czwartek, 29 maja 2014

Rozdział XVI

Wybrałam się na małe zakupy .Chciałam zapomnieć o problemach a zwłaszcza o nim .Nie jestem pewna czy chcę z nim być .Może mnie skrzywdzić tak jak nikt inny .Czy ja na to pozwoliłam ? Stop ! Zakupy .Nie mogę myśleć o niczym innym .Chodziłam od sklepu do sklepu .Miło było się oderwać od rzeczywistości .Szłam po centrum i szukałam kluczy w torebce .Wpadłam na kogoś z takim impetem że torby poleciały na ziemię a ja razem z nimi .Wpadłam wprost w czyjeś silne ramiona .Podniosłam głowę .Chłopak mierzył mnie wzrokiem
-Przepraszam , sierota ze mnie
-To ja przepraszam - powiedział i pomógł mi wstać .Dopiero wtedy zauważyłam jakie ma piękne oczy .Takie niebieskie ...
Zebrałam torby
-Na prawdę przepraszam
-To ja na Ciebie wpadłem - zaśmiał się - a może w ramach przeprosin pójdziemy na kawę ?
-Śpiesze się - skłamałam .Nie chciałam zakładać nowych znajomości .MusZę się skupić na Jace'e
-To zajdziemy  po kawę i odprowadzę Cię do domu
- Nie ma takiej potrzeby
Zabrał mi torby
-Panie przodem
Zaszliśmy do małej knajpki i kupiliśmy kawę.Okazało się że ojciec Iana jest właścicielem wielu kawiarni w Polsce .Mieliśmy wiele tematów do rozmowy.Był bardzo tajemniczy nie mówił zbyt wiele o sobie tylko zadawał pytania.Pod domem pożegnałam się z chłopakiem .Powiedziałam mu że mam chłopaka ale on mimo tego chciał mój numer.Weszłam do klatki i zobaczyłam Jace'a siedzącego pod moimi drzwiami
-Jace - spojrzał na mnie i od razu wstał - dlaczego nie zadzwoniłeś ?
-Nie odbierałaś - wzruszył ramionami - chciałem porozmawiać o "nas" ale widzę że to nie ważne
Oparłam się o ścianę i osunęłam się .Dlaczego ja ? Wszystko się komplikuje , mogłam odmówić Ianowi ...
Zebrałam torby i Weszłam do mieszkania .Wybrałam numer chłopaka
-Tak słucham ? - usłyszałam jego głos
-Ani waż mi się Rozłączyć rozumiesz.? Musimy porozmawiać
Czekałam aż odpowie ale milczał.
-Jace , proszę Cię
Bez słowa Rozłączył się .
Nie mogę w to uwierzyć .Czemu akurat mnie pierdoli się wszystko na raz ?
Schowałam twarz w dłoniach a łzy spłynęły mi po policzkach .Dlaczego tak mi na nim zależy .Boję się tego .
Oparłam się o ścianę i pociągnęłam kolana pod brodę .Czy to moja wina ?  Nie powinnam się z nikim spotykać bo Jace będzie zazdrosny ?
Po jakimś czasie musiałam wstać i iść po Isabel.Szłam ze.spuszczoną głową by nikt nie zauważył moich podgrążonych oczu.Jak najszybciej wyszłam ze żłobka.Chciałam zaszyć się w pokoju i zasnąć.Zapomnieć o całym Bożym świecie .Isabel zadawała miliony pytań a ja ze spokojem odpowiadałam na nie.Zadziwiała mnie ta prostota .Wyobraźnia nie do opisania i ta radość z najmniejszej rzeczy .Czasami chciałabym mieć te 6 lat i niczym się nie przejmować .W domu ugotowałyśmy razem obiad .Zdałam sobie sprawę że oddaliłam się od niej.Nie mogę na to pozwolić .
Reszta wieczoru minęła mi bardzo szybko .Oglądaliśmy filmy , Isabel.zasnęła mi na kolanach .Zaniosłam ją do łóżka .Usłyszałam pukanie do drzwi .Kto przychodzi tak późno ?
Otworzyłam drzwi .Stał tam Jace
-Jace - szepnęłam i cofnęłam się
Chłopak wszedł i rozejrzał się
-Isabel śpi ? - spytał
Kiwnęłam głową .Spojrzał na mnie .Nie wiedziałam co robić
-Posłuchaj - zaczęłam niepewnie
Chłopak objął moją twarz rękami i pocałował
 Cofnęłam się do tyłu ale objął mnie w talii i przyciągnął do siebie .Odwzajemniłam pocałunek .Nigdy tak się nie czułam  .Oddech mi przyśpieszył , położyłam ręce na jego torsie .Oderwał się i spojrzał na mnie ciemnymi oczami .
-Nie dam rady , nie wiem dlaczego - dzieliły nas milimetry ,Szatyn szeptał do moich ust - nie mogę trzymać się z dala od Ciebie .Potrzebuję Cię Catherine



*Jace*

Dziewczyna milczała .Patrzyła się na mnie , była zagubiona .Może to dla niej za dużo ?
Nie jest nam pisane być razem wiem to ale bez niej nic nie ma sensu ,Każda chwila to męczarnia .Nie mógłbym żyć z myślą że ona gdzieś jest i ma kogoś innego .
-Jace ...- powiedziała cicho .Nie proszę nie
-Wiem że jestem okropnym człowiekiem i że jestem samolubny .Zmienię się dla Ciebie tylko daj mi szansę - mógłbym paść na kolana i ją błagać gdyby tylko chciała
-Wiem - uśmiechnęła się
Oparłem się o jej czoło
-Nie męcz mnie - zaśmiałem się
-Ja Cię nie męczę dostałeś odpowiedź pod klatką - wzruszyła ramionami
Cofnąłem się i potrząsnąłem głową .Jednak ...
-Zemdlejesz mi tu zaraz - pogładziła mój policzek - usiądź
Nic nie rozumiem
-Cat...
-Siadaj - powiedziała
Zrobiłem co kazała i przyglądałem się jej .Cały czas mnie zaskakuje
-Wezwać karetkę ? - spytała wyrywając mnie z zamyślenia
-Nie , nie
-Wypij to - podała mi szklankę z napojem .Upiłem łyka - do dna .Za mamusię , za tatusia
Zaśmiałem się i wypiłem do końca .Nadal nie dała  mi odpowiedzi
-Catherine nadal nie wiem czy ...
-Tak - wtrąciła - możesz u mnie spać
Przyciągnąłem ją do siebie i schowałem twarz w jej włosach
-Jesteś straszna - zaśmiałem się
-Będziesz musiał to znosić
-Będę się tym cieszył - pocałowałem ją lekko - już późno
-Brawo geniuszu
Położyłem się na sofie a Catherine poszła się umyć .Cieszyłem się jak głupi .Nareszcie ...
Byłem zmęczony tym całym gównem
Kiedy się ocknąłem dziewczyna siedziała mi na kolanach .Miała mokre włosy i jadła popcorn
-Wygodnie Ci ? - spytałem
Spojrzała na mnie
-Może być
Podniosłem się i chwyciłem za rękę
-Ciii przeszkadzasz
-To ja może już pójdę - spytałem
-Idź idź-zaśmiała się
Udałem obrażonego i zacząłem wstawać .Dziewczyna zatrzymała mnie
-No ej - wydęła usta
-Już już kładź się
Odkryłem koc i zrobiłem dla niej miejsce .Położyła się twarzą do mnie .Wpatrywałem się w jej piękne oczy
-Co będzie jutro ? - spytała
-Nie wiem ale jestem pewny że jutro będę się tobą chwalił każdemu
-Ciekawe - uniosła brew  - chwalić ?
-Śpij już -przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem oczy
-Nie jestem rzeczą - burknęła
-Wiem - pocałowałem ją w czoło - ale śpij już
Wtuliła się we mnie i zasnęła


*Tydzień później *


-Idziesz czy nie ? - poganiał mnie Max
Mieliśmy jechać na plaże a on przyjechał przed czasem i nie zdążyłam się przygotować .Niech teraz czeka dobrze mu tak .Upięłam włosy w luźnego koka i ubrałam strój .Spakowałam najważniejsze rzeczy do torby i nałożyłam białą sukienkę .Jace miał być na plaży .Mimo problemów dobrze nam się układało .Większość czasu spędzaliśmy razem .Wszystko stało się inne... lepsze.Nawet Daniel cieszył się że jesteśmy razem .Założyłam okulary i zeszłam na dół .
Max był przystojny , ale głupi .Wszystkie na niego leciały.Wysoki blondyn z jasnymi oczami , umięśniony no i bogaty...
Nie zwracałam zbytnio uwagi na zawartość portfela Jace'a .Nigdy nie byłam materialistką ...
Zeszłam na dół .Chłopak miał krótkie spodenki i leżał na podłodze

-Już księżniczko ? - blondyn uwielbiał tak na mnie mówić.Nie mam pojęcia skąd to wymyślił.Powiedział tylko że do mnie pasuje
-Taa
Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na plażę.Z Maxem można było porozmawiać o wsZystkim.Zawsze uśmiechnięty , bezproblemowy i szczery.
-Wiesz cieszę się że jesteście razem - wypalił
Zmierzyłam go wzrokiem.O co mu chodzi ?
-Zmieniłaś go na lepsze .Nie jest taki jak kiedyś
-A jaki był ?
-Jace jak Jace.Wolny ptak , bogaty i przystojny.Nie znał umiaru , próbował wszystkiego .Niczego się nie bał i skończył w więzieniu ...
Przerwał na chwilę i spojrzał na mnie
-Nie chciał odwiedzin .Nie wpuszczał nikogo nawet rodziców .Nie wiedziałem kiedy wyjdzie .Słyszałem o pożarze i wiedziałem że wrócił .Kiedy przyszliście nie ucieszyłem się na jego widok.Ale teraz wrócił .Jest szczęśliwy i to widać
Nie wiedziałam co powiedzieć.To było miłe z jego strony.Nie wiedziałam jaki Jace był za nim go poznałam.Może to i dobrze ?
Gdy dojechaliśmy na plażę Max podszedł do mnie
-Wyświadczam Ci i Jace'owi przysługę - powiedział po czym objął mnie w tali
-Co ?
-Zobaczysz
Ruszyliśmy przed siebie .Szukałam wzrokiem Jace'a i wtedy zrozumiałam.Przyciągaliśmy wzrok wszystkich ludzi a zwłaszcza dziewczyn.Max nie szukał dziewczyny był sam i to mu pasowało...
Sprytne
-Pomysłowe - szepnęłam mu do ucha
-Mądra dziewczynka - puścił mi oczko
Odwróciłam się i zobaczyłam Jace'a idącego w naszą stronę .Nie był zadowolony.
-Co to ma być ? - spojrzał na mnie a potem na Maxa -ledwo mnie nie ma a ty już się do niej dobierasz ??
Zaśmiałam się i odsunęłam się od blondyna.
-Przestań marudzić -rozłożyłam koc i zdjęłam buty
Jace nie spuszczał ze mnie wzroku.Zabawne...Rzuciłam na ziemię sukienkę i rozejrzałam się .Kilku facetów gapiło się na mnie
Położyłam się na brzuchu
-Robisz to specjalnie ? -warknął
-Ale.o co ci chodzi ? Zamiast gberać nasmaruj mi plecy - rzuciłam mu krem
-Co cię ugryzło ?
-Nic - warknął
-Max wyręcz go ,Jace nie ma dzisiaj humoru
-Kładź się - powiedział łagodniej i zaczął smarować mi plecy .Jakie przyjemne , odwiązałam sznureczek stroju i zamknęłam oczy .Chłopak głośno wciągnął powietrze .Kiedy skończył położył się twarzą do mnie .Czekałam aż wyjaśni mi co się stało
-Nie patrz tak na mnie - powiedział i odwrócił głowę
Nic nie powiedziałam .Jeśli będzie chciał to sam mi powie .Nie będę nic z niego wyciągała na siłę
-Matka dzwoniła - powiedział w końcu i odwrócił się do mnie .Podparłam się na łokciach
-Z ojcem jest coraz gorzej , dzisiaj wstał i nie wiedział kim jest matka .Załamała się , prosiła żebym przyjechał jej pomóc .Nie mam pojęcia jak to zrobić ....
-Pojedź tam  i  bądź przy niej to wystarczy - ścisnęłam jego rękę
-Mieszkają we Włoszech .W Toskanii to za daleko - usiadłam po turecku a chłopak położył głowę na moich nogach
-Ale to twoi rodzice - ma rację .Przez tę parę dni zdążyłam się do niego przywiązać na tyle by za nim tęsknić ...
-Nie zostawię Cię samej - powiedział .Pogładziłam jego policzek i uśmiechnęłam się - nie ma takiej możliwości
-Nie jestem małą dziewczynką , dam sobie radę - to akurat było kłamstwo .Nie wiem czy poradzę sobie bez niego ...-Jace nie chcę Cię zatrzymywać
-Catherine , nie zostawię Cię samej .To za długo - to jest okropne .Musi rezygnować z rodziny z mojego powodu
-A mogłabym jechać z tobą ? - spytałam - ty pomógłbyś mamie a ja zwiedziła Toskanię
Spojrzał na mnie
-Na prawdę tego chcesz ? Moja rodzina nie jest zbyt...
-To jedziesz sam - wzruszyłam ramionami - To twoja matka , masz obowiązek jej pomóc a poza tym nie mogę Cie ograniczać .Zdecyduj się jedziesz sam czy jedziemy razem ?
Mruknął coś pod nosem
-Zgoda
Pocałowałam go w czoło
-Catherine musisz wiedzieć w co się pakujesz .Moja rodzina jest inna ...Nie chcę byś wyjechała stamtąd obrażona lub smutna .Nie chcę Cię w to wciągać
-Ale ja chcę zwiedzić Toskanię i mam okazję
Westchnął
-Hej - objęłam jego twarz rękami - przeżyłam na prawdę dużo z tym też sobie poradzę .Nie martw się ...
-Łatwo Ci mówić - burknął
-Idę popływać , jeżeli nie chcesz by ktoś obcy do mnie dołączył zaraz widzę Cię w wodzie - wstałam i ruszyłam w stronę wody .To tylko kwestia czasu zanim do mnie dołączy

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział XV

Obudziło mnie walenie do drzwi.
-Proszę -wrzasnęłam i przewróciłam się na drugi bok
-Witaj leniu - usłyszałam znajomy ciepły głos .Chłopak usiadł obok mnie
-Spiepszaj - mruknęłam i zakryłam się kołdrą
Chłopak zdarł ze mnie kołdrę  Zimny podmuch powietrza owiał mnie .Zerwałam się na równe nogi
-Ty idioto oddawaj to -wrzasnęłam i złapałam poduszkę
-,Nie radzę -ostrzegł mnie
-Pech - rzuciłam w chłopaka poduszką
Złapał ją i zaczął się śmiać
-Nienawidzę cię - rzuciłem
-Wiem wiem .Śniadanie ?
-Jak już tu jesteś to musisz się na coś przydać - poszłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic .Mogłam dać mu na siebie poczekać ale zrezygnuje dzisiaj z denerwowania go .Ubrałam spódniczkę i białą zwiewną bluzkę .Do tego półbuty i jestem gotowa .Weszłam do kuchni , śniadanie już było gotowe .Jak zwykle było przepyszne .Jace przyglądał mi się uważnie i był zadowolony .
-Gdzie mnie zabierasz ?- spytałam gdy jechaliśmy
-Niespodzianka - powiedział tajemniczo
-Nienawidzę niespodzianek - burknęłam i spojrzałam w okno
Położył mi rękę na kolanie
-Nie martw się
-Nie martwię
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu .Podjechał pod wielki tym razem czarny dom nad jeziorem .Wspaniały .Ujął mnie pod ramię i ruszyliśmy w stronę domu .Nie poszliśmy do drzwi tylko za dom .Nie spodziewałam się że za domem będzie jeszcze basen , ogród i mini pole golfowe .Ktoś musi mieć kupę pieniędzy .Nie myliłam się , wysoki blondyn nagi od pasa w górę grał w mini golfa .Miał okulary przeciwsłoneczne .Odwrócił się i odsłonił szereg białych zębów ruszył w naszą stronę .Przekręciłam głowę i przyjrzałam się dokładniej ...Kojarzyłam go .Chłopak zatrzymał się i zdjął okulary .Przyjrzał mi się dokładniej .Uśmiechnęłam się
-Max - szepnęłam
-K - podszedł i przytulił mnie
Cieszyłam się jak idiotka .Mój kochany Max .
Odsunął się i objął moją twarz
-Żyjesz ...
-Na to wygląda - zaśmiałam się
Przytulił mnie jeszcze raz .Spojrzałam na Jace'a .Był trochę zdezorientowany .Odsunęłam się od chłopaka
-Kogo  ja tu widzę , wielki Johnatan powrócił
-Ciebie też miło widzieć , wytłumaczysz mi to ?
-Może chodźmy do domu , tam jest lepiej- ta rozmowa była straszna .Jakby mieli się zaraz na siebie rzucić i pozabijać
W środku dom również był imponujący .Złote zdobienia , kolumny ...
Usiadłam na fotelu i zamknęłam oczy .
-Dlaczego zawdzięczam twoją wizytę ? - spytał Jace'a
-Potrzebuję pomocy - spojrzał na mnie
-Aha rozumiem - upił łyk - a skąd znasz Catherine ? Nie jesteś w jej typie
Zaśmiałam się i spojrzałam na Maxa
-Poznaliśmy się zupełnym przypadkiem - wyjaśniłam - poznał Sama w więzieniu i tak jakoś wyszło .
-Rozumiem .A jak tam mój mistrz i mentor ? - spojrzał na mnie znacząco
Wyprostowałam się .On nie wie... Spuściłam głowę
-Nie żyje - rzuciłam wprawiając chłopaka w osłupienie - zaćpał się
Postawił szklankę na stole
-Ja... - jąkał się
-Nie ważne - wstałam -mogę pooglądać dom ?
-Jasne - powiedział cicho
-Dziękuje - uśmiechnęłam się i poszłam do następnego pomieszczenia .Biblioteka .Max czyta ? Dziwne ...Podeszłam do barku i nalałam sobie szklankę whiskey .
-I co zaliczyłeś już ją ? - usłyszałam głos Maxa
-Co się  z tobą stało ? - doskonale było słychać ich rozmowę .Oparłam się o fotel i słuchałam
-Pytam się tylko ...To zaliczyłeś czy nie ?
Chwila milczenia
-Ach i niby ja się zmieniłem ? Co sie stało z Jace'em który zaliczał każdą panienkę którą chciał ? - zaśmiał się - nie jest taka łatwa jak inne co ? Zawsze miałeś dobry gust , ale teraz stawiasz próg w huj wysoko stary .Rada od przyjaciela , próbowałem rok i nic .Uwierz mi z tobą nie będzie inaczej .Nie masz  u niej szans .Ale przyznaj jest na co patrzeć hmm ?
Nie to jest już przegięcie .Wypiłam płyn do dna i powoli ruszyłam do salonu .Chłopcy spojrzeli na mnie
-I jak ? - spytał Max
-Piękny dom, a zwłaszcza biblioteka -spojrzałam na bruneta - już wszystko załatwiłeś.
-Tak pójdziemy już , zazdwonię-rzucił
-Jedno pytanie jesteście razem
?Spojrzałam na bruneta
-tak jesteśmy przyjaciółmi pa
Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą.
Nie opierał sie.
 Wsiadłam do auta .Jace usiadł na miejscu kierowcy i spojrzał na mnie zdziwiony
-Co jest ?
-To prawda co mówił Max ? Że...-te słowa nie chciały mi przejść przez gardło - każda laska była tylko na jedną noc ?
Spuścił głowę i milczał
-To milczenie uznam za potwierdzenie.Jestem kolejną pustą lalą
-Nie - złapał mnie za rękę - to było kiedyś .Zmieniłem się  , uwierz mi...
-Nie potrafię - wyrwałam rękę z jego uścisku -to za dużo .Nie znam Cię .Nie wiem jaki jesteś i czy nie jesteś jak wszyscy .
-Czego się boisz ?
-Pójdę do domu pieszo - wyszłam z auta i ruszyłam przed siebie .Jak najszybciej w domu .Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię .Odwrócił mnie do siebie .Chłopak był zdyszany .
-Nie uciekaj - prosił - zawsze to robisz .Nie tym razem nie pozwolę Ci ...
-Czego chcesz ?- spytałam z rozdrażnieniem
-Dlaczego ? Powiedz mi dlaczego ?
-Nie znam Cię - wzruszyłam ramionami- to nie ma sensu
Odwróciłam się i poszłam nie czekając na niego .
-Nie prawda - dogonił mnie - znasz mnie lepiej niż moja rodzina i wiesz o tym .To nie jest powód
-A skąd to wiesz ? Umiesz czytać w myślach ?
-Nie bądź sarkastyczna  - rzucił - powiesz mi łaskawie dlaczego nie ?
-Wiesz dlaczego , mózgu się czasami używa - przyśpieszyłam kroku .Mam go dość .Nie chcę z nim rozmawiać .
-Powiesz mi po co za mną idziesz ? - warknęłam
-Wiesz dlaczego
-Spierdalaj dobrze ? Nie porzebuje twojej łaski.Będę szczęśliwwym singlem a ty będziesz mógł żyć jak będziesz chciał .Nie będę ci przeszkadzać...
-Czego ty kurwa nie rozumiesz ?! - wrzasnął , odwróciłam się w jego stronę- nie chcę żyć jak kiedyś .Byłem idiotą .Kiedy spotkałem Ciebie wszystko się  zmieniło .Cholernie mi na  tobie zależy kiedy w końcu to zrozumiesz !
Spuściłam głowę.Nie proszę tylko nie to ...
Podszedł do mniej i chwycił moją brodę bym na niego spojrzała
- SpójrZ na mnie .Jesteś najbardziej wyjątkową dziewczyną jaką w życiu spotkałem ...
-A ja poznałam 5 takich co mówili to co to - prychnęłam - związek opiera się na zaufaniu a tego nie ma ...
Chłopak złapał się za głowę
-O co ci kurwa chodzi ?! Gdybyś mi nie ufała nie dałabyś się pocałować ani zabrać dziś do Maxa .Jeśli nie chcesz ze mną być to powiedz !
Ludzie przechodzący obok mierzyli nas wzrokiem.
- Nie krzycz .Jesteśmy na środku ulicy
- Nie obchodzi mnie to .Nie zmieniaj tematu , powiedz mi to prosto w oczy .Nie uciekaj
-Nie potrafie inaczej .Nie chcę mieć problemów ...
- Czyli jestem problemem ? - zaśmiał się sarkastycznie - wspaniale
-Pierdol się !- krzyknęłam i ruszyłam przed siebie Chłopak ruszył za mną.Złapał mnie za ramiona i odwrócił do siebie
-Nie pójdziesz póki nie powiesz mi tego prosto w twarz
Wyrywałam się ale na marne.Chcę wiedzieć ? Dobra .
-Nie chcę znowu cierpieć ! Płakać po nocach bo przywiąże się do Ciebie a ty odejdziesz .Nie chcę tego.Mijania na ulicy jak byśmy.się nie znali i tej cholernej obojętności .Nie chcę abyś okazał się jak cała reszta , że chcesz mnie tylko wyruchać .Jeśli ma tak być to wolę abyśmy zostali przyjaciółmi ...
Wyrwałam się i otarłam łzę .Nie może widzieć jak płacze .Rozejrzałam się dookoła .Jestem nie daleko domu .Spojrzałam na Jace'a .Podszedł do mnie tym razem nie dotykając mnie
-Jeśli masz zamiar...- zaczęłam ale chłopak mi przerwał
-Słuchaj mnie! Słuchaj, dziewczyno!  Przyrzekłem, że będę cię bronić. Że do końca życia będę twoim przyjacielem i nigdy, nigdy! cię nie skrzywdzę. Przyrzekałem to, a ja nie rzucam słów na wiatr.Schrzaniłem to i teraz mi nie ufasz rozumiem , jeśli potrzebujesz czasu dobra poczekam ile będzie trzeba, tylko błagam, nie odtrącaj mnie niczym parszywego psa, bo inni cię podle traktowali. Ja nie jestem jak inni! -Urwał. Zacisnął palce na moich ramionach jeszcze mocniej i powtórzył: - Nie jestem jak inni. I nigdy cię nie skrzywdzę. Przysięgam.
Zabrało mi zdolność mówienia.To było takie prawdziwe i ... szczere.
-Nie wiem...
- Poczekam , odprowadze cię do domu - złapał mnie za rękę ale zaraz ją cofnął - przepraszam
Nie odzywałam się całą drogę .Pod klatką rzuciłam krótkie " pa " i pobiegłam na górę .Położyłam się na łóżku .Nie jestem w stanie myśleć trzeźwo...

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział XIV


      
"Zamykam oczy i nic się nie zmienia, ale... W sumie to wszystko się zmienia. Bo wiatr już nie jest wiatrem, tylko jego dotykiem, łaskoczącym po karku. A słońce to już nie słońce, tylko jego usta, całujące mnie w policzek.
Czasami myślę, że jestem szalona, serio. Bo to jest właściwie pewien rodzaj szaleństwa, ta miłość."








Zrzuciłam buty i runęłam na kanapę
-Hey mała - Sam usiadł obok - zmęczona co ?
-Troszeczkę .Jak tam u ciebie ?
-Mogę iść na imprezę u kumpla ?
-Pytasz mnie o zgodę czy oświadczasz o fakcie dokonanym ? - zaśmiałam się - będziesz u niego spał ?
-No raczej
-To wyrażam zgodę - ziewnęłam .Była 22 .Wracałam coraz później .Wszystko mnie bolało .Siniaki na rękach trzymały się dłużej .Musiałam ubierać bluzy i rurki .Nikt nie może się dowiedzieć .
Ostatnio do Pani Franczeski przyszedł chłopak starszy ode mnie o rok .Wysoki blondyn , całkiem przystojny , dobrze zbudowany .Ćpa .Ma problemy z pieniędzmi .Okazało się że to jej syn .Nie wspominała o nim ani słowem .Wiem dlaczego .Nie radzi sobie z agresją .Przyszedł pewnego dnia i na moich oczach walnął Panią Franczeskę .Ruszyłam na pomoc przez to również mnie uderzył .Tylko w twarz .Zaczął się do mnie przystawiać ale odgoniłam go .Za co zostałam później "ukarana " jak to ujął .Zaciągnął mnie do pokoju i zaczął się do mnie dobierać .Zaczęłam krzyczeć ,miotać się .Rzucał mną , kopał w brzuch i zostawiał samą .Oczywiście wykorzystał okazję by mnie zwyzywać od suk i dziwek .Kiedy się obudziłam nie było go już a Pani Franczeska płakała w salonie .Powiedziała mi wszystko .Frank był wyjątkowo agresywnym dzieckiem i często wdawał się w bójki .Później zaczął ćpać i uciekł z domu .Teraz wraca i prosi o pieniądze ."Prosi " to za bardzo subtelne słowo .Powiedziała również że każda opiekunka uciekała od razu .Żadna nie zgłosiła tego na policje zza bardzo się bały .Instynktownie naciągnęłam rękaw .Najlepiej będzie jak nikt się o niczym nie dowie .
- Idź już - pogoniła brata
-Już idę pa mała - pocałował mnie w policzek i wyszedł .Poszłam sprawdzić czi Isabel śpi .Spędzałam z nią coraz mniej czasu .Ale nie mogłam inaczej musiałam zarabiać pieniądze .Usłyszałam pukanie Otworzyłam drzwi .Jace .
-Nie przeszkadzam ?
Ach głupie pytanie oczywiście że tak
-Coś się stało że zaszczyciłeś mnie swoją wizytą ?
-Pogadamy ?
-Nasza ostatnia rozmowa nie skończyła się zbyt dobrze ... więc nie chciałabym ...
-Przepraszam .Przepraszam za to że cię okłamałem ale znienawidziłabyś mnie gdybym ci to powiedział wtedy ...
-Aha czyli wtedy mogłeś mnie okłamywać a teraz nagle zebrało ci się na szczerość .Super .
-Proszę cię pozwól mi to wytłumaczyć - jęknął
-Coś czuje że to potrwa dłuższy czas więc wejdź - odsunęłam się i poprowadziłam chłopaka do salonu .Usiadłam na fotelu
-Zaczynaj opowiadanie - powiedziałam kpiąco
-Jeszcze zanim poszedłem do więzienia , wpadłem w złe towarzystwo .Zacząłem ćpać i pić .Pieniędzy mi nie brakowało więc ćpałem do woli .Pewnego dnia matka to zauważyła i zablokowała wszystkie konta .Nie miałem dostępu do pieniędzy więc zacząłem pożyczać .Długi robiły się coraz większe a ja nie miałem jak oddać tych pieniędzy .Zaczęli mi grozić , dlatego zacząłem handlować .Złapali mnie i tak trafiłem do więzienia .Później poznałem Sama i ciebie .Zaczęły się telefony z groźbami .Zaczęli mnie nękać , oddałem wszystkie pieniądze ale oni chcieli więcej a ja nie miałem nic .Powiedziałem im to .Kazali mi znaleźć w twoim domu pieniądze , nie wiem skąd wiedzieli że je masz ... Powiedziałem im gdzie są .Kazali mi pozbyć się ciebie z domu .Pojechałaś z Markiem na piknik a ja nie chciałem w tym uczestniczyć i dlatego wyszedłem .Dostałem telefon że wszystko jest zrobione i że zatarli ślady i że jesteś w domu .Dzwoniłem do ciebie ale nie chciałaś mnie słuchać i resztę już znasz...
Wydawało mi się że każde słowo przychodziło mu z bólem .Wszystko stało się jasne .Wykorzystał mnie by pozbyć się długów .Wspaniałe uczucie ...
-Już skończyłeś ? Jeżeli tak to wypowiem się ja ... Fajnie że zebrało ci się na szczerość , ale już trochę za późno na tłumaczenie się .Zachowałeś się jak skurwiel .Bardzo zabolało mnie to że to wszystko jest kłamstwem .Ale już jest dobrze .Jak widzisz poradziłam sobie bez niczyjej łaski ,pomocy czy litości ...Miło że powiedziałeś co ci leży na sercu ale nie powinieneś mówić tego mnie .Nie chcę cię słuchać po tym co zrobiłeś nie mam do ciebie ani grama szacunku i raczej go nie odzyskasz jeżeli liczyłeś na przebaczenie to bardzo mi przykro pomyliłeś adres .Możemy zostać dobrymi znajomymi czy coś w tym rodzaju ale nie licz na coś więcej przykro mi ale po tym nie potrafię ci zaufać .Żyjmy tak jakby to się nie stało , jakby nie było tej rozmowy tamtego incydentu .
-Tego chcesz ?
-Powinnam cię wygonić lub zadźgać na miejscu ale tego nie zrobiłam więc powinieneś być mi wdzięczny że jeszcze oddychasz ale to swoją drogą .Nie jestem w stanie zaoferować ci nic więcej w tym momencie .Może kiedyś , w dalekiej przyszłości ...
-Przepraszam że cię wykorzystałem
Zamknęłam oczy
-Właśnie w tym momencie powinnam cię wygonić - zaśmiałam się - ale nie mogę tego zrobić powiedz mi dlaczego ?
-Nie mam pojęcia
-Dobra odpowiedz - spojrzałam na okno - jest już ciemno a jak coś ci się stanie będzie to moja wina więc zostaniesz i obejrzymy film jakby nic się nie stało .Potrzebuje  spędzić jeden wieczór , normalnie , bez kłótni
-Zawsze do twoich usług - zaśmiał się .Powiedzmy szczerze brakowało mi tego przez te ostatnie parę dni
Włączyłam film i usiadłam obok niego .Zupełnie zapomniałam o siniakach na rękach .Zdjęłam bluzę i rzuciłam ją na bok .Jace przeniósł wzrok na moje ramiona .Zmarszczył czoło
-Co ci się stało ?
-Przewróciłam się - skłamałam - na schodach
Przysunął się i obejrzał moje ramie ale się nie odezwał .Oglądał film jakby ta rozmowa się nie odbyła .Kiedy film się skończył było po 1 .Już zasypiałam .Musiałam jeszcze skombinować Jace'owi miejsce do spania .Kanapa była strasznie nie wygodna .
-Idziemy spać - ziewnęłam i wstałam - chodź
Zaprowadziłam go do pokoju Sama
-Będzie spać tu albo rób co chcesz - mruknęłam ledwo stałam na nogach
-Mam szukać w tym zdaniu drugiego dna ?
-Lepiej nie śpij dobrze czy jakoś tam - machnęłam ręką i ruszyłam w stronę pokoju .Ubrałam koszulkę i wdrapałam się pod kołdrę .Spać .

Wstałam i poszłam do kuchni .Nie chciałam budzić Jace'a ani Isabel .Nie była jeszcze do końca przytomna .Nalałam sobie gorącej kawy i usiadłam na krześle .Potrząsnęłam głową .Gorąca kawa ? Skąd ? Przecież ja dopiero wstałam ? Rozejrzałam się po kuchni .Frank opierał się o ścianę 
-Co ty tutaj robisz ? - spytałam drżącym głosem 
-Przyszedłem do ciebie by się pożegnać - zaśmiał się 
-Pożegnać ? Nie rozumiem 
-Nie musisz 
Podszedł do mnie i popchnął na ścianę .Przyszpilił mnie do niej i przyłożył mi nóż do szyi 
-Więc co masz do powiedzenia ?
-Zrobię wszystko co chcesz proszę nie krzywdź mnie - jęknęłam 
Zaśmiał się szyderczo .Rozejrzałam się gorączkowo .Gdzie jest Jace i Isabel ? 
-Spokojnie ich już załatwiłem ciebie zostawiłem na koniec 
-Nie dlaczego to robisz ? Co ja ci zrobiłam ? - łzy pociekły mi po policzkach 
-Ty nic to ja jestem nie zadowolony z życia .A ty zupełnym przypadkiem spodobałaś mi się więc muszę cie zabić przykro mi ...
Pociągnął nożem .Ból przeszył moje ciało .Upadłam na ziemię i zaczęłam się dławić krwią ...

Otworzyłam oczy .Ktoś przyciskał mnie do łóżka .Wyrwałam się .Nie mogłam złapać oddechu .On tu jest.Chwyciłam nóż który miałam w szafce
-proszę nie krzywdź mnie.Ja zrobię wszystko...
-Catherine co ty wyprawiasz ? -usłyszałam znajomy głos
Dopiero teraz zobaczyłam że to Jace .
Opuściłam nóż i walczyłam ze łzami .Próbowałam oddychać normalnie
-ja...- spuściłam wzrok na nóż.
Co mnie opętało ?
Chłopak podszedł do mnie i wyrwał mi nóż z ręki.
Chwycił mnie za ramiona
-już dobrze - powiedział spokojnym głosem
-nie jest dobrze - jęknełam
Jace przyciągnął mnie do siebie i przytulił.Mogłam tak stać cały dzień byle by z nim.Posadził mnie na łóżku.
-Powiedz  mi teraz co się stało ? dlaczego chwyciłaś za nóż.?
-nie moge...nie chce ...proszę nie każ mi o tym mówić...nie zniose tego - zakryłam usta dłonią
-wiem przepraszam - uścisnął mi dłoń -masz zimne ręcę i masz dreszcze
Opatulił mnie kołdrą i położył sie obok w samych bokserkach
-nie jest ci zimno?- spytałam
-a tobie?
-idź już poradzę sobie - bałam się zamknąć oczy .bałam się że znowu go zobaczę .nie chce zostać sama.boje się...
-sama nie wierzysz w to co mówisz .nie zostawię cię .będe obok
-zmarzniesz
-śpij już
-nie zasnę wiedząc że leżysz obok bez przykrycia.wejdź chociaż pod kołdrę.
-Pójdziesz spać ?
-tak chodź - przesunęłam się .chłopak leżał twarzą do mnie
-skąd masz te siniaki.nie przewróciłaś się.ktoś cię pobił- schowałam ręce pod kołdrę .Co mam ci niby powiedzieć ? Taki facet chcę mnie przelecieć ale ja się nie daję to później mnie bije ? Nie mogę iść na policje bo zrobi coś mojej rodzinie ?Nie to raczej kiepski pomysł ...
Odwróciłam się i zamknęłam oczy.Zrobiło się jeszcze chłodniej .kołdra była za cienka.skuliłam się ale to nic nie dało
-pierdole - syknął i przysunął się do mnie.złapał mnie w talii i oplótł nogami .nie protestowałam .jego skóra była gorąca.
-jesteś wyziębiona- mruknął - zaraz powinno być ci cieplej
Przysunęłam się w jego stronę.położyłam dłoń na jego ręce którą mnie obejmował.


Przez okna wpadały promienie słoneczne.niechętnie otworzyłam oczy.chciałam przekręcić się na bok.zobaczyłam ręce na mojej talii.przytulił się do mnie niczym bluszcz.nie chciałam go budzić i delikatnie zsunęłam jego ręce .Sprawdziłam czy Isabel śpi .Nie wiem co bym zrobiła gdyby coś jej się stało .Nie było by mnie już tu dawno .Leżałabym w trumnie gdyby ktoś mnie pochował ...Ruszyłam w stronę kuchni .Zatrzymałam się przed wejściem .Rozejrzałam się czy nikogo na pewno w niej nie ma .Gdy się upewniłam zrobiłam kawę .To był tylko zły sen .Zły sen .Poczułam jak ktoś kładzie mi rece w tali .Nie .Zaczęłam szybciej oddychać .Złapałam nóż i odwróciłam się .To Jace nie Frank .Jace odsunął się przerażony 

-Spokojnie to ja .Odłóż ten nóż Cat - mówił powoli 
Odłożyłam go na blat .Rozejrzałam się dookoła .Kuchnia była pusta .Oszalałam .Złapałam się za głowę i spojrzałam na chłopaka .Dostanę paranoi .Podszedł do mnie i przyłożył rękę do czoła
-Jesteś rozpalona 
-Dobrze się czuje - powiedziałam drżącym głosem 
Jace usiadł na krześle 
-Masz też siniaki na nogach .Co tym razem ? Znów się przewróciłaś ?
-Przewróciłam się - skłamałam -mówiłam ci ...
-Dobrze - westchnął - dlaczego chwyciłaś nóż ? 
-Był najbliżej .
-Kto ci się wczoraj śnił ?
-Nie wiem .Nie pamiętam .
-Nie wiesz czy nie chcesz mi powiedzieć ? 
-Nie chcę tego pamiętać rozumiesz ? On mnie zabił .Nożem .Powiedział że z wami już sobie poradził .Nie wiem dlaczego chwyciłam nóż .Nie chcę wiedzieć .Pozwól mi o tym zapomnieć - schowałam twarz w dłoniach 
-Przepraszam .Już nie będe o nim wspominać - chwycił mnie za ramiona - chodź położysz się do łóżka 
-Mam dużo do zrobienia .Trzeba obudzić Isabel zaprowadzić ją do żłobka , dziś przyjdzie urzędnik z pieniędzmi za dom i muszę iść do pracy 
-Nic nie musisz .Jesteś chora , ja zajmę się Isabel .Dasz mi adres tej Pani pójdę do niej i powiem że jesteś chora 
-Nie musisz mnie wyręczać 
-Muszę - wiem co miał na myśli - chodź już 

Przeleżałam cały dzień .Jace wszystko zrobił .Zaopiekował się mną .Przynosił mi herbatę i sprawdzał co chwilę temperaturę .Był nadopiekuńczy 
-Jace ja już dobrze się czuje 
-Nie wyglądasz 
-No dziękuje - udałam obrażoną i próbowałam wstać 
-O nie - popchnął mnie na łóżko - do jutra poleżysz i wyzdrowiejesz 
-Ale ja już jestem zdrowa ! Nie widzisz .Nie mam gorączki ani dreszczy .A poza tym jest piękna pogoda - wskazałam na okno 
-Spacer ? 
-Tak 
-Ubieraj się - zaśmiał się - ale szybko
Ubrałam ciemne rurki i zwiewną bluzkę na ramiączkach .Świeciło słońce więc wzięłam okulary .
Jace siedział na fotelu 
-Już ?
-Jasne chodź - ubrałam trampki i wyszliśmy z mieszkania .Wspaniała pogoda .Poszliśmy do parku .Rozmawialiśmy jak dobrzy przyjaciele .Pierwszy raz od dłuższego czasu nie mogłam przestać się śmiać .Czułam że się rumienie Spuściłam głowę
-Pięknie się śmiejesz - powiedział patrząc mi w oczy - szkoda że tak rzadko 
Miał racje .Rzadko się śmiałam .Nie było z kim i z czego .Byłam ciągle smutna .
-Kiedy ostatnio się śmiałaś tak na prawdę ? 
-Hmmm .3 tygodnie temu .Sam właśnie miał wrócić z więzienia a ja zdałam sobie sprawę że nic go tu nie trzyma ...
-Nie rozumiem - zmarszczył czoło
-Kiedy człowiekowi jest źle chcę porozmawiać .Kiedy jest bardzo źle milczy .A kiedy jest najgorzej śmieje się .Siada z założonymi rękami i śmieje się z tej całej żałosnej sytuacji 
-Przykro mi że musiałaś to wszystko przejść 
-Zasłużyłam na to .Nie wiem czym ale kiedyś się dowiem .
Spuścił głowę jakby było mu smutno .Chwyciłam jego rękę 
-Hey to miał być wesoły spacer - uśmiechnęłam się 
Nagle zaczęło lać .Niebo zaczęło zanosić się deszczem .Jace niezdarnie zdjął swoją bluzę i założył mi ją na ramiona .Nałożył kaptur 
-Nie chcę - protestowałam .Uwielbiałam deszcz 
-Dopiero co byłaś chora - zapiął ją i chwycił za rękę - jeśli ją zdejmiesz policzę się z tobą 
Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę budynku .Spowalniałam go i śmiałam się .Już był cały mokry .Chłopak mruknął co pod nosem i wziął mnie na ręce .Zaczęłam piszczeć i wyrywałam się .Zaniósł mnie pod poddasze i postawił na ziemi .Zdjął mi kaptur i odgarnął mokre włosy z twarzy 
Zachichotałam patrząc na niego 
-Co jest takie śmieszne ? - spytał z rozbawieniem 
-To - położyłam mu ręce na torsie i przesunęłam do góry 
Zaśmiał się i zbliżył się do mnie .Stykaliśmy się prawie nosami .Przeniosłam wzrok na jego usta .Oblizałam wargę i spojrzałam z rozbawieniem w jego oczy .Były nadnaturalnie ciemne .Wręcz mroczne 
- Taksówka - szepnęłam wprost do jego ust i wyślizgnęłam się z jego uścisku .Wsiadłam do niej a zaraz za mną chłopak .
Podałam adres i ruszyliśmy .Stykaliśmy się ramionami .Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku .Gdy podjechaliśmy pod dom zapłaciłam mokrymi pieniędzmi i wysiadłam .Podbiegłam i otworzyłam drzwi do klatki i podbiegłam otworzyć drzwi .Kiedy uporałam się z zamkiem .Jace już zdążył mnie dogonić 
-Czemu uciekasz ? Boisz się mnie ?
-Może ...
Zrzuciłam mokre buty .Brunet popchnął mnie na ścianę 
-Nie schlebiaj sobie było mi żal twoich butów - oboje wybuchnęliśmy śmiechem 
-To należy do mnie - zsunął mi bluzę z ramion uniemożliwiając ucieczkę .Robił to strasznie powoli żeby mnie zdenerwować .Kiedy skończył bluza wylądowała na ziemi 
-Już wziąłeś co do ciebie należy ? - spytałam - ja musze iść się przebrać 
Przesunęłam się na bok .Ale chłopak zagrodził mi drogę ręką .Przycisnął do ściany i przycisnął usta  do moich ust .Był to jeden krótki pocałunek .Pocałował mnie jeszcze raz kładąc ręce na talii .Jakby pytał o zgodę .Moje serce przyśpieszyło
Oparłam dłonie o jego klatkę i  delikatnie musnęłam jego usta  .Dreszcz przeszył moje ciało .To był tym razem długi i namiętny pocałunek .Długo na to czekałam .Mogłabym trwać trwać w tej chwili wieczność , lecz niestety to tylko rzeczywistość.Odsunął się by złapać oddech .Uśmiechnęłam się 
-A teraz mogę iść się przebrać ?
-Teraz tak - zaśmiał się i jeszcze raz musnął moje usta 
-Jeśli tak będzie robił te ubrania wyschną na mnie 
-Ja nie widzę w tym nic złego 
Poszłam do łazienki i wzięłam długi prysznic .Uśmiech nie schodził mi z twarzy .Owinęłam się ręcznikiem i rozczesałam mokre włosy 
-Żyjesz czy już się utopiłaś ? - usłyszałam krzyk za drzwi 
-Umarłam
Założyłam szlafrok na wszelki wypadek i wyszłam .Jace leżał na łóżku 
-Nie za wygodnie ?
-Z tobą by było idealnie 
-Zbok - zrugałam go 
-Ale za to słodki 
-Niby kto tak uważa ? - uniosłam brew
-Wszystkie dziewczyny 
-Nie licząc mnie oczywiście - dodałam i chwyciłam ciuchy 
Ubrałam krótkie spodenki i bluzkę .Makijaż sobie darowałam 
Usiadłam obok Jace'a .Zmierzył mnie wzrokiem 
-Nie patrz się tak na mnie 
-Nie mogę patrzeć na te siniaki 
-Przewróciłam się ...
-Co mam zrobić żebyś w końcu mi powiedziała kto ci to zrobił ? - spytał z protensją w głosie 
Spuściłam głowę .Nikt się o tym nie dowie .Obiecałam ...
-Nie powiesz mi ?
Pokiwałam przecząco głową 
-Masz jakieś plany na jutro ?
-Nie dlaczego pytasz ? 
-Chcę cię komuś przedstawić - powiedział tajemniczo 
-Jako kto ?
-To już zależy tylko i wyłącznie od ciebie

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział XIII

Praca jest bardzo przyjemna .Siedzę już 4 dzień i nie widzę wad.Dzieci bardzo spokojnie , Pani Franczeska jest strasznie nerwowa .Większość dnia leży w łóżku a ja się wszystkim zajmuje .Mały Robert zawsze mi pomaga .Ma 5 lat i jest bardzo dojrzały i mądry.Stracił matkę 6 miesięcy temu ... Wykrwawiła się , podcieła sobie żyły w wieku 22 lat. Miała jeszcze 2 dzieci bliźniaki : Michał i Kaja mają po 4 latka.Słodkie dzieci ...Szkoda że tak szybko straciły matkę .Pani Franczeska zaopiekowała się jej dziećmi bo jej rodzina nie chciała mieć z nią nic wspólnego.To jest bardzo przykre...Lecz ludzie to potwory bez serca , pozbawione uczuć.Ma być po ich myśli jeśli nie ...ktoś ucierpi.Nie wiem skąd biorą się tacy ludzie ale jest ich pełno .Roi się od nich.Siedziałam z Robertem na kanapie  i oglądaliśmy bajki.Miałam na sobie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach
-Jesteś aniołem? - spytał chłopiec
-Co ? - myślałam że się przesłyszałam
- Mama mówiła mi, że Ci którzy mają skaleczone nadgarstki to Anioły-spojrzał na moje nogi a potem na nadgarstki
- Nie nie jestem aniołem.- zaśmiałam się.Chodź czasami bardzo bym tego chciała...
- Ależ jesteś. Mama mówiła, że tylko anioły się okaleczają, bo nie lubią życia na ziemi. Ten świat ich niszczy, więc próbują znów wrócić do nieba. Są zbyt wrażliwi na ból innych i na ten własny- mówił z takim przekonaniem , wierzył w to ...
- Wiesz, Twoja mama jest bardzo mądra.- uśmiechnełam się blado i chwyciłam jego dłoń
- Dziękuję. Też jest aniołem, ale wróciła już do domu - powiedział i zrobił się smutny - a ty możesz nie wracać do domu ? Proszę... Lubię Cię przypominasz mi mamusię , bardzo za nią tęsknię .Nie chciałbym tęsknić za tobą..
Serce krajało mi się gdy usłyszałam co powiedział .Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie co powiedział .Przytuliłam go mocno
-Zostanę podoba mi się tu - zmierzwiłam mu ciemne włosy - głodny ?
Przez resztę dnia nie mogłam się na niczym skupić.Cały czad chodziły mi po głowie jego słowa ...Właśnie weszłam do domu była 21 może po.Rzuciłam torebkę na kanapę
- Kurwa !
Podbiegłam i zobaczyłam Jace'a trzymał się za oko
- Ups .Na przyszłość uważaj -zaśmiałam się
Chłopak spojrzał na mnie ponuro
- Ja mam uważać ?
-Nie marudź pokaż oko- usiadłam na przeciwko niego i dotknęłam jego oka
Było lekko zaczerwienione.Będzie żył.
-Przeżyjesz
-Zmęczona ?
- Trochę - jęknełam- chłopiec mi powiedział że jestem aniołem
- Nie zaprzeczam - zauważyłam blask w jego oczach ...dziwne
- Jeszcze tylko jutro - byłam bardzo podekscytowana że w końcu się od niego wyprowadzę .Znalazłam już mieszkanie w bloku 3 pokoje i 2 łazienki.Na razie będę je wynajmować a później zobaczymy.Jest dosyć tanie dlatego zostaną pieniądze na jedzenie i meble.Kaucję już wpłaciłam , jutro dostane klucze w końcu...
- Co jutro ?
-Przeprowadzam się .Przecież wiesz...- mówię o tym cały czas ?! Tak mnie słucha.Chłopak spuścił głowę
-Wiesz że...
- Tak wiem ale nie .To już jest ustalone jutro dostane klucze , kaucję już wpłaciłam .Poradziłam sobie Jace nie jestem małym dzieckiem .- czy to tak ciężko zrozumieć ?
- Dlaczego to robisz ? Wiesz że możesz tu się zostać ile chcesz .
- Wiem ale nie chcę.Nie chcę ani pomocy ani litości zrozum to...
- Chciałbym to zrozumieć ale nie potrafie - westchnął i spojrzał na mnie
- Gdybyś chciał ...spróbowałbyś ale nawet tego nie robisz - wstałam i poszłam na górę .Zatrzymał mnie dzwonek .Listonosza
-Przesyłka do Panny Catherine Evans
- To ja
- Proszę tu podpisać - podpisałam się i wzięłam paczkę .Była ciężka .
- Co to jest ? - nie zauważyłam że stoi obok mnie .Nie wiedziałam od kogo i co w niej jest.Położyłam ją na stole i zaczęłam myśleć.A może to kolejna groźba ? List ? Albo zwłoki? Spodziewałam się wszystkiego .Poczułam ciepłą dłoń na ramieniu
- Boję się - mruknęłam- nie wiem co w niej jestem
- OtworZyć za ciebie ?
- Muszę to zrobić sama
Zerwałam papier i rzuciłam go na ziemię .Był to album oprawiony w skórę i czarna koperta.Super kolejna koperta .W albumie były czarno-białe zdjęcia tego samego chłopczyka w różnych miejscach .I karteczka " Znasz skądś tego pana Kochana ? " 
Zgniotłam ją   i rzuciłam na ziemię .Jeszcze raz uważnie przyjrzałam się zdjęciom .Wiedziałam kim był ten chłopczyk .To mój tata .Zamknęłam go i otworzyłam kopertę .Zawahałam się czy chcę wiedzieć co jest tam napisane .Kolejna groźba ?
"Witaj Kochana .Teraz czas wspominać dawne czasy ... Pamiętasz te wakacje nad morzem z ojcem ? Kochana córeczka z tatusiem .Byliście do siebie tacy podobni a zarazem inni .Umarł przedwcześnie i niestety a może stety nie powiedział ci pewnych myślę że ważnych rzeczy .Ale spokojnie jesteś bystra domyślisz się , poznasz prawdę i wszystko się zmieni .Teraz powiem ci tylko jedno .Osoba w twoim otoczeniu nie tą za jaką się podaje , okłamuje cię i oszukuje .Miłego dnia Śliczna "  Schowałam twarz w dłonie
-To  jest album ze zdjęciami mojego ojca z dzieciństwa .Musieli wiedzieć gdzie go szukać bo ja nigdy go na oczy nie widziałam .Wiedzieli kiedy nie będzie nikogo w domu i ile czasu .Żeby zatrzeć ślady podpalili go żeby policja myślała że to wypadek w kuchni że zostawiłam gaz ... Wiedzą bardzo dużo o mojej rodzinie.Więcej niż ja ...To jest przerażające ...
-Już dobrze - powiedział siadając obok .Oparłam się o jego ramię
-Nie jest dobrze - jęknęłam - nie jest dobrze nie było dobrze i nie będzie dobrze .Nie widzisz co się dzieje ? Moje życie się wali .Wszystko po kolei .Co będzie następne ? Ja ? Albo ktoś będzie musiał zginąć żebym zrozumiała ?
-Będzie dobrze , jeśli teraz nie jest to wiedz że jeszcze nie jest koniec
-To brzmi jak jakiś cytat - zaśmiałam się
-Jest ale nie pamiętam czyj - chwycił moją dłoń - nie ważne czy będzie dobrze czy źle będę przy tobie
Spojrzałam w jego ciemne tęczówki i przesunęłam wzrok na usta .Usiadłam prosto i przysunęłam się do niego .Powoli zbliżałam się do niego nie odrywając od niego wzroku .Miał takie piękne oczy .Przesunęłam palcem od jego skroni w dół do brody .Usłyszałam kroki

-Kurwa - mruknął
-Nie ładnie - zaśmiałam się i wstałam
-Hey przeszkodziłem wam w czymś ? - spytał Aaron
-Rozmawialiśmy- wzięłam album i kopertę - trzeba oduczyć Jace'a przeklinać
Poszłam na górę i zamknęłam drzwi .Nikt nie  może tego zobaczyć .Wyciągnęłam z dna szafy  i włożyłam do torby .Jeszcze raz dokładnie przeliczyłam pieniądze .Muszę rozliczyć się jeszcze z Jace'em .Ktoś zapukał
-Kto tam ?
-To ja - chyba Jace.Schowałam torbę i podeszłam do drzwi .Wychyliłam głowę
-Hmm ?
-Pogadamy ? - spytał zdziwiony - coś się stało że ...
-Nie - odparłam szybko .Spojrzałam czy szafa jest zamknięta - wejdź właśnie się pakuje
Zamknęłam szybko drzwi .Chłopak usiadł na łóżku
-Tak więc ... ?- zaczęłam
-Jutro dostajesz kluczyki tak ?
-Tak
-Gdzie jest to mieszkanie ? Dasz radę z rachunkami ? Daleko jest od mojego ? - zadawał pytania tak szybko że nie nadążałam
-Czekaj - podniosłam rękę - to jakieś przesłuchanie ? Mówiłam mam pieniądze , dam rade , nie martw się
-Skąd masz pieniądze ?
-Zarobiłam ?
-Mało ci płaciła .Nie mogłaś zarobić na kaucje , musiałaś mieć gdzieś schowane , dlaczego kłamiesz ?
-A ty dlaczego zadajesz pytania na które znasz odpowiedzieć ? - spytałam poirytowana - chcesz się kłócić ?
-Nie wiem czy znam .Nie mówisz mi wszystkiego .
-A kim dla mnie jesteś że mam ci wszystko mówić co ? Ile się znamy ? Nie cały miesiąc a ty wiesz o wiele za dużo niż powinieneś więc czego ode mnie oczekujesz ?
-Szczerości
-Powiedział ten co mówi prawdę - burknęłam - ja nie potrzebuję wiedzieć co się dzieje w twoim życiu osobistym i raczej ty też nie .Ty jesteś bardziej skryty ode mnie .Nie powiedziałeś mi o Annie , o braciach ledwo co wspomniałeś a że masz wielki dom w ogóle więc pomyśl za nim coś powiesz dobrze ? Ja cię nie okłamałam .Jeszcze cię szanuje i nie kłamię ludziom prosto w oczy którzy na to nie zasługują .A wiesz co ? Przedstawię ci kilka faktów czyli tak zwanych "przypadków".To bardzo ciekawe że ciebie też  nie było w domu kiedy spłonął .Popędzałeś mnie i Marka żebyśmy wyszli i wypytywałeś gdzie i na ile  jedziemy .Później zupełnym przypadkiem byłeś na miejscy kiedy ja byłam na górze i dzwoniłeś jeszcze wcześniej niż zaczął się pożar .Jak sądzisz nie za dużo tych " przypadków " ?
-Oskarżasz mnie o to że podpaliłem ci dom ? A potem cię uratowałem i przywiozłem tutaj ? Po co miałbym to robić ?- powiedział wstając - za kogo ty mnie uważasz co ? Nie jestem potworem bez serca !
-Ty to powiedziałeś nie ja , właśnie teraz przyznałeś się że jesteś związany z tym pożarem .Podejrzewałam cię ale myślałam nie .Jace by mi tego nie zrobił a co wyszło ? Jak zwykle .Ludzie to kurwy pojawiają się w twoim życiu by cię wykorzystać i skrzywdzić .- podeszłam  do okna - nie pójdę na policje .Nie będę ci robiła kłopotu .
-Nie podpaliłem twojego domu ! - krzyknął - nie ja !
-A kto jeśli nie ty ? Jak nie ty kto to zrobił ? Kto mnie tak nienawidzi że niszczy mi życie krok po kroku ? Podpala dom , przysyła groźby ? Przypomina bolesne wspomnienia ? To nie jest łatwe do zniesienia . Jest chujowe .Gdyby nie Isabel dawno bym się pocięła i połknęła garść tabletek ! Nie żyłabym już .Byłam szczęśliwa a co mam tutaj ?
-Myślisz że jak się zabijesz będzie lepiej ? - spytał ciszej
-Nie zmieniaj tematu ! Jeśli nie masz nic wspólnego z pożarem to pocałuj mnie - chłopak zesztywniał - jeśli masz to wyjdziesz z tego pokoju .Teraz .
Nie ruszał się .Wpatrywał się we mnie .Zrobił krok do tyłu .A jednak ...
-Wiedziałam - zaśmiałam się - wiedziałam że jesteś kłamcą .Jedno pytanie .Dlaczego nie chcesz żebym się wyprowadzała ? Czujesz się winny co ? Poczucie winny zżera cię od środka .Nie możesz spać ani jeść ale nie możesz mi tego powiedzieć .Czego się boisz ? A raczej kogo ?
-Muszę ci ...
-Nie - przerwałam mu - pomóc możesz osobom które chcą pomocy a ja jej nie chcę a zwłaszcza od ciebie .Potrzebuję jej ale nie od ciebie ani od Aarona .Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - syknęłam i podeszłam do szafy .Wyjęłam torbę z pieniędzmi .Wyjęłam z niej 1000 złoty i rzuciłam na łóżko
-Dziękuje że mogłam u ciebie pomieszkać .Pieniądze za nocleg wodę i jedzenie .Nie chcę być ci dłużna
-Nie przyjmę ich
-Nie wiem co z nimi zrobisz oddaj biednym .To są twoje pieniądze .
Wyszłam bez słowa .Isabel czekała na dole .
-Isabel jedziemy
-Miałaś jutro - powiedział Aaron - coś się stało jesteś blada
-Wszystko w porządku - uśmiechnęłam się sztucznie - musimy zrobić jakieś zakupy .Kluczyki dostałam wcześniej .
Przytuliłam go mocno
-Dziękuje za wszystko -szepnęłam
-Wyślij mi adres jutro u ciebie - puścił mi oczko - nie dam ci tak łatwo uciec
-A ja ? - Daniel udał obrażonego
-Chodź tu - zaśmiałam się i przytuliłam go
-Będę tęsknić - jęknął - mogę przyjść jutro ?
-Kiedy tylko chcesz - puściłam mu oczko
Chwyciłam Isabel za rękę i ruszyłam w stronę drzwi
-Nie zaczekasz na Jace'a ?
Nie odwróciłam się i zamknęłam drzwi  .Zakupy .Wzięłam taksówkę i pojechaliśmy do centrum handlowego .Nigdy nie zrobiłam tak wielkich zakupów .No w końcu spłonęło mi wszystko .
Wspaniale trzymać kluczyki od nowego mieszkania .Nowy start jak to mówią .Meble były  już na miejscu .Mój pokój był  największy .Ciemne meble , panele , ściany są jasno brązowe .Bardo mi się podoba .Kuchnia jest połączona z jadalnią .2 łazienki za co bardzo dziękuje właścicielce .Dziś mam cały dzień na rozpakowanie się .Poczułam wibracje
-Hmm ?
-Cat ? Słyszałem że masz nowe mieszkanie mogę wpaść i pomóc ? - Mark zawsze pomocny
-Dzięki a znasz adres ?
-Tak przyjadę z Samem pa
Rozłączyłam się .Wspaniale Sam wraca.Brakowało mi go .To był na prawdę ciekawy dzień .Jutro jeszcze idę do pracy .Zastanowię się czy nadal tam pracować .Przyjemna praca , mało się wymaga i dobrze płatna .Ale różnie z czasem powrotu a Sam jak to on nie zawsze będzie mógł zostać z Isabel .A wynajmować opiekunkę bez sens .Muszę coś wymyślić .


*Jace*
Odważyłem się zejść na dół .Aaron i Daniel rozmawiali o meczu .Żadnego śladu Cat .
-Catherine już wyszła ? - starałem się to powiedzieć normalnym głosem
-Tak .Pokłóciliście się co ?  Nie chciała nawet na ciebie poczekać
-Pożegnaliśmy się już wcześniej - skłamałem - wiesz gdzie mieszka ?
-Nie powiedziała ci ? - zaśmiał się Daniel - zaprosiła nas ...
Zmarszczyłem brwi .Czyli tak się zachowuje .Ale ma prawo ... Oszukałem ją .Szybko się domyśliła , skojarzyła fakty .Nie myślałem że ...Spieprzyłem wszystko a teraz co ? Nie chce mnie znać .Co ja najlepszego narobiłem ? Nienawidzi mnie a ja za  nią tęsknie .Tu jest tak pusto , tak cicho , nikt się nie śmieje ani nie krzyczy .To jest nie do zniesienia .Nie ma jej od godziny? A ja  już głupieje .Muszę się napić
Nalałem szklankę burbona i usiadłem obok Aarona
-Co się stało ? Jesteś jakiś inny odkąd ...
-Nic- mruknąłem
-Znam cię .Pokłóciliście się i to twoja wina .Jesteś przewidywalny .Zwyzywasz kogoś a potem idziesz się najebać .Tak więc co tym razem zrobiłeś ?
Ma racje .Niestety .Spojrzałem na Daniela .Był zbyt zajęty meczem ..
-Dużo do wyjaśnienia ..
-Mam czas ty również .Musisz komuś powiedzieć zeżre cię poczuci winy - jeszcze do tego słowa Cat
-Kiedy wyszedłem z więzienia znalazł mnie mój stary kolega .Pożyczyłem od niego pieniądze na narkotyki .Oddałem je dopiero po czasie .Ten naliczył sobie stawkę którą jeszcze muszę wpłacić .Sprzeciwiłem się .Mieszkałem wtedy 2 dzień u Catherine .Zagroził że coś zrobi wam a nawet jej jeśli nie znajdę pieniędzy .Później zadzwonił do mnie z zadaniem .Nie wiem skąd dowiedział się że Catherine ma sporą sumę pieniędzy gdzieś  w domu i kazał mi ją znaleźć .Tego dnia musiałem zająć ja na parę godzin daleko stąd i wyjechała wtedy wyszedłem i przyszedłem tutaj .Catherine domyśliła się wszystkiego , spytała czy to prawda a ja nie miałem już sił kłamać .Nazwała mnie oszustem i kłamcą .Powiedziała że nie chcę mnie znać i że nie chcę ode mnie pomocy .Przeprosiłem ją ale stwierdziła że robie to tylko dlatego że zżera mnie poczucie winy ...
Czekałem na jego reakcje ale on tylko się patrzył .Chciałem usłyszeć jesteś idiotą , debilem ,Jak mogłeś ? Idź do niej ale nie ...
-No powiedz coś .Powiedz że jestem idiotą .Cokolwiek
-Nie powiem ci nic - zaśmiał się - uważałem że to będzie nauczka ale myliłem się .Ale że wciągnąłeś w to Catherine .Nie myślałem że jesteś w  stanie zrobić coś takiego jej .Podobno zależy ci na niej
-Zależy ...
-Właśnie to pokazałeś - wstał
-Gdzie idziesz ?
-A jak myślisz ? Idę naprawić to co ty spierdoliłeś z resztą jak zwykle .Ona jest inna ale ty jednak ...Brak mi słów
Słyszałem jak  trzasnął drzwiami .Daniel spojrzał na mnie
-Słyszałeś ? - spytałem z nadzieją
-Chciałbym tego nie usłyszeć .Zastanawiałem się co się stało .Dlaczego jest przygnębiona .A teraz wiem i gdybym był na jej miejscu dostałbyś w mordę ale ta dziewczyna ma poukładane w głowie i tylko powiedziała ci parę słów .Żal mi cię


*Aaron *


Nie mogę w to uwierzyć .Mój brat .Pierwszy raz nie chcę mieć z nim nic wspólnego .Myślałem że po więzieniu zmieni się .Nie będzie ćpał , pił czy krzywdził ludzi .Jebana nadzieja .Mieli racje "Nadzieja matką głupich " Mówili nie zmieni się , oszust , kłamca , po co wciąż w niego wierzysz ? Nie warto ? Zeszedł na złą drogę i z niej nie wróci ...
Nie chciałem przyznać im racji .Wierzyłem w swojego brata .Kiedy przyprowadził Catherine .Pierwsza myśl o co chodzi ? Czy  to Anna ? Na pierwszy rzut oka cicha , spokojna , nieufna , skryta .Dopiero później się otworzyła .Kolejna laska n 5 minut .Zdziwiło mnie że nie są razem .JAce jest przystojny każda pusta lala na niego leci .Nic nie musi robić .Myliłem się co do niej .Okazała się inna ..Nie była pusta ale mądra i doświadczona .Przeżyła śmierć ojca, matki i brata w niewielkich odstępach czau .Każdy inny by się załamał ona nie .Cięła się , próbowała popełnić samobójstwo ale nie .Przetrwała i nie ma depresji .Jest niezwykle silna emocjonalnie .Do tego piękna , ślicznie się uśmiecha ale prawdziwie .Nie jak udaje jak uśmiecha się na prawdę , jak się śmieje szczerze .A Jace nie potrafi tego docenić .Wykorzystał ją i okłamał .Przyśpieszyłem kroku .Wyjąłem telefon
-Tak ? - usłyszałem jej cichy głos .Wydaję mi się że płakała
-Podasz mi ten adres ?
-Aaron ? Teraz ? Jest późno ...
-Catherine podaj adres
-Rosvelta 6 b/ 2
-Zaraz będę .Trzymaj się
Już widziałem ten blok .Tak blisko .Nigdy nie znałem takiej osoby .Bardzo ją polubiłem w tak krótkim czasie .Nikomu tak nie zaufałem jak jej .Człowiek sam jej ufa .Instyktownie .
Stałem przed jej drzwiami .Zapukałem.Stanęła w za dużej koszulce i krótkich spodenkach .Miała podgrążone oczy .Spojrzała na mnie i spuściła głowę .Przytuliłem ją mocno .Objęła mnie .Czułem jak łzy płyną jej po policzkach .
-Nie płacz - pogłaskałem ją po głowie - nie warto
-Kłamał cały czas - jęknęła prawie nie słyszalnie - prosto w oczy
-Wiem
Zamknąłem drzwi i usiadłem na sofie .Dziewczyna oparła głowę o moje ramie
-Opowiedział ci wszystko ? - spytała
-Tak .Nie myślałem że jest do tego zdolny .Że jest w stanie wykorzystać osoby na których mu zależy .Myślałem że jest inny ...
-Też tak myślałam .To było jak nóż w plecy .Bolało .
-Przepraszam .Nie wiedziałem o tym .Gdybym tylko wiedział to...
-Nic byś nie zrobił .Mojego domu już nie ma .Dostałam błahe pieniądze za niego .Moja siostra jest cała ja też .Sama nie było w domu na szczęście .Ale jedno mnie dręczy ...Macie wielki dom , pieniędzy wam nie brakuje .Po co on robił to wszystko ? - spytała z prostensją w głosie
-Nie wiem .Pożałuje tego - jedno mogłem powiedzieć
-Nie chcę żeby coś mu się stało .Nie rób mu nic - spojrzałem w jej smutne oczy
-Nie spokojnie .On sam to zrobi .Niedługo przyjdzie i cię przeprosi .Będzie chciał odbudować to co było między wami ale chyba...
-Nie będzie już tak jak było ... Nigdy już tak nie będzie .Nie będę mu ufała bezgranicznie .Nie wiem czy jestem w stanie w ogóle mu zaufać
-Twój wybór tylko twój .Zastanów się dobrze
-Zostaniesz ?
-Tak  - zaśmiałem się - jest za ciemno żeby wracać a poza tym nie mam ochoty przebywać w jednym domu z nim ...
-Nie przekreślaj go .Każdy popełnia błędy - próbowała go usprawiedliwić
-Nie takie błędy , zranił cię i skrzywdził tego sie nie zapomina ...
-Nie chcę was poróżniać
-To nie twoja wina tylko jego .To on zawinił i od niego zależy jak się to wszystko potoczy ...Ale znając go ...
-Zrobi to co uważa za słuszne - powiedziała i wstała .Przyniosła koc i poduszkę
Położyłem się i objąłem ją ramieniem .Leżała plecami do mnie
-Dziękuje że przyszedłeś - szepnęła
-Do ciebie zawsze - objąłem ją mocniej i zasnąłem



piątek, 2 maja 2014

Rozdział XII

* 2 dni później *
-Witaj - zaśmiał się Aaron kiedy weszłam do kuchni
Mnie nie było do śmiechu .Wczoraj to znaczy dzisiaj zabrał mnie na spacer po dachu .O mało nie spadłam ale to nie było ważne .Spędziliśmy miło czas ale się nie wyspałam 5 godzin to za mało .
-Bardzo śmieszne - spojrzałam na Jace'a - cześć
-Hey - odparł zdziwiony - dobrze spałaś ?
-Oczywiście że .. - cisnęło mi się na usta "Nie " ale później wypytywał o co chodzi - tak ... Zaraz się obudzę jeśli zrobisz mi kawę
-Ja ?
-Nie ja - rzuciłam i położyłam się na stole .Poczułam ciepłą dłoń na plecach jadącą coraz wyżej aż do karku i tam się zatrzymała
-Witam wszystkich .Witaj Cat - zmarszczyłam brwi .Co to miało być ? - Jak tam ?
-W porządku - mruknęłam - widać że jesteś w świetnym humorze
-Dostałeś się na studia ? - spytał Jace i podał mi mi kubek z gorącym napojem .Posłałam mu dziękujące spojrzenie i zaczęłam pić
-Lepiej .Dzisiaj impreza tu .
-A z jakiej to okazji ?
-No jak to ?! Moje urodziny !
Gdy to usłyszałam zakrztusiłam się kawą .Daniel poklepał mnie po plecach
-Wiem że nie wiedziałaś - zaśmiał się
Chłopcy złożyli sobie życzenia .Teraz moja kolej .Achh nienawidze tego
-Nie jestem dobra w składaniu życzeń ale życzę ci pieniędzy , wiele dup no i najlepszej imprezy .- uściskałam go i pocałowałam w policzek
-Hmmm dziękuje - szepnął mi niemal do ust
Odsunęłam się poszłam na górę .Co ja wyprawiam ? Czuje się jak ... szmata .Wzięłam prysznic i owinęłam się ręcznikiem .Weszłam do pokoju i gwałtownie się zatrzymałam .Jace siedział na łóżku
-O Boże ja... już wychodzą ... nie chciałem - jąkał i wstał
-Poczekaj  drzwi są zamknięte ?
-Tak
-Dobrze a teraz łaskawie odwróć główkę a ja pójdę po ciuchy
-Jjjasne
Wzięłam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach i pomknęłam do łazienki .Kiedy się ubrałam wyszłam  i rozczesałam mokre włosy
-Coś się stało ?
-Chciałem pogadać jak przyjaciel z przyjaciółką
-Brzmi poważnie - mruknęłam i usiadłam obok
-Bo to jest poważne .Zauważyłem że ostatnio zbliżyłaś się do Daniela ... - o nie .- nie chcę ci mówić co masz robić ale ... on nie jest odpowiedni dla ciebie
Wytrzeszczyłam oczy i zaśmiałam się
-Mówisz serio ? - spytałam -ja i Daniel ? Nie nie powiedziałeś tego ...Nie mogę uwierzyć ...
-Cat ...
-Nie - przerwałam mu - na prawdę myślisz że po rozstaniu z Markiem zaczęłam flirtować z twoim bratem ? Uważasz mnie za taką puszczalską szmatę ?!
Spuścił głowę .A więc to prawda
-To jakiś żart - zaczęłam chodzić po pokoju - ty na prawdę tak myślisz ...
-Nie myślę tak .
-Myślisz ! - krzyknęłam - gdyby tak nie było to byś tu nie stał ! Nie flirtuje z twoim bratem ! To on mnie dotyka , zaczepia i mówi słodkie słówka ! Nie jestem dziwką ! Nie zrobiłbym tego zwłaszcza tobie !
Oparłam się o szafke i schowałam twarz w dłoniach.Jak on mógł ? On.Jace. Nie mogę w to uwierzyć...
- Cat...
- Zrobisz coś dla mnie ? Wyjdź stąd .Chociaż to zrób dobrze
Chłopak bez słowa wyszedł z pokoju .






*Jace*
Zamknąłem drzwi .Co ja zrobiłem ? Miałem to powiedzieć delikatnie ...Ale czy się da ? Catherine zauważyłem że zarywasz do mojego brata zostaw go on nie jest ciebie wart ? Miała racje .Nie chciałem jej obrazić tylko ostrzec .
-Wszystko w porządku ? - spytał Aaron - słyszałem krzyki
-Nie wtrącaj się - warknąłem
-Co jest ? Pokłóciliście sie ? - zaśmiał się
-Możesz się łaskawie zamknąć - krzyknąłem - nie wtrącaj się pomiędzy mnie a Cat
-Łoł .A co między wami jest że mam się nie wtrącać ? Catherine nie mówiła że jesteście razem
-Musisz wszystko wiedzieć ?! Zostaw ją w spokoju widzę jak się do niej kleisz .Radzę ci odczep się - ostrzegłem go
-Oooo Jace ty jesteś zazdrosny - z jego twarzy nie znikał ten głupi uśmieszek.Irytowało mnie to - chłopie nie ma czego ja ...
-Jeśli coś jeszcze zauważę  Margaret się o tym dowie rozumiesz ? Nie będziesz jej znowu oszukiwał nie zasługuje na to ...
Aaron spoważniał .Nie powinienem wspominać o Margaret .
-Od kiedy Margaret zaczęła cię obchodzić co ? Od kiedy obchodzi cię to cię się dzieje między nami albo co jest w ogóle u nas ? Nic cię nie obchodzi ! Nie pozwoliłeś na odwiedziny w więzieniu .Kłamiesz cały czas , nikt nie wiek kim na prawdę jesteś tylko ja i Daniel .Okłamujesz nawet własnych rodziców ! Jesteś oszustem nie martwisz się o nikogo ! Myślisz że nie widzę jak na nią patrzysz ? Oj przyznaj się podoba ci się ...Albo ta za mało powiedziane zakochałeś sie ale ona tym nie wie i się nie dowie bo boisz się jej reakcji .Jesteś tchórzem bo nie możesz jej mieć .A jka ty nie możesz czegoś mieć to nikt nie może tego mieć taka jest prawda .W ogóle się nie zmieniłeś ! Jesteś takim samym sukinsynem jakim byłeś kiedyś ...
-Przestań ! Nie możesz mi mówić że jestem tchórzem że czegoś się boje ...
-Bo co zabronisz mi ? Prawda w oczy kole ? - zaśmiał się - proszę cię jesteś żałosny a teraz pozwól że pójde do niej posłucham co jej powiedziałeś
-Zostaw ją - syknąłem
-Wiesz co ? Zaczynam podejrzewać że to nie było przypadkowe podpalenie .Zupełnym przypadkiem byłeś tam kiedy dom się palił , uratowałeś ją i wezwałeś straż .Nie sądzisz że to za dużo przypadków ?Znowu wplątałeś się w jakieś gówno ale pociągnąłeś tą biedną dziewczynę !Wiele przecierpiała i jeszcze przecierpi przez ciebie ! A teraz się odsuń  chcę do niej iść .Ja jej pomogę a nie wbiję nóż w plecy jak to ty masz w zwyczaju robić
Wahałem się przez chwilę ale odsunąłem się .Aaron minął mnie i otworzył drzwi .Oparłem się o ścianę i zamknąłem oczy .Usłyszałem jakieś szmery .Zajrzałem przez szparę .Cat siedziała obok Aarona i opierała głowę o niego a on obejmował ja ramieniem .Zabolało .Mówiła coś po cichu i spojrzała na mnie .Miała łzy w oczach .Nie wytrzymałem poszedłem do łazienki i opłukałem twarz wodą .Spojrzałem w lustro .Najgorsze było to że brzydziło mnie to .Byłem potworem bez skrupułów , bez uczuć , bez serca .Nie mogłem na siebie patrzeć .Przywaliłem pięścią w lustro
.Odłamki szkła poleciały na ziemię a najdrobniejsze skaleczyły mi rękę .Drzwi się otworzyły zobaczyłem ją przerażoną .Spojrzała na mnie , spuściła wzrok na ziemie .Nie wiedziałem co powiedzieć .Otworzyłem usta lecz nagle przyszedł Aaron
-Co do ... - zamilkł kiedy zobaczył rozstrzaskane lustro
Dziewczyna odwróciła się ."Nie idź " jęknąłem cicho
-Aaron posprzątasz a ja zaopatrzę mu rękę ? Gdzie macie apteczkę ?
-W twojej łazience Jace ci pokaże  - brat zmierzył mnie wzrokiem - idźcie już i uważaj - szepnął jej do ucha
Kiwnęła głową i spojrzała na mnie
-Chodź
Podążyłem za nią .Gdy wszedłem do pokoju spojrzałem na łóżko
-Siadaj na stołku - zrobiłem co kazała
Usiadła na przeciwko mnie .Wzięła moją dłoń i przemyła wodą .Nie odzywała się .Położyła sobie ja na kolanach i wyciągnęłam pensete .Cofnąłem rękę
-Zaczekaj , resztki szkła zostały w ranach muszę je wyjąć daj rękę - podałem jej dłoń .Miała bardzo ciepłą dłoń Zagadać czy nie ? A jak znów cooś powiem ?
-Przepraszam za to co powiedziałem 
-Powiedziałeś to co uważałeś za słuszne - powiedziała obojętnie
-Pomyliłem się nie chciałem cię obrazić
-Nie pomyliłeś się , mówisz tak tylko dlatego że zżera cię poczucie winy , nie lubie jak  ludzie kłamią - odłożyła pensete i obmyła mi rękę - może trochę piec
-Nie kłamię mówię prawdę - polała rękę wodą utlenioną  -co mam zrobić żebyś mi uwierzyła ?
-Nic nie każe ci robić wyraziłeś swoje zdanie i koniec tematu - znów ten obojętny ton .Nienawidzę tego ...
Owinęła rękę bandażem
-Gotowe nie musisz dziękować , następnym razem oszczędź lustro są inne rzeczy na których można się wyżyć , poduszka lub jakiś sport jak to woli ...
Złapałem ją za ramię
-Na prawde przepraszam nie chciałem tego powiedzieć - jęknąłem
-Puść mnie - była taka opanowana, spokojna , obojętna ... Doprowadzało mnie to do szału
-Proszę cię wybacz mi...
-Puść mnie - powtórzyła
-Cat proszę ...
-Powiedział że masz ją puścić - usłyszałem głos braciszka - puść ją Jace
Dziewczyna spojrzała na mnie .Spuściłem rękę .Odeszła i powiedziała coś cicho do Aarona i zniknęła
-To ja ci dobrze radzę zostaw ją w spokoju  - warknął i zniknął zostałem sam .




*Catherine*
Dzień  minął szybko mimo pewnym nie przyjemnych zdarzeń .Nie przejmowałam się tym .
Była podajże 1 : 48 ? Impreza zaczęła się o 21 .Alkohol leje się strumieniami , coś sie potłukło chyba stół w salonie.Kanapa przewrócona , wszędzie śmieci i głośna muzyka .Nie wypiłam dużo .Chcę utrzymać tak zwaną "trzeźwość umysłu " .Wypiłam 2 lub 3 drinki nie więcej .Nie chcę dużo pić , potem kac i cały dzień zleci a jutro zaczynam pracę .Tak ja pracuję ! Dziwne ale to prawda .Będę się opiekować dziećmi jakieś starszej Pani .Nie radzi sobie i potrzebuje pomocy .Gotowanie , sprzątnie i oczywiście opieka .Bardzo fajna praca no i dużo płaci za jeden dzień .Popracuje tam tydzień może trochę więcej a w tym czasie poszukam mieszkania .Isabel jest u koleżanki mamy .Franczeski bardzo miła kobieta .Źle przeżyła śmierć mamy .Bardzo nam pomogła po jej śmierci .Moja matka miała przyjaciółki bardzo porządne .Miały dużo pieniędzy , wielkie domy , bogatych mężów ale nie miały dzieci .Chodziła i zbierała pieniądze aby później  móc je przechlać lub co gorsza żeby ćpać .Siedziałam na tarasie i paliłam papierosa .Obok siedział Aaron .Rozmawialiśmy o gwiazdach .Bardzo się z nim zżyłam .Wspaniały przyjaciel , porozmawiasz z nim na każdy temat , możesz mu się zwierzyć będzie milczał jak grób po protu ideał w porównaniu do jego rodzeństwa .Jace jak to Jace nie muszę mówić dużo na jego temat .Dzisiaj pokazał jaki jest .Najgorsze jest to że udawał przede mną kogoś kim nie jest .Zdałam sobie sprawę że go nie znam .Mieszkam u człowieka którego nie  znam .To jest straszne .Daniel .No co tu dużo mówić palant .
-Nie znam połowy ludzi co jest w środku , a nawet większości
-To chyba dobrze - wzruszyłam ramionami
Aaron spojrzał na moje nadgarstki .Było już ciemno dlatego wyprostował się i przyglądnął się
-Tniesz się ? - spytał z wyrzutem
-Okazjonalnie - zabrałam rękę i wsadziłam do kieszeni
- A jak często zdarzają się te " okazje "
-Czasami parę razy dziennie - powiedziałam - ale teraz nie ruszyłam żyletki od 2 tygodni .Rekord
-Po co to robisz ?
-Nie radzę sobie .Nie potrafię funkcjonować w inny sposób .To jest tak jakby...- zabrakło mi słowa
-Uzależnienie
-Właśnie- kiwnęłam głową- nie musisz tego rozumieć , nie zrozumiesz póki nie spróbujesz
-To jest twoja złota zasada ?
-Można tak powiedzieć - wyprostowałam się - idę spać dobranoc - cmoknęłam go w policzek
-Na razie mała słodkich snów - puścił mi oczko 
Weszłam do środka ogłuszyła mnie głośna muzyka .Miałam dość .Nie wiedziałam jak zasnę .Może mają coś na sen ? Przedzierałam się między ludźmi do kuchni .Nawet tam było ich pełno .Zaczęłam szukać czegoś na sen .Poczułam jak ktoś łapie mnie w talii .Odwróciłam się .Jakiś pijany gostek po 20
-Czego ?
-Hej słonko - ależ on niemiłosiernie śmierdzi - pobawimy się ?
-Zależy w co.
-W doktora - zaśmiał się - muszę cię zbadać bo widzę że jesteś chora - wsunął rękę pod moją bluzkę
-Nie dziękuję - odsunęłam się i wyjęłam tabletki - nie lubię się bawić
-Oj kochanie nie bądź taka - przyciągnął mnie do siebie .Był strasznie silny .Nie mogłam uciec - uwierz mi spodoba ci się
-A ja sądzę że nie proszę mnie puścić - zaczęłam się wiercić - puszczaj
Chłopak nagle zatoczył się do tyłu .Obok stał Jace .O nie .Wiem jak to się skończy .Zaczęli się do siebie rzucać i pluć .Wzięłam Jace'a za rękę i pociągnełam
-Zostaw go
-Obmacywał cię - warknął i ruszył na chłopaka
-Jace ! - krzyknęłam
Chłopak odwrócił się .Podeszłam do niego i szepnęłam mu do ucha
-Jeśli mu coś zrobisz będzie sajgon a to impreza urodzinowa twojego brata , zaważ na to .Nic mi nie zrobił
-Ale ...
-Zrób to dla mnie i go zostaw - spojrzałam w jego ciemne oczy - proszę
Westchnął głośno i spojrzał na mnie
-Dobrze
-Dziękuję - ścisnęłam jego rękę i wzięłam tabletki
-Co tam masz ?? - złapał mój nadgarstek - Acodin ? Co ty chcesz zrobić ?! Oszalałaś ?
-Chcę zasnąć ! - krzyknęłam żeby mnie usłyszał
-Acodin ci nic nie da ! Będziesz miała po nim halucynacje ! - wyrwał mi pudełko i zaczął grzebać w szafce - masz to .Tylko uważaj jedną ewentualnie  dwie nie więcej bo się nie obudzisz
-Też dobrze - mruknęłam i wyrwałam mu pudełko
-Jedną ! - spojrzał na mnie
-Dobrze - ruszyłam w stronę swojego pokoju .Kiedy przedarłam się coś mi nie pasowało .Rozejrzałam się nikogo nie było .Zamknęłam okno i usiadłam na łóżku .Wzięłam jedną i zawahałam się czy nie wziąć więcej .Połknęłam tabletkę i popiłam wodą .Dopiero później spostrzegłam że na łóżku leży koperta .Było na niej napisane mojej imie tłustym drukiem .Otworzyłam ją .Zamarłam .To było zdjęcie Saimona gdy miał 7 lat .Był taki szczęśliwy .Jeszcze jedna kartka "Witaj kochanie .Miło cię widzieć po raz kolejny ... Znudziło mi się przyglądanie tobie trzeba cie teraz pomęczyć ... To jest dopiero początek tego co zamierzam zrobić .Myślałaś że dam ci spać mała suko ? O nie .Będziesz się teraz zadręczać .To twoja wina że twój brat nie żyje... Mogłaś go uratować ale nie dałaś rady .Zbiłaś go ... Jesteś słaba ...To koniec na dziś kochana do zobaczenia później " Rzuciłam kartkę na ziemię wraz ze zdjęciem .Spuściłam głowe ...
 Dlaczego ktoś mi to robi ? Dlaczego ? Łzy napłynęły mi do oczu.Nie mogę płakać ... Nie mogę .Zerwałam się na równe nogi , chwyciłam bluzę z kapturem i wyszłam pobiegłam na dół .Przepychałam się między obcymi osobami .Kiedy wybiegłam na dwór .Zaczęłam głęboko oddychać .Spojrzałam w niebo .Wolnym krokiem kierowałam się w stronę cmentarza...
Około 4 nad ranem usiadłam przy grobie Saimona .Odpaliłam papierosa i spojrzałam na swoje palce .Podpaliłam znicz i zaczęłam nucić piosenkę
-Pamiętasz ? - spytałam cicho i spojrzałam na nagrobek , łzy napłyneły mi do oczy - przy tej piosence zawsze brałeś mnie do tańca - starłam szybko łzę z policzka
-Nie , nie płaczę - powiedziałam łamiącym głosem - przecież ci to obiecałam - przejechałam dłonią po twarzy - w zasadzie to płaczę - łzy trysnęły mi z oczu - Płaczę bo nie potrafię żyć z myślą że już nigdy ze mną nie zatańczysz  , że nie przytulisz kiedy będę cię potrzebować tak jak teraz , że nie sprawdzisz mojego nowego chłopaka .Ten ból tak cholernie rani wnętrze całej mnie .Nie wiem co robić .Cały czas mam wrażenie że siedzisz obrażony w swoim pokoju - zaciągnęłam się - Ej ty tam na górze !- spojrzałam a górę i bezskutecznie starałam się utrzymać normalny ton głosu - nigdy o nic Cię nie prosiłam , ale dziś... Zwróć mi go ....Zwróć mi mojego brata - szepnęłam a łzy ponownie spłynęły po policzkach .Usłyszałam kroki .Podniosłam głowę .Jace trzymał w dłoni to zdjęcie wraz z kartką .Poczułam ukłucie w sercu
-Jace - jęknęłam i otarłam łzy.Próbowałam się podnieść ale nie dałam rady .Podszedł i przytulił mnie.Nie odezwał się ani słowem za co byłam wdzięczna
-To tak boli - jęknęłam - cały czas boli , nie przestaje boleć
-Ciii - szepnął- jestem tu - pogładził moje włosy
Otarłam łzy i uspokoiłam się .Nie miałam już czym płakać. Obiecałam że nie będę ale ...Nie potrafie ..Wstałam i zachwiałam się .Tabletka zapomniałam o niej
-Zaniosę Cię
-Nie ja pójdę - jęknęłam i spojrzałam na nagrobek - chodź
Złapał moją rękę i ruszyliśmy powoli przed siebie
-Skąd wiedziałeś że tu będę? - spytałam
-Znam cię , kiedy przypomnisz sobie coś bolesnego idziesz w to miejsce - ścisnął mocniej moją dłoń żeby dodać mi otuchy - od razu przybiegłem tutaj
-Co robiłeś w moim pokoju ?
-Chciałem sprawdzić czy śpisz i zobaczyłem to ...
-Myślałeś że sobie coś zrobię ? Uważasz mnie za taką ..
-Nie - przerwał - nie uważam tak .Nie jesteś suką , szmatą czy inną osobą Jesteś sobą ,dużo przeszłaś , jesteś bardzo silna , imponujesz mi tym ,jesteś uparta i mądra .Nie oczerniaj się .Nie jesteś tą osobą za jaką się uważasz .Jesteś wyjątkowa i nie wolno cii myśleć w żaden inny sposób .Przepraszam za to co powiedziałem.Nie myślałem tak ty to powiedziałaś nie ja ty .Chciałem cię ostrzec .Daniel to ... przecież sama wiesz jaki on jest .Nie powinienem ci tego mówić .Jesteś bystra , sama to zauważyłaś .Przepraszam cie i proszę nie bądź taka obojętną nie zniosę tego ...To jest gorsze niż nienawiść ...
-Nie byłabym w stanie cię nienawidzić - szepnęłam - ja ...
-Nie musisz nic mówić ale wybacz mi proszę - spojrzałam w jego oczy .Mówił szczerze
-Nie byłam na ciebie zła ...
-Wybacz
-Wybaczam - ziewnęłam
-Wzięłaś tabletkę ?
Kiwnęłam głową
-Śpiąca ?
Znów kiwnęłam głową
Jace wziął mnie na ręce jak dziecko .Nie protestowałam byłam śpiąca .Zasnęłam w jego silnych ramionach .Obudziły mnie krzyki .Podniosłam głowę
-Ciii zaraz będziesz w łóżku - powiedział Jace
-Mogę już iść - zaprotestowałam
-Nie
Rozejrzałam się .Byliśmy przed moim pokojem .Otworzył drzwi i delikatnie położył mnie na łóżku .Zdjęłam bluzę i przykryłam się kołdrą
-Dobranoc - szepnął
-Poczekaj - wstałam i przytuliłam go - dziękuje
- Ale za co?
-Za to że przyszedłeś .Gdyby nie ty pewnie nadal bym tam siedziała
-Będę przy tobie kiedy będziesz mnie potrzebować - szepnął równie cicho
-Zawsze ? - wypaliłam
Zawahał się przez chwile ale odparł
-Zawsze
Odsunęłam się i pocałowałam go w policzek .Objęłam jego twarz
-A to za co ? - uniósł brew
-Zawsze - uśmiechnęłam sie - Dobranoc
-Słodkich snów - zamknął drzwi a ja od razu zasnęłam otulając się kołdrą .

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział XI

-Cat ! Cat ! Cat ! Catherine !- krzyki i walenie w drzwi
Przekręciłam się na drugi bok .Za wcześnie .Nie wyspałam się .Siedziałam do 2 i gadałam z Aaronem tyle pamiętam .I znowu krzyki .Wstałam i otworzyłam drzwi .Isabel przytuliła mnie
-Tęskniłam za tobą ,  byłam u babci zabrała mnie do zoo ! - pisnęła - zobaczyłam słonia ,lwa , małpę i papugę !
-Super - powiedziałam zaspanym głosem -babcia cię przyprowadziła ?
-Tak jest na dole czeka na ciebie chodź - pociągnęła mnie
Byłam jeszcze w piżamie .Skąd w ogóle babcia znała adres ? Na dole w salonie babcia dyskutowała ze straszą kobietą na temat ciast .Nie widziałam jej tu jeszcze .Była gospodynią lub sprzątaczką można to było stwierdzić po stroju .Kobiety odwróciły się
-O jesteś
-Witaj babciu - uścisnęłam ją - skąd masz adres ?
-Pewien sympatyczny chłopak mi go podał .Jak on miał na imię ... Ach no tak Aaron - zaśmiała się
-Aha to dobrze .Poczekasz jeszcze chwilę na mnie ja muszę z kimś pilnie porozmawiać
Poszłam do kuchni .Jace siedział na blacie a Aaron stał przy patelni
-Dzień Dobry - rzucił Jace
-Hey - nie patrząc na niego podeszłam do Aarona i szepnęłam - to ty dałeś mojej babci adres ?
-Tak jakiś problem ?
-Nie żaden -wyszłam z kuchni i podeszłam do Isabel - jadałaś śniadanie ?
-Tak - kiwnęła głową
-Idź na górę pobaw się a ja porozmawiam z babcią - odwróciłam się - babciu chodź na taras
Upewniłam się że drzwi są dobrze zamknięte
-Babciu ...
-Piękny widok - przerwała mi - piękny dom
-Tak gustownie urządzony - mruknęłam i oparłam się o barierkę
-Wnusiu posłuchaj mnie .Wiem że masz ostatnio dużo na głowie ale odpuść .Nie chcesz żadnej pomocy , odrzucasz ją .Daj sobie pomóc
-Jak ?
-Mieszkaj na razie tutaj , ja mam odłożone pieniądze ...
-Nie chcę twoich pieniędzy - zaprotestowałam
- I to właśnie chodzi daj sobie pomóc - złapała moją rękę - przyjdę jeszcze i wtedy porozmawiamy miałaś wczoraj ciężki dzień
-Dobrze - uśmiechnęłam się blado
Odprowadziłam ją do drzwi i pożegnałam się .Nie lubię pożegnań .Poszłam na górę i do końca obudziłam się pod prysznicem .Mokre włosy związałam i ubrałam się .Darowałam sobie makijaż .Na dole Isabel bawiła się z Danielem .Fajny widok , ostatni raz bawiła się tak z Saimonem .Znowu dzwonek .Kto tym razem ?Uprzedziła mnie gospodyni
-Młodzieniec do Panny Catherine ! - krzyknęła
-Kolejny ? - zaśmiał się Daniel
-Bardzo śmieszne - spiorunowałam go wzrokiem
Zobaczyłam Marka .Wróciły bolesne wspomnienia .Zamknęłam oczy .Nie mam siły na ten związek.Dużo z nim przeszłam kłótni ale  ta ... To koniec .
-Catherine ? Możemy porozmawiać .Na spokojnie
-Jasne chodź na zewnątrz - przeszłam obok niego i usiadłam na murku - o czym chcesz porozmawiać ?
-O tamtym wieczorze - mruknął - ja ... zachowałem się okropnie , powinienem był cię wtedy wspierać a nie myśleć o sobie
O tamtym wieczorze ? To było zaledwie wczoraj .
-Nie trudź  się .Wczoraj wszystko stało się dla mnie jasne .Nigdy nie byłam dla nikogo tak na prawdę ważną osobą a zwłaszcza dla ciebie .To ... My. to nie ma sensu .
-Nie ma co ratować ? To 2 lata chcesz to przekreślić.Po jednej kłótni ,która...
-Która co ? - Przetrwałam mu - wiesz jak mnie potraktowałeś ? Jak się czułam ? Nic nie wiesz bo wolałeś się tłumaczyć że kuzyn jest u ciebie.Nie chcę się z tobą kłócić , zostańmy przyjaciółmi...
Obawiałam się tych słów .Nigdy nie chciałam ich usłyszeć od drugiej osoby.Te słowa niszczą przyjaźń a zwłaszcza miłość.
-O nie ...- zaśmiał się - tylko nie to .Nie chcę być twoim przyjacielem .Nie zniosę tego.Catherine proszę cię ...
-Nie - jęknęłam
- Ostatnia szansa .Zjebałem to ale obiecuję ci to się już nie powtórzy - klęknął i spojrzał na mnie - proszę cię...Nie mogę cię stracić
-Nie stracisz mnie - chwyciłam go za rękę - będę przy tobie kiedy będziesz  mnie potrzebował ale już nie jako dziewczyna tylko przyjaciółka to prawie to samo
-Prawie robi wielką różnice- szepnął i spuścił głowę - ja nie wiem ...
-Będę przy tobie cały czas .Kiedy będziesz mnie potrzebował będę .Nie zostawię cię ale  nie potrafię już ... - zamilkłam nie chciałam mu tego mówić
-Zaufać - dokończył - nie masz we mnie wsparcia ale może kiedyś jeszcze ...
-Zobaczymy co nam przyniesie los
-Tak to ... Przyjaciele - otrzepał spodnie
-Przyjaciele - stanęłam na palcach i przytuliłam go - przepraszam ...
-Ciii .Już dobrze .Mną się nie przejmuj poradzę sobie - uśmiechnął się jak kiedyś - pójdę już trzymaj się
Czekałam aż zniknie aby to wszystko jeszcze raz przemyśleć .Za dużo tego .Wróciłam do środka .Wszyscy siedzieli przy stole i rozmawiali
-Jak tam twój chłoptaś ? - spytał z widoczną odrazą Daniel
-Były - dodałam
Chłopcy wytrzeszczyli oczy a Aaron zakrztusił się wodą
-Były ? - powtórzył - czy wy ? Tam ? Teraz ?
-Tak - uśmiechnęłam się - macie coś w tym imponująco dużym barku ?
-Ależ oczywiście - zerwał się z miejsca Daniel - Pani przodem
Wstałam a Daniel zaraz był obok mnie i położył mi rękę na tali
-Mamy szeroki wybór alkoholi - otworzył drzwiczki - burbon , brandy ,koniak , likier czekoladowy lub wiśniowy .Mamy również rum , whisky , tequlia i czystą wódkę czy to Pani wystarczy ?
-Ależ tak .Poproszę Brandy z lodem - puściłam mu oczko - dziękuję za miłą obsługę
-Ależ nie ma za co .Dla pięknej Pani wszystko - zaśmiał się i odwrócił .Ruszyłam do " reszty " ludzi w tym domu .Usiadłam obok Aarona
-Szybko poszło - powiedział
-Nie tak szybko - zmarszczyłam brwi - jak to zwykle to 2 lata , nie chcę cię stracić bla bla bla .Zaproponowałam przyjaźń .Zgodził się chodź chciał dyskutować
-Nie znałem cię od tej strony - zaśmiał się Jace - łamaczka serc .Ledwo co zrywa z jednym już zarywa do kolejnego
-Mam się obrazić ? - uśmiechnęłam się - chcę przeprowadzić eksperyment  a wasz brat jest idealny .Pewnie jakby mógł przeleciał by wszystko co ma dupę i cycki ? Mylę się? - zmierzyłam ich wzrokiem
-I jeszcze do tego ekspert .Widać że masz ...
- Proszę bardzo .Coś dla was ? - postawił przede mną szklankę z napojem i lodem
-To samo co ta "Śliczna Pani "  - ostatnie 2 słowa powiedział z akcentem Daniela Aaron - i Jace też przyda ci się
-Jasne - mruknął
Jednym łykiem wypiłam całą wartość wraz z lodem .Spojrzałam znacząco na Daniela i potrząsnęłam szklanką .Chłopak zaśmiał się zabrał ode mnie szklankę .
-Nie tak szybko - zaśmiał się - nie starczy dla innych
-Innych ? - uniosłam brew i rozglądnęłam się - są tu "INNE " ?
-Czasami jak jakąś przyprowadzi albo zrobi imprezę to tak
-Dobrze wiedzieć ... Tak więc macie jakieś Hobby ? Zainteresowania ?
-Sport - krzyknął Daniel
-Gra na fortepianie - westchnął z irytacją Jace
-Maluje
-Malujesz ? To wspaniale ! Nie będę czuła się samotna - wzruszyłam ramionami
-Też malujesz ? - spytał Aaron - a możesz mi coś pokazać ?
-Spłonęły - potrząsnęłam głową - maluje głownie martwą naturę i abstrakcje czasami portrety a ty ?
-Krajobrazy , naturę żywą i martwą i również portrety
-Nie wiedziałam że grasz - spojrzałam na Jace'a  - nic nie mówiłeś
-Nie było czasu - podrapał się po głowie -gram od 6 roku życia .Taka odskocznia
-Od życia czy od problemów ?
-Od wszystkiego i wszystkich - spuścił głowę
No tak zły temat do rozmowy.

Ze snu wyrwało mnie ciche pukanie .Podeszłam do drzwi
-Wiesz która godzina ? - szepnęłam do Aarona
- Pogadamy ? Na dworze na 10 minut - zniknął
Naciągnęłam dresy i bluzę .Zupełnym przypadkiem była tam paczka papierosów .Zeszłam na dół i włożyłam buty .Naciągnęłam kaptur i wyszłam .Aaron stał oparty o murek .Wyciągnęłam paczkę i spojrzałam na chłopaka
-Nie palę - mruknął
-Palenie pomaga - wzruszyłam ramionami - przynajmniej mi jak mam problem
Wyjął jednego .Odpaliłam zapaliczkę i podpaliłam mu papierosa
-Tak więc co się dzieje ?
-Problemy z dziewczyną
-Hmm temat numer 1 .Kłótnia ?
-Ma do mnie pretensje o to że oddalam się od niej , że nie poświęcam jej tak dużo uwagi jak kiedyś i ...
-Uciekasz przed miłością
-Nie - jęknął
-To jak to nazwiesz ? Boisz się czegoś ? Że za bardzo się zaangażujesz w ten związek ? Że ją pokochasz ?Będzie bolało ?
Spuścił głowę
-Wszyscy ludzie się boją że zostaną skrzywdzeni przez drugą osobę .Nie jesteś jedyny ale inni ryzykują bo chcą spróbować i może im się uda .Gdyby nie oni nic by teraz nie był, nie czerpiesz z tego związku tego co powinieneś .Cały czas się boisz , trzymasz dystans ale tak się nie da . W końcu albo ty albo ona odejdzie ...
-Każdy związek jest taki sam .Kończy się tak samo .Po co mam wierzyć że ten będzie inny że ona będzie wyjątkowa ? Bez sensu ...
-Kończy się tak samo bo ty tego chcesz .Nie starasz się w ogóle po co pakujesz się w związek z jakąś dziewczyną jeśli od razu go skreślasz ?
-Ciężko to wyjaśnić ...
-Ma to coś co ? Musisz odkryć co .Pewnie jest ładna i mądra .Nie wyglądasz na takiego co bierze każdą lepszą .Zaimponowała ci czymś  .Ale i tak się boisz bo żyjesz w durnym uprzedzeniu że wszystko kończy się tak samo
-Nie potrafię inaczej ! - krzyknął i rzucił papieorsa
-Próbujesz uciekać przed miłością? Okej, uciekaj. Biegnij najszybciej jak potrafisz tylko uważaj, miłość prędzej czy później i tak Cię dogoni. To Cię wcale nie ominie. Miłość dopada nas wszystkich, nawet jeżeli nie chcemy tego uczucia i bronimy się przed nim rękami i nogami. Ona nawet nie pyta czy jej chcesz, ona po prostu wchodzi do Twojego serca i rozgaszcza się jakby była u siebie
-Mówisz tak jakbyś ...
-Jakbym to przeżyła ? - przerwałam mu - Tak ja zakochałam się ale coś nie wyszło chłopak mnie olał a ja zostałam sama ze łzami i żyletką .Mam doświadczenie w sprawach " sercowych " .To wszystko było jednym wielkim błędem  więc radzę jak najszybciej to przeżyć i mieć to za sobą 
-Przepraszam ale gdy o niej myślę ... Jest wspaniała , idealna a ja ... Nie chcę jej zranić ale nie chcę znowu cierpieć z powodu dziewczyny .Nigdy nie miałem do nich szczęścia i biegiem czasu .... - spojrzałam na niego był przygaszony 
-Jest inna niż wszystkie co ?
-Tak przy niej wszystko jest lepsze ale...
-Tym bardziej się boisz bo mocniej będzie bolało jej odejście 
-Tak
-To nie pozwól jej odejść .Zrób tak aby nie chciała tego zrobić .Przestań się bać , nie żyj przeszłością ona cię niszczy .Jeśli cały czas będziesz patrzył w tył ominie cię całe życie 
-Mówisz jak filozof - zaśmiał się - ludzie są dziwni 
-Filozof ? Dobra teraz będę filozofem -usiadłam na murku - Drogie Dziecko Człowiek to dziwna istota ...Ma w zwyczaju ranić ludzi nawet tych , których kocha najbardziej ...czasem również samego siebie .Ludzie błądzą .Popełniają cały czas te same błędy , są przekonani że to co robią jest najlepszym rozwiązaniem .Ale tak nie jest .Gdybyśmy mieli przemyśleć teraz co zmieniliśmy w naszym życiu , większość wymieniła by poszczególne elementy swojego życia .Ale to nie jest dobre .Trzeba się godzić z tym jak jest z naszym losem , bo bez nawet najmniejszego przykrego doznania nie bylibyśmy tymi samymi ludźmi co jesteśmy teraz ...- ukłoniłam się teatralnie 
-Wspaniała przemowa Pani Profesor - zaśmiał ale było widać smutek w jego oczach 
-Znów o niej  myślisz ?- spytałam 
-Skąd wiesz ?
-Widać smutek w twoich oczach 
-Nie myślę o Annie - spuścił głowę - było dobrze wręcz wspaniale , tu nagle jeb nie ma jej .Myśleliśmy że zaraz wróci że to żart ale ... Nie wraca - głos zaczął mu się załamywać - nie mam pojęcia gdzie jest moja mała siostrzyczka .Nie odbiera telefonu , policja nie może znaleźć żadnych śladów .Detektywi nic ! - łza spłynęła mu po policzku - nie ma jej zniknęła być może nie żyje a ja nic nie mogę zrobić 
Podeszłam do niego i przytuliłam go .Staliśmy tak długi czas .ale to nie było  z tym momencie ważne .Miał się poczuć lepiej , wypłakać się , oczyścić ...Odsunął się i otarł łzy 
-Dziękuje - szepnął - mówią że czas leczy rany 
-Ludzie tak mówią bo to nie ich problem .Otóż czas nie leczy raz ,on jedynie przyzwyczaja do bólu .Dzięki niemu jesteśmy silniejsi , dojrzalsi i inaczej postrzegamy inne ważne rzeczy .Dlatego trzeba docenić każdą łzę i bliznę - uśmiechnęłam się i ścisnęłam jego dłoń - nie obiecam ci że twoja siostra wróci do domu , ale mogę cię wspierać ... - zabrakło mi słów .Nie wiedziałam jak mam to powiedzieć
-Zrobiłaś już dużo - zaśmiał się - zupełnie jak Anna .Jesteście tak bardzo do siebie podobne .Cieszę się że z nami jesteś 
-To by było trochę dziwne gdybym odpowiedziała ja też ...
-Tak nie zręczne 
-Wracamy ? - ziewnęłam - jest noc a ja siedzie z tobą na dworze 
-Nie patrzałem na to z tej strony 
-A z jakiej ?
-Nie ważne chodź bo jeszcze zachorujesz - objął mnie ramieniem i odprowadził pod drzwi pokoju 
-Dobranoc mała -puścił mi oczko
W tym momencie drzwi się otworzyły i wyszedł Jace , zmierzył nas wzrokiem 
-Dobranoc - pocałowałam Aarona w policzek i zamknęłam drzwi 



____________________________________________________________________________

Krótki ale jest ^^  Następny rozdział pojawi się po dłuższej przerwie .Wyjeżdżam na weekend  a potem jadę do szpitala więc może jutro dodam jakiś krótki rozdział w którym zacznie się coś dziać między Jace'em a Cat :* Miłego czytania !