sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział XVIII

* 2 dni później *
-Wstawaj -  szatyn szeptał mi do ucha od dobrych 10 minut
-Moment - mruknęłam i przekręciłam się na bok - za wcześnie
-Jest 10 - zaśmiał się i pociągnął mnie za nogę - mam Cię zanieść ?
Pokiwałam głową .Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki .
-Co ty robisz ?
-Będziemy się kąpać - położył mnie do wanny - rozbierzesz się czy mam ci pomóc ?
-I dlatego mnie obudziłeś ? Żeby się wykąpać ? Nienawidzę Cię ! - krzyknęłam
-Wiem , wiem to jak ?
-Najpierw woda nie sądzisz ? - stanęłam na zimnych kafelkach - idę po  ciuchy
Wyjęłam z szafki krótkie spodenki i jasną bluzkę .Gdy wróciłam wanna była pełna wody .Jace właśnie zdejmował koszulkę
-Nie przeszkadzaj sobie .Ja chętnie popatrzę
Wyszczerzył się i rzucił koszulkę na ziemię .Stał w samych bokserkach .Podszedł do mnie i chwycił mój podbródek
-Teraz twoja kolej -chwycił brzeg mojej bluzki i spojrzał prosto w moje oczy
Zagryzłam wargę i chwyciłam jego twarz rękami .Przycisnął usta do moich .Zdjął moją koszulkę i rzucił w kąt .Wplotłam palce w jego włosy i pogłębiłam pocałunek .Położył ręce na mojej tali i zjechał w dół .Ścisnął moje pośladki .Moje majtki dołączyły do reszty ubrań wraz z stanikiem .Położyłam ręce na jego klatce i chwyciłam gumkę od bokserek .Wylądowały na ziemi
-Co z kąpielą ? - spytałam przerywając pocałunek
-Mamy czas - i znów mnie pocałował
-Jace ?
-Hmm ? - szatyn objął mnie i położył głowę na ramieniu
-Gdzie jest moja bluzka ?
-Nie wiem - złożył pocałunek na mojej szyi
Jęknęłam z rozkoszy i odchyliłam głowę do tyłu .To takie cudowne
-Jace- jęknęłam - w ten sposób nigdy nie zejdziemy na dół
-Wiem - zaśmiał się
Odepchnęłam go i zaczęłam szukać bluzki
Chłopak przyglądał mi się uważnie
-Tego szukasz ? -wyciągnął ją z kieszeni
-Jesteś straszny - wyrwałam mu bluzkę i ubrałam ją
Zeszliśmy na dół .Kate rozmawiała przez telefon
-Oczywiście .Ja muszę  kończyć pa - uśmiechnęłam  się do mnie - Witajcie gołąbeczki
-Witaj - zaśmiałam się.Zobaczyłam że na blacie leżą reklamówki z zakupami
-To na kolacje kochana  obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem - jeśli mi pomożesz wyrobię się do 18
-Oczywiście
-Mieliśmy iść na plaże - burknął Jace
-Innym razem - pocałowałam go w policzek i zabrałam się do roboty
Kate dała mi fartuch i powiedziała co robić .Rozmawialiśmy na każdy możliwy temat .Byłą wspaniałą .Miał wspaniałą matkę .Troszczyła się o niego .Mi niestety nie było to dane .Poczułam jak silne ręce obejmują mnie w talii
-Cat...- szepnął mi do ucha- plaża czeka
-I nie ucieknie - odepchnęłam go - jestem zajęta .Ty też mógłbyś pomóc ...
Chłopak zmarszczył brwi
-Oj nie .Johnatan ma 2 lewe ręce w kuchni - zaśmiała się kobieta
-Ale przecież ...- dobrze pamiętam że robił mi śniadanie i jeszczę żyję więc....
-Nie ważne - przerwał mi - ja nie będę wam przeszkadzać .Pójdę do ojca...
Pocałował mnie w kark i zniknął .Widać było że Kate była zadowolona .Spojrzałąm na nią
-Przepraszam - zarumieniła się - wspaniale widzieć Jace'a takiego szczęśliwego .Zawsze był  ....
