sobota, 12 kwietnia 2014

Rodział VII

Milczał .Wpatrywał się przed siebie .Jeśli nie chce mówić to niech nie mówi .Spuściłam głowę
-Za posiadanie narkotyków - powiedział
-A tak dokładnie co ?
-Amfa i koka - mówił jakby recytował jakiś wiersz bez przekonania żeby tylko powiedzieć i mieć spokój
-Słuchaj jeśli nie chcesz ... - zaczęłam
-Nie po prostu - znowu zamilkł - Moja rodzina tak ?
-Tak
- Mam młodszego brata  w twoim wieku - znacznie się wyluzował kiedy zaczął mówić o rodzinie - Ojca chorego na alzheimera i matkę
Straszne .
-Ile już  czasy twój ojciec choruje ?
-11 lat - westchnął - jest coraz gorzej
-Kiedy się dowiedziałeś ?
-To było 4 lata temu .Zwykły dzień siedziałem w kuchni i przyszedł mój ojciec .Spojrzał na mnie i powiedział "Kim ty jesteś ? Co ty robisz w moim domu ? " Ja nie wiedziałem o czym mówi myślałem że to żart .Zacząłem się śmiać to zaczął krzyczeć że wezwie policje - głośno przełknął ślinę - przybiegła matka i zabrała go na górę .Nie wiedziałem wtedy o niczym dopiero gdy matka mi wytłumaczyła ...
Traumatyczne przeżycia .Szkoda mi takiego nastolatka wchodzącego w wiek dojrzewania , stracił najlepszą część swojego życia przez chorobę ojca.Ja nie wiem jak to jest bo sama trochę przeżyłam .
-I wtedy zaczęły się problemy ze mną  w roli głównej - kontynuował .Patrzył przed siebie nawet nie wiedział czy słucham mówił dalej .- uciekanie z lekcji , pierwsze papierosy i alkohol .Dopiero po pewnym czasie sięgnąłem po narkotyki .Nie zliczę ile razy policja przywoziła mnie do domu lub ilu miałem prokuratorów .Matka się darła tłumaczyła ale miałem to gdzieś nikogo nie słuchałem .Nie miałem autorytetu jaki mieć powinienem bo ... nie była i nie jest moją matką
Potrząsnęłam głową
-Jesteś ...? - to słowo nie mogło mi przejść przez gardło
-Adoptowany tak - uśmiechnął się i spojrzał na mnie
-Adoptowali mnie jak miałem 2 lata wtedy matka była w ciąży z Kamilem .Tak na prawdę nie wiedziałem po co tam jestem jeśli mieli jego .Pamiętam że zawsze  byłam na drugim miejscu ,najważniejszy był Kamilek .To co Kamilek chcę ma .Ale jak ja o coś prosiłem , były krzyki że jestem materialistą.Nie rozumiałem tego i nadal nie rozumiem albo nie chcę rozumieć .Mnie traktowała chłodno  jego z uczuciem ..Mnie na bok on na pierwszym miejscu i tak było zawsze aż do tego pamiętnego dnia kiedy policja przyszła po mnie .Jej mina była bezcenna przerażenie zmieszane z wstydem .Ojciec był inny rozmawiał ze mną , pomagał w lekcjach oczywiście zajmował się też Kamilem ale więcej uwagi poświęcał mi .Czytał mi wiele książek a później mówił cytat a ja kto to napisał i jaki tytuł ma ta książka .Przepraszam nudzę cię
-Nie nudzisz .Dużo mi o sobie powiedziałeś dlaczego ? - dręczyło mnie to pytanie - jesli mówisz mi takie rzeczy to musisz mi ufać albo mieć to w dupie jak ktoś się dowie o tym ode mnie
Zaśmiał się
-Chciałaś to powiedziałem Nie będziesz mnie więcej dręczyła mam nadzieje a poza tym tak ufam ci , ponieważ wzięłaś mnie pod swój dach nic o mnie nie wiedząc a teraz wiesz
-Nie wiem co powiedzieć
-Nic nie mów .Cieszę się że ci powiedziałem
-Nie odpowiem że tak bo ty dziwnie brzmiało - odpowiedziałam
-Brzmisz jak ...- spuścił głowę
-Jak ?
-Pewna osoba którą bardzo kochałem - powiedział cicho - Jak długo jesteś z Markiem ? Tak ?
-Tak .Od roku znamy się 4 lata - odpowiedziałam
-Mogę zadać ci pytanie ?
-Tak jasne
-Kochasz go ? Ale tak szczerze
Jak ? Jak on to zauważył ? Nie wiem czy go kocham po prostu nie wiem .Lubię z nim rozmawiać , przebywać ale nic więcej.Był mi potrzebny w tamtym czasie ale już nie jest .Nie potrzebuje go tak jak kiedyś potrzebowałam .Nie umiem tego wytłumaczyć .Ale ja nie chcę go zranić .Jest wspaniały ale nie dla mnie jestem zbyt popieprzona dla niego .Ma wszystko ale ja nie potrzebuje wszystkiego .
