sobota, 22 marca 2014

Rozdział V

Siedzieliśmy w restauracji na rogu jakieś ulicy .Nie znałam do od tej strony .Kolacje , garnitury i maniery .Tak Grubemu brakowało manier i kultury .A dzisiaj to w ogóle inna osoba .Studiowałam kartę dań i nie mogłam się na nic zdecydować .Podszedł kelner
-Czy mogę przyjąć zamówienie ?- wysoki brunet o niebieskich oczach tylko brać takich .Zmierzyłam chłopaka wzrokiem na co odpowiedział mi nieziemskim uśmiechem
-Nie wiem na co się zdecydować - odłożyłam menu na stół - polecisz coś ?
Chłopak wziął menu -Kurczak po wietnamsku z trawą cytrynową jest daniem polecanym przez klientów
-Brzmi kusząco - puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się
Chłopak zarumienił się
-Ja poproszę stek z czerwonym winie - wtrącił Gruby
-To wszystko ?- zerkał na mnie co chwilę
-Tak - odparł szorstko Gruby
-Zaraz przyniosę państwa zamówienie - chłopak spojrzał na mnie po raz ostatni i zniknął .Poprawiłam się na krześle i spojrzałam na niego .Patrzył na mnie spod byka
-Musiałaś ? Nie mogłaś się powstrzymać ? - spytał udając poważnego
-Przepraszam - zaśmiałam się - nie mogłam się powstrzymać , już nie będę
-Dobrze - uśmiechnął się i rozluźnił - jak tam życie ?
-Nie jest źle ale dobrze wygląda inaczej - odparłam i upiłam łyk wina
-Coś się stało ? - zmarszczył brwi
-Dużo - westchnęłam - opowiadaj co tam u ciebie
-Pierwszy zadałem pytanie - nie poddawał się
-A ja na nie odpowiedziałam a ty na moje nie - zaczęłam się bawić widelcem
-To nie była odpowiedź - rzekł szorstko
-Tak to my się nie dogadamy a była taka miła atmosfera
-To może sobie pójdę jak zawsze co ? Wiecznie coś psuję wiem nie musisz mi tego uświadamiać - warknął i wyprostował się
-Dawid ...
-Nikt tak do mnie nie mówi - powiedział ciszej
-Co jest ?  - chwyciłam jego rękę - powiedz
-Nic ważnego - odparł
-Widzę że się męczysz mów
Spojrzał na mnie
-Kłótnia z dziewczyną ... - spuścił głowę
-A twoja matka ? - jeszcze w gimnazjum dowiedział się że jego matka ma raka i nie wiele jej zostało .Stosowała chemie ale to tylko pogarszało jej stan postanowiła przestać i czekać na koniec dostawała leki które miały "wydłużyć " jej życie .
Spuścił głowę
-Ona...- jego głos drżał - ona umarła rok temu
Poczułam ból w klatce piersiowej .Jego matka była wspaniałą kobietą uśmiechniętą i pomocną .Była dla mnie jak siostra wspierała mnie a teraz jej nie ma ...
-Ja... - brakowało mi słów
-Nie trudź się - westchnął i podniósł głowę w oczach miał łzy - wiem że ci przykro - mocniej ścisnął moją rękę - ale już dobrze jest szczęśliwa gdziekolwiek jest
Uśmiechnęłam się .Żałowałam że nie było mnie przy nim w tych trudnych chwilach ale sama miałam ważne sprawy na głowie policja , Sam śmierć matki
-A jak trzyma  się twoja ? - spytał próbował rozluźnić atmosferę
Na samą myśl o niej przeszył mnie dreszcz
-Nie żyje - odparłam szybko
Dawid szerzej otworzył oczy
- Przykro mi - powiedział cicho
-Ta mi też - poszukiwałam wzrokiem kelnera .Na moje szczęście niósł nasze dania .Położył  talerz kolorów przede mną
-Smacznego - powiedział i oddalił się
Przyjrzałam się co dostałam .Trawa cytrynowa leżała obok kurczaka .Chodź ciężko było to nazwać kurczakiem bo nie było do widać przez trawę i sosy .
-Łał - powiedział Dawid - kolorowo
-Tsaa no to smacznego ?
-Smacznego - zaśmiał się i zabrał za jedzenie .
Mimo iż nie wyglądało to zachęcająco smakowało przepysznie .Jeszcze jakiś czas spędziliśmy w restauracji a potem pojechaliśmy do domu .Dawid odprowadził mnie pod drzwi
-Dziękuje - powiedziałam
-Dla ciebie wszystko - przytulił mnie - mam nadzieję że to nie ostatni raz
-Na pewno nie .Bardzo mi się podobało - nacisnęłam klamkę
-Cat - powiedział a ja się odwróciłam - uważaj na Jace'a dobrze ? Znam go dobrze i nie jest on odpowiedni dla ciebie .Jak się w końcu wyprowadzi zerwij z nim kontakt dobrze ?
- Tak - powiedziałam i otworzyłam drzwi .Wyrósł przede mną Jace .Wstrzymałam powietrze .Kiedy się ogarnęłam w końcu się odezwałam
-Możesz zejść mi z drogi ?
-Oczywiście - powoli odsunął się na bok
-Wychodzisz ? -spytałam
-Ta właśnie wychodziłem - odparł  i chwycił kurtkę - pa
Nie dopowiedziałam mu .Marzyłam żeby zdjąć tą sukienkę i wejść pod prysznic .Na schodach wpadłam na kogoś i omal nie poleciałam do tyłu lecz czyjaś ręka złapała mnie a taki i przyciągnęła do siebie .Podniosłam głowę Mark
-Co ty tu robisz ? -spytałam
-Byłem u Sama - uśmiechnął się - wszystko w porządku jesteś blada - dotknął ręką mojego policzka
-Jestem po prostu zmęczona- powiedziałam i przetarłam oczy

-Idź spać - pocałował mnie w czoło
-Nie zostaniesz ? - spytałam z nadzieją - proszę cię
-Co się stało ? - zmarszczył czoło - powiedz
-Chcę żebyś został nie mogę już nawet o to prosić ? - chciałam żeby został .Potrzebowałam tego zwłaszcza teraz
-Dobrze - pocałował mnie w czoło - zostanę
-Dziękuję pójdę się umyć dobrze ?
-Idź - uśmiechnął się i poszedł na dół. Wzięłam krótki prysznic i w ręczniku weszłam do pokoju .Mark leżał na łóżku w samych spodniach od dresu i miał zamknięte oczy .Mogłam podziwiać jego wyrzeźbioną klatkę piersiową .Chyba usłyszał że wyszłam i usiadł .Zmierzył mnie wzrokiem
-Przestań - powiedziałam i podeszłam do szafki i wyciągnęłam piżamę - nie pacz się tak
-O co ci chodzi ? - wstał i powoli ruszył w moją stronę
-Ten wzrok - odwróciłam się i założyłam koszulę sięgającą mi przed kolana
-Nie lubisz mojego wzroku ? - spytał i objął mnie w tali
-Nie - zaprzeczyłam - uwielbiam go - zaśmiałam się
-Ojoj grabisz sobie - pocałował mnie w odsłonięte ramię - zobaczę jaką karę poniesiesz
-Tak ? Too znaczy że ja  tez mogę stosować kary ?
-Nie tego nie powiedziałem
-Ale pomyślałeś - postukałam go po głowie i poszłam zanieść ręcznik do łazienki przy okazji ubierając spodenki
-Od kiesy wiesz o czym ja myślę co ? - położył się na łóżku
-Od zawsze wiedziałam ale nie mówiłam tego i tyle - wzruszyłam ramionami i odwróciłam się w jego stronę - nie za wygodnie ci ?
-Nie - powiedział z uśmiechem i rozwalił się na łóżku - jest trochę  twarde
-Kretyn - mruknęłam i zaczęłam rozczesywać włosy
Poczułam jak przyciąga mnie do siebie
-Mówiłaś coś ? - spytał szepcąc mi do ucha
-Tak - odłożyłam szczotkę i odwróciłam się do niego twarzą - KRETYN
Podniósł mnie a ja zaczęłam piszczeć
-Puść mnie - waliłam go rękami po plecach
-Ostrzegałem - zaśmiał się
-Nie proszę ! Zabiję cię ! - warknęłam i zaczęłam się wiercić ale był zbyt silny
Drzwi do pokoju sie otworzyły i stanął w nich Jace .Spojrzał na mnie zdziwiony
-Ja pójdę ... - zaczął się wycofywać
-Nie stój - zawołałam go i kopnęłam Marka w brzuch .Chłopak rozluźnił uścisk a ja zeszłam na ziemię - co jest ?
-Isabel - westchnął
Nie słuchając go ruszyłam do pokoju Isabel .Siedziała na łóżku i przytulała misia .Miała czerwone oczy od płaczu .Podbiegłam do niej i przytuliłam
-Co się stało ? - spytałam tuląc ją jeszcze mocniej .Bałam się ponieważ rzadko płakała
-Miałam - pociągała nosem i przecierała oczy - zły sen
-Kochanie - pocałowałam ją w czółko - już dobrze to tylko sen .Co ci się śniło ?
-Byłam sama i było ciemno .Wołałam cię ale ciebie nie było bałam się - wyjąkała
-Jestem przy tobie - mówiłam drżącym głosem .Biedactwo musiała przeżyć to co przeżywałam ja . Ale u mnie to rzeczywistość a u niej sen na całe szczęście .Nie chcę żeby przeżywała to co ja nie chcę żeby cierpiała i była samotna .Nie zasługuje na to .Nic nie zdążyła zrobić żeby na to zasłużyć a i tak stało się za dużo .Nie poznała swojego ojca a matkę ledwo pamięta .Z resztą nigdy się nie dowie kim jest jej prawdziwa matka to byłyby cios dla niej jest mała i niewinna .-mogę się położyć z tobą ?
-Musisz - powiedziała i weszła pod kołdrę
Przytuliłam ją i wtuliłam twarz w jej włosy
-Już dobrze ? - spytałam cicho
-Teraz gdy jesteś to tak - powiedziała równie cicho jak ja i odwróciła się do mnie - kocham cię
Na dźwięk tych słów przeszył mnie dreszcz a do oczy napłynęły łzy .Nie wiedziałam jak ma zareagować ponieważ ja tak dawno nie słyszałam tych słów .Tych niby głupich 2 słów które zmieniają tak wiele .Pamiętam jak tata mi to mówił tylko z tych słów go pamiętam .Drżącymi rękami przytuliłam ją jeszcze mocniej
-Ja ciebie też skarbie - wydukałam - śpij dobrze
-Będziesz tutaj ? - spytała i spojrzała na mnie .Miała oczy po matce czyli po mnie ...
-Zawsze będe przy tobie pamiętaj o tym - ucałowałam ją w czoło i zamknęłam oczy .Kiedy znowu je otworzyłam Isabel głęboko spała .Delikatnie zeszłam z łóżka i spojrzałam na zegarek 23 : 27 .Po cichu zamknęłam drzwi i oparłam się o ścianę powoli osuwając się po niej .Podciągnęłam kolana pod brodę i zamknęłam oczy
-Kochanie - usłyszałam ciepły głos którego potrzebowałam - wszystko w porządku ?
-Nie - powiedziałam cicho - nic nie jest w porządku
Mark usiadł obok i przyciągnął mnie do siebie .Chwycił mnie na ręce i zaniósł do pokoju .Położył na łóżku .Usiadł na przeciwko mnie i patrzał
-Ona nie powinna tego wszystkiego przeżyć - powiedziałam cicho z wyrzutem - powinna mieć normalną rodzinne , kochającą matkę w odpowiednim wieku i ojca który ...- głos mi się załamał .Nie uroniłam żadnej łzy .Skoczyły i się już dawno .Za dużo przepłakałam .Mark położył się i przyciągnął do siebie .Opierał brodę na moje głowie
-Kochanie to nie jest twoja wina .Ma ciebie - pogładził ręką po moich plecach - jesteś dla niej wszystkim czego potrzebuje
-Ja ...
-Ciii - szepnął - jestem przy tobie  .Damy sobie radę nie zostawię cię samej rozumiesz ?
-Dziękuje - szepnęłam
Mark pocałował mnie w czoło
-Branoc aniołku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz