piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział XIX

-Nie płacz - usłyszałam dziecięcy głos
Podniosłam głowę .Patch .Ale to niemożliwe ...Patch nie mówi .Położyłam głowę na kolanach
-Nie płacz - znów ten sam głos
-Ty mówisz ? -spytałam z niedowierzaniem
-Tak - usiadł bok mnie - mówię jak każdy
-Ale twoi rodzice mówili ...
-Do nich się nie odzywam .Nie rozumieją mnie
-A dlaczego odzywasz się do mnie ?
-Bo nie jesteś jak moi rodzice .I jak dziewczyny które tu były
-To bardzo miłe dziękuje - uśmiechnęłam się  blado i otarłam łzy
-Dlaczego płakałaś ?
-Nie ważne - oparłam głowę o ścianę - chcesz już spać
-A ty gdzie będziesz spała ? - spytał
-Poradzę sobie - spojrzałam na szafkę z książkami - lubisz jak ktoś czyta Ci bajki ?
-Bardzo - uśmiechnął się- przeczytasz mi bajkę ?
-Jasne kładź się
Chłopiec przykrył się kołdrą i podał mi książkę .Zaczęłam ją czytać .Po chwili oddychał już miarowo ..Odłożyłam książkę i spojrzałam na niego .Był taki słodki ...Usłyszałam jak drzwi się za mną otwierają .Jace spojrzał na Patcha a potem na mnie
-Śpi - powiedziałam i przeszłam obok niego .Wyjęłam walizkę i zaczęłam się pakować .Chłopak przyglądał mi się ale się nie odzywał .Kiedy skończyłam zwróciłam się do niego
-Pożyczysz mi pieniądze ?
Podszedł do szuflady i wyjął plik pieniędzy.Podał mi go
-Nie musisz ...
-Dziękuję - przerwałam mu - oddam co do grosza
-Przemyśl to - pogładził mój policzek .Zamknęłam oczy .Rozpływałam się pod jego dotykiem - wiem że nie chcesz tego robić
- Ale muszę - zrobiłam krok do tyłu -  mogę tu spać ?
Westchnął
-Tak
Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka .Zamknęłam oczy i chciałam zasnąć .Czemu to musi być takie trudne ? Jace odwrócił się do mnie plecami .To tak boli



Szłam do parku na ławkę .Jace poprosił mnie abym przyszła jak najszybciej .Ostatnio zachowywał się dziwnie .Coraz rzadziej się spotykaliśmy , nie rozmawialiśmy , nic.Zobaczyłam jak siedzi i robi coś na telefonie .Gdy podeszłam spojrzał na mnie
-Siadaj 
Żadnego cześć ?
-Co się stało że się odezwałeś ?- spytałam 
-Chcę Ci coś powiedzieć - odezwał się cicho - zdradziłem Cię 
Wytrzeszczyłam oczy .Zaczęłam szybciej oddychać a łzy napłynęły mi do oczu .
-Dlaczego ?- spytałam drżącym głosem 
 -Znudziłaś mi się 
To jest śmieszne .Tak śmieszne że chcę mi się płakać .
-Znudziłam ? Aha dobrze że mówisz - spuściłam głowę by nie zobaczył moich łez
-Nie chciałem Cię okłamywać - złapał moją dłoń - pomyślałem żebyśmy zostali przyjaciółmi 
-Przyjaciółmi - pokiwałam głową - tak
-Dobrze że się zrozumieliśmy - przytulił mnie i odszedł .Zostawił mnie samą .Zaczęłam płakać jak głupia .Straciłam go .Odszedł i nie wróci .Podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam głośno szlochać 

*Jace*

Nie mogłem spać .Przekręcałem się z boku na bok .Tak bardzo chciałem ją przytulić ...Odwróciłem się .Płakała po jej twarzy spływały łzy i mówiła coś po cichu  ale nei była przytomna .Spała 
-Nie .Wróć .Nie odchodź .Proszę - jęknęła 
Nie mogłem jej obudzić .Nie mogłem ...
-Jace..- gdy  usłyszałem swoje imię  ,przysunąłem się bliżej i otarłem jej łzy .Miała koszmar.Często je miała .Budziła się z krzykiem i często płakała .Coś ją męczyło , coś strasznego .Gdy chciałem ją obudzić kopała mnie i szarpała .Jej przeszłość ją męczy ...
Przyciągnąłem ją do siebie bardzo delikatnie by się nie obudziła.Oparła głowę o moją klatkę 
Wspaniale było trzymać ją w ramionach .Pocałowałem ją w czoło .Otworzyła oczy i usiadła ciężko dysząc .Spojrzała na mnie .Bała się 
-Jace ...
-Spokojnie ... - podniosłem się i chciałem ją przytulić .Cofnąłem ręce - jestem tu 
Otarła łzy i rozglądnęła się po pokoju 
-Catherine - złapałem ją za ramiona - wszystko w porządku ?
-Nie - jęknęła i spuściła głowę 
Posadziłem ją sobie na kolanach i przytuliłem 
-Jestem tu - szepnąłem 
-Nie było Cię - szlochała 
-To zły sen , to tylko zły sen - pogłaskałem ją po głowie 
-Przepraszam- wstała i podeszła do okna .
Podszedłem do niej i objąłem w talii 
-Czemu wszystko musi być takie trudne ?- spytała przerywając ciszę 
-Nie mogę odpowiedzieć Ci na to pytanie - westchnąłem i położyłem głowę na jej ramieniu .Widziałem jak się uśmiechnęła 
-Nie jedź 
-Muszę - odwróciła się w moją stronę i objęła moją twarz-Twój ojciec Cię potrzebuję 
-Potrzebuję Ciebie - szepnąłem błagalnie  
Uśmiechnęła się lekko i musnęła moje usta

Przyciągnąłem ją do siebie i schowałem twarz w jej włosach 
Zarzuciła mi ręce na szyje .Nie chcę jej stracić .Jest całym moim światem .Cholernym oczkiem w głowie .Kiedy zamykam oczy widzę tylko ją .
Kiedy się odsunęła poczułem ukłucie rozczarowania 
-Chodź - szepnęła i pociągnęła mnie w stronę łóżka .Położyłem się na boku i wpatrywałem się w jej ciemne tęczówki .Uśmiechnęła się blado i dotknęła mojego policzka .Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.Nie wyobrażam sobie najbliższych dni bez niej 
-Nie myśl o tym - mruknęła 
Zamknąłem oczy i westchnąłem
-Dobrze
Przysunęła się i oparła głowę o mój tors .Przytuliłem ją i pocałowałem w czubek głowy .Nie pozwolę jej odejść


*Catherine *
Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju .Jeszcze tu byłam .Chciałam wstać ale ręce chłopaka mi to uniemożliwiły .Trzymał mnie zbyt mocno .Uśmiechnęłam się i przyjrzałam się szatynowi .Nie miałam okazji zobaczyć jak śpi .Jego twarz była rozluźniona jak nigdy .Delikatnie podniosłam jego rękę i włożyłam pod nią poduszkę .Przyciągnął ją do siebie ale się nie obudził .Ubrałam się i rozejrzałam się po pokoju .Wzięłam wszystko .Chwyciłam walizkę i ostatni raz spojrzałam na szatyna .Łzy napłynęły mi do oczu .Nie chcę go opuszczać zwłaszcza teraz ... Otarłam szybko łzę i chwyciłam kartkę .Nakreśliłam kilka słów i położyłam ją na poduszce .Chwyciłam walizkę i zeszłam na dół
Kate i William siedzieli przy stole i pili kawę .Spojrzeli na mnie
-Catherine ? Gdzie ty się wybierasz ?- spytała kobieta
-Muszę wyjechać
-To przez nas ? - wyraźnie posmutniała
-Ależ skąd - zaśmiałam się - mój brat dzwonił , pilna sprawa ...
Źle się czułam okłamując ich ale nie mogłam inaczej
-Och - westchnęłam i podeszła do mnie - zjesz z nami śniadanie ?
-Chciałbym ale mam samolot za godzinę
-Kochanie - przytuliła mnie i szepnęła - dziękuję Ci za wszystko .Nigdy nie widziałam Jace'a takiego szczęśliwego
Zagryzłam wargę ale uśmiechnęłam się .Nie mogę pokazać że nie chcę wyjeżdżać ...
-Przepraszam za moje zachowanie - powiedział mężczyzna - nie chciałem Cię urazić ...
-Wiem o tym - przytuliłam go i uśmiechnęłam się szeroko
-Jesteś inna .Oczywiście w pozytywnym sensie - zaśmiał się - Jace wie ?
-Tak- skłamałam
-Odwieść Cię ?
-Jeśli to nie sprawi problemu
Kiedy pożegnałam się z Kate wsiedliśmy do auta.William okazał się bardzo rozmowny i zabawny .Poprawił mi humor i zupełnie zapomniałam o Jace'ie .Pod lotniskiem jeszcze raz mnie przeprosił i odjechał .Mimo kolacji wspaniale się bawiłam .Będę tęsknić za Kate .Za morzem i za Patchem .Nawet się z nim nie pożegnałam ...
Odprawa minęła bardzo szybko .Usadowiłam się w fotelu i spojrzałam w okno .Poczułam jak wibruję mi telefon .JACE.
Potrząsnęłam głową i odrzuciłam połączenie .Wiem że powinnam mu powiedzieć że wszystko w porządku i że niedługo będę w domu ale nie potrafie .Zacznę płakać jak głupia ...Zamknęłam oczy i starałam się zapomnieć i wszystkim



&Jace &


Przewróciłem się na plecy .Szybko podniosłem się do pozycji siedzącej .Nie ma jej .Pokój jest pusty .W szafie też .Złapałem się za głowę .Zostawiła mnie .Na poduszce leżała mała karteczka


"Przepraszam .Mam nadzieję że się niedługo zobaczymy "

Potrząsnąłem głową .Była 9 .Mogę jeszcze zdążyć .Chwyciłem kluczyki i zbiegłem na dół .Matka siedziała i rozmawiała z Kate .Uśmiechnęła się po czym z jej twarzy zniknął uśmiech 
-Nie powiedziała Ci prawda ? - spytała ze spuszczoną głową 
-Ale o czym ?! - wrzasnąłem - Gdzie ona jest ?
Pokiwała głową i upiła łyk kawy
-Mamo ! Gdzie ona jest ? - powtórzyłem - Powiesz mi ?!
Usłyszałem trzask drzwi .Odwróciłem się i zobaczyłem ojca rozmawiającego przez telefon .Uśmiechał się nigdy tego nie robił przy rozmowach przez telefon .Twierdził że bezpośredność jest o niebo lepsza
-Wiem wiem - zaśmiał się - Kochana nie martw się o mnie .Tak ucałuję go od Ciebie .Zadzwoń jak dolecisz i koniecznie nas jeszcze odwiedź .Obiecujesz ? Dobrze trzymam Cię za słowo ...
Wpatrywałem się tępo w ojca .To nie może być prawda
-Jace wstał - spojrzał na mnie i klepnął po ramieniu - chcesz z nim...
Znałem ten głos .Wyrwałem ojcu telefon
-Catherine ? - cisza .nic tylko szum - Catherine !
-Muszę już kończyć - powiedziała cicho - Pozdrów swoich rodziców
-Nie rozłączaj się proszę ...
-Proszę wyłączyć telefon - to nie był jej głos .Startują .On nie może odlecieć ...
-Cat proszę - koniec , rozłączyła się
Rzuciłem telefon na ziemię i wyszedłem na plaże .Usiadłem na piasku i schowałem twarz w dłoniach .Idiota !
Idiota ! Po cholerę to powiedziałem ? Mogłem przytakiwać a nie brnąć dalej w to gówno .Gdyby nie ta kolacja ...Poczułem jak ktoś łapię moje ramie
-Mów  co się stało - powiedział - Nigdy nie widziałem Cię w takim stanie
-Zostawiła mnie - odparłem oschle - Zebrało Ci się na rozmowę syna z ojcem ?
Zaśmiał się gorzko
-Catherine to rozsądna dziewczyna .Nie sądzę żeby zostawiła Cię z byle powodu .Tak więc ? Co powiedziałeś ?
Zacisnąłem szczękę .Nie mam zamiaru mu się spowiadać .Nigdy tego nie robiłem i nie będę
-Nic ważnego - burknąłem
-Widzę .Nie jesteś zbyt rozmowny więc spytam się Patcha -wstał i spojrzał na mnie z góry
-Przecież Patch nic Ci nie powie - wbiłem wzrok w ziemię-nic nie mówi od czasu....
-I o to chodzi .Nie uczysz się na błędach.Wczoraj kiedy zapewne się pokłóciliście Catherine poszła do jego pokoju i zgadnij co się stało ? No zgaduj
Potrząsnąłem głową i podniosłem wzrok
-Zaczęli rozmawiać -stanąłem jak wryty - Tak Patch .Nawet przeczytała mu bajkę .Twoja matka teraz siedzi w kuchni i słucha jaką bajkę mu przeczytała...
Ruszył w stronę domu a ja nie mogłem się ruszyć .Nie dotarło to do mnie
-Tato ...
-Co ?  - spytał szorstko
-Pokłóciliśmy się o Ciebie .Broniła Cię a ja ...- przymknąłem oczy - powiedziałem że nie wie jak to jest bo jest ojciec...
Rozszerzył oczy ale nic nie powiedział .Po chwili mruknął cicho
-Powinienneś do niej jechać wiesz o tym ?
-Prosiła bym został i wam pomógł -westchnąłem i podszedłem do niego
Zaśmiał się
-Mądra dziewczyna .Zadowala wszystkich dookoła -.Chodź
Kiedy weszliśmy do domu .Patch siedział na kolanach matki i mówił .Uśmiechnąłem się do niej .Byłą zszokowana ale szczęśliwa .Patch zeskoczył z jej kolan
-Gdzie jest Catherine ? Chcę żeby poczytała mi bajkę
Wziąłem go na ręce
-Musiała wyjechać ale zadzwonimy do niej co ? - chłopiec uśmiechnął się i przytulił mnie - bardzo ja lubię
-Wiem - zaśmiałem się - ja też ...

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział XVIII

* 2 dni później *
-Wstawaj -  szatyn szeptał mi do ucha od dobrych 10 minut
-Moment - mruknęłam i przekręciłam się na bok - za wcześnie
-Jest 10 - zaśmiał się i pociągnął mnie za nogę - mam Cię zanieść ?
Pokiwałam głową .Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki .
-Co ty robisz ?
-Będziemy się kąpać - położył mnie do wanny - rozbierzesz się czy mam ci pomóc ?
-I dlatego mnie obudziłeś ? Żeby się wykąpać ? Nienawidzę Cię ! - krzyknęłam
-Wiem , wiem to jak ?
-Najpierw woda nie sądzisz ? - stanęłam na zimnych kafelkach - idę po  ciuchy
Wyjęłam z szafki krótkie spodenki i jasną bluzkę .Gdy wróciłam wanna była pełna wody .Jace właśnie zdejmował koszulkę
-Nie przeszkadzaj sobie .Ja chętnie popatrzę
Wyszczerzył się i rzucił koszulkę na ziemię .Stał w samych bokserkach .Podszedł do mnie i chwycił mój podbródek
-Teraz twoja kolej -chwycił brzeg mojej bluzki i spojrzał prosto w moje oczy
Zagryzłam wargę i chwyciłam jego twarz rękami .Przycisnął usta do moich .Zdjął moją koszulkę i rzucił w kąt .Wplotłam palce w jego włosy i pogłębiłam pocałunek .Położył ręce na mojej tali i zjechał w dół .Ścisnął moje pośladki .Moje majtki dołączyły do reszty ubrań wraz z stanikiem .Położyłam ręce na jego klatce i chwyciłam gumkę od bokserek .Wylądowały na ziemi
-Co z kąpielą ? - spytałam przerywając pocałunek
-Mamy czas - i znów mnie pocałował
-Jace ?
-Hmm ? - szatyn objął mnie i położył głowę na ramieniu
-Gdzie jest moja bluzka ?
-Nie wiem - złożył pocałunek na mojej szyi
Jęknęłam z rozkoszy i odchyliłam głowę do tyłu .To takie cudowne
-Jace- jęknęłam - w ten sposób nigdy nie zejdziemy na dół
-Wiem - zaśmiał się
Odepchnęłam go i zaczęłam szukać bluzki
Chłopak przyglądał mi się uważnie
-Tego szukasz ? -wyciągnął ją z kieszeni
-Jesteś straszny - wyrwałam mu bluzkę i ubrałam ją
Zeszliśmy na dół .Kate rozmawiała przez telefon
-Oczywiście .Ja muszę  kończyć pa - uśmiechnęłam  się do mnie - Witajcie gołąbeczki
-Witaj - zaśmiałam się.Zobaczyłam że na blacie leżą reklamówki z zakupami
-To na kolacje kochana  obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem - jeśli mi pomożesz wyrobię się do 18
-Oczywiście
-Mieliśmy iść na plaże - burknął Jace
-Innym razem - pocałowałam go w policzek i zabrałam się do roboty
Kate dała mi fartuch i powiedziała co robić .Rozmawialiśmy na każdy możliwy temat .Byłą wspaniałą .Miał wspaniałą matkę .Troszczyła się o niego .Mi niestety nie było to dane .Poczułam jak silne ręce obejmują mnie w talii
-Cat...- szepnął mi do ucha- plaża czeka
-I nie ucieknie - odepchnęłam go - jestem zajęta .Ty też mógłbyś pomóc ...
Chłopak zmarszczył brwi
-Oj nie .Johnatan ma 2 lewe ręce w kuchni - zaśmiała się kobieta
-Ale przecież ...- dobrze pamiętam że robił mi śniadanie i jeszczę żyję więc....
-Nie ważne - przerwał mi - ja nie będę wam przeszkadzać .Pójdę do ojca...
Pocałował mnie w kark i zniknął .Widać było że Kate była zadowolona .Spojrzałąm na nią
-Przepraszam - zarumieniła się - wspaniale widzieć Jace'a takiego szczęśliwego .Zawsze był  ....
-Naburmuszony , arogancki i pyskaty ?
-Właśnie - uśmiechnęła się - Nie sądziłam że będzie miał dziewczynę po Lexi ...
Co? Jaka Lexi ? Kto ma niby być ?
-Jaka Lexi ? - spytałam zdezorientowana
-Nie powinnam Ci mówić - jęknęła - jeszcze przed tym jak Jace poszedł do więzienia , spotykał się Z Lexi .Wydawali się idealną parą ale zdradziła go i zamknął się w sobie .Jace nic Ci o niej nie mówił ?
-Nie - spuściłam głowę Wspaniale .Policzyłam bezgłośnie do 10 by się uspokoić
-Przepraszam
-Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się sztucznie - zabierzmy się do roboty
Nie mogłam przestać myśleć Lexi .Dlaczego mi o niej nie powiedział ? Znów kłamię .
Siedziałam w pokoju i wpatrywałam się w sufit .Zaraz kolacja .Ubrałam czarną sukienkę sięgającą przed kolana , która podkreślała moje kształty .Włosy spięłam w wysokiego koka i zrobiłam lekki makijaż .Postanowiłam zajrzeć do Patcha .Zapukałam i weszłam .Chłopiec bawił się zabawkami .Zmierzył mnie wzrokiem i wrócił do zabawy
-Mogę wejść ? -spytałam
Pokiwał głową .Zamknęłam drzwi i usiadłam obok niego .Nie zwracał na mnie uwagi .Wiem że nic nie powie i tego potrzebowałam
-Mogę się zwierzyć ?
Znów pokiwał głową i zostawił zabawkę
-Masz wspaniałych rodziców , których ja nie miałam szczęścia mieć .Masz braci , którzy zawsze ci pomogą .Ja straciłam swojego brata wiesz ? Zostawił mnie samą - spojrzałam na niego .Nie odrywał ode mnie wzroku to chyba słuchał - Z Jace'em jest inaczej .Coś do niego czuje ale ni zniosę kłamstw .Twój brat jest strasznie tajemniczy - uśmiechnęła się sama do siebie - podoba mi się to .Nie wiem czy to przypadek ale jestem podobna do twojej siostry i to jest najgorsze ...Wiesz jesteś do niego podobny
Chwyciłam jego dłoń
-Masz jego oczy - uśmiechnęłam się .Zauważyłam że jego kąciki też lekko drgnęły - pójdziesz ze mną na dół na kolację ? Pomagałam twojej mamie .Zejdziesz ze mną ?
Wstałam i wyciągnęłam rękę .Chwycił ją i ruszyliśmy na dół .
Gdy weszliśmy do kuchni Kate otworzyła usta
Puściłam rękę chłopczyka
-Przepraszam , nie ...- jęknęłam z zażenowaniem
-Nie .Patch nie lubi chodzić za rękę .Zawsze się wyrywa - uśmiechnęła się - siadaj
-Jeszcze nie - krzyknął William - będziemy mieli gościa
-Kogo zaprosiłeś ? - spytał Jace wchodząc do salonu .Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się
-Zaraz będzie
Szatyn podszedł do mnie i położył ręce na talii
-Ślicznie wyglądasz - założył mi kosmyk włosów za ucho - moja
-Twoja - spuściłam głowę .Czułam jak się rumienię .Przypomniałam sobie o Lexi .Zagryzłam wargę
-Co się stało ?
-Nic - burknęłam
- -Cat powiedz co się dzieje - warknął
-A może ty mi powiesz co ? - spiorunowałam go wzrokiem- nie oczekuj ode mne szczerości jeśli sam jesteś kłamcą -wycedziłam i wyrwałam się z jego uścisku
-Oto i jest - krzyknął radośnie William
Odwróciłam się i spojrzałam na farbowaną rudą dziewczyne , która weszła do salonu .Miała na sobie "małą czarną " i wysokie koturny .Loki spadały falami na jej plecy.Zmierzyła wszystkich zwrokiem.Zatrzymała się na Jace'e .Oblizała dolną wargę co sprawiło u mnie odruch wymiotny.
-Witajcie - powiedziała piskliwym głosem i przytuliła Williama -Dziękuję za zaproszenie
Jace podszedł do mnie i szepnął do ucha
-Nie mam pojęcia co ona tutaj robi -wiedziałam że był zdenerwowany - nie chciałem Ci o niej mówić .Teraz tylko ty się dla mnie liczysz...
-Nie sądzisz że trochę za późno na takie wyznania ? -powiedziałam obojętnie i odsunęłam się .Nie mogłam się skupić gdy był tak blisko mnie.Zielonooka zmierzyła mnie wzrokiem
-Witaj Jestem Lexi miło Cię poznać - uścisnęła mnie co mnie zdziwiło
-Catherine -odpowiedziałam jak najmilej umiałam
-Jace - pisnęła i rzuciła mu się na szyję
Chłopak czekał na moją reakcje i lekko ją objął.Odwróciłam wzrok.Niech ta szmata trzyma się z dala od niego.
-Lexi -odsunął się i uśmiechnął .Dziewczyna w ułamku sekundy pocałowała go w usta.Otworzyłam szerzej oczy .Nie mogłam w to uwierzyć.Odepchnął ją i spojrzał na mnie.Spuściłam wzrok
-Jedźmy
Gdy.usiedliśmy do stołu Lexi cały czas.zadawała pytania.Czy jej mordki nie.da się zamknąć ?Irytowała mnie...
-Catherine jak długo znacie.się z.Jace'em.?
-2 miesiące
-To wspaniale -klasnęła w dłonie- my znamy się już.7 lat.Nasi rodzice bardzo się lubią .Bardzo dużo.czasu spędzałam z Jace'em
Zauważyłam że cały czas trzymała jego dłoń .Warknął coś pod nosem i schowała ją.Działała mi na nerwy.Robiła to specjalnie.Ale ja nie dam.się wytrącić z równowagi
-A twoi rodzice ?
-Umarli kiedy byłam mała - czego jeszcze chcesz suko ? -chcesz wiedzieć coś jeszcze ?
Uśmiechnełam się co działało jej na nerwy.Jace nie odzywał się tylko grzebał widelcem po talerzu.
-Co Cię łączy z Jace'em ?
-Tego.już za wiele - krzyknął Jace - przestań gadać .Morda.Ci się nie.zamyka.Nikt nie.chcę żebyś tu była.a.zwłaszcza ja ...A teraz.grzecznie Wypierdalaj - odsunął krzesło i wstał
Wszyscy wlepiali w niego wzrok.
-Jace jak ty się zachowujesz ?! - upomniał go ojciec -Lexi.jest.naszym.gościem.Należy się do niej zwracać z należytym szacunkiem
-Mam w dupie wasz szacunek .Lexi jest dziwką to się nie zmieniło i nie zmieni .Nie powinno Cię tu być !
-Jak możesz ?! - wrzasnęła
-Spokój.Usiądzmy i zjedzmy kolację- powiedziała Kate - możemy ?
Upiłam łyk wina.Nie dam sobie zepsuć wieczoru .Jace chwycił mnie za reke pod stołem. Zamknęłam oczy i ścisnęłam ją.Kąciki jego ust drgnęły.
-Johnatan mam pytanie.Czemu nie jesteś już z Lexi ?
Spuściłam głowę.Wzięłam głęboki oddech .Lexi uśmiechneła się
-No właśnie Jace dlaczego ?Byliśmy idealną parą -zmierzyła mnie wzrokiem - widać że straciłeś gust .Niedość że blondynka to i sierota
Puściłam jego dłoń .Nie mogę tego więcej słuchać .Nie mogę tu być.Niech się cieszy , ma Jace'a całego dla siebie
-Ja już nie będę państu przeszkadzać -powiedziałam grzecznie chodź miałam ochotę się rozpłakać - Tak masz rację Lexi .Będzie lepiej jak.będzie z tobą .Jesteście idealną parą .Kłamca i fałszywa dziwka
Lexi wytrzeszczyła oczy .Jace wstał
i chwycił mnie za rękę
-Puść -poprosiłam nie patrząc mu w oczy
-Poczekaj
-Johnatan jak ty się.zachowujesz ?! Jesteś bezczelny ! Nie wychowałem.Cię takiego .Wstyd mi za Ciebie -William pokiwał głową- Czemu nie możesz zachowywać się jak twoi bracia ? Znaleźć porządną dziewczynę ?
-William ! - krzyknęłam Kate- co ty wygadujesz ?
-Prawdę - zaśmiał się histerycznie
Próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku .Nie chciałam tego słuchać .Mam dość .Tego wszystkiego tej rodziny ... Nie chciałam przy nich płakać .
-Jesteś popierdolonym psycholem ! - wrzasnął szatyn - Nigdy nie miałem prawdziwego ojca.awsze siedziałeś w gabinecie .Praca była ważniejsza .Nie obchodziło Cię to czy w ogóle mamy co jeść z matką . Nie ro­zumiem cię ma­mo, dlacze­go się z nim nie roz­wie­dziesz i nie znaj­dziesz ko­goś in­ne­go. Gdy­by oj­ciec mógł się ze mną spo­tykać raz na dwa ty­god­nie, może cho­ciaż wte­dy byłby trzeźwy... Jes­teś moim oj­cem tyl­ko ge­netycznie.Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.Niszczysz mi życie .Za każdym razem coś ci nie pasuje ...
Wyrwałam rękę i uciekłam na górę .Poczułam jak ktoś łapię mnie za rękę .Patch .Odprowadziłam go do pokoju .Otarłam łzy .Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach .Nie dam rady .Drzwi się otworzyły .Nie musiałam patrzeć .Wiedziałam że to był on .Usiadł obok i otoczył mnie ramieniem 
-Nie dotykaj mnie - powiedziałam i spojrzałam na niego .Zabrał rękę - Jak mogłeś ? Dlaczego to zrobiłeś ?! To twój ojciec ! - krzyknęła  i wstałam 
-Obrażał Cie 
-No i ? Zapomniałeś że jest chory ? Że może mówić różne rzeczy ?
-Ale nie takie ! - wziął głęboki oddech - nie pozwolę żeby ktokolwiek Cię obrażał
-To twoja rodzina ! Twój ojciec i twoja matka .Siedzą tam i się obwiniają ...
-To jego wina !Powinnien trzymać język za zębami - burknął 
-Czy ty jesteś tępy ?! Ostatni raz Ci powtórzę to twój Ojciec .Nie możesz go obrażać , zwłaszcza że jest w takiej sytuacji ... 
-Dlaczego go bronisz ?! Wiesz jak się czułem gdy oni Cię obrażali a ty się uśmiechałaś chodź w oczach miałaś łzy ? Nikt taki nie zasługuję na szacunek ...Przykro mi nawet mój ojciec - podszedł do okna 
-Nie możesz go tak traktować 
-Nie wiesz jak to jest ! Nie masz ojca ! 
To było jak uderzenie w twarz .Łzy napłynęły mi do oczu .Wyraz jego twarzy złagodniał jakby dotarło do niego co właśnie powiedział .Cofnęłam się do tyłu 
-Catherine - jąkał się - ja przepraszam .Nie chciałem tego powiedzieć ...
-Powiedziałeś - mój głos był ledwo słyszalny - powiedziałeś to ...
-Cath - podszedł do mnie ale się zatrzymał - proszę nie ...
Łza spłynęła mi po policzku .Otarłam ją i spojrzałam na chłopaka 
-Masz rację - powiedziałam spokojnie- nie mam ojca ani matki .Bo umarli .Nie ma ich tu .Nie wiem jak to jest przedstawić rodzicom chłopaka , nie mam pojęcia bo nie miałam i nie będę miała takiej okazji .Dlaczego bronie twoich rodziców mimo tego że zachowali się strasznie ? Bo wiem jak to jest stracić ojca i matkę .Stracić tych z którymi powinieneś spędzić większość życia .Chciałabym się z nimi kłócić , wrzeszczeć na nich ale to niemożliwe .Oddałabym wszystko żeby stali tu oboje zamiast mnie .Żeby Isabel miała zapewnioną dobrą przyszłość ....- wzięłam głęboki oddech - Twój ojciec ma rację .Nie powinno mnie tu być ... Jutro wyjadę 
-Nie proszę - jęknął - Nie zostawiaj mnie 
-Dasz mi pieniądze na bilet ? Oddam Ci je  w najbliższym czasie 
-Nawet tak nie mów 
Potrząsnęłam głową 
-Nie mogę tu być - wzruszyłam ramionami 
-Przepraszam - złapał mnie za ramiona - przepraszam Cię ... Nie odchodź , nie teraz 
-Przepraszam - jęknęłam i przytuliłam go 
-Pojadę z tobą - szepnął tuląc mnie do siebie jeszcze mocniej 
-Musisz pomóc swojej matce - odsunęłam się - dam radę 
-Powiedz że to nie jest koniec - jęknął .Zobaczyłam łzy w jego oczach 
Nie potrafiłam  odpowiedzieć 
-Powiedz 
-Nie wiem - wybiegłam z pokoju i otworzyłam pierwsze lepsze drzwi .Oparłam się o ścianę i osunęłam się po niej .Łzy poleciały mi po policzkach .Nie dam rady tego dłużej ciągnąć ....



*Jace*


-Nie wiesz jak to jest ! Nie masz ojca ! - krzyknąłem a dziewczyna zamarła .Nie .Nie powiedziałem tego ...Jej oczy błysnęły 
-Catherine ja przepraszam .Nie chciałem tego powiedzieć ...- jęknąłem
-Powiedziałeś - mówiła cicho , głos jej drżał - powiedziałeś to 
-Cath - chciałem do niej podejść ale zatrzymałem się w połowie drogi - proszę  nie
Łza spłynęła jej po policzku .Tylko nie to ...
-Masz racje - mówiła spokojnie -
nie mam ojca ani matki .Bo umarli .Nie ma ich tu .Nie wiem jak to jest przedstawić rodzicom chłopaka , nie mam pojęcia bo nie miałam i nie będę miała takiej okazji .Dlaczego bronie twoich rodziców mimo tego że zachowali się strasznie ? Bo wiem jak to jest stracić ojca i matkę .Stracić tych z którymi powinieneś spędzić większość życia .Chciałabym się z nimi kłócić , wrzeszczeć na nich ale to niemożliwe .Oddałabym wszystko żeby stali tu oboje zamiast mnie .Żeby Isabel miała zapewnioną dobrą przyszłość ....Twój ojciec ma rację .Nie powinno mnie tu być ... Jutro wyjadę 
To aż bolało .Mówiła to wszystko tak spokojnie .Nie nie może mnie zostawić nie dam sobie bez niej rady ...
-Nie prosze - mój głos drżał - nie zostawiaj mnie 

-Dasz mi pieniądze na bilet ? Oddam Ci je  w najbliższym czasie 
-Nawet tak nie mów - potrząsnąłem głową .To wszystko się nie dzieję na prawdę ...
-Nie mogę tu być 
-Przepraszam - położyłem jej ręce na ramiona i spojrzałem głęboko w oczy - przepraszam
Cię ... Nie odchodź , nie teraz 
-Przepraszam - przytuliła mnie .Schowałem twarz w jej włosach hamując łzy .Nie może mnie zostawić ...
-Pojadę z tobą 
-Musisz pomóc swojej matce - odsunęła się - dam rade 
Cofnęła się 
-Powiedz że to nie jest koniec - błagałem 
Spojrzała na mnie i spuściła wzrok 
-Powiedz - niemal krzyknąłem 
-Nie wiem - usłyszałem jej słowa i zamknąłem oczy .Już jej nie było 
Chwyciłem się za głowę 
Nie , nie , nie , nie 
Nie pozwolę jej odejść .Nie .Bez niej jestem nikim .Nie widzę sensu życia ...
Sprawdzałem we wszystkich pokojach nigdzie jej nie było .Zapukałem do Patcha 
-Jest Catherine ? - spytałem z nadzieją 
Chłopiec zaprzeczył i zamknął drzwi .Kurwa...

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział XVII

-A kiedy wrócisz ? - spytała Isabel
Była smutna że wyjeżdżam ale nie mogłam jej wziąć , nie tym razem
-Niedługo , będziesz bawiła się z Babcią co ? - przytuliłam ją i pocałowałam w czoło
-Dobrze , będę tęsknić
-Ja też
Poczułam silne dłonie na talii .Uśmiechnęłam się .Jace położył mi głowę na ramieniu
-Zwrócę ją spokojnie - zaśmiał się
-Bezpiecznej drogi - pożegnałam się z babcią i wsiadłam do auta .Miałam na sobie sukienkę w kwiaty i obcasy .Cieszyłam się że jadę .Od dawna chciałam się stąd wyrwać .W końcu mi się udało
-O czym tak myślisz ? -spytał Jace
-Kiedyś z ojcem chciałam pojechać do Włoch , obiecał mi to ...- uśmiechnęłam się na to wspomnienie - właśnie dotrzymuje słowa
Położył rękę na moim kolanie
-Dla Ciebie
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu .Na lotnisk wzięliśmy swoje bagaże .Wszystkie laski pożerały wzrokiem szatyna idącego za mną .Chwyciłam go za rękę i podeszliśmy do kasy .Oczywiście bilety w pierwszej klasie.Nie pozwolił mi zapłacić , nawet nie mam tylu pieniędzy ...Nie jestem przyzwyczajona do takich sytuacji .Zabrali nam bagaże i kazali udać się na pokład samolotu .Z twarzy Jace'a  nie znikał uśmiech .Nie widziałam go jeszcze takiego .Cieszę się że mogę sprawić by był szczęśliwy .Kiedy zajęliśmy miejsca , ogarnęła mnie panika .Zapomniałam mam lęk wysokości ...
Nie powiedziałam o tym Jace'owi .Kapitan oświadczył że zaraz ruszamy .Spojrzałam na chłopaka .Co ja wyprawiam ? Lęcę do Włoch z chłopakiem z którym jestem parę dni ...
-Co się stało ? - spytał zmartwiony - jesteś blada
-Nic - przełknęłam ślinę i spojrzałam na okno ruszaliśmy
-Pierwszy raz lecisz ?
Pokiwałam głową i chwyciłam się mocniej fotela .
-Spokojnie - chwycił moją rękę - rozluźnij się i nie patrz na okno a będzie dobrze
Wzięłam głęboki oddech .Dam radę . Oparłam głowę o jego ramię i odpłynęłam
Poczułam pocałunki na skroni .Otworzyłam oczy i rozejrzałam się
-Już jesteśmy ?
-Tak już lądujemy - zaśmiał się - kto to jest Ian ?
Co ? Skąd on wiedział ?
-Kolega - odpowiedziałam szybko - dlaczego pytasz ?
-Mówiłaś przez sen
Schowałam twarz w dłoniach .Znowu ?
-To nikt ważny, na prawdę .Nie słuchaj mnie jak śpię , gadam głupoty
-Dobrze
Wzięliśmy bagaże i wyszliśmy z lotniska .Słońce grzało moją skórę .Wezwaliśmy taksówkę .Jace podał adres i pojechaliśmy .Podziwiałam piękno tego miasta .Domy , ogrody , uliczki ...Marzenie .Po chwili byliśmy na miejscu .Wysiadłam i spojrzałam w stronę morza .Zaniemówiłam .Jace wskazał mi dom tuż przy plaży .Poszliśmy ścieżką i stanęliśmy przed drzwiami
-Dam radę - powiedziałam sama do siebie
Jace wpuścił mnie do środka .Ściany i podłoga były z kamienia .Na ścianach wisiało wiele pieknych obrazów .Ciemne meble współgrały ze schodami i meblami .Zobaczyłam starszą kobietę .Szatynka uśmiechnęła  się gdy zobaczyła Jace'a .Miała brązowe włosy sięgające do ramion i ciemne oczy.Już wiem po kim Jace odziedziczył urodę .Spojrzała na mnie i zamarła .Z jej twarzy zniknął rumieniec
O nie ... Jace od razu zareagował
-Mamo , nie - powoli do niej podszedł i szepnął coś do ucha.Kobieta nie zrobiła żadnego ruchu .Nadal wpatrywała się we mnie .Po chwili uśmiechnęła się blado
-Najmocniej Cię przepraszam - przytuliła się - witaj jestem Kate
-Catherine - powiedziałam cicho
-Jace zabierz walizki na górę .Przyszykowałam tylko jeden pokój ....
-Damy radę - pocałował mnie w policzek i zniknął
Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem
-Jeśli to jest problem - zaczęłam
-Kochana  , nie przejmuj się .Jestem zaskoczona , Jace zawsze przyjeżdżał sam a teraz wiele się zmieniło ....Jesteście razem ?
-Tak
-To wspaniale - klasnęła w dłonie - nigdy nie przedstawił mi dziewczyny .Zaczęłam myśleć że jest gejem - zaśmiała się - wspaniale Cię widzieć .Musisz być wyjątkowa ...
Od razu ją polubiłam .Była taka otwarta w przeciwieństwie do Jace'a .
-Przedstawię Ci kogoś ....- pociągnęła mnie
 Zaprowadziła mnie do kuchni gdzie siedział mały chłopczyk .Miał czarne włosy i był bardzo blady.Podniósł głowę i spojrzał na mnie zielonymi oczami.Był bardzo przystojny jak na małego chłopca
-Pach to jest Catherine
Nie odezwał się tylko wrócił do przeglądania książki.
-Pach jest zamknięty w sobie , nic nie mówi .Jesteś głodna ?
-Nie dziękuję - spojrzałam w stronę tarasu
-Wspaniały widok -westchnęła -Jace jesteś pokaż dziewczynie plażę
Otworzyłam drzwi .Wiatr owiał moją twarz.Zachód słońca ...
-Chodź - chwycił mnie za rękę i pociągnął.Chętnie ruszyłam za nim.Zrzuciłam buty i zanurzyłam nogi w wodzie.Jak za dawnych lat...
-Dlaczego Pach nic nie mówi ?
-Po zniknięciu Anny nie powiedział ani słowa.Rozmowy z psychologiem nie pomogły...
-Szkoda -westchnęłam
-Chodź poznasz mojego ojca
Wróciliśmy do domu .Jace zaprowadził mnie.na górę .Otworzył drzwi do ciemnego pomieszczenia.Ściany były drewniane a meble czarne.Był tu wielki regał z książkami i fotel.Półka z lekami najbardziej rzucała się w oczy .Na łóżku siedział starszy mężczyzna , siwe włosy , okulary i jasne niebieskie oczy.Gdy mnie zobaczył zdjął okulary i powoli szedł w moją stronę .Przytulił mnie  -Wróciłaś kochana Anny - szlochał.- czemu uciekłaś ?
On uważa mnie za swoją córkę .Tego chciałam uniknąć .Dlatego nie chciałam tu być
- Tato , spokojnie .Odsuń się to nie Anna - mówił powoli
 Mężczyzna odsunął się i krzyknął na Jace'a
-To Anna ! Nie kłam poznaję swoją córkę.Anny powiedz bratu że to ty - czekał aż potwierdzę że jestem jego córką ale nie mogłam tego zrobić .Chciałabym ale nie mogę
Ja nie mam pojęcia co robić.
-Przykro mi nie jestem pana córką - wyszłam z pokoju i otworzyłam pierwsze lepsze drzwi.To.był pokój Jace'a .Poznałam po naszych walizkach.Na środku stało wielkie dwuosobowe łóżko z ciemnego drewna.Ściany były jasno brązowe a meble brązowe .Pokój był utrzymany w ciemnych barwach .Był również mały taras.Poszłam do łazienki i opłukałam twarz wodą .Powinnam być na to przygotowana .Wiedziałam że jego ojciec jest chory, jestem podobna do jego córki.Nie powinno mnie tu być .Wzrok jego matki , widziałam w nich tęsknotę i żal.Oparłam się o ścianę i wzięłam głęboki oddech.Dam radę .Zamknęłam oczy i zobaczyłam swojego ojca.Uśmiechał się i trzymał mnie za rękę.Zawsze mnie wspierał a teraz go nie ma.Usłyszałam krzyki
-Catherine ! Catherine gdzie jesteś ?
Przetarłam twarz i wyszłam .Chłopak stał na środku z rękami w górze
-Jace ?
Odwrócił się .Nim się zorientowałam byłam w jego ramionach.
-Przepraszam - szepnęłam
Odsunął się i zmierzył mnie wzrokiem
-Powinnam być na to przygotowana , a ja...
-Cat .To nie twoja wina , wyjaśniłem mu wszystko ...Nic takiego już się nie zdarzy obiecuję
Pokiwałam głową.Potrzebowałam tego .Do pokoju wszedł Pach
-Obiad ? - spytał Jace
Chłopiec pokiwał głową i poszedł
Zeszliśmy na dół .Wszyscy na nas czekali .Ojciec Jace'a wstał
-Przepraszam Cię , nie chciałem Cię przestraszyć - widać było że jest mu przykro
-Nic nie szkodzi , ja również przepraszam .Powinnam była się  tego spodziewać - przytulił mnie
-Siadaj
Zaczęliśmy jeść obiad .Panowała dziwna cisza
-Catherine opowiesz nam coś o sobie ? - spytała z uśmiechem Kate
Gdybym jeszcze miała co ...
-Co chcę Pani o mnie wiedzieć ?
-Ile masz lat , gdzie mieszkasz , rodzice i rodzeństwo
-Mam 18 lat .Mieszkam w Polsce  .Mam 2 braci i młodszą siostrę .Rodzice zginęli w wypadku samochodowym 4 lata temu
-Przykro mi z powodu rodziców - chwyciła mnie za rękę - a rodzeństwo ?
-Isabel moja młodsza siostra ma 3 latka , Sam ma 19 lat a Simon miał 18 lat ...
-Jak to miał ? - wtrącił mężczyzna
-Umarł 2 lata temu - odstawiłam sztućce .Straciłam apetyt na jedzenie .Zaczęłam wątpić czy powinnam tu być
Spojrzałam ukradkiem na Jace'a .Był zdenerwowany
Kate chciała zadać kolejne pytanie ale Jace jej przerwał
-Przestańcie oboje ! Nie zadawajcie bezsensownych pytań.Widzicie że miała ciężki okres za sobą...
-Jace -szepnęłam
-Znów to robicie ! Tym razem na to nie pozwolę , o nie. Nie zrujnujecie mi tego związku ...- odsunął krzesło i poszedł
Byłam zdezorientowana.Dlaczego tak się zachował.Przecież nic nie wiedzieli , a.on ? Spojrzałam na nich .
-Catherine najmocniej Cię przepraszam - powiedziała cicho Kate
-Nie wiedzieli państwo .Przepraszam - kiwnęłam głową i poszłam szukać Jace'a .Znalazłam go na tarasie .Palił.
-Jace ?
Odwrócił się i wyraz jego twarzy złagodniał.Podeszłam i oparłam się o barierkę
-Nie wiedzieli , mieli prawo spytać
-Nie rozumiesZ że oni męczyli by cię dalej ?Nie przestali by zadawać pytań póki by nie wiedzieli o tobie wszystkiego .Są straszni , nie znasz ich .Za każdym razem jest tak samo
-Czyli?
-Po takiej kolacji żadna się do mnie nie odzywa i odchodzi bez słowa - odwrócił głowę.Wiedziałam że jest mu ciężko
-Jeszcze tu jestem Jace i nie odejdę - wzruszyłam ramionami - nie mam pieniędzy
Zaśmiał się.Nie był już spięty
-Przepraszam Cię za nich ...Zachowałem się okropnie wiem o tym , ale nie mogę pozwolić byś odeszła
Chciałam zaprzeczyć że tego nie zrobię ale coś ,mnie powstrzymało .Nie mogę mu obiecać ze będę przy nim zawsze ...Ale nie chcę go stracić .Czekał na odpowiedz z mojej strony ale nie chciałam kłamać .Milczałam .Przeszłam obok niego .Złapał mnie za ramię
-Puść - chłopak spełnił moją prośbę Zeszłam na dół i nałożyłam buty .
-Gdzie się wybierasz ? - spytała Kate
-Przejść się .Proszę przekazać Jace'owi że wrócę później - uśmiechnęłam się i wyszłam .
Nie mogę dłużej tu siedzieć .To dopiero pierwszy dzień .Nie wytrzymam dłużej .Nałożyłam okulary i postanowiłam się świetnie bawić .Złapałam taksówkę i pojechałam do centrum .Mówię dobrze po angielsku więc poradzę sobie nawet jeśli się zgubię .Dzwonił mój telefon
-Halo ?
-Gdzie jesteś ? - nie był zadowolony
-Wzięłam twój portfel .Oddam ci wszystko co do grosza
-Catherine mam gdzieś pieniądze ! - krzyknął - gdzie jesteś ?!
-Chcę pozwiedzać miasto - powiedziałam cicho
-Co znowu zrobiłem ?
-Nic .Chcę pobyć sama zrozum to - zatrzymaliśmy się - muszę kończyć
-Cath...- rozłączyłam się i zapłaciłam kierowcy
Nie jestem małym dzieckiem .Nie musi mnie pilnować .Przyglądałam się ludziom w okół mnie .Podniosłam głowę do góry by spojrzeć na wychylającą się kobietę .Wpadłam na kogoś i upadłam na ziemię .Upadłam na rękę .Skrzywiłam się .
-Nic Ci nie jest ? - usłyszałam obcy głos .Chwyciłam wyciągniętą rękę i podniosłam się - przepraszam
Przyjrzałam się mu .Chłopak miał jasne włosy i niebieskie oczy
-Nic się nie stało - spojrzałam na swoją rękę , krople krwi spływały jedna po drugiej .Na ziemi leżało szkło .Schowałam ją za plecy
-Trzeba ci ją opatrzyć - rozglądnął się - poczekaj
Pobiegł i zniknął w tłumie .Powinnam tu stać ? Ludzie nie zwrócili na to uwagi .Chłopak przybiegł z apteczką
-Siadaj na ławkę - powiedział
-Nie chcę robić problemu
-Daj mi opatrzyć rękę i możesz iść - uśmiechnął się szeroko
Przewróciłam oczami ale zgodziłam się .Był bardzo delikatny
-Nie jestem ze szkła - zaśmiałam się
-Właśnie się przekonałem - puścił mi oczko
Owinął mi rękę bandarzem.
Kiedy skończył odniósł apteczkę.
-To jest ten moment w którym mogę uciekać ?
Chłopak wyszczerzył się
- Jestem aż taki brzydki ? - poprawił ręką włosy
- Nie chciałam Ci tego mówić
- Jeremy - ścianęłam jego dłoń
- Cat
-Nie jesteś stąd - stwierdził
-Po czym poznałeś ?
-Uroda
Czułam jak się rumienie.Ale poczułam coś dziwnego...To było co innego jqk Jace mówił mi takie rzeczy ...Czy ja go zdradzam ?
-Na prawdę muszę już iść .Dziękuję za to - odeszłam  jak najszybciej .Nie zwarzałam na wołania chłopaka .Złapałam taksówkę .Chciałam jak najszybciej wrócić.Przytulić go.Było coraz ciwmniej a poczucie winy zżerało mnie .Biegiem ruszyłam do domu .Już miałam wchodzić do domu kiedy zobaczyłam chłopaka z telefonem w ręce .Gdy mnie zobaczył schował go do kieszeni i podszedł do mnie.Cieszyłam się że go widzę
-Co ty wyprawiasz ?! - wrzasnął - nie odbierasz teleofonu ,wychodzisz huj wie z jakiego powodu i znikasz ...
Uciszyłam go pocałunkiem.Stanęłam na palcach i objęłam jego twarz.Chłopak odwzajemnił pocałunek .Przyciągnął mnie do siebie a nasZe języki zaczęły walkę o dominację.Oderwałam się by zaczerpnąć oddech.Spojrzał na mnie
-Przepraszam -szepnęłam
-Dlaczego ?
-Chciałam być sama .Przemyśleć to .Nie wiem czy powinnam tu być- oparłam głowę o jego klatka piersiową
-Co Ci się stało w rękę ?
-Przewróciłam się -zaśmiałam się
-Sierota moja -założył mi włosy za ucho-dlatego powinnaś tu być ze mną...
Wróciliśmy do domu .Rozpakowałam walizkę i poszłam się myć.Chciałam zmyć brudu dzisiejszego dnia.Owinięta w ręcznik weszłam do pokoju.Jace rozmawiał przez telefon.Kiedy mnie zobaczył wypuścił głośno powietrze
-Musze kończyć - Rozłączył się -zapomniałaś piżamy ?
-Nie wzięłam jej.DasZ mi swoją koszulkę -wyjęłam z szafki bieliznę - problem ?
-Żaden -powiedział i poszedł się myć
Wybrałam czarną koszulkę z napisem przed kolana .Uwielbiam za duże rzeczy.Po 15 minutach wyszedł w samych bokserkach.Krople wody spływały mu po klatce .Zagryzłam wargę
-Znów to robisz - powiedział kładąc się do łóżka
-Ale co ?
-Zagryzasz wargę .Chciałbym wiedzieć o czym teraz myślisz...
Rzuciłam w niego poduszką
-No już kładź się
-Nie sądzisz że jesteśmy za młodzi na spanie razem ?
Chłopak zrobił zdziwioną minę
-Moglibyśmy zrobić coś nie odpowiedniego na przykład ...- kontynuowałam
-Dziecko ? - spytał śmiejąc się
-Miałam co innego ma myśli- prychnęłam i weszłam pod kołdrę
Odwróciłam się do niego plecami
-Coś się stało ? - spytał przyciągając  mnie do siebie
-Nie.Jestem po prostu zmęczona -ziewnęłam
-Martwię się o Ciebie.Jesteś strasznie cicha
-Zawsze taka byłam
-Nie .Nie chcesz mi tego powiedzieć i nie mam pojęcia  dlaczego...Dobranoc
-Dobranoc -mruknęłam i zamknęłam oczy.Dlaczego tak myśli ? Nie zachowuje się inaczej .Przynajmniej tak myślę .Odsunął się ode mnie .Mam tego dość dość ukrywania prawdy .Chciałabym mu tyle powiedzieć .Isabel to moja córka nie siostra , zostałam zgwałcona , mogę być poważnie chora ...Boję się jego reakcji , że odejdzie .Muszę to sobie wytłumaczyć nie jako kłamstwo tylko jako niedopowiedzenie .To nie jest kłamstwo ...
Odwróciłam się i podniosłam jego rękę .Położyłam ją na swoich plecach
Chłopak otworzył oczy .Czułam jak łzy napływają mi do oczu
-Dlaczego płaczesz ? - spytał cicho
-Chciałabym ci tyle powiedzieć - jęknęłam - ale się boję
Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach
-Nie tylko nie to - podniósł się i posadził mnie sobie na kolanach - nie płacz błagam Cię ...
Głaskał mnie po głowie i szeptał do ucha
- Przepraszam - powiedziałam cicho i oparłam głowę o jego klatkę - za wszystko
-Już dobrze -pocałował mnie  kark - jestem przy tobie