-Naburmuszony , arogancki i pyskaty ?
-Właśnie - uśmiechnęła się - Nie sądziłam że będzie miał dziewczynę po Lexi ...
Co? Jaka Lexi ? Kto ma niby być ?
-Jaka Lexi ? - spytałam zdezorientowana
-Nie powinnam Ci mówić - jęknęła - jeszcze przed tym jak Jace poszedł do więzienia , spotykał się Z Lexi .Wydawali się idealną parą ale zdradziła go i zamknął się w sobie .Jace nic Ci o niej nie mówił ?
-Nie - spuściłam głowę Wspaniale .Policzyłam bezgłośnie do 10 by się uspokoić
-Przepraszam
-Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się sztucznie - zabierzmy się do roboty
Nie mogłam przestać myśleć Lexi .Dlaczego mi o niej nie powiedział ? Znów kłamię .
Siedziałam w pokoju i wpatrywałam się w sufit .Zaraz kolacja .Ubrałam czarną sukienkę sięgającą przed kolana , która podkreślała moje kształty .Włosy spięłam w wysokiego koka i zrobiłam lekki makijaż .Postanowiłam zajrzeć do Patcha .Zapukałam i weszłam .Chłopiec bawił się zabawkami .Zmierzył mnie wzrokiem i wrócił do zabawy
-Mogę wejść ? -spytałam
Pokiwał głową .Zamknęłam drzwi i usiadłam obok niego .Nie zwracał na mnie uwagi .Wiem że nic nie powie i tego potrzebowałam
-Mogę się zwierzyć ?
Znów pokiwał głową i zostawił zabawkę
-Masz wspaniałych rodziców , których ja nie miałam szczęścia mieć .Masz braci , którzy zawsze ci pomogą .Ja straciłam swojego brata wiesz ? Zostawił mnie samą - spojrzałam na niego .Nie odrywał ode mnie wzroku to chyba słuchał - Z Jace'em jest inaczej .Coś do niego czuje ale ni zniosę kłamstw .Twój brat jest strasznie tajemniczy - uśmiechnęła się sama do siebie - podoba mi się to .Nie wiem czy to przypadek ale jestem podobna do twojej siostry i to jest najgorsze ...Wiesz jesteś do niego podobny
Chwyciłam jego dłoń
-Masz jego oczy - uśmiechnęłam się .Zauważyłam że jego kąciki też lekko drgnęły - pójdziesz ze mną na dół na kolację ? Pomagałam twojej mamie .Zejdziesz ze mną ?
Wstałam i wyciągnęłam rękę .Chwycił ją i ruszyliśmy na dół .
Gdy weszliśmy do kuchni Kate otworzyła usta
Puściłam rękę chłopczyka
-Przepraszam , nie ...- jęknęłam z zażenowaniem
-Nie .Patch nie lubi chodzić za rękę .Zawsze się wyrywa - uśmiechnęła się - siadaj
-Jeszcze nie - krzyknął William - będziemy mieli gościa
-Kogo zaprosiłeś ? - spytał Jace wchodząc do salonu .Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się
-Zaraz będzie
Szatyn podszedł do mnie i położył ręce na talii
-Ślicznie wyglądasz - założył mi kosmyk włosów za ucho - moja
-Twoja - spuściłam głowę .Czułam jak się rumienię .Przypomniałam sobie o Lexi .Zagryzłam wargę
-Co się stało ?
-Nic - burknęłam
- -Cat powiedz co się dzieje - warknął
-A może ty mi powiesz co ? - spiorunowałam go wzrokiem- nie oczekuj ode mne szczerości jeśli sam jesteś kłamcą -wycedziłam i wyrwałam się z jego uścisku
-Oto i jest - krzyknął radośnie William
Odwróciłam się i spojrzałam na farbowaną rudą dziewczyne , która weszła do salonu .Miała na sobie "małą czarną " i wysokie koturny .Loki spadały falami na jej plecy.Zmierzyła wszystkich zwrokiem.Zatrzymała się na Jace'e .Oblizała dolną wargę co sprawiło u mnie odruch wymiotny.
-Witajcie - powiedziała piskliwym głosem i przytuliła Williama -Dziękuję za zaproszenie
Jace podszedł do mnie i szepnął do ucha
-Nie mam pojęcia co ona tutaj robi -wiedziałam że był zdenerwowany - nie chciałem Ci o niej mówić .Teraz tylko ty się dla mnie liczysz...
-Nie sądzisz że trochę za późno na takie wyznania ? -powiedziałam obojętnie i odsunęłam się .Nie mogłam się skupić gdy był tak blisko mnie.Zielonooka zmierzyła mnie wzrokiem
-Witaj Jestem Lexi miło Cię poznać - uścisnęła mnie co mnie zdziwiło
-Catherine -odpowiedziałam jak najmilej umiałam
-Jace - pisnęła i rzuciła mu się na szyję
Chłopak czekał na moją reakcje i lekko ją objął.Odwróciłam wzrok.Niech ta szmata trzyma się z dala od niego.
-Lexi -odsunął się i uśmiechnął .Dziewczyna w ułamku sekundy pocałowała go w usta.Otworzyłam szerzej oczy .Nie mogłam w to uwierzyć.Odepchnął ją i spojrzał na mnie.Spuściłam wzrok
-Jedźmy
Gdy.usiedliśmy do stołu Lexi cały czas.zadawała pytania.Czy jej mordki nie.da się zamknąć ?Irytowała mnie...
-Catherine jak długo znacie.się z.Jace'em.?
-2 miesiące
-To wspaniale -klasnęła w dłonie- my znamy się już.7 lat.Nasi rodzice bardzo się lubią .Bardzo dużo.czasu spędzałam z Jace'em
Zauważyłam że cały czas trzymała jego dłoń .Warknął coś pod nosem i schowała ją.Działała mi na nerwy.Robiła to specjalnie.Ale ja nie dam.się wytrącić z równowagi
-A twoi rodzice ?
-Umarli kiedy byłam mała - czego jeszcze chcesz suko ? -chcesz wiedzieć coś jeszcze ?
Uśmiechnełam się co działało jej na nerwy.Jace nie odzywał się tylko grzebał widelcem po talerzu.
-Co Cię łączy z Jace'em ?
-Tego.już za wiele - krzyknął Jace - przestań gadać .Morda.Ci się nie.zamyka.Nikt nie.chcę żebyś tu była.a.zwłaszcza ja ...A teraz.grzecznie Wypierdalaj - odsunął krzesło i wstał
Wszyscy wlepiali w niego wzrok.
-Jace jak ty się zachowujesz ?! - upomniał go ojciec -Lexi.jest.naszym.gościem.Należy się do niej zwracać z należytym szacunkiem
-Mam w dupie wasz szacunek .Lexi jest dziwką to się nie zmieniło i nie zmieni .Nie powinno Cię tu być !
-Jak możesz ?! - wrzasnęła
-Spokój.Usiądzmy i zjedzmy kolację- powiedziała Kate - możemy ?
Upiłam łyk wina.Nie dam sobie zepsuć wieczoru .Jace chwycił mnie za reke pod stołem. Zamknęłam oczy i ścisnęłam ją.Kąciki jego ust drgnęły.
-Johnatan mam pytanie.Czemu nie jesteś już z Lexi ?
Spuściłam głowę.Wzięłam głęboki oddech .Lexi uśmiechneła się
-No właśnie Jace dlaczego ?Byliśmy idealną parą -zmierzyła mnie wzrokiem - widać że straciłeś gust .Niedość że blondynka to i sierota
Puściłam jego dłoń .Nie mogę tego więcej słuchać .Nie mogę tu być.Niech się cieszy , ma Jace'a całego dla siebie
-Ja już nie będę państu przeszkadzać -powiedziałam grzecznie chodź miałam ochotę się rozpłakać - Tak masz rację Lexi .Będzie lepiej jak.będzie z tobą .Jesteście idealną parą .Kłamca i fałszywa dziwka
Lexi wytrzeszczyła oczy .Jace wstał
i chwycił mnie za rękę
-Puść -poprosiłam nie patrząc mu w oczy
-Poczekaj
-Johnatan jak ty się.zachowujesz ?! Jesteś bezczelny ! Nie wychowałem.Cię takiego .Wstyd mi za Ciebie -William pokiwał głową- Czemu nie możesz zachowywać się jak twoi bracia ? Znaleźć porządną dziewczynę ?
-William ! - krzyknęłam Kate- co ty wygadujesz ?
-Prawdę - zaśmiał się histerycznie
Próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku .Nie chciałam tego słuchać .Mam dość .Tego wszystkiego tej rodziny ... Nie chciałam przy nich płakać .
-Jesteś popierdolonym psycholem ! - wrzasnął szatyn - Nigdy nie miałem prawdziwego ojca.awsze siedziałeś w gabinecie .Praca była ważniejsza .Nie obchodziło Cię to czy w ogóle mamy co jeść z matką . Nie ro­zumiem cię ma­mo, dlacze­go się z nim nie roz­wie­dziesz i nie znaj­dziesz ko­goś in­ne­go. Gdy­by oj­ciec mógł się ze mną spo­tykać raz na dwa ty­god­nie, może cho­ciaż wte­dy byłby trzeźwy... Jes­teś moim oj­cem tyl­ko ge­netycznie.Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.Niszczysz mi życie .Za każdym razem coś ci nie pasuje ...
Wyrwałam rękę i uciekłam na górę .Poczułam jak ktoś łapię mnie za rękę .Patch .Odprowadziłam go do pokoju .Otarłam łzy .Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach .Nie dam rady .Drzwi się otworzyły .Nie musiałam patrzeć .Wiedziałam że to był on .Usiadł obok i otoczył mnie ramieniem 
-Nie dotykaj mnie - powiedziałam i spojrzałam na niego .Zabrał rękę - Jak mogłeś ? Dlaczego to zrobiłeś ?! To twój ojciec ! - krzyknęła  i wstałam 
-Obrażał Cie 
-No i ? Zapomniałeś że jest chory ? Że może mówić różne rzeczy ?
-Ale nie takie ! - wziął głęboki oddech - nie pozwolę żeby ktokolwiek Cię obrażał
-To twoja rodzina ! Twój ojciec i twoja matka .Siedzą tam i się obwiniają ...
-To jego wina !Powinnien trzymać język za zębami - burknął 
-Czy ty jesteś tępy ?! Ostatni raz Ci powtórzę to twój Ojciec .Nie możesz go obrażać , zwłaszcza że jest w takiej sytuacji ... 
-Dlaczego go bronisz ?! Wiesz jak się czułem gdy oni Cię obrażali a ty się uśmiechałaś chodź w oczach miałaś łzy ? Nikt taki nie zasługuję na szacunek ...Przykro mi nawet mój ojciec - podszedł do okna 
-Nie możesz go tak traktować 
-Nie wiesz jak to jest ! Nie masz ojca ! 
To było jak uderzenie w twarz .Łzy napłynęły mi do oczu .Wyraz jego twarzy złagodniał jakby dotarło do niego co właśnie powiedział .Cofnęłam się do tyłu 
-Catherine - jąkał się - ja przepraszam .Nie chciałem tego powiedzieć ...
-Powiedziałeś - mój głos był ledwo słyszalny - powiedziałeś to ...
-Cath - podszedł do mnie ale się zatrzymał - proszę nie ...
Łza spłynęła mi po policzku .Otarłam ją i spojrzałam na chłopaka 
-Masz rację - powiedziałam spokojnie- nie mam ojca ani matki .Bo umarli .Nie ma ich tu .Nie wiem jak to jest przedstawić rodzicom chłopaka , nie mam pojęcia bo nie miałam i nie będę miała takiej okazji .Dlaczego bronie twoich rodziców mimo tego że zachowali się strasznie ? Bo wiem jak to jest stracić ojca i matkę .Stracić tych z którymi powinieneś spędzić większość życia .Chciałabym się z nimi kłócić , wrzeszczeć na nich ale to niemożliwe .Oddałabym wszystko żeby stali tu oboje zamiast mnie .Żeby Isabel miała zapewnioną dobrą przyszłość ....- wzięłam głęboki oddech - Twój ojciec ma rację .Nie powinno mnie tu być ... Jutro wyjadę 
-Nie proszę - jęknął - Nie zostawiaj mnie 
-Dasz mi pieniądze na bilet ? Oddam Ci je  w najbliższym czasie 
-Nawet tak nie mów 
Potrząsnęłam głową 
-Nie mogę tu być - wzruszyłam ramionami 
-Przepraszam - złapał mnie za ramiona - przepraszam Cię ... Nie odchodź , nie teraz 
-Przepraszam - jęknęłam i przytuliłam go 
-Pojadę z tobą - szepnął tuląc mnie do siebie jeszcze mocniej 
-Musisz pomóc swojej matce - odsunęłam się - dam radę 
-Powiedz że to nie jest koniec - jęknął .Zobaczyłam łzy w jego oczach 
Nie potrafiłam  odpowiedzieć 
-Powiedz 
-Nie wiem - wybiegłam z pokoju i otworzyłam pierwsze lepsze drzwi .Oparłam się o ścianę i osunęłam się po niej .Łzy poleciały mi po policzkach .Nie dam rady tego dłużej ciągnąć ....



*Jace*


-Nie wiesz jak to jest ! Nie masz ojca ! - krzyknąłem a dziewczyna zamarła .Nie .Nie powiedziałem tego ...Jej oczy błysnęły 
-Catherine ja przepraszam .Nie chciałem tego powiedzieć ...- jęknąłem
-Powiedziałeś - mówiła cicho , głos jej drżał - powiedziałeś to 
-Cath - chciałem do niej podejść ale zatrzymałem się w połowie drogi - proszę  nie
Łza spłynęła jej po policzku .Tylko nie to ...
-Masz racje - mówiła spokojnie -
nie mam ojca ani matki .Bo umarli .Nie ma ich tu .Nie wiem jak to jest przedstawić rodzicom chłopaka , nie mam pojęcia bo nie miałam i nie będę miała takiej okazji .Dlaczego bronie twoich rodziców mimo tego że zachowali się strasznie ? Bo wiem jak to jest stracić ojca i matkę .Stracić tych z którymi powinieneś spędzić większość życia .Chciałabym się z nimi kłócić , wrzeszczeć na nich ale to niemożliwe .Oddałabym wszystko żeby stali tu oboje zamiast mnie .Żeby Isabel miała zapewnioną dobrą przyszłość ....Twój ojciec ma rację .Nie powinno mnie tu być ... Jutro wyjadę 
To aż bolało .Mówiła to wszystko tak spokojnie .Nie nie może mnie zostawić nie dam sobie bez niej rady ...
-Nie prosze - mój głos drżał - nie zostawiaj mnie 

-Dasz mi pieniądze na bilet ? Oddam Ci je  w najbliższym czasie 
-Nawet tak nie mów - potrząsnąłem głową .To wszystko się nie dzieję na prawdę ...
-Nie mogę tu być 
-Przepraszam - położyłem jej ręce na ramiona i spojrzałem głęboko w oczy - przepraszam
Cię ... Nie odchodź , nie teraz 
-Przepraszam - przytuliła mnie .Schowałem twarz w jej włosach hamując łzy .Nie może mnie zostawić ...
-Pojadę z tobą 
-Musisz pomóc swojej matce - odsunęła się - dam rade 
Cofnęła się 
-Powiedz że to nie jest koniec - błagałem 
Spojrzała na mnie i spuściła wzrok 
-Powiedz - niemal krzyknąłem 
-Nie wiem - usłyszałem jej słowa i zamknąłem oczy .Już jej nie było 
Chwyciłem się za głowę 
Nie , nie , nie , nie 
Nie pozwolę jej odejść .Nie .Bez niej jestem nikim .Nie widzę sensu życia ...
Sprawdzałem we wszystkich pokojach nigdzie jej nie było .Zapukałem do Patcha 
-Jest Catherine ? - spytałem z nadzieją 
Chłopiec zaprzeczył i zamknął drzwi .Kurwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz