niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział I

To dziś ! Już dziś ! Najlepszy dzień od 2 lat ! Sam wraca .Mój ukochany starszy brat wychodzi z więzienia .Tak długo go nie widziałam .Oczywiście że mogłam go odwiedzić ale  z początku matka mi zabroniła chodź sama tam jeździła .Po jej śmierci nie miałam czasu szkoła ,Izzy i dom .Nawet Simon  chciał ale nie mógł i tak jakoś wyszło .Cieszę się i jednocześnie boję .Sam nie wie o tym że matka i Simon nie żyją  .Chciałam zadzwonić i mu powiedzieć ale takich rzeczy nie mówi się przez telefon a gdybym do niego poszła rozpłakała bym się od razu .Tak czy siak by się nie udało.Nie wiem jak to przyjmie .Śmiercią matki nie przejmie się zbytnio ale boję się jak zareaguje na Simona .Oni byli bardzo do siebie przywiązani jeden bez drugiego nie mógł wytrzymać . Wszędzie razem koledzy Sama byli kolegami Simona i na odwrót .Byli  braćmi .
-Catherine ! - usłyszałam dziecięcy głosik - chodź !
Zostawiłam ugniatanie ciasta.Tak umiem gotować i to całkiem nieźle .Babcia nauczyła mnie kiedy byłam mała a mama była '' normalna " .Otworzyłam białe drzwi .Mała siedziała na ziemi i rysowała coś . Szybko przeleciałam wzrokiem po jej pokoju .Nie była taka jak inne dziewczynki .Nie lubiła różu , nie bawiła się lalkami była bardzo dorosła na swój wiek . 3,5 roku a mówiła bardzo dużo , dyskutowała na niemal każdy temat i nie zadawała pytań .Spytała raz nie więcej i udawała się do pokoju .Mimowolnie uśmiechnęłam się i uklękłam obok niej
-Co jest ? -spytałam
-Zobacz co narysowałam ! - pokazała mi rysunek na którym stało 5 osób - to ty a to Sam a to mama a to Saimon a to ja ! - wskazywała mi postacie na rysunku - Nie ładny ??? Nie podoba ci się - spuściła głowę
-Nie jest śliczny Samowi się spodoba - uśmiechnęłam się i posadziłam sobie na kolanach - robię tort pomożesz mi ?
-Tak ! - pisnęłam z radości - a mogę ozdobić ? Proszę ...
-Tak tylko zadzwonię do Marka i powiesz mu co kupić dobrze ?
-Tak - pocałowała mnie w policzek i pobiegła na dół
Wstałam i ostatni raz spojrzałam na rysunek .Wszyscy byli tacy uśmiechnięci i szczęśliwi .Mała jest taka mądra .Pamięta Simona i to dobrze .Mamę gorzej a jednak pamięta .Ruszyłam powoli na dół i skończyłam ugniatać ciasto .Kiedy wszystko już było gotowe  czekaliśmy na ozdoby .
-Kiedy Sam przyjdzie ? -spytała
-Wieczorem - wymusiłam uśmiech na twarzy - stęskniłaś się za nim ?
-Tak i to bardzzo ! Kiedy przyjdzie przytulę go tak bardzo bardzo mocno ! - tryskała radością tak na prawdę nie znała go ale kochała .Często pytała  się jak o nim wspominałam ile ma lat gdzie jest .A ja nie wiedziałam co powiedzieć .Mówiłam że niedługo wróci i że ją  kocha . Tyle a jej to wystarczało .Podziwiałam u dzieci tę umiejętność cieszenia się z małych i najprostszych rzeczy .Tego że jak wstają mają dobry humor .Zawsze znajdą powód do radości i do tego żeby się śmiać i uśmiechać .Ja tak nie umiem .Nie wiem czy umiałam .Byłam skryta , nikogo do siebie nie dopuszczałam tak szara myszka .A teraz jestem bardziej otwarta na wszystko .Próbuje nowych rzeczy których kiedyś się bałam .Chociaż to mogę zrobić .Poszłam do kuchni by rozpuścić czekoladę .Usłyszałam jak drzwi się otwierają .Nie odwracałam się wiedziałam że to Mark .Mark to ... nie wiem jak go określić chłopak ? Bliski przyjaciel ? Jest świetny miły , można mu zaufać , jest przystojny i to bardzo .Szatyn z zielonymi i to na prawdę zielonymi oczami .Jest wysoki i dobrze zbudowany .Po prostu ideał ale nie dla mnie . Nie czuję do niego tego co on do mnie .Wiem że go oszukuję ale nie mam serca by mu to powiedzieć .Znamy się 6 lata .Kupa czasu jesteśmy bardzo zżyci .Był przy mnie kiedy umarła mi matka i Saimon , ojciec z resztą też .Był kiedy go potrzebowałam po prostu był jest i będzie nie odłączną częścią mojego życia i to się nie zmieni mam nadzieje .Izzy pisnęłam i pobiegła się przywiać zawsze tak robiła .