Spojrzałam na Jace'a
-Szczerze ? - spytałam
-Nie okłam mnie
-Nie bądź sarkastyczny - skarciłam go
-Nic na to nie poradzę silniejsze ode mnie - uniósł ręce w geście obronnym
-Trzeba ci w tym pomóc - mówię  jeszce bardziej otulając się kocem
-A chcesz mi w tym pomóc ? - uniósł brew - odpowiedz na moje pytanie
-Nie - odpowiedziałam krótko
-Dlaczego nie ? Ja ci powiedziałem wszystko a ty nic należy mi się chodź odrobina szczerości
-Nie - powtórzyłam
-Odpowiedz - rzekł szorstko
-Nie
- Mów do jasnej cholery ! Przez nikim się tak nie otworzyłem a ty nie chcesz mi udzielić jednej głupiej odpowiedzi ?! -krzyknął i wstał
Położyłam koc na bok i również wstałam 
-Odpowiadam ci cały czas ! I odpowiem po raz kolejny Nie ? Nie kocham go zadowolony jesteś ? - wyrzuciłam - Nie musiałeś mi nic mówić !Mogłeś powiedzieć nie i tyle koniec tematu !. Jeśli masz mi coś mówić to później nie miej do mnie wyrzutów ! Kurwa ... - odwróciłam się i podeszłam do okna .
-To dlaczego ? - spytał
-Możesz przestać ? - spytałam spokojnie - nie poruszaj drażniących tematów .Jeżeli chcesz się kłócić to proszę bardzo ale ja nie mam ochoty więc przepraszam jestem zmęczona pójdę się położyć .
Ruszyłam przed siebie ale zagrodził mi drogę
-Odejdź - powiedziałam
-Przepraszam nie powinienem - powiedział cicho
-Yhym już skończyłeś ?
-Przestań -warknął
-Bo co mi zrobisz co ? Uderzysz , zgwałcisz , zabijesz ? Mi to już jest wszystko jedno co się stanie rozumiesz ? -wyminęłam go ale złapał mój nadgarstek
-Puść mnie ! - krzyknęłam
-Czego chcesz ? - spytał i spojrzał prosto w moje oczy
-Gwiazdkę z nieba - zaśmiałam się histerycznie - chcę mieć w końcu ten cholerny spokój , od wszystkiego zwłaszcza od ciebie , nie mieć problemów ,chcę jeden dzień poczuć się dobrze odetchnąć z ulgą i powiedzieć że dziś nie muszę płakać , że jest to pierwszy wieczór  od dawna w którym nie uroniłam żadnej łzy .Chcę tego szczęścia , normalnej rodziny i ... nie chcę już niczego pamiętać .Chcę tylko , żeby było lepiej - czułam jak łzy napływają mi do oczu , otarłam je i spojrzałam na niego - a teraz łaskawie mnie puść
Bez słowa uwolnił mój nadgarstek .Poszłam na górę i położyłam się na łóżku .Nie płacz , jesteś silna .Powtarzałam sobie ale ile można się oszukiwać ? Żyję w świecie ludzi, udających kim nie są .Żyją po to by żyć mieć spokój i unikają problemów jak ognia lub sami je sobie wymyślają .Zmuszają się do uśmiechu bo żyją i muszą się z tego cieszyć .Życie to cenny dar ale nikt tego nie docenia .Myślą że to coś normalnego i wiecznego .Mylą się musi się stać coś strasznego , okropnego żeby docenili jakie życie jest ważne , jak mało czasu nam zostało . że powinniśmy się cieszyć każdym dniem z bliskimi bo jutro każdy może zginąć .Wtedy zaczynają tak na prawdę żyć .Być szczęśliwi .Każdy robi to na swój sposób .Piją gdy są szczęśliwi dla zasady i piją gdy są smutni żeby znowu być szczęśliwym .Nikt nie patrzy na konsekwencje swoich wyborów , nie myślą co może się stać tylko żyją chwilą tak zwana teraźniejszością Życie przeszłością jest złe , życie przyszłością też jest złe ale życie teraźniejszością wcale nie jest lepsze .Ludzie czasem potrzebują przerwy aby docenić to co mają , co jest najważniejsze i jak wiele mogą stracić .Jestem tego idealnym przykładem .Nie przejmowałam się śmiercią czyjąkolwiek a teraz muszę wiedzieć kto to i jak zginął .To pokazuje że żyjemy w nieustającym cierpieniu.Ból straty , ból odrzucenia , pustka , ból ból za bólem.Ten cały świat jest popierdolony .Mówią żyj pełnią życia a jak zrobisz coś nie tak zwrócą ci uwagę i jak tu żyć ? Czasami chciałabym z tym skończyć .Ale nie jestem na tyle odważna żeby odebrać sobie życie .Nie mam odwagi żeby połknąć garść tabletek , popić alkoholem i spać w wieczną otchłań .Czasami starcza mi tylko wychylanie się przed pasami , mając nadzieje że w końcu pierdolnie mnie coś na amen bo jestem takim tchórzem .W sumie to najwięksi tchórze popłeniają samobójstwa , ale gdyby wejrzeć w ich środek i poczuć co przeżywają i że nie umieją sobie poradzić to po co się maja męczyć szukaniem miejsca na tym świecie ? Na  szczęście może nie szczęście nie doprowadzę się do  takiego stanu .Nie pozwolę dobić dna przynajmniej mam taką nadzieje .Ludzie popełniają samobójstwo , bo nie akceptują samych siebie .Nienawidzą swojej osoby .Może nie należy pytać dlaczego zabiła się akurat wtedy , lecz dlaczego tak postanowiła żyć .Drzwi otworzyły się i wpadła przez nie zarumieniona Isabel
-Zobacz jakiego mam kwiatka - za pleców wyciągnęła bukiet różowych róż
-Śliczny jest - uśmiechnęłam się
-Dla ciebie - położyła go obok mnie i uciekła
Zostałam znowu sama ze swoimi myślami .Wstałam i podniosłam kwiaty .Nalałam wody do wazonu i postawiłam na parapecie .Przyjrzałam się jeszcze raz i zeszłam na dół.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz