcze bardziej mnie dobiło .Mark śmiejący z Jace'em .Chłopcy spojrzeli na mnie .
-Wszystko w porządku ? -spytał mój chłopak i podszedł do mnie - hej co się dzieje ?
Podniosłam wzrok .Był taki szczęśliwy .Nie mam serca by mu to powiedzieć .Nie dam rady
.Stanęłam na palcach i lekko pocałowałam go .Zarzuciłam mu ręce na ramiona .Chłopak objął mnie i przyciągnął do siebie .Odsunęłam się i pogładziłam jego skronie
-Co się stało smutna jesteś - spytał
-Tęskniłam - to jedyne co mogłam powiedzieć .Nie kłamałam to była prawda .
-Ja też - szepnął -słyszałem że dobrze się wczoraj bawiłaś
Zesztywniałam .Oddech mi przyśpieszył .Nie on wie .
-Ja - jąkałam
-Następnym razem się obrażę jak mnie nie zaprosisz - zaśmiałam się - blada jesteś
-Dopiero się obudziłam - odetchnęłam z ulgą ale również poczucie winy ścisnęło mnie w żołądku .
-Chodź zrobię ci śniadanie - pocałował mnie w czoło - naleśniki
-Hmm moje ulubione
-To dobrze chodź - pociągnął mnie za sobą a ja miałam okazję spojrzeć na Jace'a .Chłopak cały czas przenikał  mnie wzrokiem .Nagle zadzwonił jego telefon wstał i poszedł do przed pokoju a ja usiadłam na stołku i przyglądałam  jak Mark gotował .


& Jace &
Nie znałem tego numeru .Nie pewnie odebrałem
-Tak słucham ?
-Wiesz gdzie są czy nie ? - usłyszałem głos którego nie chciałem usłszeć
-Nie dokładnie - powiedziałem ciszej i spojrzałem w stronę kuchni
-Nie wkurwiaj mnie mów co wiesz albo sam się tym zajmę a wtedy nie będzie ciekawie
-Na strychu lub w jej pokoju .Ewentualnie pokoju jej zmarłego brata - powiedziałem i głośno przełknąłem śline .Nie chciałem tego robić ale musiałem .Żeby w końcu żyć normalnie nie bać się .Ktoś musiał ucierpieć i nie chciałem żeby to była ona .Nie zasługuje na to .Za dużo już przeżyła .
-Hmmm nie jestem zadowolony - mruknął - ma jej nie być w dom za 20 minut będziemy pod domem masz załatwić żeby zniknęła przynajmniej na 2 godziny rozumiesz ? Nie chcę słyszeć odmowy ale że nie dasz rady , jeśli tego nie zrobisz zginie i ona i ty - rozłączył się
Zamknąłem oczy i oparłem się o ścianę .Co ja robię ? Jak tam można ? Ledwo wyszedłem z więzienia .Nikt mi nie udzieli pomocy .Rodzice nie .Nie mam nikogo .Potrząsnąłem głową i ruszyłem w stronę kuchni .Od razu spojrzałem na nią .Znienawidzi mnie jak się dowie .Oparłem się o lodówkę
-Masz jakieś plany na dzisiaj ? - spytałem Marka
-Tak piknik piękna pogoda - usłyszałem to co chciałem usłyszeć
-Gdzie ?
-Na łące za miastem , godzina drogi stąd a co ?
-Zwykła ciekawość pomóc wam przygotować się ?
-Mam wszystko w aucie tylko nie ma kto się zająć Isabel -powiedział chłopak
-Ja to zrobię i tak nie mam co robić - powiedziałem i spojrzałem na dziewczynę nie spuszczała ze mnie wzroku
-Wspaniale jedz i idziemy -
-Jace chodź na chwilę - powiedziała i podeszła do okna
Poszedłem za nią
-Nie wiem co kombinujesz ale nie podoba mi się to -  wysyczała patrząc się przez okno - jeśli coś się stanie Isabel dopilnuje żebyś znowu trefił do więzienia ale tym razem na dłużej rozumiesz ?
-Nic się jej nie stanie - mam taką nadzieję pomyślałem
Spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem i odeszła bez słowa
Spojrzałem przez okno .Facet w czarnym kapturze stał przed furtką i wpatrywał się w drzwi .Tak szybko ? Usiadłem na kanapie i przyglądałem się .Mark miał racje Kat była strasznie blada i schudła .Tak zauważał takie rzeczy .Przyjrzałem się dokładniej jej nogą .Miała blizny na udach .Spojrzałem na jej nadgarstki też blizny jeszcze bardziej widoczne .Dlaczego to robiła ? Dlaczego robiła sobie  krzywdę ?Nie potrafię tego zrozumieć .Gdy wyszli poczekałem jak odjadą i wyciągnąłem telefon
-Nie ma ich - powiedziałem
-Wchodzimy za chwilę jeśli nie masz zamiaru pomagać uciekaj - rozłączył się
Nie chciałem w tym uczestniczyć .Wziąłem bluzę i kluczyki i wyszedłem .Ruszyłem w stronę domu .Tak mam dom .Rodzinę która w nim mieszka .Nie powiedziałem im że wyszedłem z więzienia .Po co robić zamieszanie ?Byłby płacz  i gadanie .Przykro mi nie bawię się w takie rzeczy .Już widziałem swój dom .W sumie ciężko było go nie zauważyć .Był ogromny .Willa 2 piętrowa z ogrodem ,  basenem i polem do mini golfa .A to jeszcze nic .Rodzice mieszkają ( tu miejsce na nazwę ) .Tu mieszkają moi bracia .Nie dogadywałem się z nimi zbytnio .Z żadnym .Każdy z nas jak to mówi matka "Macie swoje oddzielne światy " .I pewnie ma racje znaczy na pewno ma racje.Jak to zwykle ona .Nieustępliwa , uparta i chciwa .Stanąłem przed drzwiami .Zawahałem  się czy pukać  czy nie .W końcu to mój dom .Zapukałem i odsunąłem się .W drzwiach stanęła gospodyni .Pani Florencja .Spojrzała na mnie i upuściła szmatę .
-Jace to ty - krzyknęła i przytuliła mnie .Czułem się trochę nieswojo .Kiedy się odsunęła dotknęła mojego policzka- wróciłeś
-Tak kiedyś trzeba - zaśmiałem się
-Wejdź proszę - odsunęłam się a ja wszedłem do środka .Wiele się zmieniło .Meble, kolory ścian wszystko .Ruszyłem w strone kuchni z której dobiegały krzyki
-Ogarniesz się w końcu ?! - rozpoznałem głos  Daniela
-Ja mam się ogarnąć ? - och Aaron
Stanąłem i przyglądałem się tej zabawnej sytuacji .Kiedy Aaron spojrzał na mnie otworzył szerzej oczy .Za jego wzrokiem podążył Daniel i jego też zatkało
-Was też miło  widzieć - zaśmiałem się
-Nie wierzę - powiedział Daniel - Przecież ty ...
Aaron podszedł do mnie i przytulił mnie .Odwzajemniłem uścisk
-Mój mały braciszek - potargałem go po włosach
-Kiedy wyszedłeś ?
-Tydzień temu ? - zwątpiłem - może więcej
-Co ?! -krzyknął Daniel - I nic nie mówiłeś ?Gdzie ty w ogóle mieszkasz ?
-Spokojnie daję sobie radę i mieszkam u kolegi - przez chwilę naszła mnie myśl żeby powiedzieć że u przyjaciółki ale chyba nie jesteśmy na tym etapie
-Nienawidzę cię - mruknął Daniel i przytulił mnie
-Wiem ja ciebie też
Nie wiem ile czasu minęło .Tak byłem pogrążony w rozmowie .Zadzwonił mój telefon .Wstałem i poszedłem do holu
-Tak słucham
-Misja zakończona pomyślnie - powiedział znajomy głos
-Dobrze teraz zostawicie mnie w spokoju ?
-Hhaha zabawny jesteś , ale wiesz zdziwię cię tak masz spokój
-Dziękuje gdzie jesteście ?
-Jeszcze w domu trzeba zatrzeć ślady - zaśmiał się
-Zatrzeć ?- powtórzyłem
-Tak a co sobie myślałeś ? Przyznam dziewczynie dobrze je schowała , musieliśmy dużo rzeczy zniszczyć , poprzesuwać i wiesz za dużo sprzątania .
-Do rzeczy - warknąłem
-Oj Jace jesteś takim idiotą , nie martw się jak nie pojawi się w domu wcześniej to nic się jej nie stanie - usłyszałem obcy głos - Wylałem już benzynę zapalić od razu ?
-Co ?! - krzyknąłem
-Nie tak miałem ci to powiedzieć ale wiesz tak wyszło - zaśmiał - pacz i jest nasza gwiazdka - rozłączył się
Rzuciłem telefonem o ziemię .Spalą go .Spalą jej dom .Kurwa ! Mówił że nic nie zrobi !.Idiota ze mnie .Co miał na myśli z tą gwiazdką ? Nie Kat . Wróciła wcześniej .Nie .

*Kat *
Brakowało mi tego .Tego spokoju i ciszy .Cieszę że Mark mnie zabrał z domu .Wspaniały dzień .Ale kiedyś musiało się to skończyć .Weszłam do domu i rzuciłam torebkę .W salonie był  straszny bałagan książki leżały na ziemi i wszystkie szafki były pootwierane .CCo tu się dzieję ? Weszłam do kuchni .Nic .Poszłam na górę .Wszystkie pokoje był zdemolowane .Nie .Pobiegłam do pokoju rodziców łóżku przewrócone .Pieniądze zniknęły .Padłam na ziemię i schowałam twarz w dłoniach .Zadzwonił mój telefon
-Tak ? - powiedziałam drżącym głosem
-Kat ? Gdzie jesteś ? - usłyszałam spanikowany głos Jace'a
-A ty gdzie jesteś ? Miałeś być w domu z Isabel .Gdzie ona jest ? Co tu się stało ?
-Jesteś w domu ? Uciekaj szybko !
-Pierdol się - wrzasnęłam i rozłączyłam się .Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej pudełko .Odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam że tu są pieniądze .Poczułam dziwny duszący zapach .Na początku nie wiedziałam co to dopiero później rozpoznałam .Dym .Otworzyłam drzwi a do pokoju wdarła się chmura dymu .Zaczęłam się dusić .Podeszłam do okna i otworzyłam je .Nikogo nie było .Potrzebowałam pomocy .Wzięłam telefon .Nie wiedziałam do kogo dzwonić
-Jace - spytałam ostatkiem sił
-Kat gdzie jesteś ?
-Na górze .Ogień - zaczęłam się dusić
-W jakim pokoju ?- oddech miał przyśpieszony
-Ro.. Ro- nie mogłam wydusić z siebie słowa .Upuściłam telefon .Ostatkiem sił przyczołgałam się do szafy i wyjęłam z niej 2 albumy i wsadziłam do torby z pieniędzmi .Podeszłam do okna i wyszłam przez nie na dach .Położyłam się i łykałam świeżego powietrza .
-Kat ! - usłyszałam krzyk 
-Jace ? - nie miałam siły się podnieść
-Kat skacz szybko ! - tak to on
Wstałam i na drżących nogach podeszłam do krawędzi dachu .Ale wysoko .Mam lęk wysokości .Cofnęłam się
-Skacz ! - krzyknał ponownie - złapię cię skacz
-Nie dam  razy - jęknęłam
-Proszę cię skacz
Podeszłam do krawędzi i zamknęłam oczy .Zrobiłam krok do przodu i skoczyłam .Leciałam w dół .Tak szybko .Za szybko .Złapały mnie czyjeś ramiona i poczułam grunt pod nogami .Otworzyłam oczy i obejrzałam się dookoła .Jace złapał mnie .Stanęłam na drżących nogach i podeszłam do domu .Do mojego domu który płonął .

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział VIII

Od rozmowy z Jace'em minęło kilka dni .Nie wymieniliśmy ze sobą ani jednego słowa .Poszło mi to nawet a rękę bo nie miałam ochoty się denerwować przez takiego idiotę .Sama nadal nie ma szczerze mam gdzieś czy wróci czy nie .Jest dorosły to znaczy prawnie a umysłowo jest na poziomie 13 latka.A to już jego sprawa co robi nie jestem jego matką tylko siostrą .Z resztą dzisiaj Isabel jedzie do Babci więc mam wolny wieczór co oznacza że mogę iść do klubu lub zostać w domu i się nachlać .Jeszcze się zastanawiam , wiem jak się to skończy zostanę w domu , sama  , pójdę do łazienki wezmę żyletkę i zacznę płakać .Wstanę rano i będę wycierać zaschniętą krew z podłogi i otwierać wszystkie okna żeby pozbyć się zapachy jak bym kogoś zabiła. Tak tyle razy już to przerabiałam .Tylko rano wstawałam i przyglądałam  się blizną , gdzie jest jeszcze miejsce by zrobić kolejne .Podciągnęłam rękawy .Nie było tak źle.Lekko zarumienione , blizna na bliźnie .Na   nogi nie miałam już patrzeć bo sama po sobie wiem że znowu bym zaczęła to robić .Każdego następnego dnia żałowałam że to zrobiłam a potem znowu i takie błędne koło przez parę miesięcy .Nie lubię ran , blizn , bólu to jest okropne ale i tak to robiłam i możliwe że zrobię.To jest jak uzależnienie musisz to robić , nie możesz przestać .Ktoś z bok powie że jestem głupia ale i tak jak coś się stanie czego już nie udźwignie sam to zrobi a potem spojrzy się na mnie ze zrozumieniem .Nie zrozumiesz póki nie spróbujesz .Usłyszałam dzwonek do drzwi .Odłożyłam książkę  i podeszłam do drzwi .Zobaczyłam moją kochaną babcię
-Babciu - jęknęłam i przytuliłam ją
-Kochanie tęskniłam za tobą - szepnęła i spojrzała na mnie - jesteś tak bardzo podobna do mamy .Babcia wiedziała co matka robi i do czego to doprowadzi ale nic nie mówiła .Przeżyła jej śmierć jak każda matka .
-Wejdź - wpuściłam ją i zamknęłam drzwi -Na pewno to nie problem ?
-Nie tęskniłam za swoją wnuczką chętnie się nią zajmę .A ty kiedy przyjedziesz ?
-Przyjadę obiecuje
-Wszystko w porządku dajesz sobie radę ?
-Tak chyba tak  -mruknęłam
-Kochanie jeśli potrzebujesz pomocy masz mnie wiesz o tym ?
-Wiem babciu
Chwilę później zeszedł Jace z Isabel .Babcia zmierzyła go wzrokiem i uniosła brew patrząc na mnie
-Babciu to Jace kolega Sama - westchnęłam
-Dzień Dobry proszę Pani - ujął jej rękę i lekko ucałował
-Proszę mów mi Sara - uśmiechnęła się
-Jace
-Dobrze ja już pójdę zadzwonię do ciebie - puściła mi oczko i wyszła
Spojrzała na Jace'a .
-Masz fajną babcię - powiedział
-Podobasz się jej
-Tak ?- zdziwiony uniósł brew
-Tak ale się tak nie ciesz , jak cię pozna będzie odwrotnie
-Niby dlaczego ? Spójrz na mnie jestem idealny
-No oczywiście - zaśmiałam się - ale w środku jesteś zepsuty
-Uraziłaś mnie - westchnął teatralnie
-Ojej tak mi szkoda twojego ego że aż wcale- odwróciłam się i poszłam do kuchni
Szatyn podążył za mną i oparł się o blat
-Jakieś plany na dzisiaj ?
-Najebać się i iść spać a twoje ? -spytałam chodź miałam go gdzieś ale kultura tego wymaga
-Klub
-Jaki ?
-Nie wiem jeszcze a jaki polecasz ?
-Hmm 69 najlepszy
-A ty nie idziesz ?
-Sama nigdy
-To chodź ze mną
-Z tobą ? - spojrzałam na niego i upiłam łyk soku
-Tak ze mną problem ?
-Taki mały
-Jaki ?
-Niech pomyśle Ty
-Dlaczego ja ?
-Bo nie ja .Dziękuje zostanę w domu - postawiłam szklankę i poszłam w stronę kanapy .Jace złapał mój  nadgarstek i pociągnął
-Puść - warknęłam
-Przestań ,nadal jesteś obrażona za tamto ?
-Ja się na nikogo nie obrażam
-Nie jesteś taka na co dzień przepraszam dobrze ?
-Skąd wiesz jaka jestem co ? Jestem suką na co dzień przyzwyczaj się
-Dla wszystkich czy tylko dla mnie ?
-Jak wolisz , puść mnie - warknęłam i szarpnęłam się
-Nie puszczę cię póki nie przestaniesz być ...
-Sobą ? - przerwałam mu - tak jestem suką a jeśli ci się to proszę droga wolna możesz iść ja nie będe płakać 
Chłopak puścił mnie i spuścił głowę .Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizje .Już mi zepsuł humor a zapowiadał się miły wieczór .Usiadł obok i zaczął coś gadać ale nie słuchałam go
-Co ? Nie słuchałam się było to coś ważnego ?
-Dom ? Razem ?
-Niech ci będzie .A co ci tak zależy żeby mnie poznać co ?
-Bo tak
-Nie masz przyjaciół ? Przykro mi ja się w to nie bawię
-Jak mam mieć przyjaciół powiedz mi ? Dla ciebie to zabawa przyjaźń ?
-Tak tak samo jak miłość i inne bzdety .To nie dla mnie albo kogoś lubię lub nie proste .Nie komplikuje sobie życia jak ty
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem
-Bezproblemowa jesteś
-A po co mam sobie problemy robić i później jeszcze narzekać - westchnęłam i poprawiłam się na kanapie
-Nie będę czekać do wieczora masz coś czy muszę iść ?
Zmierzyłam go wzrokiem
-Niecierpliwy dobrze ... Poszukam ale muszę wstać
-Nie pomogę ci - powiedział od razu
-Nie ma pomocy nie ma alkoholu - wzruszyłam ramionami  i zaśmiałam się
Jace wstał i podszedł do barku
-Co Pani sobie życzy ?
-Jest szkocka ?
-Złapiesz ? - spytał
-Nie rzucisz tego - uniosłam głos
-Zakład ?- zaśmiał się i zamknął barek .Usiadł obok i podał mi butelkę
-Nie będziemy bawić się w kieliszki
-Serio chciałeś się z tym bawić ?- uniosłam brew i pociągnęłam łyka szkockiej
-A toast gdzie ?
-Teraz -uniosłam butelkę - no to za wszystkie błędy , fałszywe przyjaźnie i miłości no i za tych których już z nami nie ma - stuknęliśmy butelkami i wzięłam kolejnego łyka .Po pewnym czasie butelki walały się po podłodze a ja tańczyłam na stole  w rytm muzyki.Jace siedział na kanapie i jarał szluga .Nagle wpadłam na świetny pomysł przynajmniej tak mi się wtedy zdawało .Zeskoczyłam na ziemię i wyłączyłam muzykę
-Ej !- zaprotestował Jace - wracaj na stół fajnie tańczysz
-Nie teraz porobimy co innego - wyjęłam tequile i chwiejnym krokiem podeszłam do niego - usiądź prosto i zgaś to
Chłopak wykonał moje polecenie i wyprostował się .Zmierzył mnie wzrokiem
-Co ty kombinujesz ?
-Zobaczysz , zawsze chciałam to wypróbować - nie myślałam co robię , jakie będą konsekwencje.
Usiadłam na nim okrakiem
-Odchyl głowę i otwórz usta
-Mam się bać ? - zaśmiał się
-Rób co mówię i się nie opieraj - warknęłam
Chłopak odchylił głowę .Odkręciłam butelkę i uniosłam ku górze .Lekko ją przechyliłam by mały strumień leciał wprost do jego ust
-Nie zamykaj ust dopóki ci nie powiem - powiedziałam i odłożyłam butelkę na stół  .Uniosłam się lekko i chwyciłam jego twarz .Przycisnęłam swojee usta do jego ust i wdarłam się do nich językiem .Zaczęłam siadać , przechylając jego głowę .Zimny płyn wdarł się do moich ust a Jace pogłębił pocałunek bo inaczej w tech chwili nie umiałam tego nazwać .Przysunął się do mnie a ja odchyliłam głowę do tyłu by ostatnie krople przelały się do moich ust .Miał takie miękkie usta .Odsunęłam się i spojrzałam na niego .Pogładziłam kciukami jego policzki.
-Hmmm - oblizałam usta - mieli racje , jeszcze lepsze niż z butelki .Chłopak zmarszczył brwi ale nic nie powiedział .Zmierzwiłam mu włosy i usiadłam obok odpalając szluga .Dym wypełnił moje płuca .To takie wspaniałe uczucie .
-Chcesz ? - spytałam i rzuciłam mu paczkę na kolana .Wyjął jednego i również odpalił
-O tak - westchnął

-Ile miałeś dziewczyn ?- wypaliłam nagle
-Po co się pytasz ?- zdziwił się
-Ciekawość
-Ooooo ciężko powiedzieć
-Policzysz na palcach 1 ręki ?
-Zależy kogo uważam za dziewczynę , jeśli związki trwające dłużej niż miesiąc to tak a jeśli tylko do pieprzenia a potem zero kontaktu to nie
-Łoł jestem po wrażeniem - zaczęłam bić mu brawo
-Niby dlaczego ?
-Tyle lasek na ciebie leci , pewnie masz w czym wybierać
-Nie narzekam a ty ? - spojrzał na mnie - policzysz na palcach  jednej ręki ?
-Nie - odrzekłam krótko
-To ilu ich było ?
-7 ? Nie 9 .Nie wiem dokładnie coś pomiędzy
-Dla mnie związek który nie ma przyszłości to problem - powiedział
-Niby dlaczego ?  Ruchasz ile chcesz a druga osoba wile od ciebie nie wymaga .Czego marudzisz
-Związek to coś poważnego a nie przypadkowa znajomość to problem i tyle - wzruszył ramionami i wziął piwo
-Problemem nie jest problem , problemem jest twoje nastawienie do problemu proste
-Ale nie oczywiste
-Dla mnie oczywiste ty jesteś inny
-Wyjątkowy - uśmiechnął się
-Nie , masz wiele problemów z którymi sobie nie radzisz ale nie poprosisz o pomoc bo wyjdziesz na słabego .Musisz komuś albo sobie udowodnić że jesteś silny ale wiesz doskonale jaka jest prawda .Ukrywasz coś czego nie chcesz nikomu powiedzieć .Nie lubisz wyrażać uczuć a jak już to zrobisz oczekujesz że druga osoba powie coś co ci pomoże ale to nie jest nigdy to co chcesz usłyszeć bo nie wiesz czego chcesz.Myślisz że dostaniesz wszystko czego chcesz a tak nie jest .Życie cię nie rozpieszcza tylko kopnie w dupę .No to wszystko co zauważyłam do tego czasu
Spojrzałam na niego siedział i wpatrywał się w swoje dłonie
-Pewnie teraz powiesz że to nie prawda ale się nie oszukujmy - pociągnęła łyk piwa i spojrzałam w sufit
-Masz racje - powiedział cicho - nie będę zaprzeczał prawdzie ale teraz jak wiesz tak dużo a ja nie wiem o tobie nic to ...
-Zadawaj pytania - powiedział i usiadłam twarzą do niego
-Dobry pomysł ale masz mówić prawdę i się rozwijać najbardziej jak możesz - odstawił butelkę i usiadł na przeciwko mnie - wiec jak ?
-Dawaj
-Przyjaźń czy związek ?
-Hmm - westchnęłam - Jeśli kiedykolwiek będę musiała wybierać związek lub przyjaźń , wybiorę przyjaźń , bo to dla mnie równa się z szacunkiem dla drugiej osoby , który nigdy nie powinien się kończyć , a każdy kolejny związek i tak się rozpierdoli .Więc wybierając przyjaźń wybieram całe życie z tą osobą , a nie kilka miesięcy miłej znajomości
-Lubisz mówić ludziom o swoich uczuciach czy w ogóle umiesz o nich mówić ?
-Nie wiem czy umiem mówić tu o uczuciach . na pewno rozumiem jak łatwo można upaść , zniżyć się do poziomu drugiej osoby .Nie lubię mówić ludziom niczego praktycznie i tak mają cię gdzieś pytają dlatego że tak ich wychowano i że tak powinno się robić
-Ostatnie pytanie na dziś jestem zjebany ale to nie znaczy że to koniec rozumiesz ? nADal wiesz o mnie za dużo .Tolerujesz osoby homoseksualne ?
-Hhah co to za pytanie ? - zaśmiałam siĘ
-Normalne
-Rozumiem Jace lubię gejów - położyłam mu rękę na kolanie - nie musisz się ukrywać
Wstałam ale Jace pociągnął mnie tak że wylądowałam w pozycji leżącej na kanapie .Chłopak pochylił się nade mną
-Bardzo śmieszne Kat
-Bardzo - zaśmiałam się i dotknęłam jego nosa- masz bardzo śmieszny nos
-Grabisz sobie - warknął
-Przecież ja nawet grabi nie mam - zrobiłam minę niewiniątka
-Posuń się  -mruknął
-Nie moja kanapa !
-Nie to nie - chłopak wepchał się obok mnie - od razu lepiej
-Nienawidzę cię - warknęłam i odwróciłam się do niego twarzą - musisz schudnąć za gruby jesteś
-Wiem - uśmiechnął się - kto tu jest gruby
-Ty !
-Nie zaprzeczam przecież -zaśmiał się
-Debil
-Słodka jesteś jak się wkurzasz
-Wiem o tym przecież to oczywiste - przeczesałam włosy ręką
-Śpij już - położył się na bok i objął mnie ręką
-Łapy - warknęłam
-Jeśli się nie zamkniesz będziesz spałą na ziemi - powiedział nie otwierając oczu
-To pójdę na górę
-Nie pójdziesz nie chcę ci się
-Masz racje nie lubię tego
-Tak ja ciebie też śpij
Walnęłam go łokciem w brzuch .Zabrałam rękę a ja mogłam spokojnie spać

sobota, 12 kwietnia 2014

Rodział VII

Milczał .Wpatrywał się przed siebie .Jeśli nie chce mówić to niech nie mówi .Spuściłam głowę
-Za posiadanie narkotyków - powiedział
-A tak dokładnie co ?
-Amfa i koka - mówił jakby recytował jakiś wiersz bez przekonania żeby tylko powiedzieć i mieć spokój
-Słuchaj jeśli nie chcesz ... - zaczęłam
-Nie po prostu - znowu zamilkł - Moja rodzina tak ?
-Tak
- Mam młodszego brata  w twoim wieku - znacznie się wyluzował kiedy zaczął mówić o rodzinie - Ojca chorego na alzheimera i matkę
Straszne .
-Ile już  czasy twój ojciec choruje ?
-11 lat - westchnął - jest coraz gorzej
-Kiedy się dowiedziałeś ?
-To było 4 lata temu .Zwykły dzień siedziałem w kuchni i przyszedł mój ojciec .Spojrzał na mnie i powiedział "Kim ty jesteś ? Co ty robisz w moim domu ? " Ja nie wiedziałem o czym mówi myślałem że to żart .Zacząłem się śmiać to zaczął krzyczeć że wezwie policje - głośno przełknął ślinę - przybiegła matka i zabrała go na górę .Nie wiedziałem wtedy o niczym dopiero gdy matka mi wytłumaczyła ...
Traumatyczne przeżycia .Szkoda mi takiego nastolatka wchodzącego w wiek dojrzewania , stracił najlepszą część swojego życia przez chorobę ojca.Ja nie wiem jak to jest bo sama trochę przeżyłam .
-I wtedy zaczęły się problemy ze mną  w roli głównej - kontynuował .Patrzył przed siebie nawet nie wiedział czy słucham mówił dalej .- uciekanie z lekcji , pierwsze papierosy i alkohol .Dopiero po pewnym czasie sięgnąłem po narkotyki .Nie zliczę ile razy policja przywoziła mnie do domu lub ilu miałem prokuratorów .Matka się darła tłumaczyła ale miałem to gdzieś nikogo nie słuchałem .Nie miałem autorytetu jaki mieć powinienem bo ... nie była i nie jest moją matką
Potrząsnęłam głową
-Jesteś ...? - to słowo nie mogło mi przejść przez gardło
-Adoptowany tak - uśmiechnął się i spojrzał na mnie
-Adoptowali mnie jak miałem 2 lata wtedy matka była w ciąży z Kamilem .Tak na prawdę nie wiedziałem po co tam jestem jeśli mieli jego .Pamiętam że zawsze  byłam na drugim miejscu ,najważniejszy był Kamilek .To co Kamilek chcę ma .Ale jak ja o coś prosiłem , były krzyki że jestem materialistą.Nie rozumiałem tego i nadal nie rozumiem albo nie chcę rozumieć .Mnie traktowała chłodno  jego z uczuciem ..Mnie na bok on na pierwszym miejscu i tak było zawsze aż do tego pamiętnego dnia kiedy policja przyszła po mnie .Jej mina była bezcenna przerażenie zmieszane z wstydem .Ojciec był inny rozmawiał ze mną , pomagał w lekcjach oczywiście zajmował się też Kamilem ale więcej uwagi poświęcał mi .Czytał mi wiele książek a później mówił cytat a ja kto to napisał i jaki tytuł ma ta książka .Przepraszam nudzę cię
-Nie nudzisz .Dużo mi o sobie powiedziałeś dlaczego ? - dręczyło mnie to pytanie - jesli mówisz mi takie rzeczy to musisz mi ufać albo mieć to w dupie jak ktoś się dowie o tym ode mnie
Zaśmiał się
-Chciałaś to powiedziałem Nie będziesz mnie więcej dręczyła mam nadzieje a poza tym tak ufam ci , ponieważ wzięłaś mnie pod swój dach nic o mnie nie wiedząc a teraz wiesz
-Nie wiem co powiedzieć
-Nic nie mów .Cieszę się że ci powiedziałem
-Nie odpowiem że tak bo ty dziwnie brzmiało - odpowiedziałam
-Brzmisz jak ...- spuścił głowę
-Jak ?
-Pewna osoba którą bardzo kochałem - powiedział cicho - Jak długo jesteś z Markiem ? Tak ?
-Tak .Od roku znamy się 4 lata - odpowiedziałam
-Mogę zadać ci pytanie ?
-Tak jasne
-Kochasz go ? Ale tak szczerze
Jak ? Jak on to zauważył ? Nie wiem czy go kocham po prostu nie wiem .Lubię z nim rozmawiać , przebywać ale nic więcej.Był mi potrzebny w tamtym czasie ale już nie jest .Nie potrzebuje go tak jak kiedyś potrzebowałam .Nie umiem tego wytłumaczyć .Ale ja nie chcę go zranić .Jest wspaniały ale nie dla mnie jestem zbyt popieprzona dla niego .Ma wszystko ale ja nie potrzebuje wszystkiego .
Spojrzałam na Jace'a
-Szczerze ? - spytałam
-Nie okłam mnie
-Nie bądź sarkastyczny - skarciłam go
-Nic na to nie poradzę silniejsze ode mnie - uniósł ręce w geście obronnym
-Trzeba ci w tym pomóc - mówię  jeszce bardziej otulając się kocem
-A chcesz mi w tym pomóc ? - uniósł brew - odpowiedz na moje pytanie
-Nie - odpowiedziałam krótko
-Dlaczego nie ? Ja ci powiedziałem wszystko a ty nic należy mi się chodź odrobina szczerości
-Nie - powtórzyłam
-Odpowiedz - rzekł szorstko
-Nie
- Mów do jasnej cholery ! Przez nikim się tak nie otworzyłem a ty nie chcesz mi udzielić jednej głupiej odpowiedzi ?! -krzyknął i wstał
Położyłam koc na bok i również wstałam 
-Odpowiadam ci cały czas ! I odpowiem po raz kolejny Nie ? Nie kocham go zadowolony jesteś ? - wyrzuciłam - Nie musiałeś mi nic mówić !Mogłeś powiedzieć nie i tyle koniec tematu !. Jeśli masz mi coś mówić to później nie miej do mnie wyrzutów ! Kurwa ... - odwróciłam się i podeszłam do okna .
-To dlaczego ? - spytał
-Możesz przestać ? - spytałam spokojnie - nie poruszaj drażniących tematów .Jeżeli chcesz się kłócić to proszę bardzo ale ja nie mam ochoty więc przepraszam jestem zmęczona pójdę się położyć .
Ruszyłam przed siebie ale zagrodził mi drogę
-Odejdź - powiedziałam
-Przepraszam nie powinienem - powiedział cicho
-Yhym już skończyłeś ?
-Przestań -warknął
-Bo co mi zrobisz co ? Uderzysz , zgwałcisz , zabijesz ? Mi to już jest wszystko jedno co się stanie rozumiesz ? -wyminęłam go ale złapał mój nadgarstek
-Puść mnie ! - krzyknęłam
-Czego chcesz ? - spytał i spojrzał prosto w moje oczy
-Gwiazdkę z nieba - zaśmiałam się histerycznie - chcę mieć w końcu ten cholerny spokój , od wszystkiego zwłaszcza od ciebie , nie mieć problemów ,chcę jeden dzień poczuć się dobrze odetchnąć z ulgą i powiedzieć że dziś nie muszę płakać , że jest to pierwszy wieczór  od dawna w którym nie uroniłam żadnej łzy .Chcę tego szczęścia , normalnej rodziny i ... nie chcę już niczego pamiętać .Chcę tylko , żeby było lepiej - czułam jak łzy napływają mi do oczu , otarłam je i spojrzałam na niego - a teraz łaskawie mnie puść
Bez słowa uwolnił mój nadgarstek .Poszłam na górę i położyłam się na łóżku .Nie płacz , jesteś silna .Powtarzałam sobie ale ile można się oszukiwać ? Żyję w świecie ludzi, udających kim nie są .Żyją po to by żyć mieć spokój i unikają problemów jak ognia lub sami je sobie wymyślają .Zmuszają się do uśmiechu bo żyją i muszą się z tego cieszyć .Życie to cenny dar ale nikt tego nie docenia .Myślą że to coś normalnego i wiecznego .Mylą się musi się stać coś strasznego , okropnego żeby docenili jakie życie jest ważne , jak mało czasu nam zostało . że powinniśmy się cieszyć każdym dniem z bliskimi bo jutro każdy może zginąć .Wtedy zaczynają tak na prawdę żyć .Być szczęśliwi .Każdy robi to na swój sposób .Piją gdy są szczęśliwi dla zasady i piją gdy są smutni żeby znowu być szczęśliwym .Nikt nie patrzy na konsekwencje swoich wyborów , nie myślą co może się stać tylko żyją chwilą tak zwana teraźniejszością Życie przeszłością jest złe , życie przyszłością też jest złe ale życie teraźniejszością wcale nie jest lepsze .Ludzie czasem potrzebują przerwy aby docenić to co mają , co jest najważniejsze i jak wiele mogą stracić .Jestem tego idealnym przykładem .Nie przejmowałam się śmiercią czyjąkolwiek a teraz muszę wiedzieć kto to i jak zginął .To pokazuje że żyjemy w nieustającym cierpieniu.Ból straty , ból odrzucenia , pustka , ból ból za bólem.Ten cały świat jest popierdolony .Mówią żyj pełnią życia a jak zrobisz coś nie tak zwrócą ci uwagę i jak tu żyć ? Czasami chciałabym z tym skończyć .Ale nie jestem na tyle odważna żeby odebrać sobie życie .Nie mam odwagi żeby połknąć garść tabletek , popić alkoholem i spać w wieczną otchłań .Czasami starcza mi tylko wychylanie się przed pasami , mając nadzieje że w końcu pierdolnie mnie coś na amen bo jestem takim tchórzem .W sumie to najwięksi tchórze popłeniają samobójstwa , ale gdyby wejrzeć w ich środek i poczuć co przeżywają i że nie umieją sobie poradzić to po co się maja męczyć szukaniem miejsca na tym świecie ? Na  szczęście może nie szczęście nie doprowadzę się do  takiego stanu .Nie pozwolę dobić dna przynajmniej mam taką nadzieje .Ludzie popełniają samobójstwo , bo nie akceptują samych siebie .Nienawidzą swojej osoby .Może nie należy pytać dlaczego zabiła się akurat wtedy , lecz dlaczego tak postanowiła żyć .Drzwi otworzyły się i wpadła przez nie zarumieniona Isabel
-Zobacz jakiego mam kwiatka - za pleców wyciągnęła bukiet różowych róż
-Śliczny jest - uśmiechnęłam się
-Dla ciebie - położyła go obok mnie i uciekła
Zostałam znowu sama ze swoimi myślami .Wstałam i podniosłam kwiaty .Nalałam wody do wazonu i postawiłam na parapecie .Przyjrzałam się jeszcze raz i zeszłam na dół.


sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział VI

*Tydzień później *
Siedziałam na kanapie i czytałam książkę .Sam wyjechał z kolegami na biwak .Nie powiedział gdzie tylko wczoraj oświadczył że jedzie .Już tak było znowu się zaczyna .Znowu będzie to samo , wejdzie w to gówno ale tym razem obawiam się że nie wyjdzie z tego tak łatwo .Więzienie to było tak a prawdę nic .Nie został ukarany za to co zrobił .Nie wiedziała co czułam , że ledwo wiązałam koniec z końcem nie obchodziło go to .Bardzo szybko się pozbierał po śmierci matki i Simona .Jeszcze przed pójściem do więzienia rozpaczałby a on nawet ie poszedł na ich grób .Nie wiem co się stało z moim bratem zmienił .Mam wrażenie że to nie jest już mój brat .Jakby to byłby tylko kolega lub współlokator .Potrząsnęłam głową nie będę psuła sobie dnia .Chodź i tak jest już zepsuty .Wstałam i podeszłam do schodów
-Isabel ubieraj się wychodzimy - krzyknęłam
-Gdzie idziecie ?- spytał Jace
-Może iść z nami ? - powiedziała Isabel zbiegając po schodach - proszę
-Ja...- jęknęłam - dobrze
Nie wiem dlaczego się zgodziłam .Nie powinnam go zabierać .
-Chura ! - krzyknęła  i przytuliła się do chłopaka
Wzięłam torebkę i wyszłam nie czekając na nich .Usłyszałam krzyki i odwróciłam się .Jace niósł małą  baranach
-Pacz jaka jestem wysoka - powiedziała śmiejąc się
Odpowiedziałam jej uśmiechem .Szliśmy w ciszy .Od czasu do czasu Isabel zadawała pytania .Weszliśmy w alejkę obok cmentarza mimowolnie spojrzałam się w tamtą stronę .Postanowiłam nie pokazywać Jace'owi grobu .Innym razem sama .Usłyszałam swoje imie i odwróciłam się .Zobaczyłam starszego mężczyznę w stroju dozorcy .Pan Witek
-Dzień dobry - powiedziałam uśmiechając się .Pan Witek był przyjacielem mojego ojca mimo iż dzieliła ich różnica wieku dogadywali się .
-Witaj słonko - przytulił mnie - jak ja za tobą tęskniłem
-Ja za tobą też - przytuliłam go mocno .Był dla mnie jak rodzina jak wujek jak z resztą go nazywałam- coś się stało ?
Po moim pytaniu mężczyzna przestał się uśmiechać
-Chodź ze mną
Odwróciłam się do Jace'a
-Jace idź z małą do domu
-A możemy odwiedzić mamę ? - spytała dziewczynka
-Nie - odpowiedziałam szybko
-Posłuchaj moja żona odprowadzi Isabel do domu a chłopka weź ze sobą może się przydać - powiedział cicho Witek podchodząc - przedstawisz mnie ?
-Tak Jace to jest Witold przyjaciel mojego ojca Wujku to jest Jace mój ... - zabrakło mi słów.Znajomy brata który właśnie wyszedł z więzienia
-Kolega - wtrącił Jace i podali sobie ręce
-Dobrze chodź do mnie - wyciągnął ręce do Isabel - a wy idźcie zaraz przyjdę
Ruszyłam szybkim krokiem przed siebie .Chciałam mieć to jak najszybciej za sobą .Przechodząc między grobami  nigdy nie patrzyłam na imiona ani na nazwiska .Nie chciałam zobaczyć znajomej lub znajomego .Wiedziałam dokładnie gdzie jest grób matki i Simona i to mi wystarczyło .Rozpoznałam ławkę i podniosłam głowę .Grób to znaczy to co z grobu zostało .... Płyta była pęknięta na środku a inicjały były zamazane .Moje uczucia były mieszane .Nie miałam zamiaru płakać ani szukać  tych co to zrobili .Nie jestem taka nie szukam zemsty .Stało się i się nie odstanie .Zadawałam sobie tylko jedno pytanie kto to zrobił i dlaczego ? Nie lubiłam się kłócić unikałam konfliktów i było dobrze  aż do teraz .Odwróciłam się i spojrzałam na Jace'a z jego twarzy nie dało się nic wytyczać oprócz przerażenia .Chłopak spojrzał na mnie .Podeszłam do grobu i przejechałam po nim ręką .W maleńkiej szczelinie była karteczka .
-Cat nie ruszaj bo się pokaleczysz dziecko - powiedział mężczyzna i odciągnął mnie .Nawet nie wiem kiedy wszystko było posprzątane Pan Witek dzwonił by to wszystko naprawić .Stałam i patrzyłam się w miejsce gdzie była karteczka ... zniknęła.
-Nie będziesz ponosić kosztów , to moja wina i ja za to zapłacę przyjadą jutro jak chcesz możesz wybrać inną płytę
-Nie dziękuję , jak można niech będzie tak jak było - uśmiechnęłam się blado
-Dobrze przykro mi na prawdę - przytulił mnie
-Wiem dziękuję
W drodze powrotnej Jace nie odezwał się ani słowem . Z resztą dobrze że nic nie mówił .Gdy dotarłam do domu zrzuciłam buty i poszłam do kuchni na blacie leżała karteczka "Isabel jest z nami nie martw się będzie w domu wieczorem" I ten nie czytelny podpis .Jace stanął na przeciwko mnie 
-Kolacja ? Znaczy obiad ? -  spytałam 
-Może ja się tym zajmę co ? 
-A dlaczego ty ? Nie jestem sierotą - a tak w zasadzie to jestem 
-Możesz być zmęczona po dzisiejszym - dukał 
-Dziękuje poradzę sobie nie musisz mnie wyręczać - odwróciłam się do lodówki .Nie miałam ochoty kontynuować tej rozmowy 
-Przepraszam 
-Nie potrzebuje twojej pierdolonej litości dobrze !? -trzasnęłam lodówką i spojrzałam na niego - nie jestem małą dziewczynką której trzeba pomagać doskonale radzę sobie sama 
Chłopak spojrzał na mnie 
-Ja chciałem ci tylko pomóc nie musisz się na mnie krzyczeć -mówił spokojnie
Przeczesałam ręką włosy .Co ja w ogóle wyprawiam ? Nie mogę okazywać emocji nie przy nim nie przy ludziach 
-Ja... - jęknęłam 
-Ja zrobię kolacje czy obiad nie wiem jak to nazywasz a ty możesz mi pomóc jak chcesz -  powiedział i stanął przede mną - przesuniesz się czy mam ci pomóc ? 
Uniosłam brew .To by było ciekawe ale nie sam satysfakcji 
-Nie skorzystam przykro mi - zrobiłam krok w  bok i oparła się szafkę .Przyglądałam się facetowi w kuchni .Wyciągnął wszystko i o dziwo orientował się gdzie co jest .Ja stałam i obserwowałam no w końcu nie codziennie gotuje dla ciebie facet czyż nie ? Jace  co chwilę zerkał na mnie i się śmiał .Kiedy rzekomo skończył spojrzał na mnie 
-To teraz spróbuj żebyś potem nie narzekała - podszedł do mnie z łyżką - a teraz aaaaaa
Zacisnęłam usta w cienką linie i pokiwałam głową przecząco 
-Brzydko się zachowujesz - pogroził mi palcem - nie to nie jak się zatrujesz ...
- Co ?! - krzyknęłam 
Zaśmiał się 
-Zapraszam Panią do stołu bez gadania- popchnął mnie i wziął talerze .Nawet odsunął mi krzesło .Pacz jaki dżentelmen .Kiedy usiadł na przeciwko mnie spojrzał na jedzenie 
-Smacznego 
-Jedź pierwszy jak nie padniesz po 5 minutach będę mogła jeść - posłałam mu uśmieszek 
-Jak chcesz - pokiwał głową i zabrał się do jedzenia .Nie mogłam długo czekać sama była głodna i chwyciłam widelec .Jak na faceta gotuje świetnie lecz po pierwszym kęsie zrobiło mi się nie dobrze .Odłożyłam widelec
-Nie dobre ? - spytał 
-Dobre tylko ...- nie zdążyłam powiedzieć zdania do końca tylko ruszyłam biegiem do łazienki .Zaczęłam wymiotować .Wypłukałam usta i dołączył do mnie Jace
-Wszystko dobrze ?
-Co do tego dodałeś ? - zaczęłam się dusić i oparłam się o umywalkę .Jace podszedł do mnie 
-Przyprawy , orzechy ... 
-Jakie ?- nie mogłam oddychać ledwo mogłam coś powiedzieć 
-Ziemne - był spanikowany 
Odwróciłam się i chciałam sięgnąć po lek  ale osunęłam się na kolana .Jace zaraz był przy mnie 
-Lek ... półka 
Powoli zaczęłam tracić przytomność .Jace podał mi lek i pomógł mi go podać powoli odzyskiwałam przytomność ale nadal byłam osłabiona z trudem oddychałam 
-Dasz radę wstać ? - spytał chłopak 
-Tak - na drżących nogach wstałam ale gdy zrobiłam krok do przodu znów upadłam .Jace złapał mnie 
-Nie dasz - mruknął i wziął mnie na ręce 
-Dam radę - jęknęłam 
-Właśnie widzę jak dajesz- mruknął i zaniósł mnie na dół .Położył na kanapie i poszedł do kuchni wrócił z kubkiem herbaty 
-Połóż na stole 


Chłopak usiadł obok 
-Jak się czujesz ?
-Lepiej dziękuje - uśmiechnęłam się blado 
- Na prawdę nie wiedziałem - jęknął - przepraszam nie zrobiłem tego celowo 
-Wiem tak na prawdę to nikt nie wie o moje alergii nie przepraszaj 
-Bo nikomu o niczym nie mówisz-powiedział 
Spojrzałam na niego 
-Dlaczego tak twierdzisz ? - miał racje .Nie mam pojęcia czy sam się domyślił czy ktoś mu powiedział .Sam ?  Wątpię nie jest wylewny , tak jak ja .Musi być na prawdę inteligenty mało ludzi potrafi zobaczyć takie rzeczy 
-Widzę to po tobie a poza tym Sam nic o tobie nie wie pytałem się o ciebie powiedział mi co już wiem .Nie lubisz się zwierzać co ? 
- Nie  - odpowiedziałam krótko - jeśli już robimy takie przesłuchanie o wet za wet ja ci mówię coś o sobie a ty o sobie 
Chłopak przekrzywił głowę i przez jego twarz przeszedł cień 
-Żadnych kłamstw ? 
-Żadnych - odpowiedziałam - to zgoda ?
-Tak
-Nie , dlatego że mam złe wspomnienia z wyżalaniem się a tak na prawdę nikogo nie obchodzi co przeszedłeś czy coś cię boli czy masz jaki kol wiek problem pytają co się stało z zasady żeby nie wyjść na sukinsynów , którymi z resztą są .
Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać wiem że mnie słuchaj ale tylko to 
- Teraz ja tak ? 
-Na to wygląda- mruknęłam 
- Co chcesz wiedzieć ? 
-Najlepiej wszystko 
-Zachłanna informacji będę pamiętał - zaśmiał się - a tak dokładnie ?
-Za co siedziałeś , twoja rodzina , gdzie się urodziłeś ... - przestałam bo znieruchomiał 
-Dużo ...
-Nie powiedziałam że będzie mało - wzruszyłam ramionami 
-No dobrze więc tak ...