-Torby połóż na stół - powiedziałam
-Ledwo wracam i już rozkazy - usłyszałam ten głos którego się nie spodziewałam .Wypuściłam z ręki nóż i powoli odwróciłam się .Stał on w przedpokoju .Właśnie on trzymający Izzy na rękach .To  był mój Sam .Łzy napłynęły mi do oczu ale się nie ruszyłam .Stałam jak paraliżowana .Puścił ją na ziemię i szepnął coś do ucha .Ona pocałowała go w policzek i pobiegła na dwór .Sam był cały rozpromieniony .Nic się nie zmienił no może zmężniał .
-Nie przywitasz się ? - spytał i udał zawiedzionego
Podbiegłam i przytuliłam go mocno .Łza spłynęła mi po policzku .Tęskniłam za tym .Za jego stalowym uściskiem
-To ty wróciłeś - przytuliłam go jeszcze mocniej - tęskniłam bardzo
-Ja też siostrzyczko - odsunął się ode mnie i otarł łzę - nie płacz to tylko ja
Zaśmiałam się i przetarłam oczy .Przyjrzałam mu się jeszcze raz .Mój brat wrócił .
-Hej - chwycił mnie za ramiona - już jestem .Spokojnie teraz już będę cały czas .-Przytulił mnie jeszcze raz
-Wiem
-Słuchaj jest sprawa - odsunął się i spojrzał na mnie - bo ...
-Cat !!! - usłyszałam jej wesoły głosik .Wbiegła z wielkim misiem .Większym od niej i ciągnęła kogoś za rękę - Zobacz co dostałam od  Jonathana !
Za Izzy przyszedł .Wysoki szatyn w okularach .Był wysoki i umięśniony .Na jego ramionach widniały tatuaże .Było widać że był zaskoczony .Miał luźne dżinsy i białą koszulkę .W ręku trzymał torbę . Co to miało znaczyć ? Szatyn spojrzał na Sama a jego wzrok zatrzymał się na mnie .Wyprostował się i spuścił głowę .
-Właśnie - Sam położył mi rękę na ramieniu - może u nas zanocować na tydzień może dwa ? To mój kumpel z celi
Przeanalizowałam szatyna wzrokiem
-To nasz dom - tak właściwie to mój ale to szczegół o którym Sam nie musiał wiedzieć - nie ma problemu
Chłopak spojrzał na mnie
-Dziękuję bardzo długo tutaj nie zastanę - wydukał
-Czuj się jak u siebie - uśmiechnęłam się - Catherin - wyciągnęłam rękę
-Jonathan ale mów mi Jace - lekko ścisnął moją dłoń - pójdę po resztę rzeczy - i wyszedł
Spojrzałam na Sama i uniosłam jedną brew
-I co ???
-No wiesz będę spał na kanapie - brunet podrapał się po głowie
-Haha nie żartuj mamy dużo wolnych pokoi - Ups ! Ty debilko
-Jak to ? - zdziwił się brunet - a tak w ogóle to gdzie ...
W połowie zdania przerwała mu Izzy
-Zobacz kto idzie ! - i pobiegła na dwór
Jace wrócił z torbami i usiadł na sofie .Izzy przybiegła z reklamówką ozdób
-Możemy dokończyć dekorować ! - powiedziała i pobiegła do kuchni
-Co dekorować ? - spytał Sam
-Tort ! - krzyknęła Izzy - Ups miała to być niespodzianka
Podeszłam do fotela
-Izzy chciała zrobić tort powitalny ale wszystko zepsułeś - uśmiechnęłam się .Usłyszałam trzask drzwi .Stanął w nich Mark .Nie nie teraz ! Muszę coś wykombinować .Szybko .Mark podszedł żeby mnie przytulić ale spiorunowałam go wzrokiem
-Słuchaj - wzięłam go za rękę i odciągnęłam na bok - weźmiesz Izzy na spacer ? Proszę
-Dobrze - zdziwił się - coś się stało ? - dotknął dłonią mojego policzka
-Hej chłopie ! - powiedział Sam - nie sądziłem że cię tu jeszcze spotkam - zaśmiał się
Mark odsunął się i podali sobie ręce
-Witaj miło cię widzieć ! To już tak szybko ?
-Tak wyszło przedstawię ci mojego kolegę - pokazał ręką na Jace'a .Szatyn wstał .Nie okazywał żadnych emocji nawet nie zdjął okularów .Uścisnęli sobie chłodno dłonie
-Jace
-Mark - spojrzał na mnie - chłopak Cat
Jeszcze to .Jace przełknął ślinę i ścisnął mocniej pięść .Musiałam coś zrobić
-Sam na pewno jesteś głodny w lodówce coś znajdziesz i Jace'owi również a ty - wskazałam palcem na Marka chodź .Sam spojrzał na mnie zdziwiony a Jace od razu ruszył do kuchni .Mark podszedł do mnie
-Zabierz stąd Izzy nie chcę żeby to wszystko widziała - szepnęłam patrząc się na małą
-Dobrze .Dasz sobie radę - położył mi ręce na tali - tylko delikatnie
-Nie wiem czy się da o jęknęłam - spojrzałam w stronę kuchni i napotkałam wzrok Jace'a .
-Ty wszystko potrafisz - pocałował mnie w czoło a ja oderwałam wzrok od Jace'a i spojrzałam na Marka - trzymaj się mała - pocałował mnie w policzek
Podeszłam do Izzy
-Pójdziesz z Markiem na lody i do parku co ? - uśmiechnęłam się lekko
-A co z tortem ?
-Poczeka na ciebie - pocałowałam ją w czółko - idź
Po chwili zostałam tylko ja Jace i Sam
-Gdzie jest matka ?- spytał Sam
Westchnęłam głośno .Bałam się tego pytania .Bałam się jak cholera .Nie wiedziałam jak to sformułować , powiedzieć .Łza zakręciła mi się w oku .
-Cat ? - podszedł do mnie - co się dzieje gdzie jest matka ?
-Usiądź - szepnęłam Nie będę płakać .Nie obiecałam że już nie będę płakała z tego powodu .
Chłopak usiadł na krześle
-Kiedy ... - no i koniec mojej wypowiedzi  - zabrali cię matki nie było w domu jak  wiesz .Wróciła wieczorem .Pijana . Jak zwykle pytała się o ciebie .Musiałam jej powiedzieć .Nie wiedziałam jak zareaguje .Kiedy jej powiedziałam nie uwierzyła mi ale kiedy jej to powtórzyłam zaczęła płakać , przeklinać cały świat i ...
-Cat do czego zmierzasz ?- wstał - wiesz co zmieniłaś się .Idę do niej na górę
Ruszył w stronę jej pokoju a ja jak idiotka ruszyłam za nim .Gdy otworzył drzwi zamarł .Po jej śmierci musiałam jakoś ogarnąć ten pokój .A ona nigdy nie trzymała w nim porządku  .
Oparłam się o futrynę
-Gdzie ona jest ? - odwrócił się - powiedz mi
-Ona ... - zamknęłam oczy i powiedziałam to - nie żyje
Sam wzdrygnął się a cała krew odpłynęła mu z twarzy .Otworzył usta i po chwili je zamknął
-Krzyczała że to moja wina że poszedłeś do więzienia i poszła do pokoju .Miała nóż wbity w brzuch leżała na łóżku ... - spuściłam głowę
-Czemu nikt mi nie powiedział - szepnął .Nie płakał
-Nie chciałam cie dobijać a poza tym nie miałam kiedy
-Jak to nie miałaś kiedy ?! - powiedział z wyrzutem
-No bo Simon ... - gula w moim gardle powiększała się z każdym słowem
-Co Simon ?! Gdzie on jest ?! Gdzie on kurwa jest ! - wybuchnął i zaczął chodzić po pokoju
-Onnn ...- głos mi się załamał
-Co on też nie żyje !? - spojrzał na mnie
Podniosłam głowę i zobaczyłam jak staję się jeszcze bardziej bladszy a w jego czach pojawiają się łzy .
-Nie do kurwy nędzy nie !! - złapał się za głowę .Wybiegł  pokoju i usłyszałam trzask drzwiami .Zamknęłam oczy i zeszłam na dół .Jace stał oparty o blat
-Przykro mi - powiedział - z powodu śmierci matki
-Taaa - mruknęłam i przeczesałam włosy ręką - chcesz się napić ?
-Zależy czego - powiedział i lekko się uśmiechnął
-Do wyboru do koloru - podeszłam do szafki i otworzyłam ją stały tam różne rodzaje alkoholu .Whiskey ,Rum ,Burbon ,Żołądkowa i jeszcze parę rodzajów win .Pokazałam ręką to co posiadam - to co wybierasz ?
-Żołądkowa
-Wspaniale - wyciągnęłam butelkę i 2 kieliszki .Nalałam po równo i szybko wypiłam zawartość .Wzdrygnęłam się i chwyciłam się za głowę
-Wróci - powiedział - cały
-Chciałabym w to wierzyć - spojrzałam na niego - nie musisz mnie pocieszać nie potrzebuję tego ...
Położyłam się w pokoju i prosiłam w głębi duszy o to żeby nic sobie nie zrobił




                                                                *&*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz